
W co graliście i polecacie/odradzacie?
- Posty: 1006
- Rejestracja: 12 gru 2012, o 18:33
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował: 96 razy
- Podziękowania: 306 razy
- Kontakt:
Poskrobię chwilę o 3 grach na licencji (po namyśle dodam kolejne 3, które ogrywałem w ubiegłym roku), jakie przyszło mi ostatnio ograć dzięki uprzejmości sprzedawców z bazaru, a które to pojawiły się ostatnio w towarzystwie wielu innych w ramach "Humble Outright Heroes of Film & Television Game Bundle". Mam wrażenie, że większość graczy jest przekonana, iż gry na licencji wymarły śmiercią naturalną w okolicach 8 generacji xboxa magnetowidu i plejstation odrzutowca. W dużej mierze to prawda, ale życie nie znosi próżni i zawsze znajdzie sposób. Niszę ową, z której zrezygnowali duzi wydawcy, zagospodarowało Outright Games, produkując na potęgę gry na nośnych w danej chwili licencjach. Czy udanie? Nie mam pojęcia
Wybrałem sobie natomiast 3 gry z owego bundla, kierując się nostalgią do filmów i ocenami na steamie. Zapolowałem na klucze na bazarze, co uszczupliło mój portfel o zawrotne 15 zł i postanowiłem sprawdzić, w jakiej kondycji jest ten zapomniany przez wielu segment rynku.
Dlaczego stary dziad po trzydziestce postanowił zagrać w gry ewidentnie dla dzieci? Nostalgia oczywiści
Doskonale pamiętam czasy "świetności" podobnych produkcji na czele z serią lego. Dodatkowo łatwe 100% i posiadanie steam decka, na którym ogrywanie mniejszych gierek jest bardzo naturalne. Podczas gdy na konsoli przed TV czy na żrącym prąd PC przed monitorem, pewnie nigdy bym się za nie nie zabrał.
01. Trollhunters: Defenders of Arcadia

Gra na licencji, do której mam najmniejszy sentyment, choć wspominam młodszego brata, który oglądał serial i któremu podobały się pierwsze sezony. Mnie natomiast do zagrania przekonała nazwa developera widniejąca w stopce na steamie, WayForward. Bardzo lubię ich serię Shantae oraz reamster DuckTales, podoba mi się styl ich gier, więc pomyślałem, że dam jej szanse. Niestety, mimo że pozostałe gry są od znacznie mniej znanych studiów, ta od najbardziej zaufanego wypada najsłabiej, choć tragedii nie ma. Gra to taka chodząca bijatyka na płaszczyźnie 2D. Przemierzamy pokręcone, krótkie poziomy, naparzając mieczem w przeciwników. Dużą rolę odgrywają odblokowywane w trakcie fabuły umiejętności, które pozwolą nam dostać się w nieliczne rozgałęzienia w poszukiwaniu dwóch typów znajdziek. Poukrywanych bardzo słabo i do zebrania bez poradnika. Za zbieraną z przeciwników walutę kupimy ulepszenie zbroi lub przedmioty podnoszące nasze statystki na krótki okres. Między misjami w Hubie wykonami kilka zadań pobocznych wysyłających nas do już ukończonych plansz i pogramy w dwie mini gierki, żuty krasnalami do ruchomych celów i pokonywanie torów przeszkód na czas. Od cała gra na 4/5h (7 dla calaka), prosta z ciekawymi umiejętnościami, słabą walką i przeciętnym platformowaniem. Fabuły nie ocenię, ze względu na mój brak wiedzy, ale stanowiła ważny element gry. Narracja prowadzona jest udźwiękowionymi dialogami w trakcie rozgrywki i w hubie, bez przerywników filmowych. Przypomina jakiś filerowy, kilki odcinkowy, segment w trakcie sezonu serialu. Ogólnie, 5/10, idealnie w tradycji gier na licencji
Gra dobrze działa na steam decku (choć polecam wymusić 720p, bo 800p zoomuje obraz, co jest niepożądane w grze widzianej z boku), 60 ramek, cicha konsola.
02. Hotel Transylwania: Potworzaste Przygody

