
Najlepsze gry z serii Castlevania. Ranking odsłon 2D i 3D
Większość tych nieco starszych stażem graczy mogłaby pomyśleć, że mało kto tak bardzo zaniedbuje swoje marki, jak Konami. Z kolei ci młodsi na pytanie o to, która Castlevania jest najlepsza – czy też Silent Hill, Metal Gear, Suikoden – mogliby w ogóle niektórych z tych franczyz nie kojarzyć. Japończycy na całe szczęście ostatnimi laty zaczynają coraz śmielej działać, choćby wypuszczając ciepło przyjęty remake Silent Hill 2 (spod ręki krakowskiego Bloober Team), a tuż za rogiem czeka już na nas odnowione MGS3: Snake Eater. Tylko ród Belmontów nie ma za bardzo co robić… a przynajmniej na razie. Ostatnio pojawiły się plotki o możliwej zapowiedzi nowej części serii już w 2025 roku. W jakiej formie marka powróci, nie wiadomo, ale trzeba trzymać kciuki, żeby udało się to równie dobrze, jak Ciche Wzgórze. Czekając warto zerknąć sobie na nasz dzisiejszy ranking gier Castlevania 2D oraz 3D. 😉
Krótka historia cyklu Castlevania
Przygody pogromców wampirów z rodu Belmont są starsze, niż mogłoby się wydawać. Pierwszą część – w Japonii pod tytułem Akumajo Dracula – wydano w 1986, czyli już za rok czeka nas 40-lecie serii! Nie była to jednak produkcja przypominające to, z czym obecnie markę Castlevania kojarzymy, bo posiadacze NESa otrzymali bardzo klasyczny, wymagający platformer. Jej sequel, mieszkańcy Kraju Kwitnącej Wiśni dostali go rok później (Amerykanie musieli zaczekać dodatkowe kilkanaście miesięcy, a Europejczycy aż 3 lata), wprowadził do formuły nieco zmian, jak chociażby odrobinę nieliniowości i elementów RPG. Pozwolono m.in. na zakup wyposażenia, przedmiotów, oraz dodano cykl dnia i nocy, który miał wpływ na, przykładowo, poziom trudności starć. Stanowiąca prequel trójka pozbyła się większości z tych elementów, ale dalej oferowała pewną dozę nieliniowości.

Poniższy ranking gier nawet ich jednak nie zawiera. Prawdziwa rewolucja nadeszła w 1997 roku, kiedy w ręce graczy wpadło Symphony of the Night. Tam też po raz pierwszy jako współtwórca zadebiutował kojarzony z historią rodu Belmontów Koji Igarashi, prawdziwy ojciec marki w takiej formie, jaką znamy dzisiaj. Symfonia Nocy stanowiła bezpośredni sequel wcześniejszego Rondo of Blood, ale w przeciwieństwie do niego, było już pełnoprawną metroidvanią, chociaż te prawie 30 lat temu jeszcze nikt tej nazwy nie używał. Elementy RPG powróciły w bardziej złożonej formie, a cały zamek udostępniono do eksploracji, z możliwością dostępu do wcześniejszych lokacji po zdobyciu nowych umiejętności. Nowa odsłona początkowo nie sprzedawała się za dobrze, ale dzięki pozytywnych opiniach fanów szybko zaczęła odbijać się od finansowego dna, będąc dzisiaj kultowym klasykiem.
To właśnie ona zaczęła na dobre gatunek nazywany współcześnie metroidvanią. Mało która inna gra może pochwalić się czymś takim, bo nawet popularne soulslike to zdecydowanie mniejsza skala… a i one z klasyka od Konami nieco pod względem struktury czerpią. Co takiego charakteryzuje gry „belmonto-podobne”? Możliwość nieliniowej eksploracji, przenikające się lokacje z masą skrótów, oraz odblokowywanie z czasem nowych umiejętności umożliwiających wspomnianych już skrótów otwieranie. O ile takie elementy były obecne wcześniej np. w The Legend of Zelda, to właśnie Symphony of the Night, wespół z Metroidem, tak mocno je spopularyzowały. Na 2006 rok, skąd pochodzą najnowsze dane, seria rozeszła się w ponad 20 milionach kopii. Obecnie, nie licząc wielu reedycji, najnowszą odsłoną jest wydane w 2014 roku Lords of Shadow 2, które nie spotkało się z aż tak ciepłym przyjęciem, jak świetna jedynka. Co przyniesie przyszłość, czas pokaże – plotki mówią o możliwej zapowiedzi nowej odsłony w standardzie AAA już w 2025 roku.


