Last Inua
+ Ładna oprawa graficzna,
+ Widać inspirację Brothers a Tale of Two Sons,
- Nieresponsywne sterowanie,
- Niewykorzystany potencjał dwójki bohaterów,
- Frustrujące etapy Hiko,
- Powolne postacie,
- Skandalicznie krótka,
- Bugi
Ocena: 4+/10
Last Inua opowiada historię ojca i syna, którzy wyruszają w "długą" wędrówkę mającą na celu obudzenie strażników i uratowanie świata. Niestety po początkowych zachwytach nad oprawą graficzną zaczynają dawać się we znaki tak przyziemne kwestie jak nieresponsywne sterowanie, skrajna powolność postaci, pomniejsze bugi i znużenie wynikające z nieustannego wykonywania tych samych czynności. Ponadto gra jest skandalicznie krótka (autorzy nagradzają nas nawet osiągnięciem za ukończenie jej w czasie krótszym niż dwie godziny), a momentami niebywale frustrująca (solowe etapy Hiko). Warto sprawdzić tylko ze względu na niezłą oprawę graficzną, bo gameplay mocno kuleje.
W co graliście i polecacie/odradzacie?
- Posty: 228
- Rejestracja: 23 gru 2012, o 19:59
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Lublin
- Podziękował: 0
- Podziękowania: 3 razy
- Kontakt:

Plusy:
+ Świetny klimat
+ Bardzo dobry, zakręcony świat gry
+ Ciekawe lokacje
+ Ładna grafika
+ Fajne przerywniki filmowe
+ Świetny gameplay
+ Dobry design przeciwników
+ Dobra fabuła, która zmusza do myślenia
+ Każdy rozdział jest inny, nie ma tu miejsca na powtórzenia czy na nudę
+ Długi czas rozgrywki (zarówno za pierwszym jak i za drugim razem ukończenie gry zajęło mi 14-15h)
Minusy:
- Czasami zdarzają się spadki FPS
- Część tekstur jest w naprawdę niskiej rozdzielczości
Ocena: 9/10

Plusy:
+ Te same co w podstawce
+ Zmiana bohatera i ukazanie wydarzeń z innej perspektywy
+ Odpowiada na wiele pytań i... zadaje kolejne
Minusy:
- W sumie dość krótki (ukończenie go na poziomie trudności "survival" zajęło mi 2h)
Ocena: 8/10

Plusy:
+ Te same co w podstawce i w poprzednim dodatku
+ Więcej w tym dodatku fabuły niż w całej podstawce
+ Dobre lokacje
Minusy:
- Dość krótki, przydałby się jeszcze jeden rozdział
Ocena: 9/10

Plusy:
+ Przyjemna sieka
+ Jeśli ktoś lubi maksować różnorakie rzeczy to dodatek na więcej niż jeden raz
Minusy:
- Nie wnosi niczego konkretnego do fabuły podstawki/dwóch poprzednich dodatków
- Mogłoby być więcej finisherów
- Łatwy
- Krótki
Ocena: 8/10
- Posty: 18
- Rejestracja: 12 sie 2015, o 21:35
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Łódzkie
- Podziękował: 0
- Podziękowania: 0
- Kontakt:
+ Podobne do Contry z Pegasusa...
+ ....ogólnie, do gier z lat 90, (piksele górą)
+ karty i acziki
+ bonusy za różne różne style gry, ( szybko albo zabij wszystko)
- krótka
- najwyższy poziom trudności może być ciężki, dla głąbów z pokolenia cod

+ ....ogólnie, do gier z lat 90, (piksele górą)
+ karty i acziki
+ bonusy za różne różne style gry, ( szybko albo zabij wszystko)
- krótka
- najwyższy poziom trudności może być ciężki, dla głąbów z pokolenia cod


