
Recenzja Tempest Rising. Byłoby lepiej, gdyby ktoś się tu aż tak nie spieszył
Na nową grę Slipgate Ironworks ostrzyłem sobie zęby od momentu pierwszej zapowiedzi. Tym bardziej ucieszyłem się więc, gdy otrzymałem szansę przetestowania tego nawiązującego do klasyków RTSa i przygotowania recenzji Tempest Rising. Niestety, grając, czułem się, jakbym jechał po typowej prowincjonalnej drodze. Mamy tu bowiem do czynienia z dobrze przygotowanym podłożem i nawierzchnią z ogromną ilością dziur, wpływających negatywnie na odbiór całości. Po więcej szczegółów zapraszam do dalszej części wpisu.
Recenzowana gra: Tempest Rising
Ogrywaliśmy na: PC (RTX 4060, Ryzen 7 7735H, 32 GB RAM)
Data premiery: 24.04.2025 r. / Wczesny dostęp od 17.04
Platformy: PC
Deweloper: Slipgate Ironworks
Polski wydawca: 3D Realms
Hey, to jest całkiem fajne, ale…
Recenzowane Tempest Rising prezentuje nam bardzo ponurą wizję rzeczywistości. Ziemia została doszczętnie spustoszona w trakcie konfliktu nuklearnego, lecz wcale nie zakończyło to wojny o dominację. Całą planetę porosły pnącza wysoce energetycznego Tempestu, przez co walka rozgorzała na nowo. Na całym świecie boje ze sobą toczą oddziały Globalnych Sił Obronnych i Dynastii Nawałnicy. W trakcie zabawy okazuje się jednak, że glob znajduje się w jeszcze większym niebezpieczeństwie. Nic więcej nie chcę tu zdradzać, gdyż twórcy zadbali o przygotowanie prostego, acz pełnego zwrotów akcji (choć dość przewidywalnych) i ciekawego wątku fabularnego, będącego wyśmienitym tłem dla akcji.
U podstaw mamy do czynienia z RTSem, mocno wzorowanym na klasykach przełomu wieku, z serią Command & Conquer na czele. Oznacza to więc wartką, niemalże nieustanną akcję, bardzo dynamiczne walki oraz oczywiście budowanie bazy. Wszystko to nieco gryzie się z dość dużą ilością mikrozarządzania. Wiele jednostek posiada różne tryby strzałów, a także dodatkowe umiejętności, ba da się nawet przejąć kontrolę nad dronem pojedynczego wojaka i polecieć nim np. na zwiad. Na początku nie byłem do końca przekonany do tego rozwiązania, gdyż próby zapanowania nad tym wszystkim drastycznie obniżały tempo rozgrywki. Na dłuższą metę opcje te oceniam jednak pozytywnie. Po zapamiętaniu kto co potrafi, można przeprowadzać naprawdę szalone akcje. Wymaga to jednak szybkich paluszków i fenomenalnej orientacji na polu gry. Fani trudnych produkcji i weterani gatunku powinni być zachwyceni. Na niższych poziomach trudności korzystanie z tego wszystkiego nie jest niezbędne, by osiągnąć sukces, dlatego też coś dla siebie znajdą tu też początkujący, acz lojalnie ostrzegam – lekko nie będzie.


Jedną z głównych atrakcji jest kampania singleplayer, a właściwie to dwie kampanie, składające się łącznie z 22 misji, po 11 na każdą z dwóch obecnie grywalnych frakcji. Na wyróżnienie z pewnością zasługuje segment przygotowania do misji. W każde zadanie jesteśmy wprowadzani rozmową z przełożonymi. Dowiadujemy się z niej o naszych celach, możemy dopytać o szczegóły, a do tego nie brakuje tu nagłych zwrotów akcji. Co prawda całość jest nieco sztywna, lecz mimo to śledzi się te reżyserowane scenki z zainteresowaniem. Wątek fabularny zyskuje dzięki temu na atrakcyjności.
Co do frakcji – do dyspozycji oddano nam Globalne Siły Obronne oraz Dynastię Nawałnicy. Różnią się one od siebie diametralnie. Choć w teorii może się wydawać, że jednostki są bardzo podobne, tak drobne różnice sprawiają, że rozgrywka jest zupełnie inna. Przykładowo GSO nastawione jest na bardziej statyczną obronę, ze względu na fakt, iż ich budynek wydobywczy lokuje się w konkretnym miejscu. Druga z frakcji natomiast nie posiada jako takiej budowli, a otrzymuje mobilny pojazd, którym można przemieszczać się pomiędzy złożami i rozkładać w dowolnym miejscu. Dorzucając do tego tonę innych pomniejszych różnic, ostatecznie otrzymujemy zupełnie inne style gry.