Chronologia gier z serii Castlevania:
- Castlevania – 26 września 1986 (Famicom Disc System/NES)
- Vampire Killer – 30 października 1986 (MSX2)
- Castlevania II: Simon’s Quest – 28 sierpnia 1987 (Famicom Disc System/NES)
- Haunted Castle – 26 grudnia 1987 (platformy arcade)
- Castlevania III: Dracula’s Curse – 22 grudnia 1989 (NES)
- Castlevania: The Adventure – 27 października 1989 (Game Boy)
- Castlevania II: Belmont’s Revenge – 12 lipca 1991 (Game Boy)
- Super Castlevania IV – 31 października 1991 (SNES)
- Akumajo Dracula – 23 lipca 1993 (X68000)
- Castlevania: Rondo of Blood – 29 października 1993 (PC Engine Super CD-ROM)
- Castlevania: Bloodlines – 17 marca 1994 (Sega Genesis)
- Castlevania: Dracula X – 21 lipca 1995 (SNES)
- Castlevania: Symphony of the Night – 20 marca 1997 (PlayStation)
- Castlevania Legends – 27 listopada 1997 (GameBoy)
- Castlevania 64 – 26 stycznia 1999 (Nintendo 64)
- Castlevania: Legacy of Darkness – 8 grudnia 1999 (Nintendo 64)
- Castlevania: Circle of the Moon – 21 marca 2001 (GameBoy Advance)
- Castlevania Chronicles – 24 maj a2001 (PlayStation)
- Castlevania: Harmony of Dissonance – 6 czerwca 2002 (GameBoy Advance)
- Castlevania: Aria of Sorrow – 6 maja 2003 (GameBoy Advance)
- Castlevania: Lament of Innocence – 21 października 2003 (PlayStation 2)
- Castlevania: Dawn of Sorrow – 25 sierpnia 2005 (Nintendo DS)
- Castlevania: Curse of Darkness – 1 listopada 2005 (PS2, Xbox)
- Castlevania: Portrait of Ruin – 16 listopada 2006 (Nintendo DS)
- Castlevania: The Dracula X Chronicles – 23 października 2007 (PlayStation Portable)
- Castlevania: Order of Ecclesia – 21 października 2008 (Nintendo DS)
- Castlevania: The Adventure ReBirth – 27 października 2009 (Nintendo Wii)
- Castlevania: Harmony of Despair – 4 sierpnia 2010 (PS4, Xbox 360)
- Castlevania: Lords of Shadow – 5 października 2010 (PS3, Xbox 360, PC)
- Castlevania: Lords of Shadow – Mirror of Fate – 5 marca 2013 (Nintendo 3DS, Xbox 360, PS3, PC)
- Castlevania: Lords of Shadow 2 – 25 lutego 2014 (PC, PS3, Xbox 360)
- Haunted Castle Revisited – 27 sierpnia 2024 (PC, PS4/5, Xbox Series, Switch)
Najlepsze gry z serii Castlevania – materiał filmowy
Łowcy, poniższy ranking możecie też odsłuchać! Przygotowaliśmy dla Was film 🙂
Ranking gier Castlevenia 2D
Chociaż odsłon w trójwymiarze było sporo, zaczniemy od tego, z czym cykl kojarzy się najbardziej. Mowa oczywiście o klasycznych „metroidvaniach” w 2D. Mamy nadzieję, że nam wybaczycie, ale pozwoliliśmy wybrać sobie wyłącznie pięć z nich, ignorując m.in. najstarsze gry Castlevania, jeszcze z czasów NESa. Czy słusznie, ocenicie za chwileczkę.
