
Drewniane, ale jare. Najlepsze gry, które bawią, pomimo mechanik o wątpliwej jakości
Czym według was cechują się gry podobne do Gothic? Klimatem, gameplayem, czy może jakimś nieuchwytnym „czymś”, co od razu czujemy, ale czego nie umiemy zdefiniować? W tych kwestiach można się spierać, ale jedno przyznacie chyba wszyscy – dzieło Niemców Polaków z Piranha Bytes jest drewniane jak mało co. A to tylko początek jego licznych wad zalet! Dzisiaj zerkniemy sobie właśnie na podobne niedopracowane gry, przy których mimo wszystko można bawić się fenomenalnie.
Ranking gier „drewnianych”
Poniższy ranking zawiera produkcje, które posiadają często tyle błędów i niedopracowanych mechanik, ile Cyberpunk 2077 miał na premierę bugów. Mimo wszystko da się w nich spędzić dziesiątki, jeżeli nie setki, godzin, świetnie się przy tym bawiąc. Część z nich na pewno znacie, a inne mogą okazać się dla was ciekawymi odkryciami. Miłej lektury!
The Chant

Chyba każdy lubi ograć sobie dobry horror – szczególnie w okolicy Halloween, do którego nie mamy aż tak daleko. Jeżeli ukończyliście już wszystkie najnowsze Resident Evil, remake Silent Hill 2 z jakiegoś powodu was nie interesuje, a gry od Supermassive Games macie w małym palcu, warto zerknąć na budżetowe The Chant.
To przygodowa gra akcji, gdzie udajemy się w podróż na odległą wyspę należącą do tajemniczego kultu. W wyniku niefortunnego splotu wydarzeń będziemy musieli teraz walczyć o własne życie, odkrywając, co kryło się za wydarzeniami, jakie miały miejsce na wyspie kilkadziesiąt lat wcześniej. Animacje są lekko drewniane, a walka nie może się równać z najlepszymi produkcjami, ale całość mocno nadrabia niesamowitym klimatem i wciągającą fabułą.
Dolmen

Wydany niedawno Shadow of the Erdtree, pierwszy (i ostatni) dodatek do Elden Ring na pewno niejednego z was wymęczył swoim poziomem trudności. Mimo to, po jego skończeniu, w niektórych mógł się obudzić głód na kolejne souls-like’i. Może by tak, zamiast kolejnego przejścia Eldena, na NG+, odpalić dla odmiany coś od jakiegoś mniejszego studia?
Dolmen to taka mieszanka kilku produkcji. Mamy tu gameplay rodem z Soulsów, a klimat to mieszanka The Surge i Dead Space. Rozgrywka stawia przy tym na wykorzystanie nie tylko broni białej, ale też różnego rodzaju dystansowej, mogącej nakładać na przeciwników negatywne statusy. Oprawa nie stoi co prawda na najwyższym poziomie – ograniczenia budżetowe widać i czuć – ale dzięki konkretnemu, przemyślanemu kierunkowi artystycznemu dalej cieszy oko.
The Last Oricru

Wyszukując gry podobne do Gothic 1, 2, albo 3, na pewno pierwszym, na co trafiacie, są oba Elexy, bądź cykl Risen. Szukając dalej, znajdziemy jednak kilka perełek przypominających ukochaną produkcję Polaków. Jedną z nich jest tytuł od naszych sąsiadów, ale tym razem nie Niemców, a Czechów – mowa o The Last Oricru.
To produkcja, tak samo, jak Goticzek, mocno drewniana. Jako postać określana imieniem Silver, rozbijamy się na obcej planecie, gdzie szybko trafiamy w środek konfliktu, w którym będziemy musieli się jakoś odnaleźć. Losy mieszkańców będą zależeć od naszych decyzji, i tego, czy dane spory będziemy rozwiązywać przemocą, czy raczej pokojowo. Całość możemy skończyć samotnie bądź w trybie współpracy.
Outward