Dobrze wspominam dwa pierwsze filmy, dwa ostatnie mniej, ale wciąż jest to marka, w której się orientuje. Gra zapełnienie nieznanego studia okazała się kompetentnym, trójwymiarowym collectathon-em z prostą walką. To, co najbardziej mnie zaskoczyło, była jakość animacji, idealnie naśladująca specyficzny styl filmowej. Modele postaci i przeciwników są szczegółowe i jak wspomniałem fantastycznie animowane. Fabuła to parafraza baśni o czerwonym kapturku oraz Ali babie i siedmiu rozbójnikach, choć jest jeszcze trzecia, krótsza przygoda, nawiązująca do motywu Indiany Jonsa. Wszystkie 3 mają podobną strukturę, a najprzyjemniej grało mi się w tą o czerwonym kapturku. Samo skakanie jest wykonane dość sztywno, acz poprawnie i idzie się do niego przyzwyczaić, walka jest natomiast prostacka i nużąca, całość oceniam na solidne 6/10
. Gra to jakieś 6-7h (10 dla calaka) i przyzwoicie działa na stam decku, 60 fps cicha konsola. Choć niestety trzecia, najkrótsza na szczęście przygoda, z niezrozumiałych dla mnie powodów ma kompletnie skopaną optymalizację (albo poroton nie może czegoś wydajnie przetłumaczyć z wersji widnowsowej). Ogólnie przeszedłem ją w 45fps i z wyjącym deckiem, ale drugą misję musiałem nawet zablokować na 30 ramkach. Dziwne, acz to tylko 2h z całej zabawy.
03. DreamWorks Jeźdźcy smoków: Legendy dziewięciu światów

Tę grę wciąż ogrywam, ale jak dziś w wolnym czasie tego nie napisze, to nie sądzę, żebym znalazł go w przyszłości. Kolejna gra nieznanego developera i z tego, co widziałem do tej pory, najlepsza z całej trójki, kusi mnie, aby wystawić jej 7/10. Jeśli się to zmieni, po ukończeniu dodam edit to tego akapitu. Gra bazuje chyba na największej marce z wszystkich trzech i widać, że dostała największy budżet. Grafika jest śliczna, muzyka świetna i jako jedyna z zestawienia dostała Polski dubbing. U podstaw jest to RPG akacji lite, rozgrywkę obserwujemy w rzucie izometrycznym. Smoki, którymi bezpośrednio kierujemy, mają własne drzewka umiejętności, w ramach których wykupujemy również nowe kombosy do zastosowania podczas potyczek. Przemierzamy proste etapy, walczymy, używając kombinacji dwóch ataków i uniku, zbieramy kryształki robiące za doświadczenie, wykupujemy umiejętności i pętla się zamyka, a rozpoczyna następna. Proste, ale wciągające i dobrze wykonane. Fabuła jest pretekstowa i pozbawiona ludzkich postaci z filmów. Gra działa dobrze na steam decku jak do tej pory, 60 ramek, cicha konsola.
BONUS: krótko o trzech grach na licencji, w które grałem wcześniej od tego wydawcy i chyba też dostępnych w bundlu, o którym wspominałem na początku.
04. Adventure Time: Pirates of the Enchiridion

Gra Climax studio, które kojarzę i szanuję (Silent Hill: Shattered Memories i Origins, Sudeki) to turowe RPG w otwartym świecie rozgrywające się w uniwersum pory na przygodę. Pamiętam, że na początku bardzo wciągnęło mnie żeglowanie, wykonywanie zadań, walka i rozwijanie postaci. Niestety w drugiej połowie gra stała się bardzo nużąca nie odkrywając już żadnych nowych kart, ponadto co pokazała na początku. 6/10 mimo wszystko za wciągające pierwsze godziny. Nie pamiętam, jak gra działała na steam decku, ale chyba dobrze, na pewno nie schodziłem poniżej 60 ramek.
05. DreamWorks Dragons: Dawn of New Riders

Kolejna gra Climax studios, tym razem klon Zeld 2D. Klu zabawy to przeszukiwanie dungeonów o coraz większym skomplikowaniu, by rozwiązywać zagadki środowiskowe i odnaleźć wszystkie poukrywane skrzynie a na końcu każdego pokonać bossa. Sterujemy naprzemiennie jeźdźcem i smokiem, a umiejętności zdobywane podczas zabawy tego drugiego otwierają nam drogę do przemierzania nowych wysp zwiedzanego archipelagu (część opcjonalnych). Między wyspami natomiast przemieszczamy się, na grzebiecie smoka w perspektywie 3 osoby i jest to wyjątkowo ładny przerywnik między akcją obserwowaną w rzucie izometrycznym. Walka jest taka sobie i często zdarzało mi się zaciąć na geometrii, w późniejszym etapie można było przyzywać uwolnione po drodze smoki. Największymi wadą gry, bez wątpienia, jest brak nagranych głosów postaci, czytanie suchego tekstu szybko mnie znudziło, więc zrezygnowałem ze szczegółowego śledzenia sztampowej historii. Mimo wszystko zeldy 2D to wściekle grywalne gry i climax udało się zawrzeć bardzo satysfakcjonujące w rozwiązywaniu podziemia, charakterystyczne dla tych gier. Ode mnie solidne 7/10.
06. Ice Age Scrat's Nutty Adventure

Bardzo przeciętny collectathon od nieznanego studia. Nie robi specjalnie nic złego, ale też żaden element się nie wybija. Skaczemy między platformami w 3 osobie, zbieramy orzeszki i przeprowadzamy prostackie walki. Potrafi w krótkich sesjach dać nieco satysfakcji, jak to platformówki mają w zwyczaju, 5/10. Gra średnio chodzi na decku. Jeżeli celować w 60 ramek trzeba grać na low, co sprawia, że roślinność wygląda paskudnie a deck i tak robi się głośny. Zdecydowałem się więc na 40 na wysokich, co dało ładną grafikę i cichą konsolkę.