Castlevania: Harmony of Dissonance
Pierwszą Castlevanią na Game Boy Advance było co prawda Circle of the Moon, ale to właśnie przy Harmony of Dissonance pracował nie kto inny, jak niezastąpiony Koji Igarashi. Wydana w 2003 roku produkcja pod względem gameplayu nie próbowała wymyślać koła na nowo, stawiając na sprawdzone rozwiązania. Zmieniono system korzystania z umiejętności, a w stosunku do CotM poprawie uległo m.in. sterowanie. Fajnym rozwiązaniem było też przełączanie się między dwoma „warstwami” zamku, gdzie czynności wykonane w jednym (np. zniszczenie ściany) miały konsekwencje w drugim, umożliwiając, chociażby, torowanie sobie przejść. Niektórzy fani zarzucali jej zbyt niski poziom trudności i wręcz obsesyjne próby odwzorowania Symphony of the Night w mniejszej skali, ale to raczej drobnostki, niewpływające za mocno na ogólne wrażenia.
Castlevania: Portrait of Ruin
Pora na wybiegnięcie kilka lat do przodu i na nową konsolę – Nintendo DS. To właśnie na niej, z okazji 20 lecia serii, zadebiutowało Portrait of Ruin. Osadzona w okresie Drugiej Wojny Światowej (czyli dosyć nietypowym jak na serię, sami przyznajcie – nawet biorąc pod uwagę futurystyczne Aria of Sorrow) produkcja tym razem nie wrzuca nas w buty członków rodu Belmont, a Jonathana Morrisa (syna protagonisty Blooodlines) oraz Charlotte Lecarde. Nie nastawiajcie się jednak na pełnoprawnego co-opa, bo ten, choć dostępny, ogranicza się do trybów boss rush oraz możliwości odsprzedaży sobie nawzajem przedmiotów w sklepie, po połączeniu konsolek poprzez sieć Wi-Fi. Poza standardowymi modułami jednoosobowymi dostępne są też Sisters Mode (stanowiące prequel do historii Jonathana), Richter Mode (w głównej roli tytułowy bohater oraz Maria Renard), Old Axe Armore Mode (gdzie wcielamy się w… jeden z rodzajów wrogów) oraz wspomniany już Boss Rush, możliwy też do ukończenia w pojedynkę.
Castlevania: Rondo of Blood
Jedną z ostatnich Castlevanii przed prawdziwą rewolucją w postaci Symfonii Nocy (mamy tu jednocześnie do czynienia z jej bezpośrednim prequelem), było Rondo of Blood. To jeszcze nie metroidvania, a standardowy platformer w stylu tych starszych części. Wcielamy się w nim w Richtera Belmonta, którego część z was może obecnie kojarzyć przez obecność w sequelu/spin-offie animowanej adaptacji od Netflixa, gdzie jest głównym bohaterem. Chociaż Rondo of Blood jest uznawane za absolutnie genialny platformer, Amerykanie i Europejczycy musieli na jego premierę zaczekać aż do kompilacji z 2018 roku (chyba że posiadali Wii, bo tam dzięki Virtual Console mogli bawić się już w 2010), wcześniej zadowalając się remake’ami w postaci Dracula X oraz Dracula X Chronicles. A to podobno dzisiaj tych odnowień mamy całą masę… 😉
Castlevenia: Aria of Sorrow
Oficjalnie żadna Castlevania na Nintendo Switch dostępna ekskluzywnie nie jest, ale wcześniejsze konsole giganta z Kioto kilka takich dostały – zresztą powyżej mogliście o części z nich przeczytać. Zanim przejdziemy do pierwszego miejsca (którego na pewno się domyślacie) wspomnimy jeszcze o jednej, bo Aria of Sorrow, wydanej na GBA grzechem byłoby pominąć. Zarówno fani, jak i krytycy, uważają ją za nie tylko najlepszą część na GameBoy’a, ale i stawiają zaraz obok Symphony of the Night, a to już niemałe wyróżnienie. Szczególnie chwalony – poza wyciskającą z konsolki ostatnie poty oprawą oraz świetną muzyką – okazał się system nazwany Tactical Soul, pozwalający wysysać dusze wrogów w celu pozyskiwania nowych umiejętności.
