10 anulowanych gier, z których skasowaniem ciężko się pogodzić

Bywają takie skasowane gry, o których istnieniu mało kto wiedział, albo nawet nigdy nie ujrzały światła dziennego. Wiecie, produkcje, które pojawiały się gdzieś w głowach deweloperów, bądź też poświęcono im już trochę czasu, ale poszły do kosza jeszcze nawet przed oficjalną zapowiedzią. Taka strata nie boli, bo nie wiedzieliśmy, co mogliśmy otrzymać. Inaczej ma się sprawa, kiedy kampania marketingowa już ruszyła, dostaliśmy nie tylko materiały promocyjne, ale i nawet urywki gameplayu, a następnie… W dzisiejszym tekście zerkniemy sobie na takie właśnie tytuły.

Gry, które (prawdopodobnie) nigdy już nie ujrzą światła dziennego

Gry zagubione w czasie – tak można by określić produkcje, które za chwilę wam przedstawimy. Listę można by oczywiście uzupełnić o całe dziesiątki, ale my musieliśmy się niestety ograniczyć do wyłącznie jednej „dychy”. Miłej lektury!

Miejsce honorowe: Fallout Van Buren

Na start mamy dla was coś, co zostało anulowane, hm… częściowo. Fallout Van Buren bowiem nie ukazał się nigdy, ale całą masę jego elementów zdecydowano się wykorzystać w Fallout New Vegas. Nie są wkomponowane bezpośrednio, znacząco je zmodyfikowano, ale nie da się ukryć jednego – na pustkowiach można je zobaczyć. Są to chociażby jeden z towarzyszy, Joshua Graham, czy Legion Cezara. Czy to oznacza, że gdyby Van Buren ujrzał światło dzienne, to nigdy nie zobaczylibyśmy przyszłej produkcji Obsidianu, a cała marka wyglądałaby znacznie inaczej? Kto wie.

FEZ 2

Phil Fish to dosyć… kontrowersyjna osobistość. Jego najsłynniejsze dzieło, FEZ, to świetna gra logiczna, która zdecydowanie wychodzi poza granice wymiarów, sprytnie bawiąc się perspektywą. Dwójka była w produkcji, ale przez wiele rzeczy – z kulminacją w postaci sporu z Marcusem Beerem z AnnoyedGamer – zdecydowano się o całkowitym anulowaniu produkcji. Sam Fish twierdził, że po prostu chce odejść z branży gier, bo ma dosyć gnębienia go przez innych, ale widocznie na jego decyzję nałożyło się zdecydowanie więcej, niż tylko ten jeden czynnik. Wielka szkoda, bo jeżeli FEZ 2 byłby chociażby podobnej jakości, co jedynka, to czekałby na nas naprawdę świetny produkt.

Whore of the Orient

L.A. Noire 2 – tak można by określić Whore of the Orient, gdyby ujrzało światło dzienne. Nie chodzi nawet wyłącznie o to, że pracowało nad nią samo Team Bondi, ale ogólne założenia. Akcja miała być osadzona na początku XX wieku na Dalekim Wschodzie, konkretniej w Szanghaju, określanego wtedy mianem właśnie „Dzi*ki Orientu”. Jako członek Międzynarodowych Sił Policyjnych mieliśmy zadbać tam o porządek, co w metropolii tak mocno ogarniętej korupcją oraz konfliktami chińskich nacjonalistów z komunistami i zachodnimi mocarstwami, nie byłoby zadaniem prostym. Jedyne, co nam zostało, to niestety wyłącznie kilka zrzutów ekranu, z których klimat wręcz wycieka.

StarCraft: Ghost

Od premiery ostatniego dodatku do StarCrafta 2 (Heart of the Swarm) minęła już masa czasu, a na powrót kultowego cyklu RTSów na razie się nie zapowiada. W pewnym okresie – jeszcze nawet przed jej premierą – w planach był dosyć nietypowy spin-off marki w postaci trzecioosobowego Ghost. Bohaterka, którą mieliśmy pokierować, to agentka Nova, członkini tytułowego oddziału „Duchów”. Całość była planowana jako skradanka z całkiem sporym inwentarzem gadżetów, pozwalających aktywować specjalne maskowanie, czy zatrzymać wrogie maszyny. Na ukazanych materiałach bardzo dobrze prezentowała się też oprawa graficzna – szczególnie jak na możliwości PS2 oraz pierwszego Xboxa.