Dlaczego stary dziad po trzydziestce postanowił zagrać w gry ewidentnie dla dzieci? Nostalgia oczywiści

01. Trollhunters: Defenders of Arcadia

Gra na licencji, do której mam najmniejszy sentyment, choć wspominam młodszego brata, który oglądał serial i któremu podobały się pierwsze sezony. Mnie natomiast do zagrania przekonała nazwa developera widniejąca w stopce na steamie, WayForward. Bardzo lubię ich serię Shantae oraz reamster DuckTales, podoba mi się styl ich gier, więc pomyślałem, że dam jej szanse. Niestety, mimo że pozostałe gry są od znacznie mniej znanych studiów, ta od najbardziej zaufanego wypada najsłabiej, choć tragedii nie ma. Gra to taka chodząca bijatyka na płaszczyźnie 2D. Przemierzamy pokręcone, krótkie poziomy, naparzając mieczem w przeciwników. Dużą rolę odgrywają odblokowywane w trakcie fabuły umiejętności, które pozwolą nam dostać się w nieliczne rozgałęzienia w poszukiwaniu dwóch typów znajdziek. Poukrywanych bardzo słabo i do zebrania bez poradnika. Za zbieraną z przeciwników walutę kupimy ulepszenie zbroi lub przedmioty podnoszące nasze statystki na krótki okres. Między misjami w Hubie wykonami kilka zadań pobocznych wysyłających nas do już ukończonych plansz i pogramy w dwie mini gierki, żuty krasnalami do ruchomych celów i pokonywanie torów przeszkód na czas. Od cała gra na 4/5h (7 dla calaka), prosta z ciekawymi umiejętnościami, słabą walką i przeciętnym platformowaniem. Fabuły nie ocenię, ze względu na mój brak wiedzy, ale stanowiła ważny element gry. Narracja prowadzona jest udźwiękowionymi dialogami w trakcie rozgrywki i w hubie, bez przerywników filmowych. Przypomina jakiś filerowy, kilki odcinkowy, segment w trakcie sezonu serialu. Ogólnie, 5/10, idealnie w tradycji gier na licencji

02. Hotel Transylwania: Potworzaste Przygody

Dobrze wspominam dwa pierwsze filmy, dwa ostatnie mniej, ale wciąż jest to marka, w której się orientuje. Gra zapełnienie nieznanego studia okazała się kompetentnym, trójwymiarowym collectathon-em z prostą walką. To, co najbardziej mnie zaskoczyło, była jakość animacji, idealnie naśladująca specyficzny styl filmowej. Modele postaci i przeciwników są szczegółowe i jak wspomniałem fantastycznie animowane. Fabuła to parafraza baśni o czerwonym kapturku oraz Ali babie i siedmiu rozbójnikach, choć jest jeszcze trzecia, krótsza przygoda, nawiązująca do motywu Indiany Jonsa. Wszystkie 3 mają podobną strukturę, a najprzyjemniej grało mi się w tą o czerwonym kapturku. Samo skakanie jest wykonane dość sztywno, acz poprawnie i idzie się do niego przyzwyczaić, walka jest natomiast prostacka i nużąca, całość oceniam na solidne 6/10

03. DreamWorks Jeźdźcy smoków: Legendy dziewięciu światów

Tę grę wciąż ogrywam, ale jak dziś w wolnym czasie tego nie napisze, to nie sądzę, żebym znalazł go w przyszłości. Kolejna gra nieznanego developera i z tego, co widziałem do tej pory, najlepsza z całej trójki, kusi mnie, aby wystawić jej 7/10. Jeśli się to zmieni, po ukończeniu dodam edit to tego akapitu. Gra bazuje chyba na największej marce z wszystkich trzech i widać, że dostała największy budżet. Grafika jest śliczna, muzyka świetna i jako jedyna z zestawienia dostała Polski dubbing. U podstaw jest to RPG akacji lite, rozgrywkę obserwujemy w rzucie izometrycznym. Smoki, którymi bezpośrednio kierujemy, mają własne drzewka umiejętności, w ramach których wykupujemy również nowe kombosy do zastosowania podczas potyczek. Przemierzamy proste etapy, walczymy, używając kombinacji dwóch ataków i uniku, zbieramy kryształki robiące za doświadczenie, wykupujemy umiejętności i pętla się zamyka, a rozpoczyna następna. Proste, ale wciągające i dobrze wykonane. Fabuła jest pretekstowa i pozbawiona ludzkich postaci z filmów. Gra działa dobrze na steam decku jak do tej pory, 60 ramek, cicha konsola.
BONUS: krótko o trzech grach na licencji, w które grałem wcześniej od tego wydawcy i chyba też dostępnych w bundlu, o którym wspominałem na początku.
04. Adventure Time: Pirates of the Enchiridion

