
W ich nowe gry już nigdy nie zagramy. Wspominamy studia rozwiązane w 2023 roku
To był rok pełen kontrastów. Z jednej strony dostaliśmy wiele wybitnych gier, o których będziemy pamiętać jeszcze długo, z drugiej zaś branża borykała się (i wciąż boryka) z ogromnymi problemami. Nie było tygodnia, w którym nie bylibyśmy informowani o kolejnych cięciach i redukcjach. Pracę często traci nawet i kilkadziesiąt osób jednocześnie. Pożegnaliśmy się też z paroma znanymi, funkcjonującymi od wielu lat ekipami. I właśnie to na nich się dziś skupimy, przypominając sobie o wszystkich miłych, i nie tylko, chwilach, które spędziliśmy przy ich grach.
Volition
W czerwcu studio Volition obchodziło swoje 30. urodziny. Zapewne jeszcze nikt, oprócz osób decyzyjnych, nie spodziewał się, że w ramach spóźnionego prezentu, 31 sierpnia 2023 r. ekipa, która przygotowała dla nas serie Red Faction oraz Saints Row, zostanie rozwiązana. Prawa do marek pozostaną przy Embracer, a kolejne części być może jeszcze powstaną, z tym że rękę do ich stworzenia przyłoży już ktoś inny.
Co prawda może i całkowitego rozwiązania studia nie spodziewało się zbyt wiele osób, jednak problemy ciągnęły się za Amerykanami od wielu lat. Niemniej, po kolei. Wszystko zaczęło się w 1993 roku, gdy dwóch deweloperów założyło firmę Parallax Software. Po sukcesie pierwszej produkcji – strzelanki Descent, Matt Toschlog przeprowadził się i otworzył drugi oddział firmy. Praca na odległość nie przynosiła jednak zbyt dobrych rezultatów, dlatego też w 1996 r. zdecydowano się rozdzielić studia i tak powstało Outrage Entartainment zarządzane przez Toschloga i właśnie Volition Inc., nad którym pieczę objął Mike Kulas. Z uwagi na to, że nowa ekipa kontynuowała działalność Parallax Software, za oficjalną datę założenia uznaje się rok 1993.
Niedługo później w ręce graczy wpadł kosmiczny symulator Descent: FreeSpace – The Great War, spotykając się z niezwykle entuzjastycznym przyjęciem. Przygotowywanej w pośpiechu kontynuacji, znanej już pod nazwą FreeSpace 2 nie udało się powtórzyć sukcesu. W trakcie prac nad swoim pierwszym RPG – Summoner, zespół został przejęty przez firmę THQ i wtedy tak naprawdę dopiero rozwinął skrzydła.
W 2001 roku zadebiutował Red Faction, przełomowy FPS, którego cechą rozpoznawczą była rozbudowana destrukcja otoczenia. Obecnie zastosowane tam technologie nie robią żadnego wrażenia, jednak wtedy ciężko było pozbierać szczękę z podłogi. Ogromny sukces sprawił, że bardzo szybko wydano kontynuację, która jednak nie doczekała się równie entuzjastycznego odbioru, podobnie jak druga część Summonera. Obie serie zostały wtedy zamrożone. W międzyczasie studio rozpoczęło także pracę nad gangsterską strzelanką Underground, jednak po premierze GTA III projekt został anulowany. Zamiast tego w ręce graczy wpadł shooter The Punisher.
THQ i Volition nie zrezygnowali całkowicie z rywalizacji Rockstarem. Nie trzeba było długo czekać na prezentację pierwszej części Saints Row. Mimo że gra tworzona na bazie wspomnianego wyżej Underground powstawała w bólach, efekty prac okazały się na tyle dobre, że SR przypadło do gustu graczom, co oczywiście przełożyło się na spore zyski. Dwójka została wydana niespełna 2 lata później.
Następnie studio powróciło do odłożonej na półkę marki Red Faction, wydając z rzędu dwie odsłony – tę lepszą, o podtytule Guerilla i tę nieco gorzej przyjętą, zwaną Armageddon. Strzelanie w marsjańskich tunelach nie spotkało się z aprobatą odbiorców, w efekcie czego seria ponownie trafiła do zamrażarki. Aby odrobić straty, autorzy musieli sięgnąć po sprawdzone Saints Row. Wydanie o podtytule The Third wylądowało na konsolach i pecetach w 2011 roku.