Legacy of Kain: Dead Sun

W przypadku Legacy of Kain Soul Reaver doczekaliśmy się w końcu odświeżenia (premiera już w grudniu), lecz na produkcję o podtytule Dead Sun raczej nie ma na co liczyć. Miała to być pełnoprawna, nowa część, z której swego czasu wyciekł nawet całkiem obiecujący fragment rozgrywki. Widzieliśmy na nim w akcji protagonistę o imieniu Gein, którego dusza została połączona z człowiekiem, Asherem. W ramach ciekawostki można dodać, że część „Martwego Słońca” ujrzała mimo wszystko światło dzienne w postaci komponentu sieciowego, wydanego jako samodzielna produkcja PvP – Nosgoth. Ta niestety długo nie pożyła, ale oferowała kilka sympatycznych mechanik i lubiany, klimatyczny świat tytułowej krainy.

Brothers in Arms: Furious 4

Seria Brothers in Arms, chociaż nie tak popularna, jak inne militarne strzelanki, ma swoje oddane grono fanów. Mimo wszystko nie byli oni raczej przesadnie zachwyceni zapowiedzią Furious 4, które w założeniach miało stawiać na szalony klimat rodem z Bękartów Wojny czy Wolfensteina (z dodatkowym trybem kooperacji), a nie poważną, militarną opowieść, z wymagającą, taktyczną rozgrywką. Już sami bohaterowie zdawali się niczym wyrwani z Borderlands (nic dziwnego – za Wściekłą Czwórkę odpowiadał Gearbox), bo w ekipie mieli się znaleźć m.in. osiłek z piłą mechaniczną, czy walczący tomahawkiem Rdzenny Amerykanin. Oczywiście w pień wyrzynać mieliśmy nie tylko zwykłych nazioli, ale też specjalnie zmodyfikowanych żołnierzy.

Scalebound

Nero z Devil May Cry, ale ze smokiem na podorędziu – takie skojarzenia może budzić spojrzenie na głównego bohatera i fragment rozgrywki z anulowanego Scalebound od PlatinumGames, projektowanego jako tytuł ekskluzywny dla Xbox One. Klasycznie dla Japończyków, mieliśmy dostać dynamicznego akcyjniaka, przypominającego wspomnianą już serię DMC, czy Bayonettę. Poza trybem dla jednego gracza, gdzie wcielalibyśmy się w niejakiego Drew, którego losy splotły się ze smokiem, Thubanem, moglibyśmy zabawić się ze znajomymi w czteroosobowym trybie kooperacji. Na razie nie zapowiada się, żeby ktokolwiek miał do tej produkcji wracać, ale ostatnie lata przyniosły nam całkiem sporo miłych zaskoczeń – kto wie, może ponowna zapowiedź Scalebound w odnowionej wersji będzie jedną z nich.

Agent

Rockstar na pewno ma w swoim portfolio liczne skasowane gry, o jakich nawet nie usłyszeliśmy – jak zresztą każde większe studio. O Agencie jednak mogliśmy poczytać całkiem sporo, a nawet zerknąć na kilka screenów i… cóż, to całkiem bolesna strata. W przeciwieństwie do GTA, Red Dead Redemption, czy nawet Bully’ego, rozgrywka miała stawiać na bardziej skradankowe podejście, bo w końcu głównym bohaterem byłby tajny agent. Nawet czas akcji zapowiadał się klimatycznie i dosyć nietypowo, bo postawiono na końcówkę lat 70. XX wieku i okres Zimnej Wojny. Niektóre anulowane gry posiadają elementy, które twórcy wykorzystują w przyszłości w innych dziełach, także kto wie – może nadchodzące Grand Theft Auto VI wykorzysta jakieś mechaniki Agenta?

