
Weekend na kanapie. Podzielcie się swoimi gamingowymi planami (5-7 kwietnia)
Branża gier wstrzymuje jeszcze oddech po marcowych premierach i na razie nie mamy co liczyć na duże debiuty, dlatego przygotowujemy się na Stellar Blade, rzeźbiąc swojego skilla na opcjonalnym bossie w demie. Sprawdźcie, co będziemy ogrywać przez weekend i podzielcie się własnymi planami!
W co gra Venom?

Mam dość dużych gier. Od początku 2024 roku stanowczo zbyt dużo open worldów trafiło na rynek i zwyczajnie mam już dość. Chcę coś krótkiego, prostego, najlepiej nastawionego na narrację, dlatego zacząłem pykać w Norco, chwilowo odstawiając Dragon’s Dogma 2 w kąt (więc recenzji na łamach ŁG raczej nie ma się co spodziewać, a przynajmniej nie w najbliższej przyszłości). Norco jest… osobliwe. To przygodówka point & click osadzona w alternatywnej wersji Luizjany, w której wielka korporacja niszczy życia ludziom i tak już ledwo wiążących koniec z końcem. Nazwanie tego „point and clickiem” jest trochę na wyrost, na zagadki trafia się tutaj od święta, przez znaczną część gry po prostu zwiedza się okolice Nowego Orleanu, zaglądając w każdy kąt, i poprzez rozmowy z napotkanymi postaciami odkrywając przeszłość rodziny głównej bohaterki. Jestem mniej więcej w połowie i nadal ciężko jest mi wychwycić, dokąd ta opowieść zmierza, ale to bez znaczenia, bo wizja industrialnej Luizjany wzbogacona fenomenalną ścieżką dźwiękową jest wystarczającym powodem, żeby przeć przed siebie, prosto w objęcia fanatycznego Kennera. A, że jest w Game Passie, to każdy z abonamentem może sobie sprawdzić. Polecam, miła odskocznia od „dużych” gier.
Przez weekend postaram się jeszcze przekonać do Balatro. Po pierwszych dwóch godzinach mam do niej ambiwalentne podejście. W teorii wszystko jest tam świetne, artstyle, udźwiękowienie, twist gameplayowy. Sam lubię karcianki i rogale. Miks doskonały, ale i tak nam jakoś nie po drodze. Zero ekscytacji, liczenie mnożników punktów i zwiększające się cyferki przywodzą mi na myśli Cookie Clickera, najzwyczajniej w świecie mnie ta gra nie bawi, chociaż wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że będzie całkowicie inaczej. Dlatego dam drugą szansę i przycisnę jeszcze trochę.


W co gra Seyonne?

The Last of Us Part I wciąż nie skończone, i przyznam, że jakoś od kilku dni nie potrafię się zebrać, by popchnąć fabułę dalej. Sporo przyjemności czerpię natomiast z Evil West, które to towarzyszyło mi przez parę ostatnich wieczorów. Zapewne nikogo nie zaskoczy też to, że Terra Invicta nawet nie zainstalowałem. Dlaczego? A mam taki jeden powód, o którym zaraz Wam napiszę.
Właściwie moje weekendowe granie prawdopodobnie zacznie się i skończy w piątkowy wieczór, dlatego też nie wiem, czy powinienem się tu udzielać. Wiosna, dni coraz dłuższe, większość czasu w takim okresie spędzam raczej z dala od kompa, a że pogoda ma dopisać, prawdopodobnie w sobotę i niedzielę wyląduję gdzieś pod namiotem. Wróćmy jednak do gier, bo skorzystam z okazji, żeby pokazać Wam ciekawy projekt. Parę dni temu moją uwagę przykuło Beyond All Reason – darmowy RTS, obecnie dostępny w wersji alfa. Jeśli graliście kiedyś w Total Annihilation lub nieco nowsze Supreme Commander, i pozycje te przypadły Wam do gustu, koniecznie musicie sprawdzić też BAR. Potyczki na wielką skalę, ponad 400 różnych jednostek, spory wpływ ukształtowania terenu na rozgrywkę. Dawno nie spotkałem się z produkcją, która oferowałaby możliwość skorzystania z tak wielu rozmaitych strategii, bez czucia, że w rzeczywistości sens ma tylko kilka z nich. Oj, tu można się pobawić. Niestety, nie jest mi dane czerpać pełnej radości z tej pozycji. Regularnie wyrzuca mnie do pulpitu i nie wykombinowałem jeszcze, jak temu zapobiec, bądź chociażby zmniejszyć częstotliwość występowania problemu. No ale nic, może jeszcze jakoś to ogarnę.


