
Recenzja Tomb Raider I-III Remastered! Bezcenny zabytek growego muzeum
Premiera Tomb Raider I-III Remastered za nami. Tytuł zadebiutował na rynku 14 lutego 2024 roku, co pozwoliło graczom na spędzenie Walentynek z Larą Croft. Czy było warto czekać na odświeżone przygody pani archeolog? Standardowo, odpowiedź brzmi – to zależy, a uwierzcie mi na słowo, czynników jest bardzo dużo. W rozwinięciu artykułu znajdziecie więc moją szczerą opinię na temat Tomb Raider I-III Remastered. Mogę Was zapewnić o jednym, fala nostalgii tym razem na mnie nie zadziałała. Miłej lektury 🙂
Recenzowana gra: Tomb Raider I-III Remastered
Ogrywaliśmy na: Xbox One
Data premiery: 14.02.2024 r.
Platformy: PC, PS4, PS5, XOne, Xbox Series X|S, Switch
Deweloper: Aspyr, Crystal Dynamics
Wydawca: Aspyr
Czy stara miłość nie rdzewieje?
Na początek krótka lekcja historii i sentymentalna prywata. Gra Tomb Raider po raz pierwszy na naszych ekranach zagościła w roku 1996 i ma na karku dokładnie tyle samo wiosen co ja. Zainteresowani opinią mogą zapytać, czy miałem jakikolwiek kontakt z pierwowzorem. Odpowiedź brzmi – jeszcze jak! W wieku 4 lat otrzymałem od taty używaną konsolę PlayStation, a przygody Lary Croft to była jedna z pierwszych produkcji 3D, jakie widziałem w moim życiu. W tamtych czasach prezentowana przez nią grafika ocierała się w moich oczach wręcz o fotorealizm. Jak się więc domyślacie, sentyment do tego tytułu mam w głębi duszy ogromny. Pozostałe dwie odsłony poznałem nieco później za pośrednictwem PC.
W tamtych czasach cykl wydawniczy gier wyglądał zupełnie inaczej, a trzy odsłony kultowej już serii Tomb Raider pojawiały się rok po roku. Tak więc The Dagger of Xian zadebiutowało odpowiednio w 1997 roku, a Adventures of Lara Croft w 1998 roku. Wspominam o tym, ponieważ musimy mieć tutaj na uwadze, że recenzowana produkcja to zestaw zremasterowanych klasyków od Core Design, które na karku mają ponad 25 lat! Mimo że w swoich czasach były to tytuły rewolucyjne, to dziś straszą już oprawą graficzną oraz okropnym sterowaniem – tank controls to aktualnie prawdziwy koszmar, nieważne jak bardzo różowe okulary macie na nosie. Z bólem muszę więc przyznać, że Tomb Raider I-III Remastered złamał mi serce i popsuł nieco wspaniałe wspomnienia z dzieciństwa. Okazuje się, że miłość do Lary Croft zardzewiała doszczętnie, mimo że pani archeolog nadal pozostaje ikoną popkultury…
Jak powinno się oceniać remastery?
Pytanie z nagłówka jest wręcz kluczowe dla tego typu recenzji. Bo jak tu oceniać klasyka, którego bohaterka jest postacią wręcz kultową? Moim zdaniem dodawanie grze plusów za to, co kiedyś osiągnęła, jest tutaj nieco bezcelowe. Można docenić wierność oryginałowi czy próbę zachowania ducha minionych lat, jednak takie odświeżenia powinny też umieć trafić do serc nowych graczy, a w tym wypadku wątpię, by tak się stało. Kolekcja Tomb Raider I-III Remastered ewidentnie została stworzona, by wykorzystać aktualną słabość branży, czyli ogromną rzeszę graczy tęskniących za czasami młodości. Nie ma się co oszukiwać, wszystkie wprowadzone w grze zmiany to czysta kosmetyka, by nie wydawać tytułu pozbawionego żadnych ingerencji.
W swojej recenzji odniosę się więc wyłącznie do tego, jak odbieram ten tytuł w czasach współczesnych – poziom zmian w oprawie graficznej, rozgrywce oraz ogólną ilość zawartości, dostępnej w ramach zestawu. Tomb Raider I-III Remastered nie może więc liczyć u mnie na nostalgiczną taryfę ulgową czy też dodatkowe punkty za zasługi dla rozwoju branży gier.
Ależ pani wyładniała przez ten czas!
Zmiany w warstwie technicznej są widoczne gołym okiem. Szczególnie że odświeżenie to posiada bardzo ciekawą opcję zmiany grafiki w locie. Za pośrednictwem jednego przycisku możecie błyskawicznie przywrócić Larze jej stożkowe kształty. Pozwala to wręcz namacalnie przekonać się, jak wiele zmieniło się w naszej ukochanej branży przez ostatnie ćwierć wieku. Ulepszenia wprowadzone w ramach Tomb Raider I-III Remastered sprawiły, że lokacje nabrały nieco głębi, szczególnie dzięki ulepszonemu oświetleniu oraz teksturom wysokiej rozdzielczości. Niestety zabawa światłocieniem sprawiła, że miejscami tytuł w odświeżonej wersji jest zbyt ciemny. Rozumiem zamysł artystyczny, aby uchwycić fajny efekt przebijania się snopów światła, jednak chęć dalszej zabawy wymusza niejako zmianę na wersję retro, która jest znacznie bardziej czytelna.