Twórcy wykazali się nie lada kreatywnością, każda z misji jest inna, cele rzadko kiedy się powtarzają. Czasem musimy kogoś eskortować, czasem uratować, innym razem małym oddziałem trzeba siać zamęt za liniami wroga, niekiedy po prostu mamy zająć się rozbudową bazy (co ciekawe, zdarza się, że nie tylko jednej. Ze względu na brak pauzy nie ma wtedy ani chwili na wytchnienie, bo cały coś się dzieje) oraz bronieniem jej i jednoczesnym atakowaniem przeciwnika. Im dalej w las, tym częściej wyzwania te mieszają się w obrębie jednej misji, a my jesteśmy zarzucani coraz to nowszymi zadaniami, wymagającymi niekiedy kompletnej zmiany strategii w locie. Nawet na normalnym poziomie trudności nie jest łatwo, a dodatkowo zabawę utrudniają błędy, o których opowiem więcej w kolejnym akapicie. Właściwie oprócz baboli jedynym większym mankamentem jest tu brak balansu wyzwań. Na przemian jesteśmy bombardowani trudnymi i prostymi misjami, co skutecznie może odstraszyć początkujących graczy, którzy zapewne odbiją się od ściany już na samym początku, choć w drugiej połowie kampanii znajdą się etapy, w których nie trzeba się ani spieszyć, ani zanadto myśleć nad swoimi poczynaniami.
Co z trybem multiplayer?
Ze względu na słabe AI rywali, wszelkiego rodzaju misje, w których nie obejmujemy kontroli nad bazą i nie prowadzimy działań na wielką skalę, wypadają niestety nieco blado. Wystarczy trochę cierpliwości i można je bardzo łatwo ukończyć. Więcej na ten temat w kolejnym akapicie. Nie dziwi więc, że największą atrakcją Tempest Rising są po prostu dowolne potyczki. To właśnie w nich czuć emocje, choć problemy ze sztuczną inteligencją i inne błędy także rzucają się w oczy. Zaraz przejdziemy do minusów, ale zakończymy jeszcze jednym sporym plusem.


Oprawa audiowizualna jest świetna! Zarówno jednostki, jak i budowle oraz otoczenie zawierają wiele detali, a do tego łatwo rozróżnić, co jest czym. W tle przygrywa elektroniczny metal, świetnie wpasowujący się w akcję na ekranie. Małe zastrzeżenia można mieć do nagrań głosowych, gdyż te wypadają lekko sztucznie, acz nie wpływa to w większym stopniu na odbiór całości.
… błędy zniechęcają
Jak często spotykacie się z tym, że w kampanii nie jesteście w stanie wykonać questa z powodu błędu gry? Choć najnowsze produkcje często pozostawiają wiele do życzenia w kwestii jakości, tak zazwyczaj zadania główne i poboczne daje się zaliczyć bez przeszkód, choć czasami trzeba się przy tym nieco nakombinować. W wersji Tempest Rising, którą miałem przyjemność recenzować, nie było to aż tak oczywiste. W jednej z misji otrzymałem zadanie rozbrojenia min w trzech miejscach, zostały one wyraźnie zaznaczone na mapie. Z dwoma poszło jak z płatka, lecz w ostatnim przypadku pojawił się problem, gdyż… ładunków wybuchowych tam po prostu nie było. Po ukończeniu kampanii wróciłem do misji, licząc na to, że może był to jedynie niefortunny błąd, ale niestety…
Grając w Tempest Rising nie da się nie odnieść wrażenia, że tytuł ten wymaga dopieszczenia, a wydawanie go teraz zrobi mu krzywdę. Osoby lubujące się w rozgrywce singleplayer otrzymają co prawda dwie atrakcyjne i bardzo różnorodne kampanie, lecz cały efekt będzie psuty przez mizerne AI przeciwników. O ile skrypty nie posyłają akurat na nas hord wrogów, tak misje można sobie na spokojnie wykonywać, podjeżdżając do oponentów, oddając dwa strzały, cofając, naprawiając, i od nowa. Przy zastosowaniu tej taktyki nie trzeba nawet zbytnio starać się, aby uniknąć strat. Oddziały rywala co prawda rzucają się w pościg, lecz zazwyczaj pojedynczo, a po chwili wracają na pozycje startowe. Niekiedy zdarza się, że nie reagują w ogóle, a my strzelamy sobie w nie jak do kaczek. Równie źle wypada to w potyczkach. Odpalając mapę z jednostkami startowymi, otrzymujemy na start pojazdy, którymi można zrobić szybki rajd na wrogą bazę, siejąc zamieszanie na jego tyłach. Szansa, że w pierwszych minutach będziemy niepokojeni, jest niewielka, przeciwnik zajmuje się zazwyczaj głównie atakowaniem naszego kompleksu, przez długi czas kompletnie olewając fakt, że coś strzela mu do jednostek wydobywających Tempest i oddziałów wychodzących z koszar.


