W co gracie w weekend?

Weekend na kanapie. Podzielcie się swoimi gamingowymi planami (8-10 marca)

Jedni nadal grają w Final Fantasy VII Rebirth, drudzy już ten etap mają za sobą i wrócili do codziennej rutyny, a inni Fajnalem nigdy nie byli zainteresowani. Do której grupy należycie? Podzielcie się swoimi planami i przy okazji sprawdźcie w co przez ten weekend zagrywa się Redakcja Łowców Gier.

W co gra Venom?

Zrobiłem sobie PlayStation Portal. Znaczy, tak jakby. Po przejściu Final Fantasy VII Rebirth zostałem wygoniony spod telewizora, bo teraz lepsza połówka okupuje Fajnala. I w sumie się cieszę, nie mogę na DualSense’a już patrzeć. W zeszłą niedzielę spędziłem z Cloudem bite 16 godzin i mam po ludzku dość. Dlatego… będę grał na czymś innym. W drugim pokoju pod starym LCD dumnie stoi PS4 i kilka innych retro-gratów, ale że nie chce mi się tam siedzieć, to ze Steam Decka zrobiłem sobie PlayStation Portal. Kilka minut zabawy, na którą złożyło się zainstalowanie na Decku programu Chiaki i voilà – trzymam w dłoniach idealną maszynkę do kanapowego streamingu. Naprawdę jestem zaskoczony, jak dobrze to działa, prawie niewyczuwalny input lag, żadnych artefaktów graficznych, ani problemów z dźwiękiem. Co prawda nie sprawdzałem jeszcze bardziej dynamicznych gier, bo na ten moment włączyłem tylko Final Fantasy V, które nadrabiam przed wrześniowym koncertem we wrocławskim Forum Muzyki. Mimo wszystko posiadaczom Steam Decka i konsol PlayStation polecam się zakręcić wokół Chiaki, podobno z PS5 też to śmiga.

Puściłem tutaj lekką zasłonę dymną, bo w FFV nie zamierzam grać aż tak dużo. Większość wolnego czasu przeznaczę w ten weekend na Stalker Cień Czarnobyla. W końcu wydali trylogię na konsolach, a że była dostępna przez chwilę w miarę racjonalnej cenie (89 zł za trzy gry), to wziąłem i odświeżam sobie całą serię pierwszy raz od… 2012 roku? Nie pamiętam dokładnie, ale Zonę zwiedzałem na pewno ponad dekadę temu i tym bardziej mnie zadziwia, ile z tej gry jeszcze pamiętam. I nie chodzi o fabułę, a same lokacje, ukryte przedmioty, czy triki, pozwalające na łatwiejsze przejście danego sektora. Zastanawiające co dokładnie przyczyniło się do zostawienia tak dużego śladu w podświadomości. Klimat? Wysoki poziom trudności? Polski lektor? Bugi i koszmarna optymalizacja na premierę? Zapewne wszystko po trochu. Niemniej Stalker jest świetny, na padzie gra się w niego znośnie (chociaż baza wojskowa to była katorga) i w nadchodzących dniach to właśnie w okolicach Prypeci mam zamiar spędzić najwięcej czasu.

Poza tym w weekend będę pykał w jeszcze jedną grę. Nie mogę powiedzieć w jaką. Może kiedyś.

W co gra Seyonne?

Szykuje nam się całkiem ładny weekend, a więc zapewne większość czasu spędzę na pracy na zewnątrz (trzeba w końcu posprzątać i umyć samochód, obiecałem też komuś, że pomogę z karczowaniem krzaczorów na działce), a do tego w sobotni wieczór wypada dotrzymać corocznej tradycji i wybrać się na Punky Reggae Live, posłuchać Farben Lehre oraz starych panczurów z The Bill i Leniwca. Moje granie zapewne ograniczy się więc znów tylko do niedzielnego wieczoru, bo jeszcze trzeba wybrać się w międzyczasie na jakiś trening.

A w co będę grał? Na 100% tytułem, który zajmie mnie w wolnych chwilach, będzie Homefront: The Revolution. Nie wiem czemu, ta gra mnie aż tak zaangażowała. W praktyce jest to w sumie nic innego jak Far Cry, tyle że w zurbanizowanym terenie. Ot, przejmowanie kolejnych punktów, respawnujący się w nieskończoność przeciwnicy, kupowanie i ulepszanie broni. Wszystko to już widziałem dziesiątki razy, a jednak mam ochotę w to grać. I to pomimo średniej fabuły i wielu błędów. Niezbadane są wyroki… Dobrą robotę robi tu sama atmosfera. Ulice patrolowane są przez „korasów”, każdy nasz krok śledzą kamery, różnorodne są też ludzkie zachowania. Niektórzy pogodzili się z koreańską okupacją, innym jest wszystko jedno, część zaś w ukryciu kibicuje ruchowi oporu, do którego należymy. Trzeba przyznać, że Dambuster udało się bardzo sprawnie wykreować poczucie zaszczucia, które przytłacza zwłaszcza na początku zabawy. Sama rozgrywka (o ile tylko trzymamy się głównego wątku) toczy się w bardzo szybkim tempie, którego nie powstydziłoby się nawet Call of Duty. Choć przeciwnicy są niezwykle wręcz głupi, i tak strzela się fajnie. W ten weekend na pewno to już skończę!

W co gra Kerrou?