- Posty: 226
- Rejestracja: 12 sie 2014, o 10:05
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował: 0
- Podziękowania: 0
- Kontakt:
Ja tam strzelam, że to Broforce. 
Portal 2
Krótko - naprawdę dobra gra, zarówno pod względem grywalności, jak i fabuły. Zagadki są ciekawe, choć zręcznościowe, a fabuła jest bardzo dobra pomimo tego, że nie jest zbyt skomplikowana (zakończenie!). Chyba jedyny wielki minus to niby to, że jest krótka, ale dzięki komorom społeczności można rozwiązywać zagadki bez końca (nie każdemu jednak może się to spodobać, bo chciał dłuższą kampanię dla np. fabuły).
+ Zagadki
+ Fabuła
+ Komory społeczności
- Krótka kampania
Ocena: 10/10 - jeśli krótka kampania to dla ciebie duży minus, to daj ocenę 9/10. Mi nie przeszkadza, więc jest pełna dziesiątka.

Portal 2
Krótko - naprawdę dobra gra, zarówno pod względem grywalności, jak i fabuły. Zagadki są ciekawe, choć zręcznościowe, a fabuła jest bardzo dobra pomimo tego, że nie jest zbyt skomplikowana (zakończenie!). Chyba jedyny wielki minus to niby to, że jest krótka, ale dzięki komorom społeczności można rozwiązywać zagadki bez końca (nie każdemu jednak może się to spodobać, bo chciał dłuższą kampanię dla np. fabuły).
+ Zagadki
+ Fabuła
+ Komory społeczności
- Krótka kampania
Ocena: 10/10 - jeśli krótka kampania to dla ciebie duży minus, to daj ocenę 9/10. Mi nie przeszkadza, więc jest pełna dziesiątka.

