Weekend na kanapie. Podzielcie się swoimi gamingowymi planami (24-26.5)

Na jaki odpoczynek stawiacie w tym tygodniu? Po obfitujących w deszcze ostatnich dniach weekend zapowiada się na dużo przyjemniejszy, co zachęca do spędzania czasu na zewnątrz. Jeśli jednak wybierzecie gierki, to jakie pozycje pojawią się na Waszych ekranach i monitorach? Hellblade 2 już ukończone?

W co gra Venom?

Yakuza to moja ulubiona seria gier, w którą nie chce mi się grać, chociaż wszystkie numerowane odsłony mam na półce. Nasz związek był bardzo burzliwy. Zaczął się przy okazji „czwórki”, jeszcze na PS3, aczkolwiek w tamtych czasach ciężko było się w to wgryźć, ciągle miałem z tyłu głowy, że wskakuje w sam środek wydarzeń i po prostu nie ogarniam. Dlatego po dobrnięciu do drugiej postaci po prostu odpuściłem. Wróciłem dopiero przy okazji Yakuzy 0 na PS4 i tutaj nie będę nawet próbował szukać dziury w całym – Zero było fenomenalne. Na tyle, że ponownie nie mogłem się wgryźć w serię, bo pierwsze Kiwami zauważalnie odstawało od poziomu Zero. Na ratunek przyszedł wtedy Judgment, przeszedłem obie części i tak sobie cała seria znowu leżała odłogiem przez jakiś czas, aż w końcu uznałem, że trzeba przeboleć to Kiwami i je dokończyć. I tutaj znowu – nie chciałem wskakiwać w środek rozgrzebanej jedynki na PS4, dlatego kupiłem ją jeszcze raz na Decku i grałem sobie powoli wieczorami w wyrze. Z każdym kolejnym rozdziałem miałem wrażenie, że „ja już to gdzieś widziałem” i to uczucie nie opuściło mnie aż to… napisów końcowych. Tak, przeszedłem Yakuzę Kiwami i całkowicie o tym zapomniałem. Byłem święcie przekonany, że zostawiłem tę grę w połowie i wywaliłem z dysku. Nie mogąc uwierzyć, że bezsensownie zmarnowałem ponad 30 godzin, po raz kolejny zrobiłem sobie przerwę od Yakuzy. Ale wróciłem! W zeszłym tygodniu Yakuza Kiwami 2 wylądowała w napędzie konsoli i jestem już w połowie główne fabuły, czyszcząc wszystkie możliwe poboczniaki. Mam nadzieję, że od teraz będzie już z górki i w przyszłym roku uda mi się dobrnąć do Infinite Wealth. Z drugiej strony, sporo już się nasłuchałem o trójce i czuję w kościach, że przy okazji tej części znowu się z Kiryu posprzeczamy.

W co gra Seyonne?

Skończyłem z Jedi Survivor, więc więcej tu o tej grze ode mnie nie przeczytacie. Tak czy siak, serdecznie polecam, jedna z najlepszych pozycji, z którymi miałem w ostatnich miesiącach do czynienia. Sporo dobrych walk, dość ciekawa eksploracja, wiele wzruszających momentów. Po prostu warto. I mówię to jako osoba, której filmowe Gwiezdne Wojny nigdy nie ujęły.

Na weekend plany są dwa. Pierwszy, ten, którego raczej nie zrealizuję, to powrót do tego nieszczęsnego The Last of Us Part I. Wciąż nie potrafię zrozumieć czemu gra, która tak bardzo zachwyciła mnie w pierwszych godzinach, obecnie męczy mnie, gdy tylko pomyślę, że miałbym ją skończyć. Zdecydowanie wolałbym, żeby to była jednak krótsza opowieść. Alternatywnie w zanadrzu mam jeszcze powrót do Cyberpunka, ale tego robić nie chce mi się jeszcze bardziej. Drugi z planów, ten bardziej realny, to kończenie Senua’s Saga: Hellblade II. Czy grę na 6 godzin przechodzę już czwarty dzień, a jestem raptem w połowie? Być może. Choć gameplayowo faktycznie jest mizernie (niemniej, nie zrozummy się źle – dostałem dokładnie to, czego oczekiwałem), pozycja ta ujęła mnie wykonaniem. Graficznie miazga, klimat nieziemski, kolejne sceny chłonę z otwartymi ustami. Nawet tak krytykowana walka robi ogromne wrażenie swoją filmowością, wzbudzając szereg emocji, których nie czułem w innych produkcjach. Na minus te upierdliwe zagadki. Na początku bardzo irytowały mnie też czarne pasy, ale okazało się, że wystarczy dopisać trzy linijki do pliku konfiguracyjnego, by się ich pozbyć, nie psując przy tym fov. Wiem, że w pewien sposób może wpłynąć to na moje wrażenia, ale… moim zdaniem tak jest lepiej. Mogę objąć wzrokiem większą część świata przedstawionego, a uwierzcie. Jest na co patrzeć.

