
Weekend na kanapie. Podzielcie się swoimi gamingowymi planami (21-23.6)
W ten weekend tysiące graczy świętują premierę dodatku do Elden Ring. Wyczekiwane od lat rozszerzenie Shadows of the Erdtree zadebiutowało i nam też lekko udzielił się hype (pierwsza nocka już zarwana…). Łowcy, wracacie do świata stworzonego przez FromSoftware, czy będziecie mieli inne gry na tapecie w nadchodzących dniach? Zachęcamy do podzielenia się swoimi planami na ten weekend!
W co gra Venom?

Ohhh, Elden Ring… Nie lubię wracać do gier po tak długim czasie. Minęły ponad dwa lata odkąd wbiłem platynę w Eldenie, przez co wskoczenie do Shadows of the Erdtree endgame’ową postacią na 150 poziomie, którą wyczyściłem większość kontynentu z podstawki, okazało się nad wyraz problematyczne. Sterowanie w teorii jest podobne do poprzednich Soulsów, w praktyce zaś kilka minut szukałem magicznej kombinacji przycisków na padzie, która pozwoli mi złapać topór oburącz (gdyby ktoś też zapomniał: trzeba trzymać trójkąt i nacisnąć R1). No ale dobra, wczoraj sobie trochę pobiegałem, żeby wczuć się chociaż odrobinę w ER i o północy wskoczyłem do Krainy Cieni. Po dwóch godzinach nocnej zabawy nie doszedłem do żadnego głównego bossa (chociaż dwóch pobocznych zamiotło mną podłogę, w tym jeden dosłownie), co samo w sobie jest dobrym omenem – zawartości w Shadow of the Erdtree masa.
Ogrywając ostatnio DLC do Alana Wake’a 2 po dwóch godzinach zbliżałem się do końca rozszerzenia, w przypadku Eldena czuję, że jeszcze niczego nie osiągnąłem. Dlatego też ciężko mi spisać jakieś sensowne pierwsze wrażenia. Art style i design świata ponownie są fenomenalne (pierwsze wejście do Krainy Cieni to magiczne doświadczenie), chociaż na PS5 nie obyło się bez błędów graficznych i doczytujących się tekstur. Na pewno poziom trudności w overworldzie jest znacząco podkręcony względem podstawki, ale tylko pozornie, From dodało nową mechanikę zwiększania statystyk postaci na terenie krainy z dodatku. Po dwóch godzinach eksploracji znalazłem sporo przedmiotów zwiększających na stałe ochronę i zadawane obrażenia, teraz idzie znacznie płynniej. Także tak, ten weekend spędzam z Miyazakim.


W co gra Seyonne?

Nie uwierzycie, ale mi, staremu dziadowi z marnym refleksem, który przez lata praktycznie nie dotykał innego multi niż Battlefieldy, spodobało się XDefiant. Jak tylko pojawia się trochę wolnego czasu, loguję się, żeby zagrać rundkę. Oczywiście mój poziom pozostawia wiele do życzenia, ale póki rozgrywka daje radość… Nawet zacząłem poważniej myśleć o tym, żeby dołączyć do zabawy w dniu premiery Call of Duty Black Ops 6, wszak nieco gameplayowych podobieństw między CoD a grą Ubisoftu jest. Pewnie mi do tego czasu przejdzie, ale jakieś plany trzeba mieć!
Moja druga miłość to Another Crab’s Treasure. Serio. Ten mały soulslike od studia Aggro Crab ujął mnie naprawdę świetnym gameplayem. Przeciwnicy spuszczają mi nieziemski łomot, ale w końcu tego oczekiwałem, sięgając po ten tytuł. Jak na razie irytują mnie tylko dwie rzeczy. Zdarza się (na szczęście rzadko), że zapadnę się w tekstury i za nic nie mogę z nich wyjść. Druga kwestia jest gorsza. Po spadnięciu w przepaść gra przywraca naszą postać z powrotem na mapę. W tym momencie ekran przez chwilę jest przyciemniony, lecz rozgrywka się toczy. Jeśli obok są przeciwnicy, prawdopodobnie na dzień dobry dostaniemy cios, przed którym nie idzie się obronić. No nic, trzeba uważać. Coraz bardziej panoszę się w tym gatunku i czuję, że niebawem złamię się i sięgnę po gry, od których wszystko się zaczęło. Ale najpierw Krabik, Lords of the Fallen 2, Niohy… kurcze, mam tego więcej, niż sądziłem. FromSoftware będzie musiało chyba jednak poczekać na swoją kolej. Może do tego czasu akurat Elden Ring trochę stanieje, bo nie ukrywam. KUSI! I to bardziej niż Dark Soulsy.


W co gra Lloyde?

W przeciwieństwie do ogromnej ilości graczy niestety ominie mnie premiera Elden Ring Shadow of the Erdtree, ponieważ nie ukończyłem podstawki. Za to spędzę czas z Dragon Age: Inkwizycja. Obiecałem sobie, że to jest ten raz, w który uda mi się skończyć trzecią część i…przygotuję się w ten sposób na premierę Veilguard. Zdecydowałem, że dam ostatnią szansę Bioware. Mam nadzieję, że się finalnie nie zawiodę.
W planie mam również zagrać w Unicorn Overlord, które do mnie dotarło i do którego mentalnie się nastawiam od jakiegoś tygodnia. Uwielbiam gry Vanillaware, a z Ogre Battle mam bardzo miłe wspomnienia. Połączenie tych dwóch światów musi być przecież dobre. Mimo sceptycznego nastawienia po demo, chęć do ogrania tego RPG urosła w końcu do niebotycznych rozmiarów.
Dziś też premiera Tarisland… kolejnego MMORPG na rynku, i nie byłbym sobą, gdybym nie sprawdził, czy jest grywalne. Chiński twór okrzyknięty „WOW killerem”, czego jednak nie biorę totalnie na serio, może będzie miał szansę przyciągnąć mnie na parę chwil dłużej. Zobaczymy. Pewnie skończy się tak, że pogram jeden dzień i wrócę do czternastego Fajnala.


Łowcy, jakie macie plany na weekend? Dajcie znać w komentarzach, w co będziecie grać, co oglądać albo… co zwiedzać.