- Posty: 2584
- Rejestracja: 3 gru 2012, o 16:40
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował: 80 razy
- Podziękowania: 317 razy
- Kontakt:
Quantum Conundrum
+ Cztery sfery/wymiary do manipulowania otoczeniem,
+ Niezły poziom zagadek logicznych,
+ Niektóre poziomy są naprawdę pomysłowe,
- Etapy stricte zręcznościowe bywają frustrujące,
- Poza niezłymi zagadkami właściwie nie ma tu nic innego,
- Mogłaby być trochę dłuższa.
Ocena: 7+/10
Quantum Conundrum to bardzo sympatyczna gra logiczna z widoku pierwszej osoby, w której wcielamy się w chrześniaka genialnego naukowca, któremu trochę nie wyszedł ostatnim eksperyment, a nam pozostaje go uratować. Fabułę można streścić w jednym zdaniu, bo nie ona jest tu najważniejsza. Quantum Conundrum to w istocie zbiór zagadek logicznych, do rozwiązania których przydają się odblokowywane wraz z postępami w rozgrywce wymiary, służące do manipulowania otoczeniem. Obok dosyć oklepanych patentów wpływających na grawitację (heavy i fluffy) ekscentryczny profesorek sprezentował nam również mniej oczywisty wymiar odwróconej grawitacji i spowolnienie czasu. Zagadki wymagają odpowiedniego wykorzystania możliwości stwarzanych przez poszczególne wymiary i tak, aby uruchomić platformę ciężkości można postawić tam tekturowe pudełko i odpalić wymiar ciężkości lub dzięki wymiarowi lekkości przenieść tam ciężki sejf i powrócić do "normalności". Wraz z upływem rozgrywki zagadki stają się coraz trudniejsze, pojawia się konieczność wykorzystania większej liczby wymiarów oraz poznanych wcześniej trików (np. dzięki odwróconej grawitacji można podróżować na niektórych elementach otoczenia, ale jeśli chcemy przemieścić się do przodu trzeba najpierw taki element otoczenia wprawić w ruch, rzucając go w wymiarze lekkości, szybko przełączając się na spowolnienie czasu, wskakując nań i w odpowiednim momencie odpalając odwrócenie grawitacji). O ile przy zagadkach wymagających pomyślunku nie byłem jakoś specjalnie sfrustrowany, o tyle te wymagające zręczności bywały wkurzające (np. etap z przerzucaniem sejfu na kolejne roboty). Ponarzekać można również na długość rozgrywki, przejście gry w niespiesznym tempie zajęło mi około 6,5 godziny. Nie licząc tych mankamentów bawiłem się bardzo dobrze, toteż polecam QC wszystkim fanom gier logicznych.
Toy Soldiers
+ Pomysł na przeniesienie walki plastikowych żołnierzyków w realia Tower Defense,
+ Zróżnicowany arsenał dostępnych broni,
+ Możliwość pokierowania pojazdami,
+ Odpowiednio wyważony poziom trudności,
+ Niezłe walki z bossami,
- Drobne bugi i niedociągnięcia,
- Sterowanie samolotem,
- Powtarzalność rozgrywki,
- Dość krótka,
Ocena: 7+/10
Być może jestem sentymentalny, ale odpalając Toy Soldiers przypomniałem sobie lata dzieciństwa, kiedy w pocie czoła ustawiałem szyki moich plastikowych marines tylko po to, aby chwilę później stoczyć walkę z transformersami lub robotem LEGO. Żołnierze na wirtualnych polach bitew Toy Soldiers staną przed bardziej prozaicznym zadaniem pokonania nadciągających fal żołnierzy niemieckich (choć w DLC mamy też okazję powalczyć z UFO) oraz ich "szefów" w postaci wielkiego czołgu wypluwającego co jakiś czas fale tankietek, monstrualnego sterowca w asyście helikopterów czy railguna niszczącego siłą swego ognia nasze wieżyczki. Przy odpieraniu fal nieprzyjaciół pomogą nam zarówno "wieżyczki" (karabin maszynowy, broń chemiczna, moździerz, działko plot, działo ppanc) jak i rozrzucone po mapie pojazdy (samoloty, czołgi). Arsenał nie prezentuje się może zbyt bogato, ale jeśli wziąć pod uwagę, że każdą wieżyczkę można trzykrotnie ulepszyć, okazuje się to w pełni wystarczające. Co ciekawe gracz w każdej chwili może zasiąść za spustem każdego "towerka" i własnoręcznie siać popłoch w szeregach nieprzyjaciół. Warto to robić, aby nakręcić "killing spree", które są doliczane do końcowego wyniku. Radość płynącą z rozgrywki ograniczają nieco bugi i niedociągnięcia, np. rwący się dźwięk, blokowanie się pojazdów na niektórych przeszkodach terenowych czy niewygodne sterowanie samolotem. Ponarzekać można również na powtarzalność i długość rozgrywki. Jednorazowe przejście kampanii zajęło mi nieco powyżej 5 godzin, ale jako, że osiągnięcia nie są jakoś wybitnie trudne postanowiłem zrobić maksa. Pomimo paru wpadek gra się bardzo dobrze, jeśli w dzieciństwie lubiłeś bawić się żołnierzykami, spróbuj koniecznie