Pustym przestrzeniom dodano także sporo nowych detali, aby środowisko poszczególnych etapów nie wyglądało zbyt biednie, co doskonale widać na przykładzie dżungli z Tomb Raider III: Adventures of Lara Croft, gdzie pojawia się nieobecna wcześniej bujna roślinność. Zmianie nie uległa natomiast geometria terenu, więc mimo zastosowania liftingu całość nadal sprawia wrażenie dość kanciastego i mocno topornego, jak na dzisiejsze standardy. Przetasowano także nieco paletę barw oraz modele przeciwników, więc choćby takie wilki zmieniły umaszczenie na brązowe. Całość wygląd schludnie i poprawnie, ale zdecydowanie wolałbym otrzymać pełen remake oprawy graficznej.


Na osobny akapit zasługuje tutaj postać pani archeolog. Ku mojemu zaskoczeniu Lara Croft nie została dostosowana do współczesnych standardów obecnych w popkulturze i jej model wygląda dokładnie tak jak zapamiętali go gracze w przeszłości – oczywiście tym razem nie musi być on zaokrąglany siłą wyobraźni, to zrobili za Was twórcy. Fani cyfrowych stożków powinni być zadowoleni. Mnie to w sumie obojętne, nigdy nie rozumiałem zachwytów nad postaciami z pikseli. Cieszy natomiast brak ingerencji w ikonę popkultury. Czy w tej beczce miodu jest łyżka dziegciu? Na siłę mogę się przyczepić, że w odświeżonej oprawie graficznej za każdym razem występuje ten sam model Lary. W oprawie retro widać, że w kolejnych odsłonach różniła się choćby fryzurą.


Jeśli pamiętasz PSX, to będziesz się dobrze bawił
Łowcy, macie w szufladzie swoje różowe okulary nostalgii? No to najwyższy czas założyć je na nos! Bez tego nie ma co podchodzić do tego zestawu. Kolekcja Tomb Raider I-III Remastered w minimalnym stopniu starała się dostosować do aktualnych czasów. Wydawcy z Aspyr wpadli na świetny pomysł, aby dodać do gry współczesne sterowanie. Geniusze, prawda? Niestety rozdźwięk pomiędzy teorią a praktyką jest tutaj ogromny niczym uskok San Andreas. W założeniach nowe sterowanie miało ułatwić życie osobom nienawidzącym wręcz tank controls. W tym wydaniu, Lara T-34 Croft jest po prostu zgrabnym klocem, którym najlepiej sterować przy pomocy krzyżaka (sic!). Dla tych, co pamiętają czasy padów bez analogów, jest to jak podróż wehikułem czasu. Po przejściu na nowy układ pani archeolog staje się niestety zbyt ruchliwa. Co to oznacza? Kontrola nad postacią głównej bohaterki jest zbyt czuła, a za mocne wychylenie drążka sprawia, że postać potrafi się ześlizgnąć z krawędzi i zniweczyć całą wspinaczkę. Do tego niezmieniona geometria terenu sprawia, że niektóre etapy są wręcz niegrywalne – Lara z uporem maniaka będzie skakać zdecydowanie za daleko, omijając docelowe miejsce, do którego chcemy się dostać.


Pozostając w temacie sterowania, to dużo irytacji wywołuje także opóźniona reakcja bohaterki. Nowe sterowanie powinno wyeliminować odstęp pomiędzy wciśnięciem przycisku odpowiedzialnego za skok a faktycznym wykonaniem czynności. Nie macie co liczyć na udane akrobacje wykonane na krawędzi platformy. Podobnie wygląda walka, która jest szalenie toporna. Tutaj nie zrobiono absolutnie nic, aby poprawić komfort celowania, szczególnie gdy na ekranie pojawia się więcej niż 3 przeciwników. Nie wspomnę już o unikach, skokach i saltach, które w ciasnych korytarzach są momentami zupełnie bezużyteczne.



