
Gry zombie to nie tylko Resident Evil. Najlepsze gry o apokalipsie zombie w 2024 r.
Ukończyliście już remake Resident Evil IV i wszystkie pozostałe odsłony tej szanowanej serii, ale wciąż Wam mało? Pora więc sięgnąć po najlepsze gry zombie, w których przyjdzie nam rąbać, siekać i ciąć nieumarłych, a niekiedy, gdy sytuacja zacznie iść nie do końca wedle pierwotnego planu, dokonać strategicznego odwrotu, uciekając na z góry upatrzone pozycje. Oczywiście tylko po to, by chwilę później wrócić mocniejszym!
Łowcy, w dalszej części wpisu czekają na Was gry podobne do Resident Evil, ale i nie tylko, gdyż tematem przewodnim były, po prostu, pewne bezmózgie istoty. Coś dla siebie znajdą tu nawet miłośnicy strategii! Życzymy miłej lektury!
Aktualizacja wpisu
Artykuł został rozbudowany o nowe gry (Arizona Sunshine 2 oraz Call of Duty), zaktualizowaliśmy także ceny poszczególnych pozycji.
Apokalipsa zombie w grach. Najlepsze gry o żywych trupach w 2024 r.
Jeśli szukacie gry jak Resident Evil, choć może nie do końca tak przerażającej, za to z większą ilością nieumarlaków, dobrze trafiliście. Przed Wami najlepsze gry zombie, które koniecznie musicie sprawdzić!
Arizona Sunshine 2
Najlepsze gry o apokalipsie zombie nie mogłyby obyć się bez kilku tytułów w VR. Zaczniemy od świeżego jeszcze Arizona Sunshine 2. Druga cześć serii strzelanek spod dłuta Vertigo Games zabiera nas na wycieczkę na pustynne tereny Arizony opanowane przez hordy łaknących krwi zombie. Aby nie zostały one zbyt szybko zdemaskowane, pieszczotliwie zwie się je tu Fredami. Choć postapokaliptyczne klimaty wprost tego nie sugerują, w rzeczywistości mamy do czynienia z pełną humoru pozycją. Gdy sytuacja na polu bitwy zacznie obracać się na naszą niekorzyść, jako wsparcie przybędzie nasz czworonożny towarzysz – pies Buddy. Nierzadko wyciągnie nas z największych kłopotów.
Call of Duty (tryb zombie)
Jeśli chodzi o najlepsze gry o zombie, to ciężko zapomnieć o serii Call of Duty. Jeśli ktoś jest zdziwiony tą wzmianką, to przypomnijmy, że studio Treyarch wprowadziło tryb zombie jako bonus za ukończenie kampanii fabularnej w Call of Duty: World at War już w 2008 roku. Stworzony na boku projekt, który z drobnego żartu przeistoczył się w zabawną minigrę, z miejsca podbił serca graczy i stał się flagowym elementem odsłon przygotowywanych przez kalifornijskiego dewelopera. Dla wielu fanów stał się on niejako najważniejszą składową każdej nowej części cyklu. Gracze co roku wyczekiwali kolejnych map oraz urozmaiceń rozgrywki. W ramach zabawy naszym zadaniem staje się odpieranie niekończących się fal zombie, próbujących przebić się przez tworzone przez nas barykady. Całość możemy rozgrywać w pojedynkę lub w trybie współpracy, starając się wykręcić jak najlepszy wynik, wykorzystując do tego zdobywane pułapki, ulepszenia i bonusy. Warto dodać, że tryb ten zyskał status kultowego w czasach Black Ops, kiedy to reklamowano go mapą “Five”, gdzie wcielając się w postacie Johna F. Kennedy’ego, Fidela Castro, Roberta McNamara oraz Richarda Nixona staraliśmy się odpierać hordy nieumarłych i ocalić Pentagon przed inwazją zombie. Oczywiście w najnowszej odsłonie Black Ops 6 także go nie zabraknie
Days Gone
Sony znane jest z tego, że ich gry trzymają pewien, zazwyczaj bardzo solidny, poziom. Nie zawsze jednak wszystko udaje się tak, jak powinno. Osoby, które miały okazję zapoznać się z Days Gone w okolicach premiery, trafiły na jeden wielki bugfest. Błędów w grze było więcej niż zombiaków na mapie. Gdy spotkacie się z pierwszą hordą, zobaczycie, o jakiej skali problemów mowa 😉 Tytuł nie grzeszył też optymalizacją, potrafiąc zarżnąć nawet PS4 Pro. Niemniej, „ale to już było…”
Teraz, cztery lata po debiucie, gdy większość baboli została już wyeliminowana, przemierzanie górzystych terenów Oregonu na motocyklu to czysta przyjemność. Świat tętni życiem (co brzmi nieco abstrakcyjnie, gdy uświadomimy sobie, że trwa w nim apokalipsa zombie), przedstawiona historia wciąga i angażuje, a Deacon St. John i reszta ocalałych mieszkańców nie są jedynie płaskimi i nudnymi personami. Bend Studio udało się stworzyć wiarygodnych bohaterów, których działania motywowane są ich doświadczeniami z przeszłości. No i te hordy… Eksterminacja setek zgromadzonych w jednym miejscu martwiaków oferuje tak wiele radości!
