Najlepsze symulatory chodzenia. Gry eksploracyjne, które zachwycą klimatem i fabułą

Symulator chodzenia, jak sama nazwa gatunku wskazuje, zazwyczaj oferuje wyjątkowo… unikalne doświadczenia. Zamiast wrzucać nas w wir emocjonujących zdarzeń, twórcy mocno skupiają się na historiach, często dorzucając do swoich dzieł zagadki, niekiedy wprowadzając również elementy horroru. Choć tego typu produkcje stają się coraz bardziej popularne, wciąż wielu graczy podchodzi do nich jak pies do jeża, obawiając się przemożnej nudy. Tymczasem większość reprezentujących gatunek tytułów można ukończyć w zaledwie kilka godzin, więc nawet jeśli nie będzie to miłość od pierwszego wejrzenia, wiele się nie straci. A zyskać można naprawdę dużo! Pod względem fabuły, atmosfery czy też samej kreacji postaci, pozycje z listy biją większość akcyjniaków na głowę.

Łowcy, w dalszej części wpisu czekają na Was najlepsze symulatory chodzenia. Życzymy udanych spacerów 😉

Polecane gry eksploracyjne, które wciągną Was na całego

Łowcy, wiemy, że nie wszyscy lubią tytuły, w których ciężko nadążyć za wydarzeniami na ekranie, dlatego mamy nadzieję, że poniższa lista przypadnie Wam do gustu.

15. SOMA

SOMA – piękny, przerażający, niezwykle klimatyczny survival horror, w którym zagrożenie czai się na każdym kroku, a jeden zły ruch może sprowadzić nam na głowę katastrofę… Zaraz, zaraz… przecież miał być symulator chodzenia, a nie jakaś tam walka o przeżycie.

No i jest. Twórcy wzięli sobie do serca prośby graczy i już po premierze, w jednej z aktualizacji, dodali tryb „Safe Mode”. Jego główną cechą jest to, że nie można w nim umrzeć. Owszem, podwodny ośrodek wciąż jest patrolowany przez potwory, te jednak nie będą w stanie wyrządzić nam krzywdy, więc nawet jeśli zostaniemy przyuważeni, nic strasznego się nie stanie. Nie zmienia to jednak faktu, że wciąż będzie się czego bać, choć nie będzie to już tak przytłaczające uczucie.

14. Firewatch

„Rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady” – głosi popularne w naszym kraju powiedzonko. Główny bohater Firewatch – Henry, zmęczony życiem mężczyzna, postanawia pójść tym właśnie tropem i uciec od swoich problemów do Wyoming. Spokojna praca strażnika leśnego, którego głównym zadaniem jest wypatrywanie pierwszych oznak pożaru, wydaje się spełnieniem marzeń. O ile pierwsze dni upływają pod znakiem relaksu i sielanki, tak później zaczynają dziać się naprawdę dziwne rzeczy. Oj, mimo że rozgrywka skupia się głównie na eksploracji, zdecydowanie nie ma tu miejsca na nudę. Produkcja świetnie bawi się uczuciami odbiorcy, a wątek rozwijania relacji z przełożoną o imieniu Delilah został zrealizowany wręcz perfekcyjnie. Wymieniając gry z najlepszą fabułą Firewatch zająłby wysoką lokatę na liście.

13. Journey

Journey zadebiutowało na rynku w 2012 roku, jako gra ekskluzywna PlayStation 3. Po kilku latach ta pełna artyzmu produkcja doczekała się na szczęście reedycji, wskakując także na PS4 oraz PC. I dobrze, gdyż więcej osób mogło dzięki temu zapoznać się z tą nietuzinkową pozycją. Podróż opowiada o…, tak dobrze się domyślacie – podróży przez piaszczystą (choć nie tylko) krainę. Celem ekspedycji jest majacząca gdzieś w oddali góra. Główną atrakcją nie jest tu jednak zdobycie szczytu, a sama droga do niej. Przemierzając kolejne półotwarte lokacje, zajmujemy się rozwiązywaniem zagadek i odkrywaniem tajemnic świata. Jest to szczególnie ważne, gdyż to jedyny sposób na zorientowanie się w sytuacji. Nie znajdziemy tu bowiem typowej dla większości tytułów narracji ani żadnych dialogów, wszystko trzeba wyciągnąć z otoczenia. Na skromnej komunikacji opiera się także cały tryb multiplayer. W trakcie zabawy możemy spotkać innego gracza i wspólnie z nim przemierzać kolejne kilometry, lecz oprócz jednego skromnego sygnału, nie ma możliwości interakcji między postaciami. Mimo to, a może raczej dzięki temu, przygoda jest na swój sposób niezwykła.