Złego słowa nie powiem natomiast o projekcie lokacji oraz obecnych w tytule zagadkach logicznych. Jednak są to elementy obecne w tych grach już 25 lat temu! Odkrywanie kolejnych sekretów oraz rozwiązywanie tajemnic potrafi sprawiać frajdę. Mimo to, czy odrobina dobrej zabawy powinna być okupiona wieloma minutami frustracji i zagryzania zębów? Mnie to po prostu nie kupuje. Mimo ogromnego sentymentu do starszych odsłon Tomb Raider nie potrafię czerpać satysfakcji z obcowania z tym tytułem. Dla wielu osób może być to ciekawa kontra w stosunku do nowych produkcji, które uznają gracza za mało inteligentnego, prowadząc go za rączkę przez cały czas. W moim przypadku jednak kolekcja ta uświadomiła, jak wiele się w branży zmieniło na lepsze i jak bardzo Lara Croft zasługuje na remake. Nigdy nie sądziłem, że to napiszę, ale wzorem niech będzie tutaj Activision, które przeniosło w czasy współczesne takie klasyki jak Crash Bandicoot, Spyro czy Tony Hawk’s Pro Skater, dokładnie tak, jak o tym marzyłem!
Słów kilka o aspektach technicznych
Czy absurdalne będzie podkreślenie, że 25-letnie gry działają dobrze na najnowszych sprzętach? Przykłady takie jak Grand Theft Auto: The Trilogy – The Definitive Edition pokazują, że w tej branży nie ma nic niemożliwego i łatwo pokpić sprawę. Na szczęście Lara Croft śmiga po platformach bez najmniejszych problemów. Wszystko odbywa się płynnie i bez niepożądanych chrupnięć, a odblokowany limit klatek na sekundę ucieszy fanów dużej ilości FPS-ów. Nawet na tak leciwym sprzęcie, jak Xbox One S zmiana grafiki z odświeżonej na tę oryginalną nie wywołuje żadnych spadków animacji, więc można się bawić tą opcją w dowolnym momencie. Moim zdaniem taki remaster najlepiej sprawdzi się na konsoli Nintendo Switch albo na Steam Decku. Małe ekrany obu urządzeń sprawnie zakamuflują pewne niedociągnięcia.
Warto pochylić się także nad oprawą audio, choć za wiele do powiedzenia na jej temat nie mam. Oryginalne utwory pojawiają się w menu i w trakcie rozgrywki, pobudzając nostalgiczne wspomnienia i kołysząc nas w ciągu kolejnych godzin zabawy. Nie ma tutaj nic odkrywczego, jednak to, co rzuciła mi się w uszy to fakt, że odgłosy broni różnią się diametralnie pomiędzy poszczególnymi odsłonami. Miałem wrażenie, że pierwszy TR brzmi w tym aspekcie wyjątkowo płasko i dopiero Adventures of Lara Croft odwzorowało huk wystrzałów zaskakująco przyjemnie. Co ciekawe, tytuł otrzymał polskie napisy, które pojawiają się w przerywnikach filmowych oraz w trakcie rozgrywki. To zawsze plus, nawet w przypadkach jak ten, gdzie tekstu jest śmiesznie mało. Skoro już wspomniałem o przerywnikach, one też zostały odrestaurowane, jednak miejscami potrafią strasznie gubić klatki i nieco się przycinać.
Na koniec warto wspomnieć o zawartości Tomb Raider I-III Remastered. Jak już pisałem wcześniej, pakiet zawiera trzy pierwsze odsłony serii oraz niedostępne dotąd na konsolach dodatki, co daje nam materiału na długie godziny zabawy. Oczywiście, jeśli będziecie czerpać z tego tytułu radość, w przeciwnym wypadku odpalicie kolejne pozycje z ciekawości i dacie sobie spokój z próbą zrozumienia, że „kiedyś to było”! Możecie także połakomić się na spektakularne 269 osiągnięć, w których akurat zawarto wiele nawiązań do klasyki.