Ponownie mamy dla was taki lekki gatunkowy mix. Outward w sercu najmocniej bije zdecydowanie Goticzek, ale coś dla siebie powinni w nim odnaleźć też fani Dark Souls (walka), czy cyklu The Elder Scrolls (sporych rozmiarów, otwarty na eksplorację świat). Zaciekawieni?
Grę cechuje całkiem otwarta struktura, a poziom wrogów się nie skaluje, więc od początku możecie udać się, gdzie chcecie (choć często wyprawa ta kończy się tragicznie). Celem twórców było dacie nam poczucia wcielania się w prawdziwego poszukiwania przygód, od początków, aż do starości. Fajnym pomysłem jest brak możliwości wykonywania samodzielnie zapisu (aczkolwiek ten automatyczny jest całkiem częsty), przez co każda decyzja jest ostateczna. Podobnie jak wspomniane wcześniej The Last Oricru, świat możemy przemierzać nie tylko samodzielnie, ale i w kooperacji, także przez sieć.
Risen (seria)

Nowego Gothica – nie licząc nadchodzącego remake’u – chyba się już nie doczekamy. Ale w sumie po co, skoro istnieje Risen, którego największą różnicą w stosunku do cyklu opowiadającego o Bezimiennym jest nazwa? Nawet deweloper jest ten sam, bo za Risena odpowiada nie kto inny, jak Piranha Bytes, tworzące absolutnie najlepsze niedopracowane gry w ogóle.
W tym Wcale-Nie-Gothicu przenosimy się na wyspę Faranga, czy raczej rozbijamy się u jej brzegu. Jesteśmy w zasadzie „goli”, z czasem mogąc dołączyć do jednego ze stronnictw (jest też obóz na bagnie, a jak!), wykonując dla nich zadania, które w efekcie wpłyną na rozwój wątku fabularnego. Część elementów w każdym będzie się powtarzać, ale różnice są na tyle znaczące, że zdecydowanie warto podejść do całości co najmniej kilka razy. Fanów tytułów od PB chyba do tego zresztą zachęcać nie trzeba. 😉
GreedFall

Premiera GreedFall 2 już za rogiem, bo na PC tytuł zadebiutuje jeszcze latem tego roku. Studio Spiders z każdym kolejnym tytułem podnosi poprzeczkę, zdecydowanie ucząc się na błędach, to w jakość The Dying World (taki dwójka ma nosić podtytuł) raczej nie wątpimy. Przed jej pojawieniem się na sklepowych półkach warto przypomnieć sobie wciąż bardzo solidną jedynkę.
Nie jest to może produkcja z najwyższym budżetem, ale zdecydowanie widać włożone w prace serducho. Rozgrywka mocno przypomina wspomnianego już kilkukrotnie w tekście Gothica, ale cechuje się dosyć nietypowym settingiem, bo mowa o XVII wiecznej Ameryce… ale oczywiście z wplątaną odrobinką fantastyki. Decyzje, jakie będziemy podejmować, wpłyną nie tylko na rozkład sił między konkretnymi stronnictwami, ale tez na możliwość wykonywania zadań w konkretny sposób. To wszystko podlane klasycznymi, nieco topornymi, ale pełnymi specyficznego uroku, mechanikami.
ELEX

Pora na Gothic sci-fi, bo ciężko inaczej określić Elexa. Piranha Bytes tworząc go, zrobiło dokładnie to, co myślicie – klasyka, ale zamiast settingu fantasy, tym razem zdecydowano się na nieco bardziej futurystyczne podejście. Jako Jax, trafiamy na planetę, gdzie technologia miesza się z magią, a poszczególne stronnictwa walczą o tytułowy elex – pierwiastek, który zapewnia niesamowite umiejętności, pozwalając przy okazji wytwarzać potężne wyposażenie.
Gameplay przypomina Goticzka jak tylko się da, wliczając w to wysoki poziom trudności i masę „drewnianych” mechanik i animacji. Pozwiedzamy naprawdę zróżnicowane lokacje, od pustyni, aż po zielone lasy, a wszędzie będą czekali na nas wrogowie, którzy – jeżeli będziemy nieuważni – załatwią nas w kilka chwil. Eksploracja będzie uprzyjemniona przez kilka gadżetów, m.in. plecak odrzutowy.
Deadly Premonition

