gry z grindem

Najlepsze gry z dużą ilością grindu, przy których można spędzić setki godzin

Ostatnimi laty twórcy w zasadzie prześcigają się w tym, kto dostarczy nam dłuższą produkcję, często przedkładając czas rozgrywki nad ciekawe rozwiązania, różnorodność, czy po prostu czystą frajdę. Mimo to mamy na rynku wciągające, najlepsze gry o grindowaniu, gdzie nawet takie powtarzalne czynności są w stanie wciągnąć jak bagno. Ubijanie po raz kolejny potężnego potwora w Monster Hunterze, czy zdobywanie nowych, coraz lepszych przedmiotów w trakcie raidów potrafi dostarczyć sporo endorfin do naszych mózgów. Takie mechaniki trzeba jednak po prostu lubić. Jeżeli jednak coś już „zaskoczy”, to nie ma odwrotu – przepadniecie na setki, albo i tysiące, godzin.

Co to znaczy grind?

Ok, ale co to znaczy grind tak na dobrą sprawę? Często można się spotkać z tym pojęciem podczas rozmawiania o zdobywaniu np. kolejnych poziomów w RPG, ale nie w taki przyjemny, naturalny sposób, ale np. w kółko walcząc z tymi samymi wrogami w danej lokacji. Wiecie, w taki już bardzo zautomatyzowany, wręcz mechaniczny sposób. Nagrodą za to zazwyczaj są wyższe poziomy, doświadczenie, czy rzadkie przedmioty, a w niektórych przypadkach nawet dalsza część fabuły. Pojawia się przy tym pytanie – dlaczego ludzie lubią grind? Odpowiedź dla każdego może być inna, ale zazwyczaj będzie sprowadzała się w gruncie rzeczy do jednego – bo to naprawdę potrafi odprężyć.

Ranking gier stawiających na wielogodzinne grindowanie

Gry z grindem zazwyczaj kojarzą się z wielgachnymi MMORPG pokroju World of Warcraft. To zjawisko nie ogranicza się jednak wyłącznie do nich, szczególnie w dobie gier-usług, czy nawet względnie fabularnych produkcji, które oferują masę „mielenia” w ramach opcjonalnej zawartości. Dzisiaj zerkniemy sobie na te najbardziej godne waszej uwagi tytuły. Miłej lektury!

The Division 2

Pierwsze The Division na początkowych materiałach wyglądało wręcz zjawiskowo. Jego premiera nie przyniosła może aż tak oczekiwanych, wizualnych uniesień, ale mimo to zgromadziła w zaśnieżonym Nowym Jorku masę graczy, którzy spędzili tam setki godzin. Sukces okazał się na tyle duży, że Ubisoft już w kilka lat później postanowił przygotować sequel.

Dwójka przenosi akcję do Waszyngtonu, tym samym nieco „ocieplając” klimat. Mechanicznie za wiele się nie zmieniło, ale twórcy poprawili błędy i nieco całość rozwinęli, aby ostrzeliwanie kolejnych przeciwników było tylko przyjemniejsze. A będziemy mogli to robić przez maaaaaaasę czasu, zdobywając kolejne, coraz lepsze bronie, i awansując na wyższe poziomy. Najlepiej gra się oczywiście w zgranej ekipie, ale nawet samotnicy znajdą coś dla siebie.

Borderlands 3

Uwierzcie nam na słowo, nie wiecie nawet, co to znaczy grind, jeżeli jeszcze nie doświadczyliście Borderlandsów. Można by w zasadzie grać w nie jak w każdy „normalny” FPS z elementami RPG. Ot, podążamy za wątkiem głównym, wykonujemy czasami jakieś zadania poboczne, i eliminujemy kolejne hordy wrogów. Oglądamy creditsy, koniec. Prawdziwa zabawa kryje się jednak pomiędzy tym wszystkim, w zdobywaniu kolejnych pukawek, a tych z ubijanych przeciwników wyskakuje cała masa.

Oczywiście możecie sprawdzić wszystkie Bordery „po kolei”, ale nic nie stoi na przeszkodzie zacząć od najnowszej trójeczki. Jasne, wracają starzy znajomi, ale jedyne co stracicie, to właśnie drobne nawiązania i mrugnięcia okiem. W produkcję studia Gearbox i tak nie gra się dla wciągającej historii, a wszechobecnego na ekranie szaleństwa.

Najlepsze strzelanki single-player na PC. W jakie gry FPS warto zagrać w 2024 r.?

