
Najlepsze gry narracyjne. W tych tytułach to nie gameplay jest najważniejszy
Wyszukując najlepsze gry narracyjne, na pewno co chwila natrafiacie na tzw. „interaktywne filmy”. To tytuły, kładące mocny nacisk na fabułę, przy jednoczesnym ograniczeniu czystego gameplayu. Nie muszą być to jednak tylko i wyłącznie tego typu produkcje, bo mając ochotę na świetne, wciągające opowieści, można sięgnąć równie dobrze po powieści wizualne, czy kreatywne indyki. Niektóre potrafią potężnie zaskoczyć, stosując tak nietypowe zabiegi, z jakimi nie mieliście się wcześniej okazji zetknąć. Warto nie przymykać na nie oczu, bo można stracić szansę na poznanie prawdziwych perełek.
Ranking gier narracyjnych, nastawionych na fabułę
Gry z najlepszą fabułą mogą stawiać na standardową, prostą – chociaż niesamowicie poruszającą – opowieść, bądź próbować zabawić się odrobinę naszymi oczekiwaniami. W dzisiejszym rankingu mamy dla was tytuły należące do obu tych grup. Miłej lektury!
Night in the Woods
Niejeden student w trakcie sesji marzy o porzuceniu swojej uczelni, aby wyjechać gdzieś w Bieszczady, nie musząc po raz enty czytać swoich notatek. Czy takie odczucia kierowały Mae, bohaterką Night in the Woods, nie wiadomo, ale postanowiła mimo wszystko zrezygnować z dalszej nauki, aby wrócić do rodzinnego Possum Springs, odnawiając kontakty z paczką znajomych. Pozornie nieistotne czynności, jakim będziemy się oddawać – przykładowo gra na basie, czy konstruowanie robotów – stanowią zaledwie tło dla licznych pytań natury egzystencjalnej, kończenia pewnych etapów w życiu i tęsknoty za dawno minionymi czasami. Ach, nie wspomnieliśmy o jeszcze jednej rzeczy – wszystkiego tego doświadczać będziemy w skórze uroczych, antropomorficznych zwierzaków.
Indika
Wymieniając najlepsze gry narracyjne, ciężko nie wspomnieć o dziele, które mocno bazuje na książkach tak znanych autorów, jak Fiodor Dostojewski, czy Michaił Bułhakow. Indika zabiera nas w podróż do XIX-wiecznej Rosji, gdzie wcielając się w główną bohaterkę, tytułową Indikę, wyruszamy w podróż w towarzystwie… no dobrze, może oszczędzimy wam przesadnych spoilerów. W każdym razie protagonistka, w trakcie swojej wyprawy, pozna prawdę stojącą za religią, naturą dobra i złą, oraz autorytetami, w jakie nie można być ślepo zapatrzonym.
Brzmi to wszystko bardzo poważnie, i takie jest w istocie, ale całość można opisać jako swoistą tragikomedię, gdzie elementów przełamujących dramat – w upiorny sposób, ale jednak – wcale nie brakuje. Indika to produkcja niezależna, ale mimo to może pochwalić się całkiem szczegółową oprawą graficzną.
Firewatch
Gry z najlepszą fabułą i symulatory chodzenia często podążają ręką w rękę, bo jeżeli historia w tego typu produkcji nie jest naprawdę dobra, to samo spacerowanie raczej jej przesadnie nie wybroni. Na całe szczęście Firewatch w kwestii narracyjnej bryluje. Wcielamy się w Henry’ego, który, postanawiając uciec od swoich codziennych problemów, zaczyna pełnić funkcję strażnika leśnego, wypatrując w parku zarzewi pożarów.
Początkowe dni mijają spokojnie, ale później zaczynają dziać się dziwne rzeczy, które odrobinę komplikują stosunkowo luźną, bezstresową pracę. Całość opiera się głównie na relacji Henry’ego z jego szefową, niejaką Dalilah, która z czasem zacznie dzielić się z nami coraz bardziej osobistymi elementami swojego życia.
Slay the Princess
Stoicie na ścieżce w lesie. Na jej końcu czeka chatka. W chatce uwięziona jest Księżniczka. Musicie ją zabić.
W zasadzie tyle musicie wiedzieć o Slay the Princess, stosunkowo świeżej powieści wizualnej. Waszym celem naprawdę jest wyłącznie to, o czym napisaliśmy. Serio, nie kłamiemy. Jeżeli Księżniczka tak twierdzi, to ona bezczelnie łże, na pewno nie my. Weźcie po prostu ten nóż i wbijcie jej prosto w serce. Więcej nie powiemy, bo nic innego do powiedzenia nie ma. Pozbędźcie się tej dziewczyny. No już, już, szybciutko.