Gra Climax studio, które kojarzę i szanuję (Silent Hill: Shattered Memories i Origins, Sudeki) to turowe RPG w otwartym świecie rozgrywające się w uniwersum pory na przygodę. Pamiętam, że na początku bardzo wciągnęło mnie żeglowanie, wykonywanie zadań, walka i rozwijanie postaci. Niestety w drugiej połowie gra stała się bardzo nużąca nie odkrywając już żadnych nowych kart, ponadto co pokazała na początku. 6/10 mimo wszystko za wciągające pierwsze godziny. Nie pamiętam, jak gra działała na steam decku, ale chyba dobrze, na pewno nie schodziłem poniżej 60 ramek.
05. DreamWorks Dragons: Dawn of New Riders

Kolejna gra Climax studios, tym razem klon Zeld 2D. Klu zabawy to przeszukiwanie dungeonów o coraz większym skomplikowaniu, by rozwiązywać zagadki środowiskowe i odnaleźć wszystkie poukrywane skrzynie a na końcu każdego pokonać bossa. Sterujemy naprzemiennie jeźdźcem i smokiem, a umiejętności zdobywane podczas zabawy tego drugiego otwierają nam drogę do przemierzania nowych wysp zwiedzanego archipelagu (część opcjonalnych). Między wyspami natomiast przemieszczamy się, na grzebiecie smoka w perspektywie 3 osoby i jest to wyjątkowo ładny przerywnik między akcją obserwowaną w rzucie izometrycznym. Walka jest taka sobie i często zdarzało mi się zaciąć na geometrii, w późniejszym etapie można było przyzywać uwolnione po drodze smoki. Największymi wadą gry, bez wątpienia, jest brak nagranych głosów postaci, czytanie suchego tekstu szybko mnie znudziło, więc zrezygnowałem ze szczegółowego śledzenia sztampowej historii. Mimo wszystko zeldy 2D to wściekle grywalne gry i climax udało się zawrzeć bardzo satysfakcjonujące w rozwiązywaniu podziemia, charakterystyczne dla tych gier. Ode mnie solidne 7/10.
06. Ice Age Scrat's Nutty Adventure

Bardzo przeciętny collectathon od nieznanego studia. Nie robi specjalnie nic złego, ale też żaden element się nie wybija. Skaczemy między platformami w 3 osobie, zbieramy orzeszki i przeprowadzamy prostackie walki. Potrafi w krótkich sesjach dać nieco satysfakcji, jak to platformówki mają w zwyczaju, 5/10. Gra średnio chodzi na decku. Jeżeli celować w 60 ramek trzeba grać na low, co sprawia, że roślinność wygląda paskudnie a deck i tak robi się głośny. Zdecydowałem się więc na 40 na wysokich, co dało ładną grafikę i cichą konsolkę.
- Ci użytkownicy podziękowali kamil_999666 za ten post (w sumie 5):
- Armin • Boberek00 • Quoyque • kubicz • BlackJuice
- Posty: 526
- Rejestracja: 21 cze 2013, o 22:05
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował: 0
- Podziękowania: 246 razy
- Kontakt:
Nieszczęsne lordsy, ogólnie zgadzam się z tymi solidnymi ocenami 8/10 wystawionymi przez portale. Dały radę jako substytut oczekiwania na dlc do elden ringa, po prostu grało się przyjemnie. Gra jest długa, przejście zajęło mi więcej niż przy dark souls 3, ma naprawdę sporo zawartości, jedynie podstawowych przeciwników mogłoby być więcej. Momentami wydaje się zbyt trudna aby potem było zbyt łatwo. Pre Orderowa klasa Dark Crusader zdecydowania jest mocniejsza od tych podstawowych. Artystycznie i graficznie jest naprawdę nieźle, projekt lokacji na wysokim poziomie. Technicznie (może po patchach) jest naprawdę dobrze. Trochę błędów graficznych się zdarzyło. W cenie 109 zł jako segment AA w moim odczuciu warto. Code Vein z recenzjami na poziomie 85% jest w większości elementów dużo słabsze od lordsów ocenione na 61%.
- Załączniki
-
- 427.jpg (38.75 KiB) Przejrzano 5469 razy
Polecam Oh Deer, jeśli lubisz proste gry memiczne XD. W sensie, to już naprawdę taki durny i nieco abstrakcyjny humor. Dla wbicia osiągnięć i beki fajne jest też My Name is Mayo, no i obiecująco wygląda A Story About Farting, które zaraz bodajże ma premierę.
- Posty: 526
- Rejestracja: 21 cze 2013, o 22:05
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował: 0
- Podziękowania: 246 razy
- Kontakt:
Dodatek który podzielił graczy. Po ukończeniu raz z summonami i raz solo myślę, że mogę coś napisać. Ogólnie te wszystkie zarzuty pojawiające się w internecie są mega zasadne dlatego nie chce mi się o nich pisać. Dużo można było zrobić lepiej. Pierwszy raz od czasu DS1, kupując coś premierowo od from software poczułem zawód. Dodatek jest dość nudny, pusty, właściwie wszystko co ważne mogło by się dziać na 10% mapy, w dużej części sklejka z podstawki. Jak na dodatek który został okrzykniętym najlepszym dodatkiem w historii gamingu jest dość średnio.
- Załączniki
-
- 438.jpg (26.4 KiB) Przejrzano 3834 razy
- Posty: 732
- Rejestracja: 16 gru 2015, o 21:47
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował: 45 razy
- Podziękowania: 134 razy
- Kontakt:

