
Weekend na kanapie. Podzielcie się swoimi gamingowymi planami (14-16.6)
Zapowiedzi z Summer Game Fest 2024 zaczęły się nam udzielać. W ten weekend na tapecie będzie między innymi Fable II i Monster Hunter Rise, w ramach odświeżenia tematu przed przyszłorocznymi premierami. Łowcy, co Wy będziecie ogrywać w ciągu najbliższych dnia?
W co gra Venom?

Pokaz Xbox Games Showcase 2024 przyniósł pierwszy gameplay z nadchodzącej microsoftowej Bajki, co zmobilizowało mnie do odkurzenia Fable II, mojej ulubionej odsłony serii. Ciężko uwierzyć, że ma już na karku prawie 16 lat. Dokupiłem sobie oba dodatki, w które nigdy nie było mi dane zagrać i teraz w planach mam naprawienie tego błędu. Co prawda nie liczę, że uda się to w tym miesiącu, jako że za moment premiera dodatku do Eldena, ale w lipcu… idealny erpeg na Sezon Ogórkowy™.
Oprócz tego próbuję wrócić do A Plague Tale: Requiem, ale idzie mi to topornie. Rozgrzebałem tę grę na premierę i teraz wskoczyłem z powrotem do siódmego rozdziału. Zapal siano, przesuń skrzynię, przekręć kołowrotek. Odnoszę wrażenie, że znajdę tutaj wszystko, tylko nie dobrą zabawę. Co jest o tyle dziwne, że jedynkę przeszedłem trzy razy, tak mi przypadła do gustu.


W co gra Seyonne?

Immortals of Aveum ukończone i to kolejna gra (po Jedi Survivor) wydana przez EA, którą chcę Wam polecić. Strzelanie magicznymi pociskami było naprawdę przyjemne. Tu, podobnie jak w Hellblade 2, znów spotkałem się z uczuciem, że jeszcze godzinkę, czy dwie chętnie bym sobie pograł.
Nadchodzący weekend zależał będzie od pogody. Jeśli będzie ładnie, zapewne nie pogram w nic, jeśli zaś warunki nie będą sprzyjały siedzeniu na zewnątrz, znów sięgnę po produkcję od Elektroników (tak, możecie mnie nazywać masochistą). Powoli przechodzę sobie bowiem Medal of Honor Allied Assault. Ostatnio lądowałem w Normandii, teraz czas znów popchnąć opowieść do przodu. Mimo że od premiery minęło już 22 lata, strzela się przyjemnie. Na każdym kroku widać jednak jak wielką drogę przeszła nasza ulubiona rozrywka przez ten okres. Mam też ochotę, by zabrać się ponownie za kampanię w They Are Billions, którą swego czasu porzuciłem ze względu na brak dużej ilości wolnych godzinek (jakbym teraz je miał…).


W co gra Kerrou?

Udało mi się, na cyk przed puszczeniem dzisiejszego „weekendu” skończyć Banishers: Ghosts of New Eden. Pod koniec leciałem głównie ze względu na fabułę, omijając już w zasadzie dokładniejszą eksplorację, bo ta stała się okropnie męcząca… a wystarczyłoby zmienić lekko system szybkiej podróży i cyk, aż chciałoby się maksować. Grę polecam, ale olejcie zbieractwo, skupiając się głównie na najważniejszych zadaniach pobocznych – te są bardzo dobre.
Tydzień temu zacząłem The Legend of Heroes: Trails in the Sky, to i planuję lecieć z nim dalej – mam nadzieję, że do premiery Daybreak uda mi się skończyć też Second Chapter, bo akurat będę miał teraz sporo więcej czasu. Jedynka okropnie ślamazarnie się rozkręca, ale nawet mi się to podoba – okropnie lubię te powolne, spokojne początki w jRPG. Na ratowanie świata przyjdzie jeszcze czas.
W planach mam też powrót do DmC: Devil May Cry. Ostatni raz grałem na premierę, jeszcze na PC, a teraz pewnie sprawdzę Definitive Edition na PS5. Można o tym reboocie mówić wiele, że to już nie DmC i podobne… ale kurde, dobrze się wtedy bawiłem. Zobaczymy, jak to będzie teraz, po 11 latach. Gusta się w końcu zmieniają, ale liczę, że będzie co najmniej solidnie. Brakuje obecnie takich „typowych” slasherów, kiedy co druga gra akcji chce być kolejnymi Soulsami, lub chociaż posiadać jakieś ich elementy. Panie Capcom, prosiłbym o to DMC6 w końcu…


W co gra Lloyde?

Na tapet w ten weekend wezmę kilka produkcji. Kontynuuję swoją przygodę z Octopath Traveler 2, po kolei odblokowując kolejne postacie. Jestem zachwycony fabułą, systemem walki i tym, jak bardzo twórcy odrobili pracę domową, w porównaniu z pierwszą odsłoną. Żałuję, że tyle musiałem czekać na zapoznanie się z tym jRPGiem i na pewno zajmie on wysokie miejsce w moim rankingu „best jrpg ever”.
Ponadto skusiłem się na Devil May Cry HD Collection, żeby ograć trylogię z demonicznym Dante, przypomnieć sobie czasy przed Bayonettą i trochę się zrelaksować, kręcąc stylowe kombosy podczas mordowania potworów. Co więcej, nie grałem nigdy w pierwszą i niesławną drugą część, a swą przygodę ze slasherem Capcomu zacząłem od ikonicznej trójki.
To nie koniec mojego romansu z Capcomem. Prawdopodobnie wrócę do któregoś z Monster Hunterów, World lub Rise Sunbreak. Wstyd się przyznać, ale poświęciłem grube setki godzin tej pierwszej wspomnianej, „dużej” odsłonie, ale nie pokonałem ani Alatreona, ani Fatalisa. Mimo kilku podejść nie byłem w stanie sobie z nimi poradzić. Sunbreaka nie dokończyłem, co jakiś czas wskakując i odgrzebując się z zaległych zadań, zamiast pchać dalej fabułę.


Łowcy, a w co Wy gracie w nadchodzący weekend? Podzielcie się swoimi planami w komentarzach!