Silent Hills

Chyba mało które demo wywołało aż tak mocne poruszenie, jak P.T. Nie dość, że okazało się piekielnie klimatyczne, skutecznie budząc grozę, to na dodatek było grywalną zapowiedzią niczego innego, jak kolejnej odsłony serii Silent Hill. Odpowiadać miał za nią sam Hideo Kojima, do spółki ze słynnym reżyserem, Guillermo Del Toro, a w głównego bohatera wcielałby się znany z The Walking Dead oraz Death Stranding Norman Reedus. Niestety, drogi twórcy serii Metal Gear Solid i Konami w dosyć burzliwy sposób się rozeszły, a całość szybko anulowano. Czym projekt konkretnie miałby być i w jaki sposób nawiązywać do kultowej marki? Nie wiadomo. Może nawet dostalibyśmy część przebijająca nawet kultową dwójeczkę? Z Kojimą u sterów wszystko wydawało się możliwe.

Star Wars 1313

Skasowane gry w uniwersum Gwiezdnych Wojen, wliczając w to takie, o których nie mieliśmy okazji nawet usłyszeć, można by pewnie liczyć w setkach. Dostaliśmy co prawda całą masę udanych, i to w niejednym gatunku (ktoś pamięta Empire At War?), ale w jakichś 90% przypadków wszystko kręciło się wokół Jedi, Mocy, i mieczy świetlnych. Star Wars 1313 mogło być tak potrzebnym powiewem świeżości, gdzie wskoczylibyśmy w buty łowcy nagród na skorumpowanej planecie Coruscant. Zaprezentowany fragment gameplayu wyglądał jak takie „kosmiczne Uncharted”, z licznymi widowiskowymi skryptami, wymianami ognia i skakaniem po platformach (a to wszystko w zaledwie 6 minut!). Niedawne Outlaws podejmuje nieco podobną tematykę – Key Vess to w końcu wyjęta spod prawa buntowniczka, a nie Mistrzyni Jedi – ale bardziej niż na liniowość postawiono na typową dla Ubisoftu otwartość.

Prey 2

Pierwszy Prey jest tytułem tak kultowym, że wymieniając anulowane gry, nie możemy nie wspomnieć o planowanym dla niego sequelu. Możecie w tej chwili pomyśleć sobie „ale jak to, przecież Arkane wydało kilka lat temu Preya!”. Jasne, to prawda, ale – poza tytułem – niewiele łączyło go z dziełem Human Head Studios z 2006 roku… no, chyba że jego wysoka jakość. Oficjalnie dwójka została po raz pierwszy pokazana w 2011 roku na zwiastunie, aby kilka tygodniu później (konkretniej na E3) gracze mogli nacieszyć oczy długim fragmentem rozgrywki, przepełnionym widowiskowymi strzelaninami, parkourem, oraz cyberpunkowym klimatem. Głównym bohaterem nie był już znany z jedynki Tommy, a całość okazała się sandboxem, gdzie jako porwany przez kosmitów łowca nagród pracowalibyśmy na planecie Exodus. Deweloperzy napotkali ponoć jednak na tyle duże problemy – jak przynajmniej swego czasu stwierdziło Kotaku – że projekt wylądował niestety w koszu.

Łowcy, a jakie anulowane gry wy uważacie za największą stratę? Koniecznie dajcie nam znać w sekcji komentarzy!

O autorze
Publicysta, Recenzent

Absolwent Uniwersytetu Śląskiego, z wykształcenia nauczyciel. Na Łowcach Gier pisze od 2022 roku. Fan wszelkiej maści "japońszczyzny", ze szczególnym nastawieniem na serie Final Fantasy, Tales of, oraz Like a Dragon. Za pełnoprawny remake Xenogears dałby siebie (lub ewentualnie Venoma) pokroić.…

Czytaj więcej
Niektóre odnośniki w artykułach to linki afiliacyjne. Klikając w nie lub też finalizując za ich pomocą kupno produktu, nie ponosisz żadnych kosztów. Jednocześnie sprawiasz, że otrzymujemy wynagrodzenie, dzięki któremu praca Redakcji jest możliwa.