W ramach zestawu Tomb Raider I-III Remastered otrzymacie:
- Tomb Raider I + Unfinished Business (1996)
- Tomb Raider II: The Dagger of Xian + Golden Mask (1997)
- Tomb Raider III: Adventures of Lara Croft + The Lost Artifact (1998)
O bogowie, walka! Słów kilka o kontrowersjach
Przed wystawieniem ostatecznej oceny warto wspomnieć o „kontrowersjach” jakie pojawiły się w sieci tuż po premierze Tomb Raider I-III Remastered. Do walki stanęły osoby, które w dzisiejszych czasach potrafią obrazić się o dosłownie wszystko oraz do przesady konserwatywni, nadmierni wielbiciele pikselowych stożków. Ich pojedynek może i jest legendarny, ale cała sytuacja zakrawa na absurd, ponieważ przedmiotem konfliktu stała się pojedyncza plansza z ostrzeżeniem o szkodliwych treściach związanych z uprzedzeniami rasowymi i etnicznymi. Czy jest w tym coś złego? Oczywiście, że nie! Moim zdaniem to najlepsze rozwiązanie, jakie mogli wymyślić wydawcy z Aspyr. Z jednej strony pozostawiamy klasyki w takiej formie, w jakiej zostały wydane ćwierć wieku temu, z drugiej unikamy narażenia się na przesadzoną krytykę ze strony środowisk, które doszukują się problemu nawet w grze video, której głównym zadaniem jest dawanie rozrywki. No i pamiętajcie, że członkom plemienia kanibali będzie mniej przykro, kiedy zobaczą owo ostrzeżenie przed rozpoczęciem zabawy z przygodami Lary Croft 😉


Czy warto zagrać w Tomb Raider I-III Remastered?
Nie jestem w stanie określić czy to idea oddania ducha oryginału, czy po prostu leniwa próba zagrania na nostalgii stoi za powstaniem Tomb Raider I-III Remastered. Jednak trzeba jasno powiedzieć, że w tytule widać nieudaną próbę dostosowania gry pod nowe standardy. Współczesne sterowanie nie sprawdza się jednak nijak w zestawieniu z brakiem zmian w geometrii terenu oraz projekcji poszczególnych etapów. Jeśli ktoś myślał, że nieco bardziej żywa Lara, pozbawiona tank controls, odmieni cały gameplay… to bardzo się mylił. W gruncie rzeczy tytuł jest ociężały, mozolny i zwyczajnie męczący. Jeśli masz w sobie jednak wystarczająco dużo samozaparcia albo nostalgia przysłania zupełnie obiektywny osąd, to nie ma co ukrywać, będziesz się dobrze bawić. Pod drewnianą powłoką wciąż skrywa się przyjemna gra przygodowa, pełna ciekawych zagadek i miejscami wymagających etapów zręcznościowych. W mojej ocenie pozycja wyłącznie dla zagorzałych fanów muzealnych eksponatów 🙂

Ocena: 6,5/10
Relikt słusznie minionej przeszłości, który starano się przywrócić do żywych za pomocą najprostszych rozwiązań. Jeśli masz ogromny sentyment do pierwszych odsłon przygód Lary Croft, bez namysłu dodaj jedno oczko do oceny końcowej i baw się dobrze. W przeciwnym wypadku potraktuj to jako lekcję historii gamingu, którą możesz ominąć niczym nudny wykład na studiach.
Co mi się podobało:
- Stary, dobry Tomb Raider pozbawiony cenzorskiej interwencji
- Odświeżona postać Lary Croft bez wyraźnego jej uwspółcześniania
- Kompletna kolekcja zawierające niedostępne do tej pory na konsolach dodatki
- Bardzo ładne tekstury i sporo nowych detali w środowisku gry
- Obecność języka polskiego oraz napisów w przerywnikach
- Ogromna lista osiągnięć, pełna nawiązań do klasyki
- Możliwość zmiany w locie oprawy graficznej i przyjemna nuta retro
- Dobrze zoptymalizowana produkcja, szczególnie jak na standardy branży
Co nie przypadło mi do gustu:
- Ociężała, mozolna i zwyczajnie męcząca rozgrywka
- Toporna walka i opóźnienie, z jakim reaguje Lara
- Miejscami zbyt ciemna oprawa graficzna w odświeżonej wersji
- Zrobione po łebkach, uwspółcześnione sterowanie
- Brak zmian w geometrii terenu, niektóre sekwencje będą dla współczesnego gracza niegrywalne
- Dość płaskie audio, dźwięk broni brzmi dobrze jednie w trzeciej odsłonie
- Ten samo model Lary Croft dla każdej z odświeżonych odsłon

