Castlevania: Symphony of the Night
Chyba raczej nikogo nie zaskoczymy naszym wyborem pierwszego miejsca wśród odsłon 2D… ale czy mogliśmy umieścić na nim cokolwiek innego niż współojca większości współczesnych metroidvanii, czyli Symphony of the Night? To właśnie ta konkretna odsłona wprowadziła większość mechanik kojarzonych dzisiaj z serią jak znacznie swobodniejsza eksploracja zamku (o skali nieporównywalnej z choćby dwójką), czy levelowanie oraz zdobywanie przez Alucarda kolejnych umiejętności usprawniających podróżowanie i walkę. I jak to z klasykami często bywa, w 1997 roku Symfonia Nocy nie sprzedała się najlepiej, ale dzięki świetnym opiniom oraz „poczcie pantoflowej” szybko zaczęła się wybijać, dzisiaj zasłużenie ciesząc się statusem kultowej.
Ach, na koniec jeszcze jedno – ta gra na wbiciu 100% wcale się nie kończy. Tak tylko na wszelki wypadek przypominamy. 😉
Najlepsze gry Castlevania 3D
O ile słynna seria od Konami to w większości wymienione już produkcje 2D, Japończycy (oraz… Hiszpanie 😉 ) próbowali się też kilkukrotnie z czymś nieco innym. Nie mamy przez to na myśli wyłącznie chyba najmocniej kojarzonego Lords of Shadow. O ile nie zawsze były to eksperymenty udane, tak potrafiły zaowocować naprawdę fajnymi rzeczami, co pokaże nasz ranking gier Castlevania 3D. Poniżej właśnie na nie sobie zerkniemy.
Castlevania: Lords of Shadow 2
Pierwsze Lords of Shadow pokazało, że seria radzi sobie równe dobrze poza Japonią, co w niej samej. Hiszpanie ze studia Mercury Steam dostarczyli naprawdę świetny (i fabularnie ciekawy) slasher. Oczekiwania względem dwójki były więc spore, ale na nieszczęście nie udało się większości z nich udźwignąć. Lords of Shadow 2 okazało się dziwacznym tworem, gdzie fabuła wędrowała w miejsca, jakie nikogo chyba przesadnie nie ciekawiły, a tytułowy zamek, że tak to ujmiemy… był. Gameplay też okazał się w najlepszym razie przeciętny, z bardzo dobrym systemem walki i sporą dozą widowiskowości, ale niszczący tempo nudnymi etapami skradankowymi. Raczej mało kto na pytanie o to, która Castlevania jest najlepsza, wymieni tą konkretną. Jeżeli mimo wszystko jesteście wygłodniali dynamicznej, hack’n’slashowej walki i odrobinki widowiskowych starć, możecie pokusić się o zakup LoS2. Świetnie działa na Steam Decku. 😉
Castlevania: Curse of Darkness
Najlepsze gry Castlevania na PC i konsole wbrew pozorom nie zadebiutowały dopiero w okolicach 2010 roku, ale już nieco wcześniej. Wydane w 2005 roku Curse of Darkness może nie jest w ścisłej topce – bo inaczej umieścilibyśmy je w tym rankingu nieco wyżej – ale dalej okazała się solidną, dającą sporo radości produkcją. W stosunku do wcześniejszego Lament of Innocence poprawiono oprawę, dodano nowego bohatera, oraz znacznie bardziej zagmatwano fabułę. Pod względem gameplayu większy nacisk położono na elementy przygodowe, a całkowitą nowością jest możliwość przywoływania do pomocy demonów. Niektóre z nich mogą nawet, niczym Pokemony, ewoluować w potężniejsze formy z nowymi umiejętnościami.
