Ranking tytułów startowych na konsole Nintendo. W co graliśmy w dzień premiery nowych sprzętów?

Gry z początków generacji to produkcje, które mają zachęcić ludzi do kupna nowej konsoli. Jeżeli wydawcy nie są w stanie zaoferować niczego ciekawego, ciężko jest zmusić ludzi do przesiadki. Wszyscy najważniejsi gracze na rynku są tego świadomi, a najlepsze gry startowe na konsole Nintendo, Sony, czy Microsoftu są pamiętane na długo po ich premierze. Mamy już w rękach drugą iterację Switcha, która również przyniosła nam jeden mocarny tytuł, ale ileż można grać bez przerwy. Odpoczywając między wyścigami, rzućmy okiem na to, co dostaliśmy przy okazji premiery poprzednich generacji. Uwierzcie – było tego całe mnóstwo.

Aktualizacja wpisu

Dorzuciliśmy do listy Mario Kart World – grę startową Nintendo Switch 2.

Najlepsze gry startowe na konsole Nintendo

Nowe gry na premierę sprzętu Nintendo to zawsze dla fanów Wielkiego N ogromne święto. Fani wyczekują kolejnych odsłon ukochanych serii, jak The Legend of Zelda, Super Mario Bros., czy Metroida (w końcu dostaniemy to Prime 4!). W poniższym tekście zerkniemy sobie na to, co zadebiutowało na start poszczególnych generacji w ostatnich latach, zaczynając od NESa, a kończąc na Switchu. Miłej lektury!

Castlevania: Circle of the Moon (GBA)

Pełnoprawnej Castlevanii nie widzieliśmy od dawna, a w zasadzie ostatnią „dużą” odsłoną było wydane w 2014 Lords of Shadow 2, które i tak jest w gruncie rzeczy spin-offem. Jeżeli mamy ochotę na jakąś klasyczną przygodę łowców wampirów, a nie wyłącznie „duchowego spadkobiercę”, można m.in. cofnąć się do czasów GameBoy Advance, odpalając Castlevania: Circle of the Moon.

Mamy tutaj do czynienia z rozwinięciem pomysłów zapoczątkowanych w Symphony of the Night. Po raz kolejny musimy zmierzyć się z Hrabią Draculą, tym razem jako Nathan Graves. Akcję osadzono w 1830 roku, w jednym z zamków w Austrii. Początkowo główny bohater, przemierzając lokację, nie będzie posiadał wielu możliwości, ale z czasem rozwinie swoje umiejętności, a do standardowego bicza dołoży też nowe bronie, jak na przykład wodę święconą.

Professor Layton and the Miracle Mask (3DS)

Mocno liczymy, że gry startowe na „Nintendo Switch 2” uświetni premiera zapowiedzianego już jakiś czas temu Professor Layton and the New World of Steam. W oczekiwaniu warto wrócić do jednej ze starszych odsłon, aby móc przypomnieć sobie „co i jak”, lub poznać tytułowego profesora po raz pierwszy.

Jedną z ciekawszych części jest wydane na 3DSa The Miracle Mask. Fabuła kręci się wokół przygód Hershela Laytona, który tym razem udaje się wraz ze swoim młodym pomocnikiem do miasta Monte d’Or. Całość stanowi piątą część serii, oraz drugą z „nowej” trylogii. Mechanika przesadnie się nie zmieniła, także dalej przez większość czasu będziemy rozwiązywali pomysłowe zagadki logiczne oraz podziwiali charakterystyczną, bardzo miłą dla oka, oprawę wizualną.

New Super Mario Bros. U (Wii U)

Wiele osób uważa, że nie tylko gry z początków generacji Wii U były mizerne, ale w zasadzie cały żywot konsoli. Pozwolimy się nie zgodzić, bo przez cały okres jej życia zadebiutowało całkiem sporo fajnych tytułów, jak Xenoblade Chronicles X, The Wonderful 101, czy Fatal Frame V: Maiden of Black Water.

Na start dostaliśmy też oczywiście nowe Mario, tym razem w formie dwuwymiarowego New Super Mario Bros. U. To mocno klasyczna odsłona, bez aż tak szalonych pomysłów, jak w Wonder, ale dalej dająca sporo frajdy z pokonywania kolejnych poziomów. Wykorzystano m.in. możliwości kontrolera z ekranem, który mógł albo służyć za ten główny, albo wyświetlać kilka dodatkowych informacji. Dodano też nowe tryby rozgrywki, Challenge Mode (rywalizacja kilku graczy), czy Boost Rush, gdzie tempo zabawy wzrasta wraz z upływem czasu.

Super Mario World (SNES)

Jak widzicie, najlepsze gry startowe na konsole Nintendo to często te z wąsatym hydraulikiem, i nie inaczej było w przypadku SNESa. To właśnie na nim zadebiutowało Super Mario World, które gameplayowo nie odbiega od większości dwuwymiarowych odsłon serii, dalej stawiając przed nami liczne zręcznościowe wyzwania.