DayZ
Wszystko zaczęło się od moda do Arma II… Swego czasu społeczeństwo graczy wręcz oszalało na punkcie survivalowego MMO osadzonego w fikcyjnej postradzieckiej krainie zwanej Czarnorusią. Twórcy Army, czeskie studio Bohemia Interactive, szybko wyczuło w pomyśle potencjał i w 2012 r. nawiązało współpracę z twórcą modyfikacji. Pierwsze efekty ich prac pojawiły się bardzo szybko, bo już rok później. Na pełną wersję przyszło nam jednak poczekać aż do grudnia 2018 r.
Tytuł spotkał się z umiarkowanie ciepłym przyjęciem przez krytyków, którzy jednogłośnie narzekali na nieco przestarzały trzon rozgrywki. Gracze okazali się zdecydowanie bardziej wyrozumiali i z uśmiechem na twarzy zabrali się za eksplorację niebezpiecznej krainy, w której na ich życie dybały nie tylko umarlaki, ale i inni gracze. Sytuacje, w których niedawny sojusznik bez uprzedzenia strzelał nam w plecy, nie były rzadkością. I właśnie to poczucie ciągłego niebezpieczeństwa przyciąga grających do DayZ niczym magnes. Mimo że nie jest to najnowsza produkcja, serwery pękają w szwach.
PS. Ciekawostka. Rozszerzenie „Livonia” wprowadziło do gry zombie zupełnie nową mapę, inspirowaną, uwaga, polskimi Bieszczadami.
Dead Island 2
Istnieją takie produkcje, w których sukces się po prostu nie wierzy. A tymczasem rzeczywistość okazuje się zgoła inna. Świetnym przykładem jest tu właśnie Dead Island 2. Pierwszą zapowiedź od premiery tej gry o zombie dzieliło aż 9 lat. W międzyczasie prawa do marki przeszły na innego wydawcę, dwukrotnie zmieniano też dewelopera. Takie zamieszanie zdecydowanie nie służy solidnej pracy. A jednak okazało się, że Dambuster Studio dowiozło naprawdę solidną pozycję (nasza opinię o niej poznacie, czytając recenzję), która godnie kontynuuje rozpoczętą przez Techland serią. Choć całość rozkręca się powoli, tak po pewnym czasie rozgrywka nabiera tempa, a dzięki wielu sposobom na szlachtowanie zombie, kolejne pojedynki wcale się nie nudzą.
Dead Rising 4
Co wyszłoby z połączenia gry jak Resident Evil z jajcarskim, pełnym humoru i popkulturowych nawiązań gameplayem? Tadam! Powitajcie Dead Rising 4. To jedyna taka produkcja, gdzie Mikołaj zamiast prezentów przynosi śmierć i zniszczenie. Czwarta już odsłona gier akcji od Capcomu ponownie pozwala wskoczyć w buty dziennikarza Franka Westa, który pojawia się w okolicach znanego z pierwszej odsłony serii miasteczka Willamette, gdzie… tak, zgadliście, historia zatoczyła koło i z lokalnego centrum handlowe znów wylewają się nieskończone ilości bezmózgich istot. Aby przeżyć do czasu przybycia pomocy, nasz bohater musi więc chwycić za mniej lub bardziej wymyślną broń i zabrać się za odsyłanie żywych trupów tam, skąd wyszły.
Dying Light 2
Polacy również mają swoje gry o zombie! Z pewnością kojarzycie Techland i ich wybitną serię Dying Light. Pierwsza odsłona cyklu okazała się ogromnym sukcesem nie tylko w naszym kraju, ale i na całym świecie. Wydany w 2015 roku tytuł doczekał się szeregu dodatków, a w 2022 r. na rynek trafiła jego kontynuacja – Dying Light 2: Stay Human. Akcja gry osadzona została w metropolii Viledor, 20 lat po wydarzaniach, które rozegrały się w orientalnym Harran. Twórcy zdecydowali się wprowadzić do rozgrywki wiele zmian, które nie do końca jednak zostały przyjęte pozytywnie przez recenzentów i graczy. O zgrozo, ucierpiał jeden z najciemniejszych punktów pierwszego DL. Noce nie były już tak przerażające i emocjonujące, jak w jedynce. Ot, stały się po prostu standardowym elementem rozgrywki. Nie brakło też pewnych błędów i niedoróbek.