Proszę Państwa, gdyby ktoś się jeszcze nie orientował, oto mamy RPG roku! Żadne tam Veilguardy czy Bladursy...
142 godziny w jednym ciągu i nie czuję się ani trochę zmęczony - ostatnio w takim cugu byłem chyba przy premierze Mass Effect 3, gdy ogrywałem naraz całą trylogię. A już bałem się, że starość odebrała mi radość z grindu i zarywania nocek

Wracając do gry - owszem, nie jest idealna. Być może właściwie dopiero teraz, wraz z wyjściem pierwszego dlc, powinna była opuścić wczesny dostęp (co ponoć jest typowe dla gier Owlcat). Zdarzyło się parę bugów - to coś nagle zniknęło, tam się nie wczytało, tu nie zadziałało. Są momenty, gdzie widać brak tego ostatecznego szlifu, ale to głupotki (ciągle zresztą poprawiane).
Sama gra ma jednak wszystko, czego potrzeba:
- świat WH40k w swojej chyba najlepszej wersji
- wyśmienity soundtrack
- angażująca historia (mimo, niestety, paru dziur)
- interesujący towarzysze
- kosmiczna (dosłownie) skala naszego (tj. głównego protagonisty) przedsięwzięcia
- i na deser coś, czego ponoć wszystkim brakuje - dorosłe dialogi, krew, flaki, cierpienie milionów, zagłada miliardów, kanibalizm, seks, rasizm w najczystszej postaci itp. frykasy

- Posty: 4199
- Rejestracja: 21 lis 2012, o 13:22
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Chojnów
- Podziękował: 92 razy
- Podziękowania: 123 razy
- Kontakt:
Po 11 latach skończyłem Limbo ponownie, tym razem na Xbox Series X. Przejście zajęło mi więcej czasu, zbierałem wszystkie znajdźki, nawkur**ałem na sterowanie (jest o wiele mniej precyzyjne niż na klawiaturze (chyba że jestem już stary i takie gry już nie dla mnie, niedzielnego obecnie gracza), przeszedłemHemiq pisze: 12 sty 2014, o 11:37Plusy:
LIMBO (PC)
+ oryginalność
+ klimat
+ animacje
+ zagadki
+ idealny czas rozgrywki (nieco ponad 3 godziny)
+ oprawa audio-video
Minusy:
- męczy przy dłuższych posiedzeniach
- wieje nudą w niektórych momentach
- gra na raz
Ocena: 8/10
Spoiler:pokaż
Spoiler:pokaż
Dodatkowo, po ponad pół roku (z różnych mniej lub bardziej zależnych ode mnie względów) wróciłem i ukończyłem Smerfy: Misję Złoliść - też na Xbox Series X.

