Nie tylko gramy: Pochwal się (prze)czytanymi książkami
Ostatnio przeczytałem "www.1939.com.pl" (3 raz
) Marcina Ciszewskiego. Jest to pierwszy część świetnej serii opowiadającej o polskim batalionie, który zostaje przeniesiony w czasie do 1 września 1939 r i jako Polskie Wojsko walczy z wermachtem. Świetna seria, każdemu polecam. Również inne książki tego autora są wciągające.
A obecnie czytam "Majora" (tez po raz 3), jest to kontynuacja opisanej wyżej książki. Niestety przez zbliżającą się sesje nie mogę dokończyć jej

A obecnie czytam "Majora" (tez po raz 3), jest to kontynuacja opisanej wyżej książki. Niestety przez zbliżającą się sesje nie mogę dokończyć jej

Ostatnio przeczytałem całą serie "Honor Harrington" Davida Webera.
U mnie zachodzi istny paradoks, niewspółmiernie więcej czasu spędzam z książką czy z czytnikiem, niż z padem w ręku, jednak to wydatki na gry bezlitośnie maltretują mój skąpo wyposażony portfel.
W styczniu zabrałem się wreszcie za nieukończoną jeszcze trylogię Patricka Rothfussa, zdecydowanie polecam obie opublikowane do tej pory części, jeśli szukacie potężnych cegiełek pisanych niezwykle plastycznym i barwnym językiem.
W ramach nadrabiania zaległości z klasyki zaliczyłem też "Grę Endera" - nie zestarzała się ani trochę, poruszone problemy są dalej aktualne, mimo że niektóre wątki są, delikatnie mówiąc, absurdalne, a zwrot akcji, po obcowaniu z Martinem, nie ma już takiej siły rażenia.
Obecnie męczę pierwszy tom "Niecnych Dżentelmenów", liczyłem na bardziej mroczny, zbliżony do Thiefa, klimat, niemniej po przebrnięciu kilkudziesięciu dość chaotycznych napisanych stron, dalej czyta się całkiem przyjemnie.
EDIT:

Sapkowski to mistrz słowa i najwyższa półka fantasy i to nie tylko na naszym podwórku. Przyrównanie go do jatki ze Stallonem to przejaw mentalnego skrzywienia i skrajnej ignorancji.
Z kolei Tolkien dla współczesnego czytelnika jest już praktycznie niezdatny do czytania. Za dużo tam dualnych podziałów i przesadnie rozbudowanych opisów. Sprawdza się, ale właśnie tylko jako mitologia i źródełko archetypów.
W styczniu zabrałem się wreszcie za nieukończoną jeszcze trylogię Patricka Rothfussa, zdecydowanie polecam obie opublikowane do tej pory części, jeśli szukacie potężnych cegiełek pisanych niezwykle plastycznym i barwnym językiem.
W ramach nadrabiania zaległości z klasyki zaliczyłem też "Grę Endera" - nie zestarzała się ani trochę, poruszone problemy są dalej aktualne, mimo że niektóre wątki są, delikatnie mówiąc, absurdalne, a zwrot akcji, po obcowaniu z Martinem, nie ma już takiej siły rażenia.
Obecnie męczę pierwszy tom "Niecnych Dżentelmenów", liczyłem na bardziej mroczny, zbliżony do Thiefa, klimat, niemniej po przebrnięciu kilkudziesięciu dość chaotycznych napisanych stron, dalej czyta się całkiem przyjemnie.
EDIT:
Oscar wyznacznikiem jakości filmuCatra pisze:
Bo Władca Pierścieni to arcydzieło, a Saga Wiedzmina to tylko bardzo dobra książka. Arcydzieła to coś jak film nagrodzony Oscarem. Nie musisz go lubić ani rozumieć, bo on nie jest dla każdego. Natomiast Wiedźmin to coś ala Rambo. Nie ma tam jakiś głębokich myśli, ale za to jest dobra historia i akcja, co trzyma przy niej prawie każdego czytelnika. I nie chodzi mi tutaj o głębie WP, ale raczej o stopień kreowania świata, mitologi i języka w nim na poziomie galaktycznym.