Data ta jest warta zapamiętania także dlatego, iż wtedy z firmy odszedł jej założyciel Mike Kulas, co zapoczątkowało serię problemów. W grudniu 2012 roku THQ ogłosiło bankructwo, a Volition trafiło pod skrzydła Koch Media, przynosząc ze sobą prawa do marki Saints Row. Niedługo później na rynek trafiła czwarta odsłona serii oraz rozszerzenie Gat out of Hell. I w tym momencie rozpoczęła się długa droga w dół. Kolejne dzieło studia – Agents of Mayhem, okazało się bowiem sprzedażową klapą, co doprowadziło do sporej fali zwolnień. Zdziesiątkowanej ekipie nie pomógł nawet powrót Kulasa w 2019 r. Wydany w 2022 roku reboot Saints Row osiągnął tak kiepski wynik, że Embracer (który kilka lat wcześniej przejął Koch Media) ostatecznie zadecydował o natychmiastowym zamknięciu studia, w ramach restrukturyzacji organizacji. Długa, pełna wzlotów i upadków przygoda tym samym dobiegła końca.
Daedalic Entertainment
W tym przypadku zaczniemy od małego wytłumaczenia. Nie mówimy tu bowiem o definitywnym końcu spółki Deadalic Entertainment. Po klapie, jaką okazał się Gollum, firma skoncentruje się w pełni na działalności wydawniczej. Byli deweloperzy z Niemiec, nie zamierzają tworzyć już gier, co idealnie wpisuje się w ramy nakreślone przez tytuł naszego artykułu, stąd też i o nich wspominamy.
Pierwszą produkcją studia z Hamburga było wydane w 2007 roku FIBA Basketball Manager 2008. Po tym zespół skierował się w stronę przygodówek, co okazało się strzałem w dziesiątkę. Zaczęło się od Edna & Harvey, The Whispered World i A New Beginning, lecz prawdziwą sławę deweloperom przyniosła dopiero wydana w 2012 r. Deponia.
Przez kilka lat studio dobrze się rozwijało, otwierając nawet dwa dodatkowe oddziały – w Düsseldorfie i Monachium. Niestety w międzyczasie rynek zaczął się zmieniać, a popularność gatunku mocno osłabła. Świetne Ken Follett’s The Pillars of the Earth oraz State of Mind nie osiągnęły zakładanego celu finansowego, a skok w bok w postaci RTS-a A Year of Rain okazał się kompletnie nieudany. W kwietniu 2022 roku firma została przejęta przez Nacon.
To jednak wcale nie francuski wydawca doprowadził do upadku studia. Pierwszą zapowiedź The Lord of the Rings: Gollum ujrzeliśmy na długo przed tym, bo już w 2019 roku. Próba odnalezienia się w nowym gatunku okazała się kompletną katastrofą, a debiutujący w 2023 r. (i to po kilku przesunięciach premiery) Gollum szybko został okrzyknięty jedną z najgorszych tegorocznych gier.
Lince Works
Lince Works ma na swoim koncie tylko jedną serię – Aragami. Skradanka inspirowana cyklem Tenchu pozwalała wcielić się w nieumarłego zabójcę, dysponującego nadnaturalnymi zdolnościami. Pierwsza odsłona z 2016 roku okazała się nad wyraz dobra, a do tego świetnie się sprzedała, dlatego też fani mogli liczyć na dodatek, twórcy pokusili się również o port na Xboksa i Nintendo Switch.
Wydana w 2021 roku dwójka niestety nie powtórzyła sukcesu pierwowzoru. Mimo całkiem przyzwoitych ocen sprzedaż okazała się bardzo słaba. Przez chwilę łudziliśmy się jeszcze, że sytuację uratuje nowe IP, nad którym Lince Works podobno ambitnie już pracowało, jednak ostatecznie w kwietniu 2023 r. ekipę rozwiązano.
Mimimi Games
Jeśli za kimś będziemy płakać, to z pewnością za Mimimi Games. Niemieckie studio deweloperskie powstało w 2008 roku, na początku skupiając się przede wszystkim na prostych grach casualowych i mobilnych. Pierwsze produkcje spotkały się z aprobatą graczy, żadna jednak nie przebiła się do mainstreamu.
Prawdziwy przełom nastąpił dopiero w 2016 roku, gdy na rynek trafiła ciekawa wariacja na temat serii Commandos. Shadow Tactics: Blades of the Shogun przyciągnęło do siebie graczy nie tylko miejscem i czasem akcji (początek okresu Edo w Japonii), ale i dopracowanym, wymagającym gameplayem. Równie dobrze przyjęty został Desperados III, tworzony we współpracy z THQ Nordic. Gra zebrała świetne oceny, podobnie zresztą jak wydany niedługo później samodzielny dodatek do Shadow Tactics, o podtytule Aiko’s Choice. Studio ewidentnie było na fali i wydawało się, że w przyszłości dostaniemy jeszcze wiele, coraz to lepszych, RTS-ów. Niestety, w końcu przyszedł ten nieszczęsny rok 2023.
