Recenzja The Texas Chain Saw Massacre

Recenzja The Texas Chain Saw Massacre. W rytmie stąpnięć Leatherface'a

Teksańska Masakra to obraz kultowy i ze wszech miar genialny, który w swoim czasie wyznaczał nowe kierunki w kinematografii. Oryginalny Leatherface wyciągnięty żywcem z 1974 roku, wraca na ekrany naszych telewizorów (i monitorów) w najlepszej „egranizacji” tego dzieła. Tylko czy ograniczenie gry do rozgrywki wieloosobowej będzie miało sens w szerszej perspektywie? Na to pytanie odpowie nasza recenzja The Texas Chain Saw Massacre.

Recenzowana gra: The Texas Chain Saw Massacre

Ogrywaliśmy na: Xbox Series X

Data premiery: 18.08.2023 r.

Platformy: PS4, PS5, Xbox One, Xbox Series, PC

Deweloper: Sumo Digital

Wydawca: Gun Interactive

Pewnego razu w Teksasie

Nie pokładałem w tej grze zbytnich nadziei, chociaż Teksańska Masakra jest jednym z moich ulubionych filmów, poruszających się w rejonach slashero-gore’owych. Leatherface pojawił się już w Dead by Daylight i wychodziłem z założenia, że więcej z tej tematyki się już nie wyciągnie, no bo jak? Facet biega z piłą, niczego więcej do szczęścia nie potrzeba. Dałbym sobie za to rękę uciąć. I bym teraz nie miał ręki. Jak się okazało, do formuły DbD można dodać jeszcze sporo od siebie, a nawet zamieszać całością. Recenzowane The Texas Chain Saw Massacre jest w ogólnych założeniach bardzo podobne, czteroosobowa grupa porwanych ludzi musi wydostać się z zamknięcia na jednej z trzech map (w tym kultowej farmy). Skłamałbym, gdyby największym twistem względem konkurencyjnego DbD był sam fakt wrzucenia na mapę aż trzech morderców, zamiast jednego. Chociaż na papierze wydaje się to największą i najbardziej inwazyjną zmianą, to diabeł tkwi w szczegółach.

Ale cofnijmy się jeszcze na chwilę do początku. The Texas Chain Saw Massacre to gra multiplayer. Tylko i wyłącznie, nie znajdziecie tutaj żadnych trybów offline, samouczki zostały zrealizowane w formie krótkich filmów instruktażowych, a gracze są wrzuceniu w objęcia obłędu od razu po naciśnięciu przycisku „szukaj meczu”. Nawet mając zaplecze w postaci kilkuset godzin w Dead by Daylight, ciężko było mi się odnaleźć w Teksańskiej. Jak się przez chwilę zastanowię, to właśnie może przez te poprzednie doświadczenia miałem pod górkę, niepotrzebnie doszukiwałem się rozwiązań z DbD, bo mnóstwo mechanik działa tutaj zupełnie inaczej. Już w ciągu pierwszych kilku sekund w meczu jako ocalały, widać pierwszą zmianę.

Z pozoru bezbronni bohaterowie często i gęsto będą widzieli przed sobą pasek hałasu, gdy przyjdzie im zmierzyć się z praktycznie dowolną czynnością. Kiedy mordercy rozgrzewają się przed rzezią, reszta graczy musi jak najszybciej zerwać się z haków w piwnicy i rozpocząć wielką ucieczkę. Ściągnięcie z haka jest poprzedzone krótką mini-grą, w której klikając jeden przycisk, należy zapełnić cały pasek postępu. Każda postać będzie to robiła szybciej, bądź wolniej, w zależności od statystyk. Problem w tym, że wraz z każdym naciśnięciem guzika rośnie poziom hałasu, Kiedy osiągnie poziom krytyczny, każdy morderca zobaczy nasze położenie. Po chwili bezczynności pasek hałasu się zmniejsza, więc im wolniej próbujemy się wydostać, tym lepiej, chociaż stojąc dłużej w jednym miejscu, ryzykujemy, że których z przeciwników nas odnajdzie.