A jak źle Ci się czytało Władcę Pierścieni to polecam Silmarillion]
PS
W WP nie ma żadnego zbędnego opisu. Wszystko jest tam gdzie powinno. Ba, opisy zostały na potrzeby książki zdeka okrojone

Sapkowski to mistrz słowa i najwyższa półka fantasy i to nie tylko na naszym podwórku. Przyrównanie go do jatki ze Stallonem to przejaw mentalnego skrzywienia i skrajnej ignorancji.
Z kolei Tolkien dla współczesnego czytelnika jest już praktycznie niezdatny do czytania. Za dużo tam dualnych podziałów i przesadnie rozbudowanych opisów. Sprawdza się, ale właśnie tylko jako mitologia i źródełko archetypów.
Ostatnio zmieniony 26 sty 2014, o 10:51 przez devilinsite, łącznie zmieniany 2 razy.
- Posty: 291
- Rejestracja: 1 paź 2013, o 17:17
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował: 1 raz
- Podziękowania: 6 razy
- Kontakt:
Od siebie polecę "Malazańską Księgę Poległych" Stevena Ericksona. Najlepszy cykl jaki kiedykolwiek czytałem, 1 część może odrzucić z powodu nieznajomości postaci,pozornym chaosem ale im dalej w las tym lepiej ;d
- Posty: 26
- Rejestracja: 2 gru 2013, o 16:59
- Płeć: Mężczyzna
- Discord: Włochaty#9740
- Podziękował: 0
- Podziękowania: 1 raz
- Kontakt:
Cały cykl o Mordimerze Madderdinie Jacka Piekary. Teraz jestem w trakcie czytania Charakternika i już czeka na mnie Necrosis Przebudzenie obie książki również od Piekary. Do tego z saga o Wiedźminie doszedłem do przeczytania połowy Chrztu Ognia
- Posty: 203
- Rejestracja: 19 kwie 2013, o 10:06
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował: 0
- Podziękowania: 2 razy
- Kontakt:
Mój nick na Łowcach właśnie stamtąd

Dla mnie kultowa pozycja. A pierwsza cześć "Ogrody Księżyca" wcale nie odrzuca, wręcz przeciwnie, jest jedną z lepszych w cyklu.
Ostatnio zmieniony 26 sty 2014, o 11:44 przez Anomander Rake, łącznie zmieniany 1 raz.
Nie spinaj się tak. Nazwanie Wiedźmina czytadłem nie świadczy o ignorancji czy chorobie. To bardziej dowód na to, że przeczytało się trochę więcej, trochę lepszej jakościowo literatury. Rozumiem miłość, sam mam sentyment, bo jak większość moich rówieśników, zacząłem przygodę z czytaniem książek innych niż lektury szkolne właśnie od Wiedźmina (oraz Władcy Pierścieni i Harrego ;P), ale uznaje to tylko za wesołe czytadło. Na naszym podwórku bez problemu znajdziesz autorów, którzy potrafią wyprawić ucztę na bazie języka polskiego. Smaczniejszą od dzieł Sapkowskiego.
I zakończ czytanie cyklu na drugim tomie, trzeci to już popłuczyny. Mieszanie przeszłości z teraźniejszością, gdzie wszędzie Locke jest irytującym stękająco-popłakującym *klikklak* nie jest miłą lekturą po pierwszych w miarę fajnych tomach. W podobnym stylu zbliżonym do Thiefa jest Honor Złodzieja Douglasa Hulicka.
A u mnie cykl Wegnera "Opowieści z meekhańskiego pogranicza" doskonale napisana i przemyślana historia, czekam z niecierpliwością na kolejny tom.
Daleko mi do spinania się, po prostu trudno mi traktować poważnie osobę, która porównuje świetnie napisaną i rozplanowaną sagę fantasy, do dyskusyjnej jakości tworu amerykańskiej kinematografii, w której fabuła stanowi wyłącznie pretekst do pokazania masowego mordu na statystach.fearon pisze:Nie spinaj się tak. Nazwanie Wiedźmina czytadłem nie świadczy o ignorancji czy chorobie. To bardziej dowód na to, że przeczytało się trochę więcej, trochę lepszej jakościowo literatury. Rozumiem miłość, sam mam sentyment, bo jak większość moich rówieśników, zacząłem przygodę z czytaniem książek innych niż lektury szkolne właśnie od Wiedźmina (oraz Władcy Pierścieni i Harrego ;P), ale uznaje to tylko za wesołe czytadło. Na naszym podwórku bez problemu znajdziesz autorów, którzy potrafią wyprawić ucztę na bazie języka polskiego. Smaczniejszą od dzieł Sapkowskiego.