W sierpniu 2023 r. studio wydało kolejną, jak się później okazało, ostatnią, produkcję. Co najciekawsze, Shadow Gambit: The Cursed Crew zgarnęło świetne oceny, całkiem nieźle się przy tym sprzedając. Powodem rozwiązania zespołu nie była więc finansowa klapa, choć właśnie głównie o pieniądze poszło. Deweloperzy ocenili, że koszty produkcji kolejnych tytułów z tego, poniekąd niezbyt popularnego, gatunku mogą okazać się znacznie wyższe od potencjalnych przychodów. Do tego doszło też przytłoczenie obowiązkami i brak czasu na życie prywatne. Twórcy nie porzucili jednak swoich tytułów. Niezbędne aktualizacje wciąż są wydawane, niedawno otrzymaliśmy też dwa duże, darmowe dodatki do ich najnowszego dzieła. Niestety na kolejne pełnowartościowe produkty nie możemy już liczyć.
Luminous Productions
Pracę deweloperów Luminous Productions, pierwotnie wchodzących w skład ekipy Business Division 2, po raz pierwszy mogliśmy podziwiać, grając w Final Fantasy XV. Tytuł okazał się naprawdę dobry, zwłaszcza przez pierwsze godziny rozgrywki, jednak im dalej w las, tym bardziej sprawiał wrażenie niedokończonego i pociętego. Obiecanych czterech dodatków z drugiego rzutu DLC nigdy nie dostaliśmy (wydano tylko jeden), głównie przez zawirowania wokół organizującego się właśnie z pracowników wspominanego oddziału Luminous Productions. Bardzo szybko po jego powstaniu odszedł Hajime Tabata, reżyser FF XV, będący jednocześnie założycielem nowego studia. Wszelkie moce przerobowe przeniesiono wtedy na „Project Athia”, znany nam teraz pod nazwą Forspoken.
Przygodowa gra akcji AAA z otwartym światem miała powstać na autorskim silniku Square Enix – Luminous Engine (za który w dużej mierze odpowiedzialni byli właśnie członkowie Luminous Productions). Okazało się to jednak karkołomnym zadaniem. Po 5 latach spędzonych w produkcji, Forspoken ostatecznie trafiło na rynek, jednak spotkało się z dość chłodnym przyjęciem, doprowadzając ostatecznie do rozwiązania studia. Pracownicy zostali wchłonięci przez pozostałe struktury Square.
Black Eye Games
Niestety, na naszej liście mamy także i polski akcent. Studio Black Eye Games możecie kojarzyć przede wszystkim z MMORPG Gloria Victis. W tym roku doczekaliśmy się jednocześnie premiery gry w wersji 1.0 (po 7 latach spędzonych we Wczesnym Dostępie), jak i jej zamknięcia. W momencie wyciągnięcia wtyczki od serwerów ekipa z Lublina oficjalnie zakończyła działalność. W GV co prawda już nie zagramy, lecz w sprzedaży wciąż dostępne są inne ich tytuły – strategia Siege Survival: Gloria Victis, oraz karcianka Nadir: A Grimdark Deckbuilder przygotowana we współpracy z Team Nadir.
Free Radical Design
O zamknięciu Free Radical Design mówiono przez kilka tygodni, aż w końcu w dniu 11 grudnia 2023 r. ostatecznie dowiedzieliśmy się, że to koniec. Seria TimeSplitters tym samym już nie powróci, a przynajmniej nie w najbliższym czasie. Jeden z byłych pracowników stwierdził, że ekipa była centrum kreatywności, które zostało zniszczone przez zepsutą branżę, napędzaną cenami akcji. Co jak co, ale z drugą częścią zdania nie sposób się nie zgodzić.