Monster Hunter World

Monster Hunter do premiery World uchodził poza granicami Japonii za raczej niszową serię. Jasne, miał oddane grono fanów, którzy kupowali kolejne odsłony (głównie na platformach Nintendo), ale dopiero powrót marki na „duże” konsole wprowadził ją na salony. Teraz wyczekujemy już powoli nadchodzącego Wilds, ale do „staruszka” dalej warto wrócić.

Na czym polega rozgrywka w MH? Jak sugeruje sam tytuł… na polowaniach na gigantyczne potwory. Ubijamy takiego, tworzymy nowe bronie i zbroje, po czym schemat powtarzamy. I tak w kółko, i w kółko, aż się nie znudzimy. Twórcy z Capcomu zadbali o to, aby ta chwila szybko nie nadeszła, regularnie publikując łatki z dodatkowym contentem, a także jedno gigantyczne rozszerzenie – Iceborne.

Diablo IV

Poza MMO, looter-shooterami, czy wszelkiego rodzaju grami-usługami, najlepsze gry z grindem to bez wątpienia hack’n’slashe.  Jeszcze do niedawna królem tego gatunku można było określić Diablo, ale niestety masa dziwacznych decyzji Blizzarda nie pozwoliła (jeszcze?) w pełni rozwinąć skrzydeł najnowszej, czwartej odsłonie. Czy przez to nie warto się nią interesować? Bynajmniej.

Czwóreczka to naprawdę przyjemna „łupanina”, a kolejne hordy piekielnych pomiotów eksterminuje się z przyjemnością. Twórcy powrócili też do nieco mroczniejszego i bardziej „bluźnierczego” klimatu z pierwszych dwóch części, biorąc sobie do serca uwagi fanów dotyczące „bajkowości” trójki. Jeżeli to was nie przekonuje, to – o ile posiadacie abonament Microsoftu – możecie sprawdzić D4 w GamePassie. „Za darmo” to chyba uczciwa cena. 😉

Najlepsze gry podobne do Diablo. Gry hack and slash będące dobrą alternatywą dla hitu Activision Blizzard

The Elder Scrolls Online

Wiecie, ile minęło czasu od zapowiedzi The Elder Scrolls 6? 6 okrągłych lat. Serial Fallout dodatkowo odniósł na tyle duży sukces, że w obecnej sytuacji Bethesda może nawet przyspieszyć pracę nad kolejną odsłoną tej postapokaliptycznej franczyzy, przez co oczekiwanie na „Skyrima 2” może się jeszcze wydłużyć.

Ale wiecie co? Jeżeli jesteście fanami sieciowych RPG, to nie powinien być dla was problem, bo do świata Tamriel możecie udać się w The Elder Scrolls Online. Ba, nawet jeżeli akurat MMO to niekoniecznie wasza bajka, i samotnie jest w TESO co robić, bo kontentu fabularnego jest co niemiara. Nie jest to może skala Final Fantasy XIV, gdzie historia zdecydowanie wychodzi na prowadzenie, ale jest jej i tak znacznie więcej niż w przeciętnym przedstawicielu gatunku. A jeżeli macie chętkę na grind, to oczywiście, jak to w sieciówkach, znajdziecie go mnóstwo.

Najlepsze gry MMORPG, w które warto zagrać w 2025 roku

Path of Exile

Skoro wspomnieliśmy już w dzisiejszym tekście o Diablo, to pora na jego obecnie chyba największego konkurenta. Albo wiecie co? W sumie określanie Path of Exile zaledwie tym mianem może być zwyczajnie krzywdzące, bo według wielu fanów gatunku hack’n’slash ta darmowa produkcja jest pod praktycznie każdym względem lepsza.

Fabularnie nie ma co się przesadnie rozpisywać – ot, po prostu jest, stanowiąc tło dla rozgrywki. Ta jest na tyle złożona, że pomimo pozornej prostoty („pokonaj wrogów”), często przytłacza początkujących mocno rozrośniętymi drzewkami rozwoju. Jeżeli jednak uda się przez te pierwsze godziny przebić, kolejne to powinna być czysta przyjemność. A uwierzcie, może ich być naprawdę od groma… Warto sprawdzić o co chodzi, przed nadchodzącą premierą dwójki.

Grim Dawn

Pora na kolejny hack’n’slash w dzisiejszym zestawieniu – jeżeli czujecie się nimi zmęczeni, śpieszymy was poinformować, że to już ostatni. 😉 Grim Dawn od poprzedników różni się nieco klimatem, który – chociaż dalej mroczny – ma znacznie więcej takich „technologicznych”, nieco steampunkowych wstawek.