Nowością jest możliwość wybierania poziomów z widoku sporej mapy świata. Już z jej poziomu widać było, do jakiej krainy trafimy. To też tutaj zadebiutowały urocze „dinozaury”, czyli słynne stworki o nazwie Yoshi, które możemy na niektórych levelach ujeżdżać. Tak jak sam Mario, tak i one skorzystają rozmaitych umiejętności, w ich przypadku zależnych od posiadanej akurat skorupki Koopa.

Luigi’s Mansion (GameCube)

Od premiery Luigi’s Mansion 3 minie już niedługo 5 lat, co wydaje się całkiem sporym odcinkiem czasu, ale to dalej niewiele, w porównaniu do jedynki, której 3 maja stuknęło 23 lata. Premierowe gry na konsole Nintendo często należą do znanych marek, ale nie zawsze mamy do czynienia z typowymi przedstawicielami gatunków, z jakimi są kojarzone. Dokładnie takie było Luigi’s Mansion na GameCube.

Wcielamy się w nim w tego lepszego z braci Mario (duh!), który z tajemniczego listu dowiaduje się, że wygrał w konkursie wielki dom. Na miejscu okazuje się, że jest on nawiedzony, a czerwony Luigi gdzieś zniknął. Teraz, ze specjalnym odkurzaczem na podorędziu – Poltergust 3000 – będziemy przemierzać kolejne pokoje i korytarze, walcząc z napotkanymi duchami oraz rozwiązując zagadki. Niedługo na Switchu będziemy mogli odpalić remaster dwójki, ale po cichu liczymy, że i jedynka zawita na Pstryczka… bądź jego następcę.

The Legend of Zelda: Twilight Princess (Wii)

Można kłócić się o to, czy lepsze są dwu-, czy trójwymiarowe Zeldy, ale trzeba zgodzić się co do jednego – ciężko w tej serii znaleźć część, którą można z czystym sumieniem określić jako „słabą”. Przy takiej różnorodności chyba każdy będzie w stanie znaleźć coś dla siebie, bez względu na to, jaką konsolę Nintendo posiada. Właściciele Wii, chociażby, na start przygody dostali „mroczne” Twilight Princess.

W 2006 ukazały się aż dwie wersje TP, na Wii oraz GameCube, ale to właśnie ta pierwsza oferowała znacznie lepszą oprawę, czy korzystała z charakterystycznych cech platformy. Klimat jest nieco mroczniejszy niż wcześniej, a Link dostanie m.in. możliwość przemiany w wilka. Reszta to absolutna klasyka – lochy, wrogowie, oraz wymagający pomyślunku bossowie. Szkoda, że wersji na Switcha nie doczekamy chyba nigdy. Port na Switcha to na pewno wyłącznie kwestia czasu.

Super Mario Bros. (NES)

Pora na grę, która zdefiniowała nie tylko początek generacji, ale w zasadzie cały przemysł. Dotąd liczni twórcy budują na postawionych przez nią fundamentach. Mowa o niczym innym, jak słynnym Super Mario Bros., czyli produkcji, która na dobre rozpoczęła szał na gry z charakterystycznym wąsatym hydraulikiem w czapeczce.

Chyba nie ma na świecie osoby, jaka nie znałaby tej platformówki. Nie będziemy się więc o niej przesadnie rozpisywać, bo na sam dźwięk tytułu w głowie na pewno rozbrzmiewa wam jej motyw przewodni, a niektórzy widzą najbardziej wymagające poziomy. Całość w zasadzie wcale się nie zestarzała, dalej dając masę frajdy ze skakania na głowy wrogów, zbierania power-upów, oraz pokonywania zręcznościowych wyzwań.

Wii Sports (Wii)

Wymieniając najlepsze gry startowe na Nintendo Switch, próżno było szukać takich typowo „rodzinnych” gier sportowych. 1-2 Switch to był raczej zbiór mini-gierek, a poza tym było też kilka portów, no i oczywiście Breath of the Wild. Inaczej ma się sprawa w przypadku dodawanego do zestawu z Wii, kultowego Wii Sports.

Jak sama nazwa wskazuje, to swoista paczka zawierająca liczne gry sportowe, które w fajny sposób wykorzystują możliwości specjalnych kontrolerów. Zasady każdej dyscypliny są na tyle proste, że masę frajdy będą mogli z nich czerpać zarówno weterani, jak i osoby, które po raz pierwszy trzymają w dłoniach pada. Macie ochotę na kręgle? Proszę bardzo. Odrobinka baseballa? Też jest. Partyjka tenisa? A jakże!