Pora na krótki oddech od RPGów. Tym razem udamy się aż do Kraju Kwitnącej Wiśni, gdzie powstało Deadly Premonition, które jest… w sumie ciężko powiedzieć czym. Jest trochę klasycznego horroru, częściowo otwarty świat, dosyć toporne walka i jazda samochodem, oraz cała masa różnorodnych mechanik, które pozornie (a czasami nawet całkiem dosłownie) nie mają żadnego sensu. Ale wiecie co? Jakimś cudem cała ta mieszanka działa wybornie.
Aby jednak doświadczyć tego klimatu rodem z Lynchowego Miasteczka Twin Peaks, trzeba będzie przeboleć całą masę problemów, w zasadzie na każdej platformie, a szczególnie na PC. Wszystkie inne zabugowane gry z naszego zestawienia nawet nie mogą się równać z DP, które działa okropnie, ma masę błędów, na komputerach w zasadzie nie można sensownie zmieniać ustawień graficznych, a pulpit będziemy oglądać częściej niż często. Jeżeli mimo wszystko przetrwacie to wszystko, dostaniecie produkcję naprawdę wyjątkową.
Wiedźmin (1)

Pora na jedno z naszych dóbr narodowych, czyli Wiedźmina. O ile dwójka i trójka dopracowały już masę rzeczy (szczególnie Dziki Gon), tak pierwszy Wiesiek, pomimo sporego sukcesu, cechował się mnóstwem dziwacznych rozwiązań, błędów, i problemów. Już nawet pomijając bugi i tak znajdziemy tu okropnie długie czasy wczytywania (w trakcie których zdążycie nie tylko zaparzyć herbatę, ale i wyhodować własne liście) i mocno specyficzne mechaniki. Jak chociażby „klikany” system walki.
Co się broniło? Wszystko inne. Fabuła wciągała, zadania poboczne wciąż mocno dawały radę, a klimat dotąd wielu fanów uważa za najlepszy z całej trylogii. Po czasie udało się tego „nieszczęsnego” Hexena nieco załatać, ale na tle swoich kontynuacji aż takiego wrażenia dzisiaj nie robi. Warto mimo to do niego wrócić, bo na pytanie, czy pierwszy Wiedźmin wciąż bawi, można odpowiedzieć wyłącznie „Tak, jak najbardziej!”.
Gothic (seria)

Możemy mieć gry drewniane jak Gothic, ale prawdziwy król tartaku jest tylko jeden! No dobra, może z tym porównaniem nieco przesadziłem, ale wiecie, o co chodzi. No sami powiedzcie, czy jest w kraju nad Wisłą jakikolwiek gracz, który o najlepszej niemieckiej polskiej grze nigdy nie słyszał? Chyba nie.
Historia Bezimiennego niedługo doczeka się remake’u, ale jak dobry by nie był, sentyment do oryginału pozostanie u wielu z nas chyba na zawsze. Odnowioną edycję ogra się raz, dwa, może trzy, ale czym będzie to przy dziesięciu, dwudziestu, czy trzydziestu przejściach staruszka? Mały ułamek. A kiedy człowiek pomyśli o tym, że po tym czeka jeszcze dwójka… to aż chce się żyć.
Mistrzowie drewna opuszczają tartak. Piranha Bytes zostało zamknięte i nie stworzy więcej gier
O problemach studia Piranha Bytes słyszeliśmy od dawna, ale jeszcze trochę łudziliśmy się, że może uda się je odratować. Niestety, Piranie już nas więcej nie pogryzą, a ewentualny Gothic 4 5, czy Elex 3 może wyjść ewentualnie spod klawiatur innych twórców. Nie ma jednak co się bać, bo wieloletni pracownik PB – Björn Pankratz – założył już swoje własne studio, Pithead, gdzie udało się zebrać kilku utalentowanych deweloperów, którzy przez lata z nim współpracowali. Po więcej informacji zapraszamy do naszego artykułu, link do niego znajdziecie poniżej.
Łowcy, a jakie niedopracowane, zabugowane gry wy szczerze kochacie? Koniecznie dajcie nam znać w sekcji komentarzy!