Ech, lepszej jakościowo literatury, mówisz? Mam nadzieję, że nikt przy zdrowych zmysłach nie przyrównuje "Wiedźmina" do dzieł Bułhakowa czy Sołżenicyna, bo to mija się z celem.
Co do naszego podwórka, nie licząc Sapkowskiego, dane mi było poznać twórczość Dukaja, Grzędowicza, Lema, Pilipiuka, Zajdla i Brzezińskiej, a przynajmniej ich jestem w stanie wywołać z zakamarków pamięci, bez większych problemów. Jedne pozycje czytało się całkiem przyjemnie, inne ledwie strawiłem, niemniej żadne nie operuje słowem z taką precyzją jak AS. Ale wiadomo, gusty są różne, więc się nie wykłócam.
Mówisz? Cyklem zainteresowałem się właściwie tylko dlatego, że "Republika Złodziei" zbierała dość przyzwoite recenzje na goodreads, zajmując przy tym #4 miejsce w plebiscycie na 'Best Fantasy 2013'. Dzięki za rekomendację, dodane na półeczkę z etykietką 'chcę przeczytać'.oLiardi pisze:I zakończ czytanie cyklu na drugim tomie, trzeci to już popłuczyny. Mieszanie przeszłości z teraźniejszością, gdzie wszędzie Locke jest irytującym stękająco-popłakującym *klikklak* nie jest miłą lekturą po pierwszych w miarę fajnych tomach. W podobnym stylu zbliżonym do Thiefa jest Honor Złodzieja Douglasa Hulicka.
A u mnie cykl Wegnera "Opowieści z meekhańskiego pogranicza" doskonale napisana i przemyślana historia, czekam z niecierpliwością na kolejny tom.
- Posty: 313
- Rejestracja: 9 gru 2012, o 00:00
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował: 0
- Podziękowania: 1 raz
- Kontakt:
devilinsite pisze: Sapkowski to mistrz słowa i najwyższa półka fantasy i to nie tylko na naszym podwórku. Przyrównanie go do jatki ze Stallonem to przejaw mentalnego skrzywienia i skrajnej ignorancji.
Z kolei Tolkien dla współczesnego czytelnika jest już praktycznie niezdatny do czytania. Za dużo tam dualnych podziałów i przesadnie rozbudowanych opisów. Sprawdza się, ale właśnie tylko jako mitologia i źródełko archetypów.
Bardzo płytkie wnioski wyciągnąłeś, bo tutaj nie chodzi o treść. Bo podejście do treści zależy od gustu. Podpowiem Ci, że chodzi bardziej o funkcję i realizację.
Drugi akapit pozostawię bez komentarza, bo to tylko świadczy o tym, że czytelnik staje się płytki. Książki nigdy nie będą niezdatne do czytania, to czytelnicy stają się coraz bardziej opryskliwi, leniwi i niecierpliwi.
Co do samego Sapkowskiego. Dalej twierdze, że to tylko bardzo dobry pisarz z bardzo dobrą prozą. Nic poza tym. Cała Saga to bardzo dobra proza i dobrze się ją czyta. Ale to wszystko. To nie jest arcydzieło.
Zresztą. Arcydzieła nie są dla wszystkich. Tak jak mówiłeś, dla niektórych są one "niezdatne do czytania" .
Pierwszy tom czytałem zaraz jak się pokazał w Polsce i byłem więcej niż zadowolony. Przeczytałem i nie mogłem się doczekać na drugi tom, który też przeciąłem błyskawicznie. A trzeci... pierwszy rozdział smęci, ok bywa; powrót do dzieciństwa- smęci jaki to on zakochany nieszczęśliwie, skok do jego teraźniejszości- smęci, nastolatek- smęci, teraźniejszość jeszcze dłużej płacze, po 200 stronach książkę walnąłem w kąt. Istne Cierpienia młodego Lockego... odechciewa się czytać.