Spoiler:pokaż
Co do Smerfów - mam 2 część w wersji PC (Smerfy 2 - Więzień Zielonego Kamienia) na GOGu - bodajże z Amazon Prime Gaming. Kusi by przejść i ją, ale nie wiem czy mam na tyle mocne serducho by się nie *bimbom* na tyle by ją ukończyć, tym bardziej że jest ponoć dłuższa niż poprzedniczka. Wolałbym na Xboxie, ale nie dam więcej jak 10 PLN, a na to się na razie nie zapowiada...
Ja nadal kończę ni no kuni 2 już mam około 34 godzin i już mi szkoda, że muszę jechać do roboty bo pc nie mogę że sobą wziąć. Nie spodziewałem się że taka niszowa chyba w Europie gra zrobi na mnie takie wrażenie idealny mix kilku gatunków gier udało im się to świetnie.
Ale szukam coś na switcha PS4/5 w podobnym klimacie tj. jrpg ale z systemem walki lekko zręcznościowym (jakieś uniki coś) i przede wszystkim nie turowym systemem walki.
Niestety nic nie znalazłem podobnego do ni no kuni więc :
Patrzyłem serie YS - wydaje się być ok ale już raz się odbiłem i sprzedałem.
Tales of arise grafa piękna i walka dynamiczna i lekko się napaliłem
Sword art online hollow realization - po prostu walka nie Turowa, ale nigdy się nie spotkałem z tym tytułem i kojarzy mi się że wiecznie jest na promocji na e-shopie
Fire emblem warriors three hopes - grałem tylko na GBA ale walka też wydaje się fajna.
Może wy znacie jakieś mało znane perełki które by spełniały te kryteria ?
Ale szukam coś na switcha PS4/5 w podobnym klimacie tj. jrpg ale z systemem walki lekko zręcznościowym (jakieś uniki coś) i przede wszystkim nie turowym systemem walki.
Niestety nic nie znalazłem podobnego do ni no kuni więc :
Patrzyłem serie YS - wydaje się być ok ale już raz się odbiłem i sprzedałem.
Tales of arise grafa piękna i walka dynamiczna i lekko się napaliłem
Sword art online hollow realization - po prostu walka nie Turowa, ale nigdy się nie spotkałem z tym tytułem i kojarzy mi się że wiecznie jest na promocji na e-shopie

Fire emblem warriors three hopes - grałem tylko na GBA ale walka też wydaje się fajna.
Może wy znacie jakieś mało znane perełki które by spełniały te kryteria ?
Ja odradzam Death Stranding 2 i to jako fan DS1. Jedyna wg mnie słaba gra Kojimy, fabuły tyle co kot napłakał, a finał na zasadzie "all style, no substance". W dodatku niektóre elementy gameplatu skopano: Sam teraz ledwo co się wywraca, w dodatku sam wspina się po mniejszych i większych kamieniach, co-opowe budowle są wszędzie i prawie nic nie trzeba samemu budować - to już był w pewnej mierze problem w jedynce, ale w dwójce jest jeszcze gorzej. Jest bardzo mało lore i w zasadzie cała gra wydaje się pusta, pozbawiona tego "czegoś". Oryginalnie DS2 miał być DLC i niestety to widać... jedyne co poprawili to projekt zleceń, teren i bardziej rozbudowane campy wrogów. O udogodnieniach QoL nie będę nawet nic mówił, bo jest na odwrót: lista w inventory wyświetla tylko ~10 pozycji (w oryginale ~17), co utrudnia poszukiwanie konkretnej rzeczy, itemy na floating carriers w liście inventory nie są już wyświetlane na samym spodzie listy, tylko pomiędzy pojazdem a Samem, co sprawia, że jeśli chcemy szybko coś zrobić z tym co mamy na floating carrier to musimy szukać pośród pierdyliarda rzeczy, które mamy w pojeździe i na bohaterze - gdzieś tam ten floating carrier jest... i teraz szukaj jak głupi.
- Posty: 4199
- Rejestracja: 21 lis 2012, o 13:22
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Chojnów
- Podziękował: 92 razy
- Podziękowania: 123 razy
- Kontakt:
Udało się przejść grę Torchlight III na konsoli Xbox Series X - jest to wersja gry na Xbox One, działająca w ramach kompatybilności na nowej konsoli.
Co tu dużo mówić. Jeśli lubicie hack'n'slashe, można pograć. Bardzo dobre jak zawsze w tej serii sterowanie padem, ale też jak zwykle trzeba się przyzwyczaić do sterowania w ekwipunku, skillach i na mapie.
Ogólnie jest to najsłabsza część serii, posiada pełno niedoróbek, nie jest odpowiednio spatchowana, nie działają w niej głupotki (np. takie jak przejście do menu, trzeba grę wyłączać
), przenikanie obiektów kuleje, uświadczyłem spadki płynności, zwierzęcy towarzysz znikał i trzeba było po niego wracać do fortu, fabuła słaba (i odgrzewana przez całą serię z ostatecznym bossem na końcu), uproszczono i tak już powtarzalną rozgrywkę (nie ma zwojów identyfikacyjnych i zwojów do miasta / fortu - możemy to robić ile razy chcemy i kiedy chcemy), czy też podczas korzystania z portali gra wyrzucała mnie na początek lokacji (mimo iż np. byłem w jej połowie czy nawet dalej). A tak to więcej tego samego jak w tej serii, zbędny fort (pozostałości po próbie zrobienia z tego gry MMO / online), cukierkowa grafika, akcja podzielona na 3 akty (gdzie akt ostatni to najsłabszy akt gry), multum towarzyszy
Grę skończyłem na 46 poziomie postaci, raz zginąłem (gra nie reagowała na wielokrotne spamowanie przycisku LB - czyli leczenia), obszukiwałem wszystko co się da, czyściłem mapy, wykonywałem wszystkie questy, zabijałem wszystkie stwory, rozbijałem wszystko co się da i zbierałem wszystkie surowce do rozwoju fortu. Zajęło mi to wg licznika Xbox niecałe 19 godzin - z czego odjąłbym prawie godzinę bo gra była uruchomiona ale robiłem co innego w międzyczasie.
Zapłaciłem 27,24 PLN swego czasu - czy dużo? Moim zdaniem nie, tym bardziej że kupując kopię w sklepie Xbox dostaję się też egzemplarz na PC (dzięki Xbox Play Anywhere). Czy zagram ponownie? Wątpie. Już wolałbym wrócić i przejść z 5 raz jedynkę albo z 3-4 dwójkę.
Ocena: 7,5/10, głównie przez nostalgię do serii. Tak by było z 1-1,5 mniej. Teraz to bym jedynkę ocenił nie na 7 a na 8 minimum
A, i najważniejsze: Torchlight II > Torchlight I > Torchlight III

