The Legend of Zelda: Breath of the Wild w wersji cyfrowej na Switcha za 166 złotych w Amazonie

The Legend of Zelda: Breath of the Wild – $44.99 (166,04 zł)

Do zakupu wymagane będzie podanie amerykańskiego adresu wysyłki (najlepiej z Delaware, gdzie nie ma podatku). Ustawienia regionu zmienicie w tym miejscu:


Zaoszczędźcie na przewalutowaniu z darmową kartą Revolut dla Łowców.

Sklepy:
O autorze
Założyciel serwisu

Naczelny Łowca. Miłośnik wyszukiwania okazji i kolekcjonowania. Wciąż nie może odżałować 100 złotych wydanych na swoją pierwszą pudełkową grę, Bloodrayne, która pół roku później została dodatkiem do czasopisma. Od tamtego czasu nie przepłacił za gry ani złotówki, a jego pasja…

Czytaj więcej
Niektóre odnośniki w artykułach to linki afiliacyjne. Klikając w nie lub też finalizując za ich pomocą kupno produktu, nie ponosisz żadnych kosztów. Jednocześnie sprawiasz, że otrzymujemy wynagrodzenie, dzięki któremu praca Redakcji jest możliwa.

Komentarze do "The Legend of Zelda: Breath of the Wild w wersji cyfrowej na Switcha za 166 złotych w Amazonie"

  1. Moim zdaniem nie warto. Lepiej kupic fizyczna i odsprzedac po przejsciu. A tak placimy 160 PLN i nic nie mozemy z tym zrobic.

    1. Moim zdaniem warto. Lepiej kupić cyfrę niż czekać na przesyłkę, potem płyta zalega bez sensu albo trzeba szarpać się z Januszkami biznesu („dam 5 zł i gila z nosa od ręki”), ganiać po jakichś pocztach etc. #tylkocyfra

      1. Co kto lubi. Za cyfre nie dam wiecej niz 30pln czyli tyle ile przecietnie wydaje na gry na Steamie. Bez mozliwosci odsprzedazy na wiecej szkoda mi pieniedzy.

      2. Mnie najbardziej w Switchu w pudełkach wkurza to, że trzeba non-stop te cartridge wymieniać… x(

  2. Roczna gra za 166 zł i ma znaczek „polecamy”? Za tyle to ja gry na premierę kupuję, jeżeli faktycznie mocno mnie ciśnie by jak najszybciej w grę zagrać. Ciekawe czy to brak piractwa na konsoli jest powodem tej ceny z kosmosu.

    1. Gra jest przecietna jesli masz perspektywe co wychodzi na inne platformy i Switch nie jest twoja jedyna maszyna do grania. IMO nie oplaca sie 🙂

      1. Przeciętna?, coż kwestia gustu, dla mnie to najlepsza gra ktora wyszla od the last of us.

      1. Tej gry może i nie. Ale taniej, i to sporo, znajdę mnóstwo gier. Takich, przy których będę bawił się równie dobrze, a może nawet i lepiej. Nie krytykuję samych Łowców za danie znaczka polecane, raczej same Nintendo które perfidnie żeruje na popularności swojej konsoli. Co by nie mówić o Sony i M$, ich gry po 15 miesiącach od premiery kosztują połowę tego bez przeceny co ta gra na Switcha w najlepszej dotychczasowej przecenie.

        1. Może do Ciebie ta gra nie trafia, ale jest kupa ludzi zachwyconych Zeldą. Ja w Mario Oddyssey gram np. od Marca do teraz i w ogole nie żaluje wydanej na te gre kasy. Tak samo jest z Zelda – mozna i znajdziesz gry ktore ci bardziej pasuja, ale drugiej takiej jak zelda z tak ciekawymi mechanikami nie znajdziesz 😉 Switch jednak pod tym wzgledem wygrywa – jest handheldem, a w domu bawisz sie wygodnie Joy-conami i tego ci inne gry nie zaoferuja.

  3. EH, gre lepiej w pudełku, a potem odsprzedać.

    Kupiłam bo wszyscy mieli fazę, pograłam, pozwiedzałam, pozabijałam. I … Przeciętniak, to nie tak, że nie widzę tych wszystkich wspaniałości wokoło i mini ciekawych aspektów – lecz jeśli się od zarania grało w dragon age/wiedźmin/mass effect i inne dobre nie azjatyckie perełki.
    To się nie poczuje tego co pozostali, przy czym w dzieciństwie miałam malutki kontakt z starszymi przodkami zeldy, więc nie miało mnie już co boostnąć do cieszenia się grą i odkrywaniem historii – która jest bardzo dla mnie obca.

    Jeśli kupujecie cyfrówkę, zastanówcie się parę razy, w szczególności jeśli byłąby to wasz pierwszy jrpg 🙂

    1. To chyba jednak kwestia preferencji osobistych, a nie doświadczenia z innymi rpgami.
      Ja pierwszy raz z zeldą miałem do czynienia ze 3 lata temu, więc nie można powiedzieć że wychowałem się na serii.
      Wcześniej/w między czasie oczywiście wszystkie największe produkcje 'zachodniego rynku’, szczególnie rpgi Elder scrolls, Mass effecty.

      Po Wiedźminie 3 niestety mało która gra potrafiła zainteresować mnie na dłużej. Próbowałem np. Dragon Age: Inquisition i bardzo żałowałem 30 złotych które na nią wydałem.

      Nową Zeldę dostałem w piątek. Gdyby dzisiaj nie trzeba było iść do pracy, to pewnie dalej leżałbym wpatrzony w switcha.
      Jak dla mnie gra jest rewelacyjna, ustępuje tylko wieśkowi.

      Z drugiej strony – rozumiem, że może irytować jak koślawo rusza się Link albo że dialog na temat questa zajmuje 2 linijki tekstu a nie 2 strony jak w Baldurze. Szczególnie jeśli faktycznie wcześniej nie miał kontaktu z serią.

    2. „jeśli się od zarania grało w dragon age/wiedźmin/mass effect” – Od zarania, dobre
      😀 Najstarsza z wymienionych ma raptem jakieś 11 lat, raczej era już całkiem aktualna jeśli chodzi o elektroniczną rozrywkę i jakieś jej cechy charakterystyczne 🙂 Nie, że się czepiam. Po prostu zdałam sobie sprawę jak szybko się zmienia pokolenie graczy. Nie, że zjadłem zęby na Baldurze, tylko na Wiedźminie, słyszeć wszędzie będę niedługo 🙂