Castlevania: Legacy of Darkness
Początki serii w trójwymiarze wcale nie należały do takich najgorszych, czego o innych znanych seriach nie zawsze można powiedzieć. Chociażby Castlevania 64 okazała się całkiem solidnym przedstawicielem marki w pełnym 3D, a jej wydana niedługo później (bo jeszcze tego samego roku) rozszerzona wersja, Legacy of Darkness, tylko poprawiła niektóre niedogodności i dodała nieco nowej treści. Część poziomów całkowicie przemodelowano, a po innych np. możemy inaczej się poruszać, czy też zmieniono wcześniejsze zagadki. Zmian jest więcej, bo chociażby wcześniejszą parę bohaterów tym razem musimy odblokować. Zdecydowanie warto sprawdzić obie wersje, bo różnice są bardziej niż widoczne. Radzimy mimo wszystko wcześniej rzucić na tapet „podstawkę”, bo LoD poza fabułą, usprawnia też gameplay – później może być ciężko wrócić.
Castlevania: Lament of Innocence
Zanim przejdziemy do zdobywcy najwyższego miejsca na podium, pora na pozycję, jaka mocno depcze mu po piętach. Wydane na PlayStation 2 Lament of Innocence było już trzecią częścią w 3D (wliczając Legacy of Darkness jako coś całkowicie osobnego), przez co twórcy, będąc już bardziej obeznanymi w nowym środowisku, mogli skupić się na dopracowaniu innych elementów. I tak, jako Leon Belmont, będziemy przemierzać kolejne komnaty ogromnego zamczyska w sposób przypominający nieco np. Demon’s Souls, czyli z możliwością udania się do jednej z kilku jego odnóg od samego początku, odblokowując ostatnią dopiero po przejściu wszystkich poprzednich. Gameplay – oraz sam klimat – kojarzą się nieco z wydanym dwa lata wcześniej Devil May Cry, ale z większym naciskiem na zagadki i eksplorację, mimo wszystko mocno w DMC ograniczoną. Obecnie używane kopie na PS2, jeżeli chwilkę poszukamy, da się dorwać we w miarę akceptowalnych (jak na retro) cenach, ale sensowny port bądź prosty remaster potrzebne na już!
Castlevania: Lords of Shadow
Nasz ranking gier Castlevania kończymy jedną z najnowszych – a dla wielu ostatnią w ogóle dobrą – odsłoną. Stworzone przez hiszpańskie Mercury Steam Lords of Shadow stanowi swoisty reboot serii, nie wymagając znajomości absolutnie niczego, co było wcześniej. Zmieniono też gatunek, bo zamiast metroidvanii – jakimi zresztą te najstarsze gry Castlevania też nie były – postawiono na slasher w stylu klasycznych God of Warów z PlayStation 2. Nie zapomniano oczywiście o zagadkach logicznych i odrobinie eksploracji, ale filarem zabawy pozostawały dynamiczne, widowiskowe i piekielnie satysfakcjonujące starcia z piekielnymi pomiotami. W fabule też czekało kilka niespodziewanych zwrotów akcji, szczególnie w samym zakończeniu. Jedynym minusem wydaje się wycięcie dosyć istotnych – a prowadzących bezpośrednio do dwójki – elementów na potrzeby DLC. Bez nich to dalej względnie kompletna opowieść i świetny akcyjniak, ale jeżeli tylko możecie, od razu się w nie zaopatrzcie – wersja PC, czyli ta współcześnie najlepiej dostępna, na całe szczęście ma je od razu wliczone w cenę.
Łowcy, a jakie są waszym zdaniem najlepsze gry Castlevenia na PC i konsole? Wolicie te najstarsze odsłony, czy z marką zapoznaliście się dopiero przy premierze Lords of Shadow bądź animacji Netflixa? Koniecznie dajcie nam znać w sekcji komentarzy!