Mechanicznie jest równie ciekawie, bo twórcy nie wiążą graczy z jedną klasą, pozwalając tworzyć swoiste hybrydy. Znacząco urozmaica to gameplay, oferując całkiem sporą różnorodność, aby tak charakterystyczny dla gatunku grind szybko się nie znudził. Podobnie fajny mamy system rozwoju, gdzie musimy wybierać pomiędzy rozdawaniem punktów na konkretne poziomy klasowe, albo wzrost umiejętności. Pozycja obowiązkowa dla fanów PoE oraz Diablo.

World of Warcraft

Prawdziwy, niekwestionowany król MMORPG… przynajmniej do niedawna, bo obecnie konkurencja dla World of Warcraft jest całkiem spora. To nie znaczy, że nagle w WoWa nie gra nikt, bo serwery pustaki zdecydowanie nie świecą, bez względu na to, czy mówimy o „Classicu”, czy najnowszych dodatkach, z których najnowszy – The War Within – zadebiutuje już 26 sierpnia.

Jest tutaj w zasadzie wszystko, czego można by oczekiwać od gry z grindem. Masa raidów, dungeonów, questów, i różnorakich aktywności do wykonania. Na fabułę nie ma aż tak mocnego nacisku, jak w przypadku Final Fantasy XIV, ale coś dla siebie znajdą na pewno fani Warcrafta 3, którego WoW stanowi kontynuację.

Destiny 2 The Final Shape

Ostatnie lata nie były dla Destiny 2 – oraz samego studia Bungie – przesadnie łaskawe. Upadek Światła został przyjęty bardzo słabo, a masa zmian wprowadzonych w mechanikach nie przypadła fanom do gustu. Nie ma co się dziwić, bo dobrze się to nie zapowiadało. Na całe szczęście The Final Shape nieco te winy odkupiło.

Zwieńczenie prowadzonej od dawna historii okazało się sensowne i satysfakcjonujące, ale na tym wsparcie dla dwójki ma się wcale nie skończyć. Deweloperzy będą dalej poprawiać grę aktualizacjami, dodając nową treść, i balansując to, co zmian będzie wymagało. Oby ewentualna trójka dotarła do równie dobrego finiszu, ale bez zbędnych wpadek po drodze.

Final Fantasy XIV

Jeżeli często grywacie w MMO, to na pewno wiecie, co to znaczy grind, ale Final Fantasy XIV do dobrej zabawy… w zasadzie go nie wymaga. Możecie spokojnie grać w niego niczym w klasyczne, singlowe jRPG, poznając rozpisaną na setki godzin opowieść, które niedawno – wraz z dodatkiem Dawntrail – rozpoczęła nową sagę, po poprzedniej, prowadzonej przez wiele lat, zwieńczonej Endwalkerem i wypuszczonymi po nim patchami.

Mimo to FFXIV wybraliśmy na zwycięzcę naszego rankingu „grinderskich” gier nie bez powodu. Treści jest tutaj tyle, w tym tej wymagającej sporej ilości farmienia, że chcąc odkryć wszystko, co Naoki Yoshida i jego CBUIII dla nas przygotowało, będziemy musieli poświęcić nie setki, a tysiące godzin. Masa klas postaci, dungeony na wysokich poziomach trudności, specjalni bossowie, PvP… nuda i brak różnorodności to ostatnie, co może się z czternastką kojarzyć.

Najlepsze gry anime MMORPG i nie tylko. Produkcje skierowane do fanów kultury Dalekiego Wschodu

Łowcy, a jakie są waszym zdaniem najlepsze gry o grindowaniu? Koniecznie dajcie nam znać w sekcji komentarzy!

O autorze
Publicysta, Recenzent

Absolwent Uniwersytetu Śląskiego, z wykształcenia nauczyciel. Na Łowcach Gier pisze od 2022 roku. Fan wszelkiej maści "japońszczyzny", ze szczególnym nastawieniem na serie Final Fantasy, Tales of, oraz Like a Dragon. Za pełnoprawny remake Xenogears dałby siebie (lub ewentualnie Venoma) pokroić.…

Czytaj więcej
Niektóre odnośniki w artykułach to linki afiliacyjne. Klikając w nie lub też finalizując za ich pomocą kupno produktu, nie ponosisz żadnych kosztów. Jednocześnie sprawiasz, że otrzymujemy wynagrodzenie, dzięki któremu praca Redakcji jest możliwa.