12. Gone Home

Jeśli macie już dość przerażających historii, czy karkołomnych akcji, po których nawet Chuck Norris rzuciłby na stół wypowiedzenie, sięgnijcie po Gone Hone. Serio. Produkcja niezależnego studia The Fullbright Company skupia się w całości na życiu typowej amerykańskiej rodziny, a raczej… 21-letniej Katy, która po powrocie z europejskich wojaży zastaje całkowicie opustoszały rodzinny dom. Choć początkowo sytuacja jest dość konfundująca, w trakcie dokładnego eksplorowania kolejnych pomieszczeń nasza bohaterka gry natrafia na pewne tropy, dzięki którym powoli przybliża się do rozwiązania zagadki, co tak właściwie doprowadziło do tej sytuacji. Ukończenie produkcji zajmuje raptem 2 godziny, możecie jednak przygotować się na wzruszającą i emocjonującą przygodę, o której długo nie zapomnicie.

11. The Unfinished Swan

The Unfinished Swan zachwyca oryginalnością. Całość gameplayu skupia się bowiem na chlapaniu farbą po otaczających nas przedmiotach, celem odkrycia drogi przez, początkowo, śnieżnobiałe środowisko. W dalszej części zabawy założenia ulegną drobnej zmianie, jednak w dalszym ciągu farba lub inna ciecz pozostanie naszym największym sprzymierzeńcem. Rolę drogowskazu po krainie pełni natomiast łabędzica, pozostawiająca złote ślady. Tytuł nie jest zbyt wymagający, dlatego też dobrze bawić się przy nim będą także młodsi gracze. Tym bardziej że historia, która towarzyszy rozgrywce przywodzi na myśl najlepsze baśnie sprzed lat.

10. Scorn

Scorn miał być czymś nowym, niecodziennym, oryginalnym, zarówno pod względem mechaniki, jak i estetyki. Pierwsze trailery wskazywały, że będziemy mieli do czynienia z obrzydliwą (lecz w pozytywnym tego słowa znaczeniu) strzelanką, mocno inspirowaną niepokojącą twórczością artystów takich jak H.R. Giger i Zdzisław Beksiński.

Ostatecznie Scorn okazał się jednak produkcją z zupełnie innej bajki. W rzeczywistości jest to przede wszystkim gra logiczna, w której przez większość czasu będziemy kręcili się wewnątrz żyjącego (?) organizmu i rozwiązywali zagadki, przemierzając przy tym korytarze i oglądając wydarzenia, które będą prawdziwą ucztą dla fanów surrealizmu i symboliki. Samego strzelania jest tu niewiele, a i mechanika ta nie została najlepiej zrealizowana. Jeśli więc tytuł nie spełnił Waszych oczekiwań, rzućcie okiem na najlepsze FPS-y singleplayer, które z pewnością Was nie rozczarują.

9. The Stanley Parable Ultra Deluxe

The Stanley Parable to produkcja, która chyba najlepiej ze wszystkich wymienionych tu tytułów wpasowuje się w tematykę artykułu. Całość gameplayu sprowadza się bowiem do chodzenia i wciskania przycisków. Zgodzimy się, że w żadnym wypadku nie brzmi to zachęcająco, jakim więc cudem tytuł ten zdobył tak wiele nagród, a do tego wciąż cieszy się ogromnym uznaniem wśród graczy i krytyków? Show kradnie tu narrator, który w sarkastyczny sposób komentuje poczynania bohatera, ale i stara się przewidzieć zdarzenia, które dopiero nastąpią. Nawet jeśli zignorujemy podsuwane nam wskazówki, głos Kevana Brightinga i tak znajdzie uzasadnienie naszej decyzji, dopasowując snutą opowieść do tego, co dzieje się na ekranie. Całość jest więc nie tyle grą, ile doświadczeniem, a do tego stanowi świetną satyrę na całą branżę. W wersji Ultra Deluxe (zwróćcie uwagę na samą prześmiewczą formę tytułu) znalazło się miejsce na nowe lokacje, zakończenia i linie dialogowe piętnujące kolejne grzeszki deweloperów.

PS. To właśnie w tej produkcji znajdziemy jedno z najbardziej absurdalnych osiągnięć, polegające na tym, by… nie grać przez 5 lat.