W co gra Kerrou?

W końcu, po miesiącu z hakiem, udało mi się zobaczyć napisy końcowe w Final Fantasy VII Rebirth. Zajęło mi to jakieś 92 godziny. Pod koniec olewałem już większość minigierek (Gold Saucer, walki u Chadley’a itp.), ale robiłem mimo wszystko praktycznie każde zadanie poboczne, czy te „większe” aktywności. Narzekałem ostatnio praktycznie tydzień w tydzień, no i moje wrażenia nagle się nie zmieniły – Rebirth mi się zwyczajnie nie podobało. Gdyby nie fakt, że początkowo miałem pisać recenzję – przez co zabrnąłem dosyć daleko – i szkoda mi było już porzucać coś, w co zainwestowałem masę godzin, jakoś przebolałem. Potwierdziły się niestety moje najgorsze obawy – Remake podobał mi się chyba wyłącznie dlatego, że już w oryginale ten krótki etap w Midgarze nastrajał mnie pozytywnie, a sypać zaczęło się później. W odnowionej wersji dostałem na dodatek masę „nomuryzmów” (co nie znaczy, że odpowiadał za nie bezpośrednio sam Tetsuya Nomura – to zjawisko zdecydowanie wykracza poza jego osobę), które uwielbiam w Kingdom Hearts, czy NEO: The Wolrd Ends With You, ale nie wszędzie pasują. Obecnie nie wiem, co musiałoby się stać, żebym sam z siebie chciał odpalić finałową część. Chyba wyłącznie to samo co tutaj, czyli „no dobra, skończmy już to, skoro zaczęliśmy”. Siódemka jednak dalej pozostaje jednym z najmniej lubianych przeze mnie Finali. Straszna szkoda, bo mocno liczyłem, że uda się ten fakt zmienić.
Ogólnie chyba w moim przypadku nie ma pisać co „planuję” przez weekend ogrywać, bo potrafię zmienić plany na ostatnią chwilę. Ostatnio pisałem o powrocie do wspomnianego już NEO: The World Ends With You lub Baten Kaitos, a w efekcie odpaliłem… pierwszą Grandię. I to gra tak niesamowicie dobra, że w ten weekend praktycznie na mur-beton spędzę przy niej sporo godzin. Nawet główny muzyczny motyw przewodni aż krzyczy „PRZYGODA!”. Grafika znacznie się zestarzała, ale wszystko inne – ani trochę. Miałem okazję wcześniej sprawdzić dwójkę, i o ile jest naprawdę w porządku, tak do jedynki nie ma nawet podjazdu. Absolutnie fantastyczny tytuł. Nie dawno zresztą obie części (trójka, no powiedzmy… istnieje) dostały port na konsole Sony, także bardzo mocno zachęcam was do kupna.


W co gra Lloyde?

W weekend skupię się na pewno na dokładnym sprawdzeniu wersji demonstracyjnych Stellar Blade i SaGa Emerald Beyond. Co prawda z pierwszym demo się już zmierzyłem, ale chcę sobie postawić wyzwanie i pokonać bossa, którego odblokowuje się na koniec. W przypadku jRPG Square Enix jestem naprawdę hyped, ponieważ seria SaGa jest w pewien sposób wyjątkowa i towarzyszy mi od bardzo, bardzo dawna. Pierwszym tytułem, który ograłem z tego cyklu było SaGa Frontier 2.
Oprócz tego, to będzie raczej leniwe kilka dni dla mnie. Wrzuciłem na dysk PS5 Ys IX Monstrum Nox, więc pewnie też sprawdzę, czy po naprawdę dobrym Lacrimosa of Dana gra mi podejdzie. Dzieła Nihon Falcom połykam zawsze bardzo chętnie. Zostawiłem bardzo rozgrzebane Trails of Cold Steel IV, ale też „w końcu” do niego wrócę, żeby przejść do Trails into Reverie i być gotowym na wakacyjną premierę Trails through Daybreak. Pamiętajcie – nie dajcie sobie wmówić, że z The Legend of Heroes warto się zapoznać w każdym momencie. To gigantyczny złodziej czasu. 😉


Łowcy, a co Wy porabiacie w ten weekend? Podzielcie się w komentarzach swoimi gamingowymi i okołogrowymi planami na najbliższe dni!