
Ruszyły zapisy do bety Injustice 2
Gracze, chcący wziąć udział w zamkniętych beta-testach Injustice 2 na PlayStation 4 oraz Xbox One powinni udać się na tę stronę i wypełnić krótki formularz.
Termin startu nie został jeszcze ogłoszony, a rejestracja nie gwarantuje dostępu do bety.
Niektóre odnośniki w artykułach to linki afiliacyjne. Klikając w nie lub też finalizując za ich pomocą
kupno produktu, nie ponosisz żadnych kosztów. Jednocześnie sprawiasz, że otrzymujemy wynagrodzenie,
dzięki któremu praca Redakcji jest możliwa.
Znowu gracze pecetowi pokrzywdzeni, tak dla równowagi, bo na PC bet jest więcej 🙂
Dlatego trzeba mieć bynajmniej jedną konsole i PC 😛
„Dlatego trzeba mieć bynajmniej jedną konsole”… Chyba „konsolę” i „przynajmniej”? ATSD, zamiast konsoli i PC warto czasem poczytać książkę i ogarnąć w minimalnym stopniu język, którym się włada.
uczysz innych a sam walisz jakies atsd. widzisz źdźblo w oku brata swego a belki w swoim oku nie widzisz
ATSD (a tak swoją drogą) to polski akronim. W moim przekonaniu używanie akronimów nie ma nic wspólnego z niedostrzegalną belką we własnym oku.
moze caly czas uzywajmy tylko akronimow
Zacznij używać polskich znaków diakrytycznych, to pogadamy o akronimach.
„Bynajmniej” brzmi mądrzej niż „przynajmniej”. Ot przypadłość pseudointelektualistów.
Kamil, milczenie jest złotem – to tak, jak chcemy się obrzucać mądrościami ludowymi. Wyraźnie cierpisz na kompleks nauczyciela, ale odsyłanie ludzi do książek na portalu o grach komputerowych wskazuje, że problemów ze sobą możesz mieć więcej… Idźże na lubimyczytac-pl i tam męcz ludzi swoja retoryką niskich lotów.
Faktycznie mogłem darować sobie odsyłanie do książek i być może cierpię na wspomniany przez Ciebie kompleks. Żywię jednak nadzieję, że przynajmniej ktoś po tej dyskusji sprawdzi różnicę między znaczeniami słów „bynajmniej” i „przynajmniej”. Strasznie mi przykro, że moja retoryka jawi Ci się jako niska, niemniej uważam, że trajektoria mojego „niskiego” lotu była jednak odległa od wycieczki osobistej, którą Ty powyżej uskuteczniasz (ja koncentrowałem się na wadach, a Ty bawisz się w psychologa). Miłego dnia.
Gdybym dostawał złotówkę za każdym razem, gdy wychwycę czyjś błąd na internetach… Szkoda życia, tym bardziej, że nie jest to kącik literacki, tylko forum o grach… na internecie… Takie miejsca rządzą się swoimi prawami, język jest tu używany umownie i nikomu to nie przeszkadza. Ale jak już naprawdę nie możesz się powstrzymać, to uwagę można zwrócić w grzeczny sposób. Stąd cały ambaras i pewnie bym sobie odpuścił, gdyby nie ta protekcjonalna forma, diaktryki i akronimy. Brzmisz jakbyś świeżo skończył maturę z polskiego – a doświadczenie uczy, że za górnolotnymi słówkami zazwyczaj kryje się brak treści. Polecam podejrzeć jakiś wiersz Szymborskiej, która ze słówkami „koń” i „drzewo” potrafi zdziałać więcej niż ja z dialektyką i semantyką. Sorry za wycieczki osobiste, ale jak to mówią: uderz w stół, a nożyce się odezwą.
Nie reaguję na wszystkie błędy, ale sądzę, że warto rozmawiać o znaczeniu słów, nawet w miejscu, które nie kojarzy się z językową poprawnością. Na lubimyczytać byłem kiedyś moderatorem (gdy serwis zaczynał raczkować), tam też ludziom przeszkadza to, że zwraca im się uwagę na błędy językowe. Na literackim forum poema (teraz zeszło na psy, lata temu było to miejsce wyjątkowe) również zdarzają się osoby, które agresywnie reagują, gdy ktoś zwraca uwagę np. na błąd ortograficzny. Skoro już poruszasz temat grzecznego zwracania się do kogoś, kto popełnia błędy, to może warto zastanowić się też nad tym, że nie każde zwrócenie uwagi musi kojarzyć się z popisem zdolności i nie należy koniecznie łączyć wytykania błędów z potencjalnymi problemami tego, który na błędy reaguje? Szkoda życia na wiele rzeczy, szczególnie na nerwy z powodu internetowych dyskusji z nieznajomymi, ale wycofanie się z takich dyskusji i milczenie nie wydaje mi się słuszną alternatywą, sztuką jest raczej zachowanie umiaru. Zgadzam się, co do Twojego postulatu dotyczącego ewentualnej „agresji” (chyba, że nie uchwyciłem myśli przewodniej naszej wymiany opinii), lecz nie przesadzajmy, w mojej początkowej uwadze nie było złowieszczego jadu (krótka i zwięzła drwina, choć nie najwyższych lotów, przyznaję). Szymborską znam dość dobrze, niektóre jej frazy na stałe zadomowiły się w moim języku, choćby stwierdzenie „na bardzo obrażonych łapkach” z wiersza „Kot w pustym mieszkaniu” – gdy wracamy z żoną z dłuższego wyjazdu zawsze używamy wspomnianego zwrotu (odnosząc się do naszych futrzastych czworonogów). Wracając do samego początku i zamiaru mojego zwrócenia uwagi, to czasami warto uderzyć w stół, bo można doprowadzić do rzeczowej dyskusji i do czegoś pozytywnego – czy jest sens ją ciągnąć? Nie wiem. Niemniej, koniec końców, wyszło na to, że początkowa niefrasobliwość nie rozwinęła się w nic niepokojącego, a za wycieczkę się nie gniewam, napomknąłem o niej, żeby zadbać o jakąś symetryczność w naszej rozmowie. Do napisania.
