Najlepsze gry stylizowane na erę PS1. Ranking nowych produkcji silnie inspirowanych piątą generacją konsol

Najlepsze gry z retro grafiką niekoniecznie muszą aż tak stare, jak sugeruje ich oprawa. Obecnie do czasów dawno minionych nawiązuje coraz więcej twórców, czasami przykrywając taką stylistyką niski budżet, a innym razem zwyczajnie mając w głowie bardzo konkretną wizję artystyczną. Nie wszystkie stare gry są jednak wzorowane na pixelart rodem ze SNESa, równie często oddaje się hołd pierwszemu PlayStation. Słynny szarak w końcu budzi masę ciepłych wspomnień, nawet w Polakach. Dzisiaj zaserwujemy wam małą wycieczkę w przeszłość, ale bez konieczności sięgania po wehikuł czasu.

Najlepsze gry z retro grafiką

Grafika retro nie musi z marszu oznaczać równie staromodnej rozgrywki – w końcu żyjemy już w XXI wieku. Zerknijmy sobie, co tam w ostatnich latach zaserwowali nam liczni deweloperzy. Miłej lektury!

Fatum Betula

Na pierwszy rzut oka Fatum Betula może wyglądać jak coś rodem z Kraju Kwitnącej Wiśni. Nie dajcie się jednak zmylić, bo odpowiada za nie Amerykanin, Bryce Bucher. To dalej niesamowicie klimatyczna, prosta gra eksploracyjna, która, choć do przesadnie skomplikowanych nie należy, jest w stanie zapewnić kilka przyjemnych godzin zabawy, nigdy nie prowadząc nas za rączkę. Akcja rozgrywa się w tajemniczym świecie, w którego centrum stoi pewna magiczna brzoza, którą będziemy musieli „nakarmić”. Jak? Czym? To już trzeba odkryć samodzielnie. Całość posiada kilka zakończeń, opcjonalnych lokacji i oczywiście niesamowity klimat rodem z PSXa. Jeżeli lubicie takie krótkie, artystyczne doświadczenia, koniecznie sprawdźcie ten tytuł.

Lunistice

Pora na nieco luźniejsze klimaty, bo i nasze ukochane gry retro bardzo często były właśnie kolorowymi platformówkami (że tak wspomnimy choćby Crasha Bandicoota, czy przygody smoczka Spyro). Lunistice to powrót do najlepszych z tego typu klasyków, ale głównie pod względem bardzo charakterystycznej, nieco „staromodnej” oprawy, bo rozgrywka jest już zdecydowanie bardziej „współczesna”. Jako urocza tanuki, Hana, spróbujemy dostać się na księżyc, wcześniej przemierzając liczne barwne i szalone światy marzeń. Całość jest raczej krótka i zbita, ale zachęca do kolejnych podejść, możliwością wbijania wyższych rang. Da się też odpalić poziom inną postacią, z własnym zestawem skilli oraz unikalnymi mechanikami rozgrywki.

Alisa

Brakuje wam czasami starych odsłon Silent Hill czy Resident Evil, a nowe iteracje tych marek nie do końca do was trafiają? W takim razie jak najszybciej odpalajcie Steam bądź eShop na Switchu i zaopatrzcie się w Alisę. To tak mocny „blast from the past”, że aż ciężko uwierzyć, że ten survival horror nie ukazał się gdzieś między 1996 a 1999 rokiem. Sterując tytułową bohaterką, będziemy próbowali wydostać się z tajemniczej wiktoriańskiej rezydencji, przy okazji starając nie dać się zabić przypominającym upiorne lalki wrogom. Niespodzianki czekają na nas na każdym kroku, a twórcy nie zawsze traktują swoje dzieło w pełni poważnie, pozwalając się na humorystyczne wstawki tu i tam. Na wszelki wypadek lepiej mieć przy sobie strzelbę, ale hej – nikt nie zabroni nam się zaśmiać kilka razy, kiedy już z niej wystrzelimy.