Zanim przeniesiemy się do kolejnego akapitu, przyjrzyjmy się wpierw burzliwej historii FRD. Jest o czym mówić, bowiem nie było to pierwsze zamknięcie w historii tej firmy. Brytyjskie studio zostało założone w 1999 roku przez byłych pracowników Rare. Firma zdobyła sławę wydając TimeSplitters, będące jedną z gier startowych PlayStation 2. Kolejna odsłona była jeszcze lepsza. Gwoździem do trumny okazało się Star Wars: Battlefront III. Produkcja, która podobno była ukończona w 99%, została ostatecznie anulowana przez wydawcę, co, w połączeniu ze słabym przyjęciem Haze (gry ekskluzywnej na PS3), doprowadziło do bankructwa FRD. Ostatnią deską ratunku miała być umowa z Activision dotycząca przygotowania remake’u GoldenEye 007. Negocjacje spełzły jednak na niczym. 18 grudnia 2008 r. studio oficjalnie zostało rozwiązane.
Na kolejny zwrot akcji nie trzeba było długo czekać. Już 3 lutego 2009 r. ogłoszono, że resztki ekipy zostały przejęte przez Crytek, współpracując później przy tworzeniu Crysis 2, Crysis 3 oraz Warface. Spokój nie trwał jednak długo. Okazało się, że Niemcy zalegają z wypłatami, efektem czego wielu pracowników rozwiązało swoje umowy. W 2014 r. Crytek ogłosił restrukturyzację, zwalniając większość personelu. Pozostali byli pracownicy FRD trafili do Dambuster Studios.
W maju 2021 r. Embracer ogłosiło, że Free Radical Design zostanie wskrzeszone jako spółka zależna Deep Silver, z celem przywrócenia do życia TimeSplitters. Do współpracy zostali zaproszeni kluczowi członkowie oryginalnej ekipy, w tym jej założyciele – Steve Ellis i David Doak. 2 lata później doszło do ponownego zamknięcia, deweloperzy nie zdążyli wydać żadnej gry.
PixelOpus
PixelOpus narodziło się w 2014 r. w San Mateo w Kalifornii, jako studio wewnętrzne Sony. Niedługo później na rynek trafiła gra rytmiczna Entwined. Kilka lat później światło dzienne ujrzała ich kolejna, jak się niedawno okazało, ostatnia produkcja – Concrete Genie. Tytuł zebrał bardzo dobre recenzje, zgarniając nawet w 2019 roku nagrodę dla najlepszej gry rodzinnej na targach gamescom i wiele nominacji w innych branżowych plebiscytach.
Mimo tego sukcesu twórcy nie utrzymali się na powierzchni. Po zakończeniu tegorocznego przeglądu portfolio i statusu projektów, pod kątem krótko- i długoterminowych celów strategicznych, Sony ogłosiło, że 2 czerwca studio zostanie zamknięte. Gwoździem do trumny okazała się produkcja dedykowana PlayStation 5, opracowywana we współpracy z Sony Pictures Animations. Prawdopodobnie nigdy nie dowiemy się co to była za gra.
First Contact Entertainment
Pracownicy, założonego w 2016 roku, First Contact Enterainment otrzymali piękny prezent na święta – wypowiedzenia. Autorzy Firewall Zero Hour i Firewall Ultra, sieciowych strzelanin VR nie stworzą już razem kolejnych gier na headset Sony PlayStation VR. Trudno się jednak temu dziwić. Pierwsza część serii, choć ciepło przyjęta przez krytyków i graczy, cierpiała na szereg rozmaitych bolączek. W dwójce nie tylko ich nie wyeliminowano, ale i dodatkowo pojawiły się zupełnie nowe problemy. Nie jest więc dużym zaskoczeniem, że mało kto chciał w to w ogóle grać.
Fntastic
Na koniec dorzućmy jeszcze coś w formie ciekawostki. Za autorami The Day Before nikt raczej płakał nie będzie, ale o całej sytuacji jak najbardziej warto wspomnieć. Filmiki z gry reklamowanej jako połączenie The Last of Us i The Division pojawiały się nawet na profilu Nvidia, imponując oprawą i przywiązaniem do detali. Miało być tak pięknie…
…a jak wyszło, sami dobrze wiecie. Po 4 dniach od premiery Fntastic pożegnało się ze wszystkimi trzema fanami i ogłosiło rozwiązanie ekipy, z powodu braku funduszy na dalszy rozwój projektów. Serwery The Day Before zostaną zamknięte 22 stycznia. Zainteresowani mają podobno otrzymać zwrot środków, niezależnie od tego, ile czasu spędzili na ulicach miasta, będącego lekko zmodyfikowanym gotowym assetem za $300 ze sklepu Unreal Engine.
Łowcy, za którą z ekip będziecie tęsknić najbardziej? Pozwólmy sobie na chwilę wspomnień. Jakie tytuły zamkniętych w tym roku zespołów zapamiętacie na dłużej?