8. Visage

Kolejna na naszej liście pozycja z gatunku horroru psychologicznego. Visage, stworzone przez debiutujące, kanadyjskie studio SadSquare zachwyca szczegółową oprawą graficzną i klimatem, który jet tak gęsty, że można go wręcz kroić nożem. Do tego wszystkiego dorzućmy wymowną ścieżkę dźwiękową i możliwość zabawy w trybie VR… Normalnie strach się bać. Rozgrywka w opisywanej produkcji skupia się przede wszystkim na eksplorowaniu przepastnej posiadłości i jej okolic. Domostwo zamieszkałe jest przez istoty nie z tego świata, które, jak łatwo się domyślić, nie są szczególnie zachwycone tym, że ktoś narusza ich spokój. Ze względu na to, że kierowana przez nas postać nie potrafi walczyć, w wypadku konfrontacji jedynym ratunkiem jest ucieczka. Autorzy postawili jednak nie na akcję, a budowanie nastroju ciągłego zaszczucia. Sporo pomaga w tym fakt, iż fabuła jest nieliniowa, a wydarzenia, których świadkami jesteśmy, generują się w dużej mierze losowo, w momencie rozpoczęcia zabawy.

7. The Forgotten City

The Forgotten City przeszło długą drogę, zaczynając od bycia modyfikacją do Skyrima, kończąc zaś jako pełnoprawna gra. Akcja toczy się w zaginionym podziemnym mieście, wybudowanym w okresie, gdy Cesarstwo Rzymskie święciło tryumfy, zgniatając butem kolejne śródziemnomorskie narody. W przypadku przygotowanej przez australijskie studio opowieści nie będziemy jednak podążać za gotowymi do boju legionistami, a stoczymy bój zupełnie innego rodzaju. Jako samotny podróżnik, będziemy musieli odkryć, dlaczego inni badacze zostali zamienieni w złote posągi i ich uratować. Pomoże nam w tym magiczny portal, pozwalający cofnąć się w przeszłość. W trakcie zabawy większość czasu spędzimy na eksplorowaniu lokacji, rozmowach i rozwiązywaniu łamigłówek. Aby nie było zbyt monotonnie, twórcy zadbali także o drobne wyzwania platformowe.

6. What Remains of Edith Finch

Wiele osób stwierdzi, że żadna lista prezentująca najlepsze symulatory chodzenia nie będzie kompletna bez What Remains of Edith Finch. Uznawana za najciekawszego reprezentanta gatunku pozycja opowiada o perypetiach Edith Finch, która po kilku latach wraca do swojego rodzinnego domu. Rozległa posiadłość jest jednak opuszczona, a wszyscy członkowie familii pożegnali się z życiem w tragicznych okolicznościach. Przechadzanie się po opuszczonych pokojach wzbudza kolejne scenki, w trakcie których możemy odkryć, jak poszczególni domownicy dokonali żywota. Choć sama opowieść jest krótka – napisy końcowe można ujrzeć już po 2 godzinach zabawy, całość jest nad wyraz głęboka i emocjonalna.

5. The Witness

Tylko dla osób, które nie boją się wyzwań. The Witness to specyficzna „spacerówka”, która potrafi zniszczyć gracza poziomem trudności. Na początku nic nie zapowiada, że będzie aż tak „źle”. Ot, rozpoczynamy przygodę na uroczej wyspie, po której możemy się swobodnie poruszać. Już sama eksploracja lokacji sprawia mnóstwo radości. Przygotowana przez twórców mapa ma swój urok, podkreślany ciepłymi barwami i zręczną grą świateł i cieni. A później trafiamy na pierwsze łamigłówki… Co najciekawsze, gra stworzona przez Jonathana Blowa oferuje nam raptem jeden rodzaj zagadek – prowadzenie linii z jednego punktu do drugiego przez labirynt. Początkowo jest banalnie, lecz poziom trudności szybko rośnie i nierzadko trzeba wyjść poza utarty schemat, np. dokładnie lustrując otoczenie w poszukiwaniu wskazówek, bądź podchodząc do wyzwania od innej strony (wyjątkowo, nie jest to metafora). Zdecydowanie warto spróbować!

4. Call of Cthulhu

Mroczna, ociekająca klimatem przygodówka w konwencji horroru trafi w gusta wszystkich fanów mitologii Cthulhu. Miłośnicy Lovecrafta z pewnością docenią atmosferę grozy, którą przygotowali dla nich Francuzi z Cyanide Studio. Bez wątpienia najmocniejszym punktem produkcji jest scenariusz. Jeśli z niniejszej listy chcecie wybrać gry z najlepszą fabułą, macie tu mocnego kandydata. Opowieść o niestabilnym psychicznie detektywie angażuje i aż do końca trzyma w napięciu, nie pozwalając odsapnąć ani na chwilę. Całości dopełnia ciekawa stylistyka oraz udźwiękowienie (w tym nieźle zrealizowany voice-acting). Jak na symulator spacerowicza, znajdziemy tu całkiem dużo akcji. Co prawda trzonem rozgrywki jest eksploracja i rozmowy z napotkanymi postaciami, jednak co jakiś czas przyjdzie nam schować się przed oponentami, co jakiś czas pojawiają się też wprowadzające odrobinę dynamiki scenki. Wszystko zostało tu bardzo dobrze zmiksowane, dzięki czemu nie da się tu nudzić ani przez chwilę!