Czy mimo to warto dać DL2 szansę? Jak najbardziej! To wciąż solidna i w pełni grywalna produkcja. Mimo pewnych problemów Techland stanął na wysokości zadania i rozpoczął powolne dowożenie ulepszeń i usprawnień. Już w kwietniu do gry trafi spory patch z aktualizacją fizyki i systemu walki, w czerwcu natomiast zmian doczekać ma się parkour. Nie braknie także dodatków. W nasze ręce wpadło już skromne Bloody Ties, skupiające się na walkach na arenie, a pod koniec 2024 r. możemy liczyć na spore DLC z nową opowieścią i lokacją.
Left 4 Dead 2
Mówcie, co chcecie, Back 4 Blood nie jest złe, ale co klasyka, to klasyka! Wydany w 2008 roku tytuł wciąż potrafi pokazać pazur. Fakt, oprawa audiowizualna mocno się już zestarzała, a same mechaniki nieco trącają myszką, ale… DALEJ GRA SIĘ W TO WYŚMIENICIE! Warto jednak znaleźć sobie dobrą ekipę. Samodzielnie, bądź z przypadkowymi osobami poznanymi w necie też można się dobrze bawić, ale eksterminacja zombiaków wraz z trójką, dobrze zgranych, znajomych, to coś, czego nie da się tak łatwo przebić. W porównaniu z pierwszą odsłoną dodano kilka dodatkowych trybów, broni i zombiaków, co znacznie urozmaiciło rozgrywkę, a do tego usprawniono działanie AI Director, modułu odpowiedzialnego za balans poziomu trudności w trakcie przechodzenia misji. Można więc rzec, że każde podejście jest jedyne i niepowtarzalne.
Project Zomboid
Project Zomboid to jak łatwo się domyślić, gra o zombie, która obchodzi w tym roku swoje 10. urodziny i… wciąż oferowana jest we Wczesnym Dostępie. Gracze już dawno zwątpili w to, że kiedyś doczekają się pełnej wersji, z drugiej zaś strony nikt jakoś bardziej o to nie prosi. Tytuł jest wciąż wspierany (i nic nie wskazuje, aby miało się to nagle zmienić), przez co oferuje tak wiele zawartości, że mógłby nią obdzielić wiele pełnowartościowych gier AAA. Głównym zadaniem gracza jest po prostu przeżyć w tym postapokaliptycznym, opanowanym przez bezmózgie istoty świecie. Nie jest to jednak wcale tak banalne, jak mogłoby się wydawać, gdyż twórcy postawili na realizm. Brutalny realizm. Nie znajdziemy tu radosnego skakania po dachach, nie odeprzemy też kijem ataku hordy zombie. Możemy za to zginąć od przypadkowego ciosu (o ile będziemy mieć szczęście), lub tylko zostać ranieni i umrzeć z głodu, bądź zamarznąć. Happy endu nie będzie, każde podejście zakończy się ostatecznie śmiercią. Pytanie tylko, jak długo przeżyjemy.
State of Decay 2
Co mają wspólnego ze sobą apokalipsa zombie i Simsy? Więcej niż moglibyście się spodziewać. Proponowany nam przez studio Undead Labs (już sama nazwa zespołu pasuje do klimatu rozgrywki) survival w otwartym świecie nie tylko wręcza nam broń i każe strzelać do żywych trupów, ale i zmusza do zaopiekowania się grupką ocalałych. Każda postać ma tu swoją historię, cechy charakteru i umiejętności, które należy odpowiednio wykorzystać, by ułatwić sobie przeżycie w niesprzyjającym środowisku. Mimo że w trakcie zabawy czeka na nas mnóstwo mikrozarządzania, to ciężko znaleźć gry zombie podobne do Days Gone w takim stopniu jak właśnie State of Decay 2, w których walka z hordami nieumarłych jest równie ekscytująca.
Aby wszystko działało jak w szwajcarskim zegarku, należy stale rozbudowywać schron i zadbać o potrzeby całej grupy. Spadek morale prowadzi bowiem do konfliktów w ekipie, co znacząco utrudnia współpracę. Zapasy i niezbędny sprzęt pozyskujemy w trakcie eksploracji otoczenia. Jest to zdecydowanie najlepszy element rozgrywki. Spory wpływ na wrażenia ma pora, w której decydujemy się opuścić bazę. W ciągu dnia czekają nas emocjonujące strzelaniny, eksploracja opuszczonej willi o zmroku potrafi natomiast przerazić nie gorzej niż niejeden dobry horror. Emocji dodaje fakt, iż śmierć bohatera jest permanentna i gdy do niej dojdzie, szansa na przeżycie pozostałych członków ekipy znacząco spada.
