
Recenzja Monster Jam Showdown. Duże autka natrafiły na małą przeszkodę
Seria Monster Jam jest z nami od ponad 20 lat. Przez ten czas otrzymaliśmy blisko 10 odsłon, z których żadna nie okazała się wybitnym dziełem. Czy niezwykle doświadczone Milestone przełamie w końcu klątwę i dostarczy nam produkt, który można śmiało polecić? Przekonajcie się sami, czytając naszą recenzję Monster Jam Showdown
Recenzowana gra: Monster Jam Showdown
Ogrywaliśmy na: PC (RTX 4060, Ryzen 7735HS, 32 GB RAM)
Data premiery: 26.08.2024 r.
Platformy: PC, PS4, PS5, XOne, XS, Switch
Deweloper: Milestone
Polski wydawca: PLAION Polska
Już na pierwszy rzut oka po Monster Jam Showdown widać mniejszy budżet. Milestone ewidentnie celuje w segment AA, gdyż cena gry w sklepach jest też zdecydowanie niższa niż najnowszych hitów triple-A. Niestety ma to swoje przełożenie na ostateczną jakość produktu, a także zawartość. Choć rozgrywka sprawia radość (zwłaszcza na początku, później może zacząć nieco nużyć), tak nie da się nie zauważyć pewnych problemów. Ale po kolei.
Zanim przejdziemy do meritum, zaznaczę jeszcze, że moja opinia wynika wyłącznie z doświadczeń w trybie singleplayer. Mimo usilnych prób nie udało mi się znaleźć żadnego innego recenzenta, który chciałby wziąć udział w sieciowych zmaganiach.
Fizyka…, przepraszam, co to jest fizyka?
Dawno w żadnej grze nie miałem tak mieszanych uczuć co do modelu jazdy. Jasne, zdaję sobie sprawę, że mamy do czynienia z typowym arcade, jednak w dziele Milestone jest zbyt dużo przypadkowości. Pojazd prowadzi się w porządku, ale zdecydowanie brakuje poczucia tego ciężaru i bezwładności. W trakcie zabawy ma się niekiedy wrażenie, jakby kierowało się plastikowymi zabawkami dla dzieci. Co gorsza, zachowanie wozu jest momentami mocno losowe. Cześć tricków jest odpowiednio „ociężała”, podczas innych zaś trudno nadążyć za tym, co dzieje się na ekranie. Osobiście uwielbiałem korzystać z wheelie (jazdy na tylnych kołach), ale w trakcie wykonywania tego manewru nigdy nie wiadomo czy akurat tym razem auto pojedzie z normalną prędkością, czy też dostanie niesamowitego przyspieszenia. Męczące są też przeszkody w postaci wraków samochodów na trasie. Coś tu nie do końca zagrało ze skalą i te są zdecydowanie za małe w stosunku do naszego wozu. Najazd na nie wiąże się z ogromnym ryzykiem. Zawsze zagadką jest czy wylecimy na nich w powietrze, czy też się odbijemy.



Skoro już przy trickach jesteśmy, parę słów o działaniu kamery. Ta wymaga natychmiastowych poprawek, gdyż podczas wykonywania niektórych sztuczek, głównie związanych z obrotami, kamera potrafi zgubić auto. Nierzadko cudem kończyłem sekwencję, obserwując fragment pojazdu gdzieś w prawym dolnym rogu ekranu. Do białej gorączki doprowadza mnie stan dopracowania niektórych tras. Zdarza się, że truck wyleci w powietrze, nie do końca wiadomo na czym, bądź też odbije się w powietrzu od niewidzialnej przeszkody, mimo że najbliższa skała jest w odległości koła od naszego wozu. Wielokrotnie musiałem przez to restartować wyzwanie, bo straciłem combo, lub zostałem wyprzedzony przez wszystkich przeciwników na ostatnim okrążeniu.
Sporo tego narzekania, więc skąd te „mieszane uczucia”? Mimo wielu oczywistych wad, prowadzenie pojazdów potrafi dać sporo radości. Wszystko za sprawą ciekawego modelu jazdy, w którym przednią osią sterujemy za pomocą lewego analoga, tylną zaś wprowadzamy w ruch prawym. Dobre opanowanie tego systemu przy wyłączonych asystach jest niemałym wyzwaniem, a gdy już się to uda, satysfakcja jest ogromna. Dopóki nie natkniemy się na problemy opisane powyżej, jest naprawdę dobrze, niestety częstotliwość ich występowania jest tak wielka, że znacząco ogranicza zadowolenie z gry.


Złego słowa nie mogę też powiedzieć na temat kontroli nad naszym truckiem w powietrzu. O ile na ziemi mam wrażenie, jakby to auto czasem sterowało mną, tak wykonując tricki, czuję, że pojazd robi dokładnie to, co chcę. Po przyzwyczajeniu się do tempa każdej ze sztuczek, wykręcanie ogromnych wyników w trybach akrobacyjnych to czysta formalność. Gdyby tylko nie wspomniana już kamera.
Niby wszystkiego dużo, a jednak czegoś brak…
Twórcy oddali nam do dyspozycji trzy światy – skaliste Death Valley, zadrzewione Colorado i mroźną Alaskę, na których wyszukujemy kolejne wyzwania. Te podzielone zostały na trzy kategorie. Mamy tu pojedynki head-2-head, wyścigi oraz, rozgrywany najczęściej na stadionach, freestyle, skupiający się na wykonywaniu akrobacji. Poszczególne moduły podzielone są też na mniejsze tryby. Przykładowo, w przypadku freestyle, obok standardowej rozgrywki mamy też extreme freestyle, z większym terenem i wyższymi rampami oraz Best Trick, gdzie premiowane jest wykonywanie konkretnych tricków. Wyścigi dzielą się na typowe zawody wymagające pokonania rywali na trasie, tryb hordy, w którym musimy prześcignąć przeciwników i pozostać przed nimi przez pewien czas i kręcenie się po lokacji w kształcie 8, na skrzyżowaniu ryzykując kolizje z innymi uczestnikami.