+ Cztery sfery/wymiary do manipulowania otoczeniem,
+ Niezły poziom zagadek logicznych,
+ Niektóre poziomy są naprawdę pomysłowe,
- Etapy stricte zręcznościowe bywają frustrujące,
- Poza niezłymi zagadkami właściwie nie ma tu nic innego,
- Mogłaby być trochę dłuższa.
Ocena: 7+/10
Quantum Conundrum to bardzo sympatyczna gra logiczna z widoku pierwszej osoby, w której wcielamy się w chrześniaka genialnego naukowca, któremu trochę nie wyszedł ostatnim eksperyment, a nam pozostaje go uratować. Fabułę można streścić w jednym zdaniu, bo nie ona jest tu najważniejsza. Quantum Conundrum to w istocie zbiór zagadek logicznych, do rozwiązania których przydają się odblokowywane wraz z postępami w rozgrywce wymiary, służące do manipulowania otoczeniem. Obok dosyć oklepanych patentów wpływających na grawitację (heavy i fluffy) ekscentryczny profesorek sprezentował nam również mniej oczywisty wymiar odwróconej grawitacji i spowolnienie czasu. Zagadki wymagają odpowiedniego wykorzystania możliwości stwarzanych przez poszczególne wymiary i tak, aby uruchomić platformę ciężkości można postawić tam tekturowe pudełko i odpalić wymiar ciężkości lub dzięki wymiarowi lekkości przenieść tam ciężki sejf i powrócić do "normalności". Wraz z upływem rozgrywki zagadki stają się coraz trudniejsze, pojawia się konieczność wykorzystania większej liczby wymiarów oraz poznanych wcześniej trików (np. dzięki odwróconej grawitacji można podróżować na niektórych elementach otoczenia, ale jeśli chcemy przemieścić się do przodu trzeba najpierw taki element otoczenia wprawić w ruch, rzucając go w wymiarze lekkości, szybko przełączając się na spowolnienie czasu, wskakując nań i w odpowiednim momencie odpalając odwrócenie grawitacji). O ile przy zagadkach wymagających pomyślunku nie byłem jakoś specjalnie sfrustrowany, o tyle te wymagające zręczności bywały wkurzające (np. etap z przerzucaniem sejfu na kolejne roboty). Ponarzekać można również na długość rozgrywki, przejście gry w niespiesznym tempie zajęło mi około 6,5 godziny. Nie licząc tych mankamentów bawiłem się bardzo dobrze, toteż polecam QC wszystkim fanom gier logicznych.
Toy Soldiers
+ Pomysł na przeniesienie walki plastikowych żołnierzyków w realia Tower Defense,
+ Zróżnicowany arsenał dostępnych broni,
+ Możliwość pokierowania pojazdami,
+ Odpowiednio wyważony poziom trudności,
+ Niezłe walki z bossami,
- Drobne bugi i niedociągnięcia,
- Sterowanie samolotem,
- Powtarzalność rozgrywki,
- Dość krótka,
Ocena: 7+/10
Być może jestem sentymentalny, ale odpalając Toy Soldiers przypomniałem sobie lata dzieciństwa, kiedy w pocie czoła ustawiałem szyki moich plastikowych marines tylko po to, aby chwilę później stoczyć walkę z transformersami lub robotem LEGO. Żołnierze na wirtualnych polach bitew Toy Soldiers staną przed bardziej prozaicznym zadaniem pokonania nadciągających fal żołnierzy niemieckich (choć w DLC mamy też okazję powalczyć z UFO) oraz ich "szefów" w postaci wielkiego czołgu wypluwającego co jakiś czas fale tankietek, monstrualnego sterowca w asyście helikopterów czy railguna niszczącego siłą swego ognia nasze wieżyczki. Przy odpieraniu fal nieprzyjaciół pomogą nam zarówno "wieżyczki" (karabin maszynowy, broń chemiczna, moździerz, działko plot, działo ppanc) jak i rozrzucone po mapie pojazdy (samoloty, czołgi). Arsenał nie prezentuje się może zbyt bogato, ale jeśli wziąć pod uwagę, że każdą wieżyczkę można trzykrotnie ulepszyć, okazuje się to w pełni wystarczające. Co ciekawe gracz w każdej chwili może zasiąść za spustem każdego "towerka" i własnoręcznie siać popłoch w szeregach nieprzyjaciół. Warto to robić, aby nakręcić "killing spree", które są doliczane do końcowego wyniku. Radość płynącą z rozgrywki ograniczają nieco bugi i niedociągnięcia, np. rwący się dźwięk, blokowanie się pojazdów na niektórych przeszkodach terenowych czy niewygodne sterowanie samolotem. Ponarzekać można również na powtarzalność i długość rozgrywki. Jednorazowe przejście kampanii zajęło mi nieco powyżej 5 godzin, ale jako, że osiągnięcia nie są jakoś wybitnie trudne postanowiłem zrobić maksa. Pomimo paru wpadek gra się bardzo dobrze, jeśli w dzieciństwie lubiłeś bawić się żołnierzykami, spróbuj koniecznie