W co gra Lloyde?

W niedzielę będę brał udział w towarzyskim turnieju Tekken 8, więc odkurzam postacie, którymi gram i uczę się nowych trików. Z jednej strony podchodzę do tego bardzo spokojnie, z drugiej chciałbym wypaść jak najlepiej. Im bliżej tego dnia, tym bardziej się zastanawiam, czy aby na pewno to był dobry pomysł. Ale, ważniejsza jest dobra zabawa.

Ponadto, zagłębiam się w świetnego Hades II, który mimo już dobrych kilku godzin na liczniku, wciąż jest dla mnie wyzwaniem. Mam wrażenie, że gra jest dużo trudniejsza niż „jedynka”, oferuje więcej możliwości i jest dużo bardziej angażująca już od samego początku. Może to też efekt tego, że bardzo czekałem na sequel i jestem nim po prostu zachwycony.

Po wyjściu Songs of Conquest z Early Access stwierdziłem, że to już czas uruchomić ten tytuł i sprawdzić, czy poczuję nostalgię. Feel Heroesów wylewa się od pierwszego ekranu i jedyne, czego brakuje do szczęścia to tego charakterystycznego ekranu budowania królestwa. Przechodzę pierwszą kampanię i czuję, że wsiąknę na trochę.

W co zagra Nesus?

W ten weekend, choćbym nawet chciał mieć inne plany, będę ogrywał Akt II wydarzenia Utraconej Korony w kultowej grze MOBA od Valve. Lista zmian wprowadzonych przez ludzi Gabe’a Newella w aktualizacji 7.36 jest wręcz przytłaczająca. Wiele osób uważa, że łatka ta powinna nosić miano 8.00. Dla mnie osobiście to już praktycznie DOTA 3… Poprzednie taktyki odchodzą w zapomnienie, a wielu bohaterów trzeba uczyć się na nowo, bo każdy z nich otrzymał wrodzoną cechę oraz jeden z dwóch aspektów do wyboru na początku rozgrywki. Niezmienny pozostaje jedynie wystrzał dopaminy po zrodzonym w bólach zwycięstwie. Do tego dochodzi zupełnie nowa mapa wydarzenia Crownfall, więc ponownie trzeba będzie się skupić na zbieraniu żetonów… Szkoda, że żadna gra dla jednego gracza nie daje mi tylu emocji 🙂

W międzyczasie planuję także krótką randkę ze Steam Deckiem. Jako fan obu części River City Girls postanowiłem zapoznać się z pierwszym spin-offem serii Kunio-kun. Niestety… River City Girls Zero, jako 16-bitowy klasyk, który został wydany po raz pierwszy poza Japonią po 28 latach od premiery to gra archaiczna i tak drewniana pod względem sterowania, że każdy kolejny etap to po prostu męczarnia. Zapytacie więc po co w takim razie grać w coś takiego? Otóż nie lubię pozostawiać rozpoczętych produkcji nieukończonymi, a także pozycja ta ma dość łatwy zestaw osiągnięć, więc 100% jest po prostu na wyciągniecie ręki. Dodatkowo, mimo braku oficjalnego wsparcia, tytuł ten doskonale działa na Steam Decku.

Łowcy, a co Wy porabiacie w ten weekend? Podzielcie się w komentarzach swoimi gamingowymi i okołogrowymi planami na najbliższe dni!

Niektóre odnośniki w artykułach to linki afiliacyjne. Klikając w nie lub też finalizując za ich pomocą kupno produktu, nie ponosisz żadnych kosztów. Jednocześnie sprawiasz, że otrzymujemy wynagrodzenie, dzięki któremu praca Redakcji jest możliwa.