Niestety, nie zdecydowano się na udostępnienie graczom swobodnej eksploracji poszczególnych terenów, jak choćby w wydanych parę lat temu Steel Titans. Co więcej, nie da się nawet zboczyć zanadto z trasy, gdyż po chwili jesteśmy wrzucani z powrotem na drogę. Trasy zaś są klaustrofobiczne i dość mocno sterylne, brakuje na nich większej ilości skoczni, przeszkód, a do tego ich schematy często się powtarzają (czasem dostajemy do przejechania w ramach innego wyzwania dokładnie to samo kółko, tylko przy innej pogodzie). Mało urozmaicone są także stadiony, na których wykonujemy akrobacje. Nie ma tu tej nutki szaleństwa, która przyciągałaby na dłużej do ekranu, tym bardziej że AI tytanem intelektu nie jest. Po kilku godzinach ma się wrażenie, że wszystko już widzieliśmy.
Trucków mamy łącznie 40. Dodatkowe 26 wpadnie w nasze ręce w ramach darmowych i płatnych DLC. Większość pojazdów ma też różne malowania. Tych znajdziemy ponad 140. Na start otrzymujemy trzy wozy, wszystko inne trzeba odblokować. Podobnie zresztą jak odznaki, flagi profilu etc. Z jednej strony brzmi to ciekawie, z drugiej zaś tak właściwie jeździmy jednym i tym samym autkiem. Poszczególne trucki różnią się od siebie wyłącznie karoserią i cechą szczególną, którą możemy rozwijać. Jej wpływ na rozgrywkę jest niestety marginalny. Ciężko bowiem gamechangerem nazwać fakt, iż jeden pojazd zdobywa więcej punktów, wykonując drifty, a drugi ma lepszy mnożnik dla backflipów. Brak głębszej możliwości rozwoju, zmiany ustawień trucków, tylko pogłębia narastające znużenie.


W tryb multi nie miałem okazji zagrać, zaznaczę więc tylko, że istnieje opcja zabawy w Sieci, a do tego lokalny split-screen dla dwóch osób. Rywalizować ze sobą mogą posiadacze PC oraz konsol PlayStation i Xbox. Switch niestety posiada osobne serwery.
Brzmi i wygląda jak powinno
Sporo pochlebnych komentarzy skieruję w stronę grafiki i udźwiękowiania. Grę opracowano na silniku Unreal Engine 5, co widać szczególnie po pojazdach i oświetleniu. Modele trucków zostały wykonane z ogromną pieczołowitością, na bazie faktycznie istniejących aut. Podobieństwo jest ogromne. Karoseria brudzi się, w opony wchodzi błoto, a po dzwonie z wozów odpadają niektóre elementy. W poprzednich częściach wiele krytyki skierowano w stronę dźwięku silników. Tu tego problemu nie ma. Ryk maszyn jest mięsisty, czuć w nim moc. Świetnie wypada też najbliższe otoczenie. Dzięki zastosowaniu technologii Lumen lokacje wyglądają realistycznie, dzięki czemu jest na czym zawiesić oko.
Nieco gorzej wypada drugi plan, sztywni ludzie na trybunach mogą wzbudzić uśmiech politowania, ale uwierzcie, w ferworze walki o jak najlepszy wynik/miejsce, nie ma czasu na to, by się im przyglądać.
Całość działa też płynnie, nie ma problemów z optymalizacją, przypadkowych spadków klatek, czy też innych utrudnień wpływających na jakość rozgrywki. Nie obyło się jednak bez małych zgrzytów. W trakcie swojej przygody kilka razy wylądowałem w pulpicie.
Czy warto kupić Monster Jam Showdown?
Jeśli lubicie Monster Trucki, lepszej gry typowo o nich na rynku raczej obecnie nie znajdziecie. Do tego, pomijając kilka wysypek do pulpitu, działa ona nad wyraz dobrze i stabilnie. Niestety czerpanie pełni przyjemności utrudniają błędy, praca kamery, a singleplayer zaczyna być dość szybko nużący. W rzeczywistości w kółko robimy to samo, na dość mało urozmaiconych arenach. Z drugiej strony opanowanie prowadzenia wielkiego potwora, bez używania asyst, satysfakcjonuje, a sama jazda sprawia przyjemność. Dopóki nie natrafi się na niewidzialną skałę lub dziwne zachowania silnika fizycznego. W skrócie – to dobra gra, ale warto poczekać na pierwsze łatki, które poprawią wspomniane niedoskonałości.

Ocena: 6/10
To jedna z najlepszych gier o Monster Truckach, ale do ideału sporo brakuje. Część problemów da się jednak wyeliminować w popremierowych łatkach, dlatego też można mieć ten tytuł na celowniku. Tym bardziej, jeśli lubicie wielkie fury.
Co mi się podobało:
- Świetnie odwzorowane trucki na licencji
- Mimo wad, model jazdy jest wymagający i daje satysfakcję
- Perfekcyjna kontrola nad pojazdem w locie
- Gra trzyma stabilne klatki niemalże przez cały czas, niezależnie od sytuacji na ekranie
Co nie przypadło mi do gustu:
- Praca kamery przy trickach
- Zbyt przypadkowe zachowanie pojazdów, nawet jak na arcade
- Sporo uciążliwych błędów
- Dość szybko zaczyna nużyć
Kopię recenzencką Monster Jam Showdown otrzymaliśmy od PLAION Polska. Nie miało to wpływu na ocenę gry i treść artykułu.