Książki jak najbardziej mogą stać się niezdatne do czytania, tak jak i pisarstwo może zacząć razić swoją pretensjonalnością, prymitywną narracją i brakiem błyskotliwości. Oczywiście można cenić Tolkiena za rozbudowę świata i mitologii, ale to naprawdę nie wymaga wielkiego artyzmu, wyłącznie tytanicznej pracy, uwagi oraz przesadnego zamiłowanie do antroponimy i onomastyki.
Z kolei u Sapkowskiego, wątki zarysowane są w znacznie bardziej dyskretny sposób, okraszone kapitalnymi dialogami, świetnym językiem, licznymi nawiązaniami kulturowymi. Elementy fabuły poznajemy nawet z pamiętników, fikcyjnych dzieł, almanachów, opowieści wiejskiego bajarza czy podań miejscowego chłopstwa. To samo wydarzenie często przybiera odmienne formy w zależności od punktu widzenia, mimo to narracja biegnie w sposób absolutnie naturalny, bez najmniejszych zgrzytów. To jest sztuka!
Niezależnie od tego, co sądzi się o samej warstwie fabularnej, naprawdę jedną z niewielu zalet bycia Polakiem jest możność czytania sagi w oryginale.
Z kolei u Sapkowskiego, wątki zarysowane są w znacznie bardziej dyskretny sposób, okraszone kapitalnymi dialogami, świetnym językiem, licznymi nawiązaniami kulturowymi. Elementy fabuły poznajemy nawet z pamiętników, fikcyjnych dzieł, almanachów, opowieści wiejskiego bajarza czy podań miejscowego chłopstwa. To samo wydarzenie często przybiera odmienne formy w zależności od punktu widzenia, mimo to narracja biegnie w sposób absolutnie naturalny, bez najmniejszych zgrzytów. To jest sztuka!
Niezależnie od tego, co sądzi się o samej warstwie fabularnej, naprawdę jedną z niewielu zalet bycia Polakiem jest możność czytania sagi w oryginale.
- Posty: 291
- Rejestracja: 1 paź 2013, o 17:17
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował: 1 raz
- Podziękowania: 6 razy
- Kontakt:
Po przeczytaniu czułem się nieco przytłoczony ogromem świata, przez co z następnymi częściami poczekałem.
Nie mówię że Ogrody są złą książką - wręcz przeciwnie, gdy czytałem po raz drugi była to zupełnie inna książka, na początku nie spodziewałem się takiego ogromu

btw. mój nick na steamie i avatar też ;p
- Posty: 324
- Rejestracja: 24 mar 2013, o 12:30
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował: 0
- Podziękowania: 0
- Kontakt:
Mnie daleko do poważnego traktowania osoby, która pijacki bełkot Sapka z sagi utożsamia ze świetnym rozplanowaniem. Przecież te książki ni diabła nie trzymają się kupy, postacie błądzą bez celu a czytelni umiera z nudy i dezorientacji.
Zależy od tekstu. Sapkowski potrafi błysnąć, niemniej też potrafi pojechać banałami czy wydać "Sezon burz", który operuje słowem na co najmniej pięć sposobów, a każdy inny niż SapkowskiegoCo do naszego podwórka, nie licząc Sapkowskiego, dane mi było poznać twórczość Dukaja, Grzędowicza, Lema, Pilipiuka, Zajdla i Brzezińskiej, a przynajmniej ich jestem w stanie wywołać z zakamarków pamięci, bez większych problemów. Jedne pozycje czytało się całkiem przyjemnie, inne ledwie strawiłem, niemniej żadne nie operuje słowem z taką precyzją jak AS. Ale wiadomo, gusty są różne, więc się nie wykłócam.