Heavy Rain
Jeżeli istnieje jakieś studio, któremu gry narracyjne nie są obce, to na pewno dowodzone przez Davida Cage’a Quantic Dream. O zapowiedzianym jeszcze przed premierą PlayStation 5 Star Wars: Eclipse nieco ucichło, a czy kiedykolwiek się w końcu ukaże – nie wiadomo. Trzeba więc szukać pocieszenia w starszych dziełach deweloperów – lub innych podobnych do nich grach – którzy dali nam m.in. świetne, mroczne Heavy Rain, wydane pierwotnie na PS3, później przeportowane zarówno na PC, jak i PS4.
Opowieść o Zabójcy z Origami ma sporo dziur – a jeżeli śledziliście proces powstawania gry, to na pewno wiecie, z czego część z nich wynika – ale warto przymknąć na nie oko i dać się porwać historii ojca, który nie może pogodzić się z utratą syna, dziennikarki śledczej, agenta FBI, i prywatnego, zmęczonego życiem, detektywa. Problemy problemami, ale chyba nie ma innej produkcji, w której przyciskanie kwadratu w celu wołania imienia Jason jest tak emocjonujące!
Before Your Eyes
Spotkaliście się kiedyś – a przynajmniej przed erą PS VR2 – z produkcją, w której sterowałoby się… oczami? Bo właśnie czymś takim jest Before Your Eyes, które sprawia, że inne eksperymentalne gry artystyczne, mogą się schować. To przygodówka, gdzie oglądamy retrospekcje z życia głównego bohatera, który po śmierci trafia do zaświatów.
Kolejne decyzje podejmujemy, mrugając, tak samo zresztą przeskakujemy coraz dalej, poznając kolejne tajemnice z życia protagonisty, a tych jest trochę. Oprawa jest może i bardzo kreskówkowa, ale tematyka dużo bardziej poważna, niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Koniecznie sprawdźcie Before Your Eyes; tym bardziej warto do zrobić, że nawet jego domyślna cena nie odstrasza.
The House in Fata Morgana
The House in Fata Morgana to visual novel, w przypadku której strach napisać cokolwiek, aby nie popsuć wam samodzielnej frajdy z jej odkrywania. Powiemy więc niewiele ponad to, co możecie wyczytać w opisie gry na dowolnej karcie sklepowej. Budzimy się w ogromnej rezydencji, nie mamy pojęcia, kim tak właściwie jesteśmy, a jedyną osobą, jaka nam towarzyszy, jest tajemnicza pokojówka, która nazywa nas swoim Panem, chcąc, poprzez oprowadzenie po mieszkaniu, przywrócić nam pamięć.
Jeżeli brzmi to dla was sztampowo, to nie możecie być w większym błędzie, bo dzieło Japończyków wyzwoli w was pokłady czystego smutku, wściekłości, nienawiści, i obrzydzenia. Wszystkie te emocje spotęguje niesamowita oprawa graficzna, z pięknie narysowanymi postaciami na pierwszym planie, oraz absolutnie genialna ścieżka dźwiękowa, której jeszcze długo będzie wam przypominała o rozdzierających serce momentach, jakim towarzyszyła. Nawet najlepsze gry artystyczne nie mogą się z Fata Morganą równać.
The Wolf Among Us
Telltale Games każe nam czekać na sequel The Wolf Among Us już grubo ponad 10 lat, a poza kilkoma artami nie wiemy o nim nic, nie znamy nawet przybliżonej daty premiery. Jeżeli oczekiwanie zaczyna wam się dłużyć, warto powrócić do zamieszkanego przez stwory z bajek i legend miasta, które tylko pozornie znacznie różni się od naszego świata. Jako detektyw Bigby Wolf będziemy próbowali rozwiązywać trapiące innych problemy, coraz bardziej zaplątując się w intrygę, od jakiej lepiej byłoby się trzymać z daleka.
Nie zabranie podejmowania trudnych decyzji, jakie mogą zdecydować o być albo nie być kilku postaci, a niektórych skutków swoich działań nie poznamy od razu, ale mogą nas ugryźć – niczym Wielki Zły Wilk – w tyłek dopiero po czasie. A jeżeli kontynuacja nie nadejdzie, to nic strasznego – zawsze pozostają do przeczytania świetne komiksy autorstwa Billa Willinghama.
Pentiment
Gry artystyczne często cechuje dosyć nietypowa warstwa wizualna, niekoniecznie stawiająca na przesadny fotorealizm. Świetnym przykładem czegoś takiego jest Pentinemt, przygodówka autorstwa Obsidian Entertainment, czyli autorów takich hitów jak Pillars of Eternity, czy jednego z najbardziej uwielbianych Falloutów – New Vegas. Można więc nastawiać się na naprawdę ciekawy wątek fabularny, bo to prawdziwi mistrzowie w tworzeniu wciągających, nieliniowych opowieści.
