
Weekend na kanapie. Podzielcie się swoimi gamingowymi planami (3-5.5)
Łowcy, jak spędzacie na majówkę? Rower, spacery, czytanie, granie, a może spróbujecie wszystkiego po trochu? My wyruszymy na podbój kosmosu w Starfieldzie i Star Wars Jedi Ocalały, pomęczymy się w Hollow Knight, i nadrobimy zaległości w lekturach. Podzielcie się swoimi planami!
W co gra Venom?

W co gram? Hm, trudne się wylosowało. W nic nie gram. Z doskoku przechodzę po jednym poziomie w Total Overkill, ale coś mi laptop ostatnio za bardzo się grzeje (95 stopni na procku podczas grania), więc staram się nie przesadzać, dopóki tego nie ogarnę, ale średnio jest to dla mnie priorytetem, więc sobie jeszcze trochę popłonie. Próbowałem wrócić po latach do Hollow Knight, ale bezskutecznie. Kiedyś przeszedłem połowę na PS4, teraz chciałem zacząć od zera na Switchu i szybko sobie przypomniałem, dlaczego wcześniej porzuciłem tę produkcję. Projekt Hollowa źle współgra z moim podejściem do metroidvanii i po prostu przy Rycerzu się męczę. Nie, żeby to była kiepska gra! To trochę jak z Call of Duty i Battlefieldem, obie serie to przedstawiciele FPSów, a jednak całkowicie od siebie różne, przez co można lubić grać w jedno, a nie czerpać przyjemności z drugiego. Dlatego raczej na pewno Hollow Knight pójdzie w odstawkę po raz drugi, ale na razie jeszcze chwilę się pobawię.
Nie gram, bo cały czas jestem w czytelniczym transie. Właśnie kończę Dawcę Przysięgi B. Sandersona i zaraz po tym biorę się za Na Południe od Brazos. W końcu jest weekend majowy, warto posiedzieć w spokoju na świeżym powietrzu z książką w łapie.


W co gra Kerrou?

Ostatnie dni spędziłem głównie na pustyni razem z księciem demonów, Belzebubem. Moją recenzję możecie już przeczytać na łamach portalu, a przez nadchodzący weekend… chyba jeszcze trochę w to Sand Land pogram. Zerknąłem sobie na listę osiągnięć i wydaje mi się, że platynowe trofeum jest w moim zasięgu. Kilka aczików zdaje się nieco irytujących do zdobycia, także pewnie mimo wszystko się poddam – gry mają w końcu bawić, a nie wkurzać – ale to jeszcze zobaczymy. Na razie motywacja jest.
W planach na nadchodzące dni mam odpalenie, chociaż na kilka minut, Stellar Blade. Nie sprawdzałem dema (jeżeli wiem, że i tak można przenieść progres, to wolę mieć już całość na premierę), a o reszcie wiem głównie tyle, co z kilku gameplayów na YT. Wygląda to ok, ale mimo wszystko za bardzo „soulsowo”, a mocno liczyłem na bardziej klasyczny slasher w stylu Devil May Cry, Bayonetty, czy nawet – chociaż, za co pewnie będziecie mnie chcieli zamordować, tej produkcji akurat nie lubię – NieR: Automata.
Raz na kilka dni/tygodni, kawałek po kawałeczku, misja po misji, lecę dalej z Marvel’s Midnight Suns, i to chyba czas na kolejny powrót. Z tego, co wspominali mi znajomi, jestem już (po ok. 37 godzinach) nieco za połową, całość pewnie zamknie się w jakiś 70-80 godzinach. W sobotę ruszyłem nieco fabułę, teraz pora poprzeplatać to poboczniakami, i tak aż do napisów końcowych. Walka w dalszym ciągu nie nudzi ani nie irytuje skokami poziomu trudności, ale zobaczymy, jak będzie na finiszu.


W co gra Zambiru?

W ostatnim tygodniu z jakiegoś powodu stwierdziłem, że rzucam wszystko, w co obecnie gram i kończę… Starfielda. To moje drugie podejście do najnowszej gry Bethesdy. Pierwsze, które miało miejsce tuż po premierze, według licznika Steam, trwało mniej więcej 7 godzin. Początek mnie nie przekonał i odłożyłem tytuł na kupkę wstydu. Przy drugim posiedzeniu powiedziałem sobie, że jakoś przetrwam ten start i zobaczę co dalej. Ostatecznie skończyło się na tym, że przez ostatnie kilka dni spędziłem w grze już ponad 24h i wiecie co? Świetnie się bawię i prawdopodobnie zostanę w tym świecie jeszcze kilkadziesiąt godzin więcej.
Oczywiście mógłbym narzekać na ilość ekranów ładowania, powtarzające się spotkania z NPC w kosmosie i pewnie kilka innych rzeczy, ale żaden z tych problemów nie odbiera mi radości z eksplorowania kosmosu moim statkiem Razorleaf. Bo to właśnie świat stworzony przez twórców stał się dla mnie najciekawszym elementem gry. Poznawanie większych i mniejszych historii, które się w nim dzieją, nieodmiennie sprawia, że mam syndrom jeszcze jednego zadania i ciągle chcę więcej (Często nawet nie napędzają mnie questy, a małe kawałki historii, odkrywane w świecie np. pewne mieszkanie w Nowej Atlantydzie, które ma swoją małą, ale interesującą opowieść). Równie dużo radości sprawia mi walka, zarówno ta konwencjonalna przy pomocy broni palnej, jak i także w kosmosie, gdzie mój statek sieje śmierć i zniszczenie rakietami. Strzelanie jest na tyle przyjemne, że zrezygnowałem z mojego typowego podejścia w tego typu grach i stałem się typowym zabijaką, który wiele problemów rozwiązuje przy pomocy prochu i laserów. A strzelać jest czym. Możemy wybierać futurystyczne karabiny laserowe bądź nieco bardziej tradycyjne giwery na pociski czy po prostu złapać typową ziemską strzelbę i szerzyć swoje racje za pomocą śrutu. Każdy znajdzie coś dla siebie.
Podsumowując, jeśli macie ochotę na przyjemną grę RPG w kosmosie, nie przeszkadzają wam ekrany ładowania i mniejsze błędy to sprawdźcie Starfielda. Ja się odmeldowuje i lecę szukać przygód.


W co gra Seyonne?

Początek roku był dla mnie na wielu płaszczyznach wymagający, więc skorzystałem z zaproszenia od znajomych i majówkę spędzam z dala od kompa (no, poza czwartkiem, gdzie zasiadłem na te 8 godzin do pracy, żeby się za bardzo nie odzwyczaić od ekranu), odpoczywając sobie na łonie natury. Z racji tego moje granie jest więc mocno ograniczone.
Niemniej w niedzielę wracam już do nieco bardziej standardowego trybu życia, a więc i, gdy już odpocznę po nocnej podróży pociągiem (9 godzin…), zapewne przysiądę do jakiegoś giercowania. Plany ciężko nazwać ambitnymi, zamierzam spędzić po prostu parę godzin przy Star Wars Jedi: Survivor (chciałem zacząć już w zeszłym tygodniu, ale… tak się zakręciłem, że ostatecznie zapomniałem pobrać grę). Oprócz tego ruszę dalej z jeszcze jednym tytułem, ale na razie nie zdradzę jego nazwy. W przyszłym tygodniu przeczytacie sobie o nim w mojej recenzji.


Łowcy, nie krepujcie się i podzielcie własnymi planami w komentarzach. Życzymy udanego weekendu majowego!