Dyskusje sprowokowałeś, tyle że z osobą, która znaczenie słowa „bynajmniej” akurat zna. Efektu dydaktycznego tutaj nie będzie. Nie zarzucam Ci agresji, tylko paternalizm. „Idź poczytaj książki”, „naucz się znaków diakrytycznych” – traktujesz ich jak uczniaków, którymi w rzeczywistości mogą być… rzecz w tym, że Ty nie jesteś ich nauczycielem i mają oni pełne prawo wypowiadać się tu i bez opanowanej w pełni polskiej gramatyki. O ile środowisko literackie potrafi być dość hermetyczne w swojej formule, środowisko gier akurat jest w pełni otwarte i młodzi ze starymi żyją w symbiozie mimo znacznych różnic w wykształceniu. I tyle. Pozdrawiam, do napisania.
Z częścią Twoich argumentów się zgadzam (do moich błędów przyznałem się wyżej), z częścią nie. Skąd ta pewność, że efektu dydaktycznego nie będzie? Zwracam uwagę na błędy językowe rodzinie, współpracownikom i znajomym, w różnym stylu, różnie reagują i… czasem następuję efekt, który wykluczasz (dlaczego robienie błędów ma być cacy, a wytykanie jest już bee?). Co do tezy o otwartości, to zdaje mi się, że być może żyjesz w bańce informacyjnej, przynajmniej mnie się wydaje, że środowisko gier jest już czymś tak rozległym (heterogenicznym etc.), że pełna otwartość (niepoparta żadną argumentacją) rzeczonego „zbioru” wydaje się raczej mało prawdopodobna. Zarzucasz mi paternalizm, tymczasem sam snujesz domysły, między wierszami sugerując, bym się w pełni wycofał ze swojego stanowiska (jak już wspomniałem, część racji Ci przyznaję), tymczasem ja reaguję raczej na błędy rażące i choć te moje reakcje są czasem „krzywe”, to w moim przekonaniu bardziej „krzywe” jest dopowiadanie rewelacji o jakiejś enigmatycznej symbiozie.
Ja tylko dodam, że język polski się zmieniał, więc pewnie zmieni się znowu. Chcesz to zawracaj kijem Wisłe.
Zmieniał się i się zmienia, dlatego też rozumiem stosowanie np. tzw. lolspeak (co ja paczam i tak dalej), neologizmów… Nie wymagam od nikogo formalnego wykształcenia, ale jeśli ktoś robi błędy wykrzywiające komunikację (znaczenie), to reaguję. Wiem też, że dla niektórych analfabetyzm to nic złego, niemniej nie akceptuję tego stanu. Dzięki za przyzwolenie, będę zawracał Wisłę kijem dopóki głowa mi nie odpadnie.
rob se co chcesz tylko sobie zycie zmarnujesz cx. moze na zwracanie uwagi poswiecisz pare sekund ale ich juz nie odzyskasz a ktos moze zle zareagowac ze go poprawiasz. po co ci to?
Ależ ja wcale nie domagam się, byś się wycofał ze swojego stanowiska. Ani mi to potrzebne, ani też nie znam Cię na tyle, by się czegoś domagać. Chciałem tylko, żebyś spostrzegł, że pewne akcję wywołują niekoniecznie pożądane reakcje i wygląda na to, że cel został osiągnięty. W zwracaniu uwagi nie ma nic złego, ale po pierwsze lepiej, żeby odbywało się to w gronie ludzi, którzy znają się i sobie ufają, co by nie było niedopowiedzeń, a po drugie liczy się forma. Uprzejma i nienachalna. Inaczej efekt osiągniesz odwrotny od zamierzonego. Trixie wciąż nie stosuje się do nakazu obcej osoby, by używać znaków diakrytycznych, a sprawca całego zamieszenia „bynajmniej” nie dał więcej znaków życia. Pomyśl, gdybyś był obcą osobą, zaprosiłbym Cię do domu, a dyskusję zaczęlibyśmy od pouczanki na temat moich błędów językowych, atmosfera zrobiłaby się bardzo gęsta. Dlaczego wciąż wydaje nam się, że na internecie możemy więcej?
Bynajmniej nie na próżno zwrócono uwagę. Wisły bym nie zawracał, przecież to tylko mentalna granica. Być może zbyt agresywnie, to fakt. Po co tyle zbędnej i głupiej dyskusji Maczeta?
Przecież „mądry nigdy się nie gniewa”, Cyceron.
nie ! TYLKO PC MASTER RACE
Przede wszystkim to trzeba się zaopatrzyć w jakiś podręcznik lingwistyczny z naciskiem na semantykę.
*bynajmniej to partykuła wzmacniająca przeczenie 😉
To pewnie miał na myśli, że skoro bynajmniej jedną czyli minimum dwie i PC;d
Wszystko cacy, tylko, że Injustice 2 na PC na razie nie zostało w ogóle zapowiedziane, dlaczego miałaby być więc beta dla pecetowców?
Ciekawe dlaczemu?
To jedna z tych gier których nawet za darmo bym nie chciał.