Crow Country

Pora na kolejny horror, i to stosunkowo świeży, bo wydany w marcu tego roku. Crow Country, bo o nim właśnie mowa, daje nam się wcielić w rolę Mary, która wyrusza do tytułowego wesołego miasteczka, zamkniętego niespodziewanie jakiś czas temu. Nasz cel? Odkrycie, dlaczego tak się stało oraz jaki los spotkał właściciela tego przybytku, Edwarda Crowa. Rozgrywkę będziemy oglądać z lotu ptaka, rozwiązując liczne zagadki i rozmawiając od czasu do czasu z NPC. Prostej walki też nie zabraknie, i choć nie jest ona daniem głównym, broni do eksterminacji wrogów brakowało nie będzie – od prostych pistoletów, aż po miotacze ognia. Wszystko to będziemy uskuteczniać w nietypowej oprawie wykonanej w konwencji low poly (z modelami momentami przywodzącymi na myśl te z np. Final Fantasy VII) oraz przy akompaniamencie klimatycznej ścieżki dźwiękowej.

Corn Kidz 64

Niech tytuł tej gry retro was nie zmyli – nie mamy do czynienia z grową adaptacją opowiadania Stephena Kinga na Nintendo 64. Corn Kidz 64 jest za to przesympatyczną platformówką, której urocza stylistyka powinna przypaść do gustu fanom stareńkiego Jersey Devil (ktoś z was go jeszcze pamięta?). Mamy kreskówkowe, przerysowane animacje, kilka zróżnicowanych światów, a do tego krótką, zbitą opowieść, której poznanie (a nawet wymaksowanie) nie powinno zająć wam więcej niż 8 godzin. Tylko uważajcie, bo twórcy sami wspominają, że granie na klawiaturze to czyste katorga, a nawet karta Corn Kidz na Steam wskazuje na konieczność kupna kontrolera. Ale hej, gdyby sterowanie miało być jakąkolwiek przeszkodą, to ludzie nie kończyliby Dark Souls na matach do tańczenia, czy Devil May Cry na bananach. 😉

Stay Out of the House

Lubicie Teksańską Masakrę Piłą Mechaniczną, a najnowsze growe Texas Chain Saw Massacre nie do końca przypadło wam do gustu przez fakt bycia produkcją multiplayer? W takim razie zwróćcie swoje oczy w kierunku Stay Out of the House, które powinno przypaść wam do gustu. Trafiamy do mieszkania kanibali, a nasz cel jest prosty – nie wylądować na stole jako jedno z głównych dań. Przemierzając domostwo poznajemy historię szalonej rodziny, zbieramy przedmioty, oraz podejmujemy pozornie proste decyzje. Dotyczą one głównie tego, czy wiejemy jak najdalej, nie oglądając się za siebie, czy może postaramy się pomóc innym ofiarom lubującej się w ludzkim mięsie familii? A może ze zwierzyny zamienimy się w łowcę, wykorzystując pułapki wrogów przeciwko nim samym? Na cokolwiek się nie zdecydujemy, AI dostosuje się do naszych poczynań. I o ile, jak sugeruje sam tytuł, od tego domu powinniśmy się trzymać z daleka, to od samej gry już niekoniecznie.

Najlepsze kooperacyjne gry survival horror. Oto najstraszniejsze produkcje z trybem multiplayer

Pseudoregalia

Odrobinka platformówki, szczypta metroidvanii, całe wiadra czaru rodem z PlayStation One – voila, oto gotowy przepis na Pseudoregalię. Oryginalnie ukazała się ona jeszcze w trakcie jednego z game jamów dla twórców indie, ale z czasem została znacząco rozszerzona, poprawiona, a później wydana w pełnej wersji na komputery osobiste. Jako Sybil przemierzać będziemy korytarze Zamku Sansa, czerpiąc przyjemność z płynnych systemów biegania oraz skakania, po drodze pokonując kolejnych wrogów i odkrywając ukryte, alternatywne ścieżki, na których końcu może na nas czekać jakaś sympatyczna niespodzianka w postaci np. power-upa. Zabawa nie jest przesadnie długa, ale czuć w niej włożoną w proces twórczy pasję i masę serducha.