Zejście z haka to tylko początek. Następnie z piwnicy, w której grasuje Leatherface, należy się wydostać na powierzchnię. Uważając na pułapki generujące hałas i samego Skóromordego, trzeba odszukać narzędzia (których wyciągnięcie wiąże się z podobną mechaniką, co zejście z haków), potem drzwi wyjściowe z piwnicy, wyłamać zamek (kolejna mini-gra) i otworzyć drzwi, co za każdym razem powoduje głośne huknięcie, alarmujące każdego gracza, w tym śpiącą na bujanym fotelu głowę rodziny. The Texas Chain Saw Massacre wykorzystuje do cna swój rodowód, więc nawet taki czarny charakter jak Dziadek dostał swoje pięć minut. Co prawda nie można nim bezpośrednio sterować, ale w miarę jak przeciwnicy będą karmili go krwią, coraz częściej będzie odkrywał położenie ocalałych na mapie, więc w interesie zrozpaczonych ludzi leży, żeby regularnie wbijać mu kosę w żebra, obniżając częstotliwość uruchamiania tej umiejętności.

I tutaj mamy kolejną różnicę względem Dead by Daylight. Bohaterowie nie są bezbronni. Tu i ówdzie leżą porozrzucane noże, które można wykorzystać do usuwania pułapek lub obezwładniania morderców. W zależności od wybranego bohatera otrzymamy inny wachlarz możliwośc. Dla przykładu jako Leland McKinney raz na trzy minuty można „wjechać z bara” w każdego przeciwnika, który po ciosie na kilka sekund wyląduje na ziemi. W podobny sposób można ich trzaskać drzwiami. Możliwości zgubienia pościgu jest mnóstwo i nie starczyłoby mi dnia, żeby je wszystkie opisać. Szczególnie że wraz z wbijaniem kolejnych poziomów rozwijamy także drzewko umiejętności, które nadają potyczkom jeszcze więcej głębi.

Leatherface jak zszywany

Po wyjściu z piwnicy zabawa zaczyna się na dobre. Wszyscy są już na świeczniku trzech morderców i muszą znaleźć optymalną drogę ucieczki z obiektu. Tych jest kilka, można znaleźć bezpiecznik, którym otworzy się jedno wyjście, czy też odpalić generator, który otworzy inne. Na każdej z trzech map ten proces wygląda inaczej, a przedmioty potrzebne do ucieczki rozmieszczane są w losowych miejscach, więc nigdy nie ma pewności, że uda się bezpiecznie dać nogę. Nawet jeśli już jesteśmy pewni, że to koniec, że za sekundę postawimy stopę poza farmą, tym samym kończąc mecz… Leatherface odpala ogrodzenie pod napięciem, blokując wyjście tuż przed naszym nosem. Zmierzenie się z trzema zróżnicowanymi członkami rodzinki jest wymagające, nie ma co ukrywać. Każdy z psychopatów ma zupełnie inne spektrum możliwości.

Wspomniany Leatherface to maszyna do zabijania. Niezmordowanie toruje sobie drogę do każdego, kto ośmieli wejść w jego pole widzenia. Lepiej unikać bezpośredniego kontaktu z jego piłą, bo przeważnie kończy się to szybkim (i bolesnym) zgonem. Hitchhiker, znany fanom filmu z jednej z pierwszych scen pierwowzoru, rozkłada pułapki w strategicznych punktach i może podążać śladami innych graczy, Leatherface, z uwagi na swoje gabaryty, nie przejdzie przez wyrwę w ścianie, co dla Nubbinsa Sawyera i innych w miarę szczupłych indywiduów problemem nie jest. Cook założy na drzwi dodatkowe kłódki, utrudniając ocalałym ucieczkę, Sissy zatruje przedmioty lecznicze, a Johnny wytropi każdego na podstawie pozostawianych za sobą śladów. Do wyboru jest łącznie pięciu zabójców, a w przyszłości mają dojść kolejni, tylko że…

