
Doom 3 BFG Edition za 9,99 zł w cdkeys
Doom 3 – BFG Edition (PC) – 9,99 zł – Steam
Niektóre odnośniki w artykułach to linki afiliacyjne. Klikając w nie lub też finalizując za ich pomocą
kupno produktu, nie ponosisz żadnych kosztów. Jednocześnie sprawiasz, że otrzymujemy wynagrodzenie,
dzięki któremu praca Redakcji jest możliwa.
Paczka zawiera rozrywki na jakieś 40 godzin. Krótka opinia kogoś, kto pierwszy raz w te gry grał i je przeszedł jakiś rok temu:
Doom 1 – bardzo fajna gra, labiryntówka i zabawa w szukanie kluczy, ze strzelaniem po drodze. Postać gracza biega z niesamowitą prędkością, a rozgrywka jest dynamiczna. Minus taki, że nie ma celowania w osi Y, więc jeździsz celownikiem jedynie w lewo i w prawo, a pociski same dostosowują trajektorię jeśli wykryją przeciwnika wyżej lub niżej 😉
Doom 2 – dowód na to, że „więcej tego samego” to nie jest plaga naszych czasów tylko istnieje od dawna 😉 prawie identyczna gra jak Doom 1, z nowymi levelami, paroma przeciwnikami, i brońmi. Gameplay nie różni się znacząco pod żadnym względem. Gra jest długa i przyjemna, zawiera Expansion Pack z dodatkowymi levelami. Progres mniej więcej jak z L4D1 do L4D2, ot tak mi do głowy przyszło.
Doom 3 BFG – powolny horror, zupełnie inny typ gry niż poprzedniczki. Łażenie w żółwiowym tempie po ciemnych korytarzach w prawie kompletnej ciszy przez 10 godzin i strzelanie do demonów… w teorii brzmi ciekawie i klimat jakiś jest, ale mi nie przypasowało – wielu ludzi chwali tę część, więc i tak polecam spróbować. Grę przeszedłem po wielu bólach, niezbyt mi się podobała (do tego stopnia, że podarowałem sobie Expansion Pack, który też jest w zestawie). Edycja BFG różni się głównie tym, że można włączyć latarkę bez chowania broni.
Do dwóch pierwszych części szczególnie polecam fanowski mod – Brutal Doom, który dodaje jeszcze większego kopa do znanej formuły, tonę krwi i flaków, celowanie z XXI wieku, do tego jest niesamowicie miodny, a gunplay to jest coś magicznego.
A się podepnę pod komentarz, bo też w zeszłym roku skończyłem gry z tego pakietu po raz pierwszy.
Pierwszy Doom jest wspaniały, nawet po tych prawie 30 latach od premiery. Zróżnicowanie wrogów, tak pod względem wyglądu, jak i umiejętności i tego, jak trzeba z nimi walczyć, bronie, z których prawie każda ma swoje wady i zalety, których trzeba się nauczyć, aby z nich sprawnie korzystać, design lokacji i przygotowanie choreografii walk – tego wszystkiego twórcy gier nadal mogą się uczyć od dzieła id.
Doom 2, jak kolega wspomniał, jest w zasadzie mappackiem z dodatkowymi broniami i przeciwnikami. Bronie są świetne (jedna miłość do super shotguna!), z przeciwnikami jest gorzej, bo są przede wszystkim upierdliwi, podczas walki z nimi bardziej się irytowałem niż ekscytowałem. Ale jest jedna zasadnicza różnica między tą częścią a poprzedniczką – rozdziały, a w zasadzie ich brak w dwójce. Bo model rozprowadzania pierwszego Dooma sprawił, że tytuł został rozbity na kilka rozdziałów i na początku każdego z nich mamy tylko pistolet i od nowa musimy zbierać lepszy sprzęt. Na papierze wygląda to słabo, ale sprawdza się świetnie – początek danej kampanii jest zawsze wolniejszy, daje czas na wczucie się, po czym wszystko przyspiesza, trafiamy na coraz większą ilość demonów, mocniejsze bronie, w końcu dochodzimy do bossa, napięcie sięga zenitu, pokonujemy go… i znowu mamy chwilę oddechu. Takie zmiany tempa w trakcie gry jeszcze bardziej podkreślają dynamizm co bardziej emocjonujących strzelanin. W Doomie 2 natomiast mamy jedną, długą kampanię, w trakcie której od początku chomikujemy bronie i amunicję do nich. Niby lepiej podkreśla to ciągłość całej historii, co jest na plus (choć historia w dwóch pierwszych Doomach i tak jest mocno pretekstowa), ale jakoś w połowie gry jesteśmy już uzbrojeni po zęby i żebyśmy mieli jakieś wyzwanie twórcy zarzucają nas całymi legionami piekielnych pomiotów, a my tylko bierzemy najlepszą spluwę i strzelamy do wszystkiego co się rusza, co odebrało taki taktyczny sznyt z pierwszej części. No i irytujący finałowy boss. Ogólnie rzecz biorąc – dla mnie to był mocny zawód.
Co do trójki… Nie skończyłem jej. Bardzo chciałem, naprawdę. Jakoś trochę wcześniej spodobały mi się właśnie horrory, więc liczyłem na coś dobrego. A tutaj było po prostu nudno. Tytuł bazuje głównie na jump scare’ach, co samo w sobie złe nie jest, ale bardzo łatwo przewidzieć gdzie twórcy zastosują ten wybieg, przez co w domu zamiast moich krzyków słychać było tylko ziewanie. Do tego fabuła nie porywa, tak samo jak dialogi, czy jakoś cutscen. Do tego, z nieznanych mi przyczyn, gra się często crashowała i wczytanie jej po takim incydencie trwało dobrą minutę. Jedynym plusem jaki znalazłem były fragmenty na powierzchni Marsa – całkiem klimatyczne.
do tego mod na VR i jest bosko
Ta nowa misja do D3 nawet niezła i chyba za taką cenę można obadać.
Do starych Doomów wyszło bazylion modów oraz map packów i Brutal Doom wypada przy nich blado.
O, jaki polecisz zamiast Brutal Dooma?
Project Brutality to taki ulepszony BD. Tak to ZDoom i Smoother Weapon Animations