Murder House

Grafika retro to nie wszystko, ale dobrze wykonana, może znacząco ubarwić nasze doświadczenie. Tak jest w przypadku Murder House, gdzie jako ekipa filmowa włamujemy się do domu należącego kiedyś do słynnego seryjnego mordercy, aby nagrać o nim materiał. Tylko teraz pojawia się pytanie… czy on aby na pewno nie żyje? Tego dowiemy się, przekraczając próg jego mieszkania. Jak możecie się spodziewać, nie wszyscy członkowie ekipy będą w stanie opuścić go żywi. Kamera upodabnia całość do klasycznych odsłon Resident Evil, tak samo gameplay, będący mieszanką tej słynnej serii Capcomu z licznymi filmowymi straszakami z ery VHS. Jest może i krótko, ale niesamowicie brutalnie, krwawo, i bezkompromisowo. Jeżeli tank controls wam nie straszne, a możliwość zapisu wyłącznie w określonych punktach to wasze drugie imię, powinniście wrzucić Murder House na listę życzeń. Kto wie, może akurat przyniesie wam ją schowaną w jajku na święta nieco normalniejszy, niż ten tutejszy, Zajączek Wielkanocny.

Nightmare Kart

Bloodborne w formie gry retro na PC! No dobra, nie do końca, chyba że waszym ulubionym elementem wersji na PS4 są wyścigi gokartów po Yharnam. To taki jakby spin-off „demaku” BB, stworzonego przez niejaką Lilith Walther, który początkowo nawet miał jego tytuł, ale po interwencji Sony trzeba go było niestety zmienić. Jak to u FS bywa, oprócz wyścigów przyjdzie nam też zetrzeć się z bossami, m.in. Obecnością Księżyca. Poza charakterystycznymi pojazdami, będziemy wybierali też różnorakie bronie – zarówno białe, jak i palne – które wykorzystamy do uzyskania przewagi nad oponentami. Map jest aż szesnaście, postaci dwanaście,  a ścieżka dźwiękowa jest mocno wzorowana na oryginale, odpowiednio podkreślając upiorny – chociaż przez gameplay nieco w tym przypadku kuriozalny – klimat.

Lunacid

Stare gry często cechowała nie tylko grafika retro, ale też niesamowicie wysoki poziom trudności. Lunacid poza charakterystyczną stylistyką, stawia na spore wyzwanie, będąc klasycznym do bólu dungeon-crawlerem z elementami soulslike’ów. Świat obserwujemy z oczu postaci, którą na starcie własnoręcznie tworzymy. Zaraz po starcie zostajemy wrzuceni do Wielkiej Studni, gdzie będziemy musieli odnaleźć istotę zwaną Prastarym, po drodze pokonując kolejnych wrogów, i przemierzając upiorne korytarze. Momentami mogą nas też zaskoczyć niespodziewane jumpscare’y, szczególnie jeżeli przebywamy zbyt długo w jednej lokacji. Dostępnych jest aż kilka zakończeń, zależnych od ilości odnalezionych wcześniej sekretów.

Najtrudniejsze gry na PC i konsole. Ranking gier, które poddadzą próbie zręczność i szare komórki

Łowcy, a jakie są waszym zdaniem najlepsze gry z retro grafiką? Koniecznie dajcie nam znać w sekcji komentarzy!

O autorze
Publicysta, Recenzent

Absolwent Uniwersytetu Śląskiego, z wykształcenia nauczyciel. Na Łowcach Gier pisze od 2022 roku. Fan wszelkiej maści "japońszczyzny", ze szczególnym nastawieniem na serie Final Fantasy, Tales of, oraz Like a Dragon. Za pełnoprawny remake Xenogears dałby siebie (lub ewentualnie Venoma) pokroić.…

Czytaj więcej
Niektóre odnośniki w artykułach to linki afiliacyjne. Klikając w nie lub też finalizując za ich pomocą kupno produktu, nie ponosisz żadnych kosztów. Jednocześnie sprawiasz, że otrzymujemy wynagrodzenie, dzięki któremu praca Redakcji jest możliwa.