Mario Kart World (Switch 2)

Jedyna gra startowa od Japończyków na Nintendo Switch 2 (no, chyba że uwzględniacie Nintendo Switch 2 Welcome Tour oraz lekko odświeżone Zeldy, to będzie ich trochę więcej, ale raczej nie ma co się aż tak oszukiwać) okazała się na szczęście naprawdę dobrą produkcją. Szczególnie ciepło przyjęte zostało zwiększenie liczby graczy, którzy mogą się ścigać na jednej mapie. Teraz na trasie zobaczymy aż 24 gokarty, niekiedy jest wręcz aż zbyt chaotycznie. Poprawie względem Mario Kart 8 Deluxe uległ też model jazdy, a do tego możemy teraz śmigać po poręczach, ścianach czy wodzie. No i ten otwarty świat, wypełniony toną sekretów czekających na odkrycie. Aż chce się grać, tym bardziej że większość trybów (pomijając podzielony ekran dla trzech i więcej graczy) działa w 60 klatkach na sekundę. Mamy do czynienia z tytułem, który będzie z nami przez cały okres życia konsoli, a pewnie i jeszcze dużo dłużej!

Cenę pudełkowego wydania Mario Kart World sprawdzicie na Ceneo.

Super Mario 64 (N64)

Chyba nie było na świecie gracza, który nie chciałby zobaczyć słynnego włoskiego hydraulika w pełnym 3D. Nintendo spełniło te pragnienia wraz z premierą Nintendo 64, oddając w nasze ręce Super Mario 64. W 1996 był to najprawdziwszy hit, ale wiecie co? Gra się w niego świetnie też dzisiaj.

Oprawa SM64 zdążyła się przez 28 lat znacznie zestarzeć, ale rozgrywka dalej dale masę frajdy. Z poziomu zamku Księżniczki Peach przeniesiemy się do piętnastu różnorodnych lokacji, które będziemy mogli swobodnie przemierzać, pokonując liczne wyzwania zręcznościowe, oraz zbierając gwiazdki (w liczbie 120). Jeżeli chcecie, możecie też sprawdzić, czy wskoczenie na szczyt pewnej fontanny naprawdę odblokowuje grywalnego Luigiego. 😉

The Legend of Zelda: Breath of the Wild (Switch)

Cóż to było za pożegnanie jednej generacji oraz przywitanie drugiej! Gry na premierę sprzętu Nintendo bywały dobre, ale to właśnie The Legend of Zelda: Breath of the Wild, niczym przed laty Super Mario Bros., wyznaczyło nowe standardy dla branży. Można Oddech Dziczy lubić bądź nie, ale innowacyjności w kreowaniu otwartego świata zdecydowanie mu odmówić nie można.

Nad fabułą jednak nie ma się co rozwodzić, bo to nie ona stanowi główne danie, a możliwości, jakie oddali nam magicy z Nintendo, pozwalając swobodnie zwiedzać Hyrule. Po względnie prostym początku, który ma nas zaznajomić z zasadami, zeskakujemy ze startowej lokacji, aby móc… w zasadzie robić, co tylko chcemy. Breath of the Wild nie stawia nam praktycznie żadnych granic, wręcz krzycząc „idź, eksploruj!”. Niemal za każdym pagórkiem może czaić się coś ciekawego, a liczne zagadki będziemy mogli rozwiązać na tak wiele sposobów, że części z nich na pewno nie przewidzieli nawet sami twórcy. Takie właśnie powinny być najlepsze gry startowe na konsole Nintendo, i nie tylko na nie – nie tylko pokazujące możliwości platformy, ale po prostu wściekle grywalne.

Cenę pudełkowego wydania The Legend of Zelda: Breath of the Wild sprawdzicie na Ceneo.

Nintendo Switch to hybrydowa konsolka, która szybko zdobyła serca milionów graczy. Uwielbiasz Zeldy oraz Mariany, stań się częścią naszej facebookowej grupyŁowcy Gier Nintendo Switch.

Łowcy, jakie są waszym zdaniem najlepsze premierowe na konsole Nintendo? Jest jakaś, którą wspominacie szczególnie dobrze? Koniecznie dajcie nam znać w komentarzach!

Sklepy:
O autorze
Publicysta, Recenzent

Absolwent Uniwersytetu Śląskiego, z wykształcenia nauczyciel. Na Łowcach Gier pisze od 2022 roku. Fan wszelkiej maści "japońszczyzny", ze szczególnym nastawieniem na serie Final Fantasy, Tales of, oraz Like a Dragon. Za pełnoprawny remake Xenogears dałby siebie (lub ewentualnie Venoma) pokroić.…

Czytaj więcej
Niektóre odnośniki w artykułach to linki afiliacyjne. Klikając w nie lub też finalizując za ich pomocą kupno produktu, nie ponosisz żadnych kosztów. Jednocześnie sprawiasz, że otrzymujemy wynagrodzenie, dzięki któremu praca Redakcji jest możliwa.