Premiera Star Wars Outlaws w pierwszej połowie 2024 roku? Olbrzymi wyciek dotyczący planów wydawniczych Ubisoft

Ubisoft mierzy się z dużymi problemami. Sprzedaż nowych gier jest niezadowalająca, a morale pracowników stale spada. Na szczęście firma ma na ten rok zaplanowane co najmniej dwie wielkie premiery (poza Skull and Bones), które mogą znacząco poprawić sytuację finansową największego europejskiego wydawcy. Assassin’s Creed Codename Red zadebiutuje w drugiej połowie 2024 r., a Star Wars Outlaws… w ciągu najbliższych kilku miesięcy! Na łamach Insider Gaming opublikowano niedawno wielki raport dotyczący sytuacji w Ubisoft, nad którym się pochyliliśmy i wybraliśmy dla Was najważniejsze smaczki. Miłej lektury!

Star Wars Outlaws i Assassin’s Creed Codename Red z premierą w 2024 r. Plany na kolejne lata są równie imponujące

Pomimo wielu trudności, o których opowiemy sobie później, firma szykuje niezwykle atrakcyjną ofertę na nadchodzące miesiące. Jeśli nie wystąpią opóźnienia, w pierwszej połowie 2024 r. zagramy w Star Wars Outlaws, w drugiej natomiast wyruszymy do feudalnej Japonii w Assassin’s Creed Codename Red. Dwie premiery tytułów reprezentujących tak mocne marki z pewnością wpłyną pozytywnie na wyniki finansowe firmy. Z raportu Insider Gaming wynika bowiem, że gracze trzymają się znanych i sprawdzonych serii, niekoniecznie sięgając po nowości.

W kolejnych latach należy oczekiwać nowej odsłony Ghost Recon (Project Over), z akcją osadzoną podczas fikcyjnej wojny z Naiman, dwóch części Far Cry (głównej oraz pobocznej, skupionej na trybie multiplayer), co najmniej dwóch Asasynów (w tym remake’u AC Black Flag), remake Prince of Persia oraz odświeżenia pierwszego Splinter Cella. W produkcji wciąż znajdują się też sieciowe strzelanki oparte na ekstrakcji, jak The Division Heartland oraz całkowicie nowe IP osadzone w realiach II wojny światowej. Zapewne o wielu projektach wciąż nie wiemy. Te ambitne plany mogą jednak ulec zmianie.

Rozczarowująca sprzedaż Prince of Persia The Lost Crown i Avatar – gracze kupują to, co już dobrze znają

Ostatnie poczynania Ubisoftu znacząco nadszarpnęły popularność firmy wśród graczy. Zdaniem niektórych pracowników, widać to po sprzedaży ostatnich gier studiów należących do Francuzów.

Początkiem stycznia byliśmy świadkami premiery jednej z najwyżej ocenianych gier ostatnich lat – Prince of Persia: The Lost Crown. Tytuł zebrał świetne recenzje zarówno od krytyków (86/100 w portalu Metacritic), jak i graczy (9.1/10). Nie przełożyło się to jednak na sprzedaż. Metroidvanię sprawdziło raptem 300 000 graczy, a przychody szacowane są na 15 milionów dolarów. Wiele osób mogło zrezygnować z zakupu z powodu ceny gry. W sieci nie brakowało bowiem głosów, że pomimo iż tytuł wyceniono taniej niż produkcje AAA, to kwota zażyczona sobie przez Ubisoft, jest zbyt wysoka. Wpływ zapewne miało też rozminięcie się z oczekiwaniami graczy, którzy liczyli na coś w stylu Duszy Wojownika.

Recenzja Prince of Persia: The Lost Crown. Książę Persji powraca w chwale!

Do niewypałów można zaliczyć też debiut Avatar: Frontiers of Pandora. Źródła podają, że tytuł sprzedał się w ilości 1,9 miliona egzemplarzy, generując przychód na poziomie 133 milionów dolarów. Liczby te zapewne byłyby większe, gdyby nie opóźnienia, przez które gra wylądowała na rynku znacznie później niż film. Dla porównania, dwie poprzednie wielkie produkcje studia Massive, czyli The Division oraz The Division 2 zarobiły odpowiednio 330 i 264 mln dolarów w pierwszych tygodniach po premierze.

Recenzja Avatar: Frontiers of Pandora. Kiedy bohaterem jest planeta

Analizując wyniki, nie sposób nie odnieść wrażenia, że gracze trzymają się marek, które dobrze już znają. Kolejne tytuły z takich serii jak Assassin’s Creed sprzedają się świetnie, mimo że ich oceny są wyraźnie słabsze niż choćby wspomnianego powyżej PoP. AC Mirage trafił do 5 mln graczy, a przychody z jego sprzedaży to ok. 250 mln dolarów, co stanowi wynik porównywalny do AC Origins i Odyssey. Warto przypomnieć, że mowa tu o nieco mniejszej, traktowanej przez niektórych jako poboczna, odsłonie serii, którą wyceniono poniżej rynkowych standardów dla gier AA/AAA.

Recenzja Assassin's Creed Mirage. Uwspółcześniona, krwawa baśń o Aladynie

Błędne decyzje powodem wielu problemów

W ostatnich latach Francuzi postawili na produkcję tytułów z gatunków, które cieszyły się wówczas największą popularnością, a także wprowadzili do swoich produktów NFT, gdy akurat w sieci panował boom na te tokeny. Szybko jednak okazało się, że darmowe battle royale nie są do końca tym, czego pożądają gracze, rynek jest już mocno nasycony, a cyfrowe przedmioty „na własność” to nie kopalnia złota przynosząca wielkie zyski. Ostatecznie wiele projektów skasowano, a NFT jest po cichu wygaszane. Pogoń za trendami przyniosła jedynie wielkie straty, zarówno w sferze finansowej, jak i wśród zasobów ludzkich. Sytuacja jest podobno na tyle zła, że napięcia w firmie są największe od początków jej istnienia, a deweloperzy obawiają się nadejścia poważnej restrukturyzacji.

Błędne zarządzanie i nierealistycznie wyznaczane przez szefostwo terminy doprowadziły do wielu opóźnień, przepalono również mnóstwo gotówki. Efektem tego jest powstające przez 10 lat Skull and Bones, czy choćby sieciowe xDefiant, które zapowiadało się nad wyraz dobrze i miało zadebiutować jesienią ubiegłego roku. W ostatniej chwili podjęto jednak decyzję o dodaniu nowych funkcji i… słuch o grze zaginął. Nie sposób zapomnieć też o Beyond Good and Evil 2, nad którym wciąż trwają pracę. I tak od dobrych 15 lat.

Źródło: Insider Gaming

Łowcy, jak myślicie, jak potoczą się dalsze losy Ubisoftu? Firma upora się z trapiącymi ją problemami i wróci na drogę sukcesów?

Tagi:
O autorze
Community Manager, Redaktor

Inżynier budownictwa, który postanowił porzucić zawód i, wbrew swojej rodzicielce głoszącej “zostaw te gry, z tego nie wyżyjesz”, podążyć za marzeniami. Do ekipy Łowców dołączył w 2020 r., początkowo jako autor dłuższych form, z czasem awansując na człowieka-orkiestrę zajmującego się…

Czytaj więcej
Niektóre odnośniki w artykułach to linki afiliacyjne. Klikając w nie lub też finalizując za ich pomocą kupno produktu, nie ponosisz żadnych kosztów. Jednocześnie sprawiasz, że otrzymujemy wynagrodzenie, dzięki któremu praca Redakcji jest możliwa.