They Are Billions
Jeśli interesują Was gry podobne do Resident Evil, możecie śmiało pominąć tę produkcję, ale… jeśli szukacie naprawdę dobrego RTSa, który w świetny sposób odświeżył mocno przechodzony już podgatunek Tower Defense, They Are Billions to pozycja, którą w pełni pokochacie!
Jak widać, apokalipsa zombie nie ogranicza się tylko do Ziemi. Na własne oczy przekonali się o tym mieszkańcy, skolonizowanej niegdyś przez ludzkość, planety na obrzeżach kosmosu. Steampunkowa cywilizacja stanęła na skraju zagłady, a ostatnie kolonie powoli rozpadają się pod naciskiem hord zombiaków. W trakcie zabawy obejmiemy przywództwo nad resztkami ocaleńców, by poprowadzić ich do zwycięstwa nad szturmującymi zewsząd nasze mury (o ile wpierw je zbudujemy) umarlakami. Aby osiągnąć sukces, należy skupić się zarówno na rozwoju ekonomii naszej kolonii, rekrutowaniu odpowiednio mocnej armii, jak i stopniowej ekspansji mającej na celu odbicie cennego terytorium z rąk wroga. Zbyt wolne poszerzanie strefy wpływów doprowadzi nas do porażki, zbyt szybkie… także, gdyż naszymi ruchami zainteresuje się wtedy zbyt wielka ilość przeciwników, którzy bez problemu uporają się z naszymi wojskami. Jak (nie)żyć?
The Walking Dead: Saints and Sinners
Co powiecie na gry zombie w VR? Wiemy, że zawsze pragnęliście tego, by z bliska spojrzeć w te nieskalane myślą twarze i tęskniące za rozumem oczy, racząc swoje powonienie aromatem rozkładającego się ciała i dawno niemytych zębisk. Wszystkich trzech, które jeszcze jakimś cudem trzymają się w dziąśle tego uroczego dżentelmena z naprzeciwka. No dobra, to jednak nie brzmi jak spełnienie marzeń…
Akcja The Walking Dead: Saints & Sinners toczy się kilka lat po wybuchu epidemii, która zmieniła większość ludzi w odrażające zombiaki. Pozostali przy życiu mieszkańcy Ziemi, zamiast zjednoczyć się, by wspólnie stawić czoła zagrożeniu, wolą toczyć ze sobą walki o władzę. I właśnie wprost w sam środek takiego konfliktu trafia nasz bohater. Tylko od nas zależy czy opowiemy się po stronie frakcji Wieży, czy też wybierzemy Odzyskanych… a może też będziemy chyłkiem przemykać między jednymi i drugimi, stawiając na piedestale swoje interesy. Nieliniowa fabuła jest tu równie dobra, co siekanie zombiaków!
The Walking Dead: The Telltale Definitive Series
Mimo wielu problemów jedna z głównych serii Telltale doczekała się pełnego wydania. Losy produkcji były niepewne, gdyż przed wydaniem ostatniego sezonu studio ogłosiło upadłość, zwalniając przy tym większość pracowników. Obawy o kontynuację kultowej historii okazały się jednak przedwczesne, gdyż prawa do marki szybko trafiły do Skybound Games, a my dostaliśmy nie tylko całkiem niezłe zwieńczenie serii, ale i zbiorcze wydanie gry o zombie. W skład pakietu wchodzi łącznie 6 pozycji z lat 2013-2019. Starsze tytuły zostały delikatnie odświeżone, dzięki czemu całość jest spójna graficznie i trzyma jeden poziom. A ten jest wysoki. Nie tylko w kwestii oprawy audiowizualnej, ale i opowiadanej historii. Fakt, nie wszystko jest tu idealne, ale bez wątpienia warto zatopić się w tej wielowątkowej, pełnej dramatycznych zwrotów akcji i wielowymiarowych bohaterów, fabule.
Zombie Army 4: Dead War
Zombie Army to poboczny cykl Rebellionu, będąca spin-offem strzelanek TPP z serii Sniper Elite (Hej, koledzy, obijacie się, piątka wyszła już rok temu, gdzie kolejna apokalipsa zombie? Ile można czekać?). Nastawiona na tryb kooperacyjny produkcja pozwala maksymalnie czterem osobom zmierzyć się z hordami nieumarłych w alternatywnym uniwersum II wojny światowej. Wszystko rozpoczyna się w momencie, gdy austriacki akwarelista wciela w życie „Plan Z”, który sprawia, ze cała Europa zostaje zalana morzem bezmózgich istot. W przeciwieństwie do tego, co oferują sobą główne odsłony, w Zombie Army 4 przyjdzie nam skorzystać nie tylko głównie ze snajperek, ale i bogatego arsenału narzędzi służących do wytrzebienia wszystkiego, co się rusza, a przy tym nie wykazuje innych oznak życia.
Łowcy, pora na Was! Podrzućcie nam swoje ulubione gry z zombie 🙂 Czekamy na ciekawe propozycje!