No właśnie, teraz dochodzimy do sedna problemu Teksańskiej Masakry. Sam trzon rozgrywki jest naprawdę dobrze przemyślany i porządnie wykonany, udźwiękowienie jest świetne, a ciasne, klaustrofobiczne lokacje w połączeniu z sapaniem Leatherface’a potrafią przyspieszyć bicie serca. Ale dostajemy tylko trzy mapy, pięciu morderców, sześciu ocalałych i w sumie tyle. Nie ma tutaj większego celu, po kilkunastu godzinach znamy całość na wylot, nie ma do czego dążyć, nie ma skórek postaci, które warto odblokować, rozwój poszczególnych bohaterów dość szybko się zatrzymuje i jedynym dodatkowym kopem, zachęcającym do dalszej zabawy, jest resetowanie punktów umiejętności, żeby spróbować innego „buildu” bohatera, bowiem wybierając jedną ścieżkę w drzewku, blokujemy sobie kilka innych.

Możliwe, że to są tylko problemy wieku dziecięcego, w końcu gra dopiero co zadebiutowała. Ale jeśli szybko nie zostanie wypełniana dodatkową treścią, to pomimo faktu, że daje mnóstwo frajdy z samego grania, ludzie po prostu ją zostawią, uciekając z powrotem do konkurencji, która jest wspierana i rozwijana w regularnych interwałach. Martwi mnie to głównie z tego powodu, że The Texas Chain Saw Massacre jest bardzo wierne pierwszemu filmowi i może zabraknąć materiału źródłowego, żeby na dłuższą metę rozwój tej gry miał sens. Z lekkich potknięć, o których warto wspomnieć, wymieniłbym jeszcze brak crossplatformowej rozgrywki z posiadaczami konsol poprzedniej generacji. Macie Xbox Series, ale Wasz kumpel siedzi ciągle na Xbox One? Nie zagracie razem. Poza tym, modele postaci, chociaż dobrze zanimowane, odstają od reszty warstwy graficznej. Szczegółowe, w miarę ładnie oświetlone lokacje kontrastują z biednymi sylwetkami bohaterów, co zresztą widać na niektórych zrzutach ekranu. Przez blur nałożony na modele w ruchu całość może nie prezentować się zbyt pięknie, ale Teksańska o wiele lepiej wypada, kiedy wyświetlamy ją bezpośrednio na ekranie. Co do optymalizacji na XSX nie ma się do czego przyczepić, gra chodzi w 60 klatkach (z lekkimi spadkami tu i ówdzie) i dynamicznej rozdzielczości.

Moje 3 grosze – Wojtix

W Dead by Daylight przegrałem już setki, a może nawet i tysiące godzin, więc na The Texas Chain Saw Massacre czekałem jak na wybawienie. Przydał mi się lekki powiew w świeżości w ogrywanych od lat schematach. Urozmaicone formy ucieczek odróżniają „Teksańską” od kultowej już Dead by Daylight. Z uwagi na dużą losowość w rozgrywce, musimy zmieniać swoją taktykę drogi do zwycięstwa, a co za tym idzie, często należy improwizować, z powodu utrudnień serwowanych innym graczom przez rodzinę zabójców. Pomimo skromnej zawartości i tak można spędzić z Teksańską dziesiątki godzinami i się dobrze bawić. Czego sam jestem pięknym przykładem. 🙂

Fajnym urozmaiceniem jest też walka 4 vs 3 zabójców. Duszny i przytłaczający klimat jest miłym urozmaiceniem w porównaniu do Dead by Daylight. Gdy gramy zabójcą musimy mieć oczy szeroko otwarte, z uwagi na dopieszczone miejscówki, ocalali mogą się ukrywać w cieniu, krzakach, czy innych bagażnikach. Podoba mi się też że gra stanowi wyzwanie dla obu stron, bezbronni gracze muszą być uważni, by nie wpaść w pułapki zastawione przez rodzinę Sawyerów, a sama rodzinka staje na głowie, żeby ubić każdego ocalałego.