Ogólnie jest to najsłabsza część serii, posiada pełno niedoróbek, nie jest odpowiednio spatchowana, nie działają w niej głupotki (np. takie jak przejście do menu, trzeba grę wyłączać

Spoiler:pokaż
Zapłaciłem 27,24 PLN swego czasu - czy dużo? Moim zdaniem nie, tym bardziej że kupując kopię w sklepie Xbox dostaję się też egzemplarz na PC (dzięki Xbox Play Anywhere). Czy zagram ponownie? Wątpie. Już wolałbym wrócić i przejść z 5 raz jedynkę albo z 3-4 dwójkę.
Ocena: 7,5/10, głównie przez nostalgię do serii. Tak by było z 1-1,5 mniej. Teraz to bym jedynkę ocenił nie na 7 a na 8 minimum

Spoiler:pokaż
Mi się póki podoba, maksuje meksyk właśniegrim1234 pisze: 7 sie 2025, o 13:54 Ja odradzam Death Stranding 2 i to jako fan DS1. Jedyna wg mnie słaba gra Kojimy, fabuły tyle co kot napłakał, a finał na zasadzie "all style, no substance". W dodatku niektóre elementy gameplatu skopano: Sam teraz ledwo co się wywraca, w dodatku sam wspina się po mniejszych i większych kamieniach, co-opowe budowle są wszędzie i prawie nic nie trzeba samemu budować - to już był w pewnej mierze problem w jedynce, ale w dwójce jest jeszcze gorzej. Jest bardzo mało lore i w zasadzie cała gra wydaje się pusta, pozbawiona tego "czegoś". Oryginalnie DS2 miał być DLC i niestety to widać... jedyne co poprawili to projekt zleceń, teren i bardziej rozbudowane campy wrogów. O udogodnieniach QoL nie będę nawet nic mówił, bo jest na odwrót: lista w inventory wyświetla tylko ~10 pozycji (w oryginale ~17), co utrudnia poszukiwanie konkretnej rzeczy, itemy na floating carriers w liście inventory nie są już wyświetlane na samym spodzie listy, tylko pomiędzy pojazdem a Samem, co sprawia, że jeśli chcemy szybko coś zrobić z tym co mamy na floating carrier to musimy szukać pośród pierdyliarda rzeczy, które mamy w pojeździe i na bohaterze - gdzieś tam ten floating carrier jest... i teraz szukaj jak głupi.


Ja chcę zbalansowanej gry. Nie chcę grać bez tego systemu właśnie, a z drugiej strony granie z nim sprawia, że prawie nic nie musisz budować - tak nie było w DS1. Nie brońmy czegoś, co w pierwszej części było zwyczajnie lepsze. DS2 wiele rzeczy psuje, niewiele dając w zamian i nie rozumiem czemu ludzie to ignorują.yairobe pisze: 11 sie 2025, o 18:58 Mi się póki podoba, maksuje meksyk właśnieZależy co chcesz od gry. A co rzeczy stworzonych przez graczy możesz to wyłączyć
![]()
Może zobacz coś z serii Legend of Heroes Trails of Cold Steel, jeżeli chcesz gre 3D, a jeżeli wystarczy 2D turowe to polecam Legend of Heroes: Trails in the Sky.Dilemma pisze: 25 lip 2025, o 04:31 Może wy znacie jakieś mało znane perełki które by spełniały te kryteria ?
Hmm, w pierwszą część grałem jakoś rok po premierze, wtedy już mniej osób grało (było to przed darmówką na epicu), za dużo nie było porobione, sam dałem sobie zadanie by zbudować autostradę przez całą mapę, trochę osób pomogło i po 3 dniach można było jechać przez całą mapęgrim1234 pisze: 12 sie 2025, o 09:37Ja chcę zbalansowanej gry. Nie chcę grać bez tego systemu właśnie, a z drugiej strony granie z nim sprawia, że prawie nic nie musisz budować - tak nie było w DS1. Nie brońmy czegoś, co w pierwszej części było zwyczajnie lepsze. DS2 wiele rzeczy psuje, niewiele dając w zamian i nie rozumiem czemu ludzie to ignorują.yairobe pisze: 11 sie 2025, o 18:58 Mi się póki podoba, maksuje meksyk właśnieZależy co chcesz od gry. A co rzeczy stworzonych przez graczy możesz to wyłączyć
![]()