Mijający tydzień upłynął mi głównie pod znakiem Final Fantasy VII: Rebirth, no i cóż mogę wam powiedzieć – naprawdę chciałbym polubić tę grę tak, jak cała reszta Internetu, czy nawet wlepiający jej 9/10 Venom. Myślałem, że im dalej, tym będzie lepiej, ale po 30 godzinach czuję mocne zmęczenie materiału aktywnościami pobocznymi i faktem, że ani fabuła, ani relacje postaci nie rozwijają się przesadnie ciekawie – przynajmniej dla mnie. Mam jeszcze naprawdę wiele do zrobienia, ale dostaję mikro zawału, kiedy otwiera się kolejny już rejon zawalony „assassynowymi” punkcikami do odhaczenia. Tak, tak, wiem, mogę je pominąć, wiem… ale jakieś moje wewnętrzne OCD nie pozwala tego zrobić, toteż latam od wieży do wieży, od walki do walki. I tak się koło toczy.

Na szczęście przez weekend chyba uda się pograć w coś innego, bo w momencie, kiedy czytacie te słowa, pewnie już odebrałem z paczkomatu Unicorn Overlord na Nintendo Switch. Absolutnie ubóstwiam gry od studia Vanillaware, a ich najnowsza produkcja zapowiada się wręcz fenomenalnie. Ma w zasadzie wszystko, co może przypaść mi do gustu, i już nie mogę się doczekać pierwszych spędzonych z nią godzin. Nawet celowo nie odpalałem dema, aby móc zacząć od razu, całkowicie na świeżo.

W co gra Nesus?

Do wczoraj moje plany wyglądały zupełnie inaczej, jednak doskonała promocja na Chorus zmieniła kompletnie moje zapatrywania na najbliższy weekend. Tytuł, który liznąłem już swego czasu za pośrednictwem Xbox Game Pass, od pierwszego kontaktu poszybował na szczyt listy „tytuły, które musze wymaksować, gdy będę miał je na Steam”. A skoro już o usłudze XGP mówimy, to w nocy z czwartku na piątek niespodziewanie zauroczyłem się w Dead Island 2. Kompletnie nie spodziewałem się, że to tak przyjemna i satysfakcjonująca pozycja, którą testowałem z przyjemnością, podobnie jak Warhammer 40000: Boltgun. Do obu tych tytułów wrócę choćby na chwilę.

Mój ambitny plan zakłada także chillowanie ze Steam Deckiem, na którym wręcz perfekcyjnie działa ogłoszone w czwartek FlatOut: Ultimate Carnage Collector’s Edition. Pozycja ta ma dziwny czar minionych lat, więc obadam ją dokładniej choćby z nostalgii. Gdzieś tam jeszcze w najgłębszych odmętach majaczy Horizon Zero Dawn Complete Edition, ale ciężko mi się zmusić do tej pozycji. Przygody Aloy kupiłem sobie sam, jako spersonalizowany prezent na urodziny i cholernie się zawiodłem. O ile rozgrywka jest bardzo przyjemna, tak sposób poprowadzenia fabuły oraz dialogi wołają o pomstę do nieba. Dawno nie grałem w nic z tak źle napisanymi postaciami, które są tylko kartonową tekturką. Czuć tutaj ogromnie niewykorzystany potencjał ciekawego lore, w którym wszystko jest bardzo zero-jedynkowe. Chyba po prostu zacznę pomijać te czerstwe dialogi i będę się cieszył polowaniem na mechaniczne bestie.

W co gra Lloyde?

Nie będzie zaskoczeniem, jeśli napiszę, że ogrywam Final Fantasy VII: Rebirth. To dla mnie wielkie, małe arcydzieło, które z zachwytem pochłaniam kawałek po kawałku. Zatrzymałem się na trzecim rozdziale, mając niecałe 10 godzin na liczniku, i planuję dalsze, głębsze zanurzenie. Może i jestem trochę stronniczy, bo „Siódemka” jest moim ulubionym Fajnalem, ale to chyba najlepszy jRPG, w jakiego grałem ostatnio.

Oprócz tego, wróciłem niczym syn marnotrawny do Sonic Frontiers, ponieważ utknąłem na drugiej wyspie i od tamtej pory nie wróciłem do gry. Mija już prawie rok. Coś mnie jednak tknęło i pomyślałem, „Gotta go fast!”. Strasznie lubię soundtrack. Aż boli, że tak szybko można przejść niektóre etapy, zanim kawałek się na dobre rozkręci.

Zbliża się też czas, w którym wracam do serii Mega Man Battle Network i przechodzę wszystkie odsłony po kolei. Jeśli nie mieliście okazji zagrać w tę perełkę i jRPGowy spin-off, wydanie Legacy Collection wyszło w dwóch częściach. Historia przyjemna i prosta, ale może być męcząca, jeśli przechodzicie kilka kolejnych odsłon z rzędu. Nigdy mi się nie znudziło, podobnie jak kończenie wszystkich części Final Fantasy od jedynki zaczynając.

Łowcy, a co Wy porabiacie w ten weekend? Podzielcie się swoimi gamingowymi i okołogrowymi planami na najbliższe dni. Widzimy się za tydzień o tej samej porze – w piątek o 17:00!

Niektóre odnośniki w artykułach to linki afiliacyjne. Klikając w nie lub też finalizując za ich pomocą kupno produktu, nie ponosisz żadnych kosztów. Jednocześnie sprawiasz, że otrzymujemy wynagrodzenie, dzięki któremu praca Redakcji jest możliwa.