Ocena: 8/10

Czy warto zagrać w The Texas Chain Saw Massacre?

Na pewno warto dać szansę. Szczególnie że gra jest dostępne w Game Passie. Trzeba mieć tylko z tyłu głowy, że pomimo znaczących różnic względem Dead by Daylight, trzon rozgrywki pozostał taki sam, więc przeciwnicy DbD za sprawą „Teksańskiej” raczej nie zostaną przekonani do tej formy. Stalkujemy, bądź jesteśmy stalkowani, nie ma nic pomiędzy. Na papierze brzmi to prosto (wręcz prostacko), ale w tym szaleństwie jest metoda, która mnie mocno przyciąga. Uwielbiam lekkie zastrzyki adrenaliny, kiedy próbując otworzyć jak najszybciej zamek w drzwiach od piwnicy, słyszę za swoimi plecami coraz głośniejsze stąpnięcia Leatherface’a, którym wtóruje dźwięk odpalanej piły łańcuchowej. Klaustrofobiczne lokacje tylko potęgują te wrażenia. The Texas Chain Saw Massacre to solidny produkt, któremu brakuje zawartości, co nie zmienia faktu, że dla Dead by Daylight jest tym, czym Call of Duty dla Battlefielda – zdrową konkurencją, celującą w graczy, którzy poszukują podobnych mechanik, tylko ze znacznie szybszym tempem.


Promocja na The Texas Chain Saw Massacre

Ocena: 7/10

Dobra konkurencja dla Dead by Daylight. Teksańska Masakra ma żywsze tempo i bardziej zróżnicowaną rozgrywkę, ale na start mało zawartości. Jeśli nie będzie rozwijana, może szybko zniknąć ze świadomości graczy.


Co mi się podobało:

  • Bardzo wierna adaptacja filmu, mnóstwo nawiązań do pierwowzoru (w tym liczne materiały zza kulis powstawania filmu)
  • Ścieżka dźwiękowa potrafi zmrozić krew w żyłach
  • Klaustrofobiczne mapy potęgują uczucie zaszczucia
  • Dynamiczne potyczki, 4 ocalałych kontra 3 morderców przekłada się na szybkie tempo
  • Zróżnicowana rozgrywka, każdą postacią gra się zupełnie inaczej

Co nie przypadło mi do gustu:

  • Mało zawartości. Tylko trzy mapy, brak odczuwalnego rozwoju profilu…
  • …co może spowodować, że serwery opustoszeją, jeśli gra nie będzie się szybko rozwijała
  • Modele postaci odstają szczegółowością od otoczenia, co rzutuje na grafikę, generując efekt „taniości”
  • Brak crossplaya z konsolami poprzedniej generacji

Jak zagrać w The Texas Chain Saw Massacre najtaniej?

Odpowiedź jest prosta – w ramach Xbox Game Pass! Jednak jeśli chcecie wrzucić recenzowane The Texas Chain Saw Massacre do swojej biblioteki na własność, skorzystajcie z poniższych ofert:
GG.Deals: The Texas Chain Saw Massacre PC – od 184,99 zł
PlayStation Store: The Texas Chain Saw Massacre PS4 / PS5 – 169 zł
Xbox Store: The Texas Chain Saw Massacre XOne / XSX|S – 184,99 zł

Niektóre odnośniki w artykułach to linki afiliacyjne. Klikając w nie lub też finalizując za ich pomocą kupno produktu, nie ponosisz żadnych kosztów. Jednocześnie sprawiasz, że otrzymujemy wynagrodzenie, dzięki któremu praca Redakcji jest możliwa.