Tym razem zostajemy rzuceni do XVI-wiecznych Niemiec, gdzie, jako czeladnik w dawnym skryptorium – zostajemy wplątani w zagadkę związaną z wieloletnią serią morderstw. Gameplay opiera się głównie na eksploracji oraz podejmowaniu decyzji, a wiele wyborów na pierwszy rzut oka nie będzie oczywistych. Całość jest całkiem długa, a jeżeli zdecydujemy się na dokładne zwiedzanie, licznik może bez problemu przebić nawet i 20 godzin.
Senusa’s Saga: Hellblade 2
Pierwsze Hellblade posiadało w pełni zamkniętą historię, opowiedzianą od początku do końca, ze świetnym morałem, jaki czekał graczy, którzy wyruszyli w daleką podróż z główną bohaterką, Senuą. Przed dwójką stało trudne zadanie, bo musiała dorównać – a może nawet przebić – genialną poprzedniczkę. Udało się to osiągnąć w kwestii wypalającej oczy szczegółowością oprawy audiowizualnej (koniecznie grajcie na słuchawkach!), ale fabuła była jedną wielką niewiadomą.
Na całe szczęście deweloperzy z Ninja Theory nie opowiedzieli tego samego po raz drugi, a zgrabnie kontynuowali podjęte wcześniej wątki, ani nie niszcząc zakończenia jedynki, ani nie wymyślając przesadnych dziwactw, chcąc koniecznie objaśnić „co i jak”. Nawet po zobaczeniu napisów będziecie czasami zastanawiać się, co tak właściwie zobaczyliście, ale w jak najbardziej pozytywnym znaczeniu tego stwierdzenia. Więc jeżeli tylko posiadacie wystarczająco mocne PC, bądź Xboxa nowej generacji, to na co jeszcze czekacie?
Life is Strange
Jakiś czas temu ponownie wcieliliśmy się w Max Caulfield za sprawą Life is Strange: Double Exposure, ale w nieco starszym, dojrzalszym wydaniu. Nowa odsłona nie przypadła jednak do gustu wszystkim, dlatego też polecimy coś, od czego to wszystko się zaczęło. Jako że pierwsze LiS dostępne jest w zasadzie na wszystkim – wliczając w to telefony – nie ma żadnego wytłumaczenia, żeby do niego nie wrócić. Historia osadzona została w zmyślonym Arcadia Bay w malowniczym Oregonie, gdzie protagonistka zaczyna uczyć się fotografii na prestiżowej akademii.
Dosyć szybko sprawy znacząco się komplikują, a ona odkrywa w sobie moce manipulacji czasem, po czym trafia na trop pewnej zaginionej uczennicy, która jest w jakiś sposób powiązana z jej dawno niewidzianą znajomą – buntowniczą Chloe Price. Całość nie jest przy tym przepełniona wyłącznie trzymającymi napięciu momentami, masę czasu poświęcając na luźne, codzienne życie, popkulturowe nawiązania (jest nawet Final Fantasy: Spirits Within!), czy absolutnie najważniejszy wybór gdziekolwiek – czy na śniadanie zjeść naleśniki, czy może jajecznicę.
Disco Elysium
Nasz dzisiejszy ranking zawierający najciekawsze gry narracyjne kończymy tytułem, który zna chyba każdy, kto lubi wciągające, nieliniowe fabularne RPG. Disco Elysium, bo o nim mowa, jest nietypowe nie tylko z powodu protagonisty będącego zapijaczonym policjantem, czy całkowitego braku walki. To w zasadzie pełnoprawny, filozoficzny esej, a nie prosty rolplej. Nawet rozwijane statystyki są niestandardowe, a wśród rozmówców znajdziemy, chociażby… krawat czy wątrobę.
Brak starć nie skutkuje też brakiem możliwości śmierci, bo ta może nastąpić chociażby w przypadku podejmowania złych decyzji, jakie doprowadzą do chociażby zawału serca, czy absolutnego przepicia. Początkowo barierą mógłby dla wielu być brak polskiej wersji językowej, przy sporym skomplikowaniu używanego w niej angielskiego, ale na całe szczęście ta została po premierze dodana. Historię upadku – bądź nie – Harry’ego DuBois poznać warto, warto, i po trzykroć warto.
Łowcy, a jakie są waszym zdaniem najlepsze gry narracyjne? Koniecznie dajcie nam znać w sekcji komentarzy!