3. That Dragon, Cancer

Stworzona przez studio Numinous Games narracyjna gra przygodowa That Dragon, Cancer opowiada o perypetiach doświadczonej przez los rodziny. Nowo narodzone dziecko choruje bowiem na raka i zostało mu zaledwie kilka miesięcy życia. Fabuła przygodówki point-and-click oparta została na prawdziwych wydarzeniach, gdyż podobna tragedia spotkała właśnie autorów produkcji. Nikt więc nie przedstawi tej wyciskającej łzy sytuacji lepiej niż oni sami.

Dlaczego tytuł znalazł się w tym zestawieniu, choć samego chodzenia jest tu niewiele? Zgodnie z tym, co mówią twórcy, głównym celem zabawy nie jest walka z łamigłówkami, a uczestniczenie w sytuacjach, które raz są budujące i radosne, innym razem natomiast przygnębiają. A to w 100% wpisuje się w założenia naszego wpisu. Uroku całości dodaje prosta, acz atrakcyjna oprawa graficzna, pozwalająca na bezproblemowe uruchomienie gry na słabym PC.

2. Observer System Redux

Pora na kolejny horror. Tym razem podrzucamy Wam produkcję od dobrze Wam znanego polskiego studia Bloober Team. Observer, choć nie udało mu się zdobyć wielkiej popularności, zebrał pozytywne noty od graczy i krytyków, którzy docenili tę pozycję za wciągającą historię i genialną kreację cyberpunkowego świata. Gra umożliwia wskoczenie w buty Adama Lazarskiego, detektywa, który posiada zdolność włamywania się do cudzych mózgów. Po otrzymaniu prośby o pomoc od syna udaje się pod wskazane miejsce i… odnajduje ciało mężczyzny pozbawione głowy. W międzyczasie zostaje ogłoszona kwarantanna, więc nasz bohater, zamknięty w obrębie kamienicy, chcąc nie chcąc staje przed wyzwaniem odkrycia tego, co tak właściwie się tu zdarzyło. W przeciwieństwie do innych dzieł Krakowian, Observerovi bliżej do thrillera, aniżeli horroru, a twórcy nie stawiają na tanie jumpscare’y, a starają się budować klimat wciągającą fabułą, grafiką, muzyką oraz nieco abstrakcyjnymi scenami.

1. Death Stranding

Jeśli zawsze interesowała Was praca kuriera, ale z jakiegoś powodu nie mieliście okazji zabrać się za rozwożenie paczek do wyczekujących klientów… Okey, żarty na bok, ileż można 😉 Death Stranding ląduje na zaszczytnym miejscu na naszej liście. Jest to bowiem jedyny walking simulator stworzony z tak wielkim rozmachem, który należy traktować nie tyle jak grę, ile interaktywne doświadczenie. Pełna filmowych przerywników produkcja traktująca o pracy, cierpiącego na lęk przed dotykiem, Sama Bridgesa intryguje, fascynuje i skłania do refleksji. Rola Portera jest niezwykle ważna, gdyż opanowana przez Wynurzonych Ameryka to miejsce, gdzie niebezpiecznie jest żyć, a jeszcze gorzej umrzeć. Zwłoki, które nie zostaną dostarczone na czas do spalarni, wybuchają, pozostawiając po sobie ogromny krater. Resztki ludzkości schroniły się więc pod ziemią, a my dostajemy zadanie połączenia wszystkich ocalałych enklaw siecią. Death Stranding to unikalna produkcja, w której głównym zagrożeniem jest otoczenie. Opad temporalny (w uproszczeniu – deszcz) jest szkodliwy zarówno dla Sama, jak i targanych przez niego przesyłek, spaść z klifu nietrudno, rwący strumień może porwać wszystko, co się w nim znajdzie… Tak, to pozycja, która powinna trafić w gusta graczy, którzy są znudzeni typowymi grami singleplayer AAA i nie mają alergii na Kojimowe dziwactwa.


Łowcy, a Wy jak podchodzicie do tego typu gier? Lubicie się czasem poszlajać bez celu, czy też preferujecie produkcje, które zaoferują Wam większą ilością akcji?

Niektóre odnośniki w naszych artykułach to linki afiliacyjne. Klikając na nie, nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz pracę Redakcji.