Do tego wszystkiego trzeba dodać też niezbyt dobre wyszukiwanie ścieżek przez jednostki, a także niedopracowane kolizje obiektów. Pojazdy potrafią się niespodziewanie zablokować lub zacząć krążyć w kółko. Nie lepiej jest z szeregowymi żołnierzami, co szczególnie widać w zachowaniu inżynierów, mających za zadanie naprawiać uszkodzone budynki i jednostki. Zdarza się jednak, że z sobie tylko wiadomych przyczyn nie jest w stanie dotrzeć sam do celu, lub zaczyna iść do niego naokoło (gdy wyślemy go ręcznie, nagle okazuje się, że potrafi dotrzeć tam w sposób, w jaki powinien). W momencie, gdy nasza baza jest atakowana z trzech stron i trzeba koordynować obronę, radząc sobie bez pauzy, błędy te mogą łatwo doprowadzić do naszej porażki. Dorzućmy do tego możliwość strzelania przez niektóre budynki i przeszkody, zacinające się na sobie oraz budowlach jednostki i mamy obraz katastrofy w pełnej skali.
Jeszcze parę zdań na temat polskiej wersji językowej. Nie jest źle. Tłumaczenie tekstów w grze stoi na solidnym poziomie, ciężko się do czegoś przyczepić, ale w menu… Już na ekranie startowym jesteśmy witani przyciskiem z napisem „Kredyty”. Wchodząc tam bylem pewny, że trafię do sklepu z mikropłatnościami. Ku mojemu zaskoczeniu – wyświetliła się lista twórców. Niektóre kwestie w menu pozostały w języku angielskim, inne są nieco niezrozumiałe, a do tego na samym środku ekranu świeci się przycisk „Przywróć stronę” (chodzi o powrót do ustawień domyślnych). Ogólnie tłumaczenie na plus, choć menu było chyba przekładane w sposób maszynowy i tylko nieznacznie poprawione.


Zdecydowanie za szybko ta premiera
Po wersjach beta naczytałem się wielu opinii, jakoby optymalizacja Tempest Rising kompletnie leżała. Zdecydowanie temu zaprzeczam. Na laptopie (RTX 4060, Ryzen 7 7735H, 32 GB RAM) gra śmiga w wysokich ustawieniach, bez żadnych wspomagaczy w stylu DLSS, całkiem nieźle przy tym wyglądając. Wbudowany monitor pozwalał mi na bieżąco śledzić najważniejsze statystyki, nawet gdy na ekranie działo się wiele, fpsy pozostały stabilne, nie zanotowałem też większych skoków Frametime.
Gdzie kupić Tempest Rising?
Tempest Rising nie jest złą grą, przynajmniej problem nie leży u podstaw rozgrywki. Choć momentami ilość mikro zarządzania wydaje się aż nazbyt duża jak na szybkiego RTSa nawiązującego do klasyków, tak główne założenia i mechaniki w pełni się bronią. Tyle że liczba błędów i niedoróbek jest na ten moment zbyt duża, tym bardziej że mówimy o tak istotnych kwestiach jak AI jednostek czy wyszukiwanie przez nie ścieżek. Slipgate Ironworks powinno poświęcić jeszcze trochę czasu na załatanie baboli (co też aktywnie robi, choć na razie publikowane niemalże codziennie aktualizacje raczej nie poprawiają zanadto sytuacji). Za kilka tygodni, może miesięcy, Tempest Rising powinno być już jak najbardziej warte uwagi, lecz na ten moment nie jestem w pełni przekonany do tego, co nam oferują.

Ocena: 6,5/10
Za szybko ta premiera. Tempest Rising ma wiele cech, dzięki którym może trafić w gusta fanów klasycznych gier RTS, lecz obecny stan produktu pozostawia sporo do życzenia, odbierając przyjemność z rozgrywki i czyniąc zabawę mocno nieprzewidywalną. W negatywnym tego słowa znaczeniu.
Na plus:
- Dobrze przygotowany trzon rozgrywki
- Bardzo różnorodne kampanie singleplayer z miłą niespodzianką, której nie będę Wam jednak zdradzać, pod koniec
- Na wyższych poziomach trudności bardzo wymagający gameplay
- Dynamiczne i pełne akcji potyczki, nie ma czasu na nudę (o ile nie wykorzysta się zbyt wielu niedoróbek AI na swoją korzyść)
- Nietypowo jak na RTSa, całkiem trzymająca się kupy fabuła
- Mocno różniące się od siebie frakcje
- Fenomenalne udźwiękowienie
- Atrakcyjna oprawa graficzna
- Niezła optymalizacja
- Pomijając parę dziwnych tekstów i nieprzetłumaczonych kwestii, dobra polska wersja językowa
Na minus:
- Wyszukiwanie ścieżek przez jednostki działa źle
- Mierna sztuczna inteligencja przeciwników
- Błędy w kampanii uniemożliwiające wykonanie niektórych misji dodatkowych
- Nierówny poziom trudności misji w kampanii
- Przypadkowe kolizje obiektów, czasem jednostki na siebie najeżdżają i blokują, czasem strzela się przez ściany
Kopię Tempest Rising otrzymaliśmy od Marchsreiter Communications w imieniu Slipgate Ironworks. Nie miało to wpływu na treść naszej opinii o grze.