- Posty: 313
- Rejestracja: 9 gru 2012, o 00:00
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował: 0
- Podziękowania: 1 raz
- Kontakt:
Dziwne, ale opisujesz własnie dzieła Tolkiena.devilinsite pisze: Z kolei u Sapkowskiego, wątki zarysowane są w znacznie bardziej dyskretny sposób, okraszone kapitalnymi dialogami, świetnym językiem, licznymi nawiązaniami kulturowymi. Elementy fabuły poznajemy nawet z pamiętników, fikcyjnych dzieł, almanachów, opowieści wiejskiego bajarza czy podań miejscowego chłopstwa. To samo wydarzenie często przybiera odmienne formy w zależności od punktu widzenia, mimo to narracja biegnie w sposób absolutnie naturalny, bez najmniejszych zgrzytów. To jest sztuka!
Masz jakieś dziwne podejście do twórczości Sapkowskiego. Bo o ile jest dobrym pisarzem, nie jest wybitnym, jest tez nierówny, jak już zauważono, i nic nie usprawiedliwia takiej ślepej wiary w jego osiągnięcia. Ja jakoś nie widzę nic nadzwyczajnego w jego książkach. Już wole bardziej Lema czy Grzędowicza jeśli chodzi o Polaków.
Ech Grzędowicz, temat rzeka. Można wywołać niezłą burzę przy rozmowie o PLO, jedni uwielbiają, a dla innych, w tym dla mnie, to koszmarnie nudny cykl. A reszta polskich pisarzy hmm:
Pilipiuk ma talent, ale przez tą jego szybkość pisania/wydawania puszcza często koszmarne badziewia, które powinny być wywalone do kosza przez wydawcę/redaktora. No ale skoro FabrykaSłów na nim kasę biję to tego nie robi a szkoda.
Ćwiek miał niezły start, ale teraz to idzie w kierunku Pilipiuka czyli czytadła. Książki nieodrzucają od siebie, ale bez zachwytów.
Kańtoch- bardzo dobra pisarka, duży talent ostatnio sporo wydaje, polecam cykl Przedksiężycowi
Wagner- klasa sam dla siebie, doskonałe książki fantasy.
Ziemiański- tu mam problem, pisze dużo ale głównie o cyckach i reszcie kobiecego ciała;) oraz alkoholu, a tak i o broni. Czasem wklei w to fabułę, ale lepiej się nie zastanawiać nad realnością świata bo nic tam się kupy nie trzyma;) Czytadła doskonałe żeby sobie mózg wyłączyć.
Hałas- niezła pisarka ale niszowa niestety.
Wolski- czasem mu się trafi bardzo dobra książka (Wallenrod, cykl Pies w studni)ale przeważnie pisze monotematycznie.
Twardoch- są zachwyty, dla mnie nudny bełkot.
Przechrzta- czytadła, ale doskonałe w swojej klasie. Doskonale się je czyta i ciągle nie mam ich dosyć;)
Sapkowski zamęczył mnie Narrenturmem, nie dla mnie.
Pilipiuk ma talent, ale przez tą jego szybkość pisania/wydawania puszcza często koszmarne badziewia, które powinny być wywalone do kosza przez wydawcę/redaktora. No ale skoro FabrykaSłów na nim kasę biję to tego nie robi a szkoda.
Ćwiek miał niezły start, ale teraz to idzie w kierunku Pilipiuka czyli czytadła. Książki nieodrzucają od siebie, ale bez zachwytów.
Kańtoch- bardzo dobra pisarka, duży talent ostatnio sporo wydaje, polecam cykl Przedksiężycowi
Wagner- klasa sam dla siebie, doskonałe książki fantasy.
Ziemiański- tu mam problem, pisze dużo ale głównie o cyckach i reszcie kobiecego ciała;) oraz alkoholu, a tak i o broni. Czasem wklei w to fabułę, ale lepiej się nie zastanawiać nad realnością świata bo nic tam się kupy nie trzyma;) Czytadła doskonałe żeby sobie mózg wyłączyć.
Hałas- niezła pisarka ale niszowa niestety.
Wolski- czasem mu się trafi bardzo dobra książka (Wallenrod, cykl Pies w studni)ale przeważnie pisze monotematycznie.
Twardoch- są zachwyty, dla mnie nudny bełkot.
Przechrzta- czytadła, ale doskonałe w swojej klasie. Doskonale się je czyta i ciągle nie mam ich dosyć;)
Sapkowski zamęczył mnie Narrenturmem, nie dla mnie.