Strand system tak nie działa - nieważne ilu graczy aktualnie gra, bo gra losuje budowle spośród puli, w której mogą być budynki nawet sprzed 3 lat. Teoretycznie najmniej budynków powinni widzieć ci gracze, którzy jako pierwsi odpalili grę przy premierze. A autostrady nie pobudują ci się same z siebie tylko dlatego, że inni je pobudowali - gra patrzy na to ile ty innym ogólnie pomogłeś i jeśli byłeś dobrym samarytaninem to trochę ci tych dróg dobuduje, a jeśli nie to mniej.yairobe pisze: 13 sie 2025, o 09:26 Hmm, w pierwszą część grałem jakoś rok po premierze, wtedy już mniej osób grało (było to przed darmówką na epicu), za dużo nie było porobione, sam dałem sobie zadanie by zbudować autostradę przez całą mapę, trochę osób pomogło i po 3 dniach można było jechać przez całą mapęPewnie nie którym popsuło to imersję, a części pomogło szybciej przejść przez fabułę
Rozumiem Twoje podejście
![]()
- Posty: 4199
- Rejestracja: 21 lis 2012, o 13:22
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Chojnów
- Podziękował: 92 razy
- Podziękowania: 123 razy
- Kontakt:
W ubiegłym roku przeszedłem Star Wars Jedi: Fallen Order na Xbox Series X, a dziś po 8-miesięcznej rozłące dokończyłem Star Wars Jedi: Survivor - także na Xboxie Series X.

Co do obu gier z serii (nie pisałem podsumowania po rozgrywce dla Upadłego Zakonu), to są to bardzo przyjemne gry z uniwersum Gwiezdnych Wojen, jedynka lepsza niż dwójka - mimo tego że krótsza, mniej rozbudowana, posiadająca mniej opcji rozwoju postaci czy też posiadająca mniej znajdziek i pierdół do zbierania. Ogólnie to bardzo dobre gry, z nawet ciekawą fabułą, gdzie czuć klimat uniwersum stworzonego przez George'a Lucasa. Pierwsza część jest z tych dwóch części bardziej dopracowana, posiada mniej problemów technicznych, krótsza i dla mnie lepsza. Ale to nie znaczy że Ocalały jest zły - po prostu cierpi na problemy techniczne i "ubicyzm" (?) - tj. dawanie pseudo otwartego świata i sztuczne zasrywanie go znajdźkami, misjami itd., tym bardziej że często potrzebny jest tam backtracking po zdobyciu odpowiednich umiejętności przez głównego bohatera. Starowanie daje radę, ale jak wiadomo kilka głupotek związanych z fisiowaniem kamery miałem.
Dla obu gier mam podobny czas rozgrywki - ale w pierwszej części starałem się zbierać co się da, i być gdzie się da. W drugiej części zbierałem "śmieci" do połowy pierwszej planety "głównej" (bazy wypadowej na całą grę), i dałem sobie spokój. Inaczej mówiąc z 28 godzin W Fallen Order mógłbym spokojnie z 5-6 godzin urwać bez zbieractwa, a w Ocalałym z 3.
Ufam, że trzecia część o ile powstanie będzie równie dobra, i jak dla mnie dostępna na Xbox Series X a także bliższa pierwszej części serii.
Co do ocen - Fallen Order jak dla mnie to dobre 8,5/10, natomiast Survivor 8/10.
Fallen Order:
Survivor:


Dla obu gier mam podobny czas rozgrywki - ale w pierwszej części starałem się zbierać co się da, i być gdzie się da. W drugiej części zbierałem "śmieci" do połowy pierwszej planety "głównej" (bazy wypadowej na całą grę), i dałem sobie spokój. Inaczej mówiąc z 28 godzin W Fallen Order mógłbym spokojnie z 5-6 godzin urwać bez zbieractwa, a w Ocalałym z 3.
Ufam, że trzecia część o ile powstanie będzie równie dobra, i jak dla mnie dostępna na Xbox Series X a także bliższa pierwszej części serii.
Co do ocen - Fallen Order jak dla mnie to dobre 8,5/10, natomiast Survivor 8/10.
Fallen Order:
Spoiler:pokaż
Spoiler:pokaż
- Ci użytkownicy podziękowali Hemiq za ten post (w sumie 4):
- kamil_999666 • taniec_chochola • kon315 • kamkor89