- Posty: 4199
- Rejestracja: 21 lis 2012, o 13:22
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Chojnów
- Podziękował: 92 razy
- Podziękowania: 123 razy
- Kontakt:


Plusy:
+ postacie
+ klimatyczna
+ ciekawy początek historii
+ oprawa audiowizualna
+ humor
Minusy:
- ilość QTE
- potrafi chrupnąć
- dużo ekranów ładowania
- urywanie się napisów w trakcie dialogów
- jeszcze mniej interakcji niż w The Walking Dead
Ocena: 8/10
- Posty: 160
- Rejestracja: 14 lip 2014, o 20:28
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował: 1 raz
- Podziękowania: 19 razy
1. Wiedźmin 3: Dziki Gon - Serca z Kamienia
Pierwszy dodatek fabularny do Wiedźmina. EA, Ubi właśnie powinni zagrać w ten dodatek i zobaczyć co oznacza prawdziwe płatne DLC. Co tu dużo mówić? Redzi nie zawodzą i tutaj też to potwierdzili. Fabularnie dodatek jest świetny, klimat co najważniejsze utrzymany i świetnie się to łączy z fabułą.
Plusy:
+Questy poboczne, główna linia fabularna, zdobywanie znaczków zapytania, granie bez pośpiechu czy też przewijania w moim przypadku było to ugranie ~13 godzin
+dodatkowy system upgrade'u dla ekwipunku. To mi się podoba, bo jak ktoś ma dużo pieniędzy to może zacząć wydawać sobie a tak to nie było na co wydawać.
+sountrack,fabuła, klimat,postacie które zapadają na długo w pamięci
+Shani
+Nowe osiągnięcia nawet jedno dla żartów zrobione
+Wybory i ich konsekwencje
Minusy:
??? Brak??? nic nie przychodzi mi do głowy co mogłoby być źle z tym dodatkiem.
Ocena: 9/10
2. The Talos Principle: Road To Gehenna
DLC fabularne na które czekałem po świetnej podstawce.
Plusy:
+DLC dla graczy, którzy grali w podstawkę i są obyci w mechanice działania czyli poziom trudności w rozwiązywaniu łamigłówek wyższy.
+4 światy z łamigłówkami - co dało w sumie 17 łamigłówek. Przy grze spędziłem 11 godzin (jest to czas,który spędziłem na łamigłówkach i czytaniu terminala) bez pośpiechu.
+Ciekawe teksty do czytania na terminalach a nawet i "mini gierki".
+Nie odbyło się bez gwiazdek i secret room'a
Minusy:
Jest trochę problemów z teksturami, ale patche to naprawią.
Ocena: 9/10
Pierwszy dodatek fabularny do Wiedźmina. EA, Ubi właśnie powinni zagrać w ten dodatek i zobaczyć co oznacza prawdziwe płatne DLC. Co tu dużo mówić? Redzi nie zawodzą i tutaj też to potwierdzili. Fabularnie dodatek jest świetny, klimat co najważniejsze utrzymany i świetnie się to łączy z fabułą.
Plusy:
+Questy poboczne, główna linia fabularna, zdobywanie znaczków zapytania, granie bez pośpiechu czy też przewijania w moim przypadku było to ugranie ~13 godzin
+dodatkowy system upgrade'u dla ekwipunku. To mi się podoba, bo jak ktoś ma dużo pieniędzy to może zacząć wydawać sobie a tak to nie było na co wydawać.
+sountrack,fabuła, klimat,postacie które zapadają na długo w pamięci
+Shani
+Nowe osiągnięcia nawet jedno dla żartów zrobione
+Wybory i ich konsekwencje
Minusy:
??? Brak??? nic nie przychodzi mi do głowy co mogłoby być źle z tym dodatkiem.
Ocena: 9/10
2. The Talos Principle: Road To Gehenna
DLC fabularne na które czekałem po świetnej podstawce.
Plusy:
+DLC dla graczy, którzy grali w podstawkę i są obyci w mechanice działania czyli poziom trudności w rozwiązywaniu łamigłówek wyższy.
+4 światy z łamigłówkami - co dało w sumie 17 łamigłówek. Przy grze spędziłem 11 godzin (jest to czas,który spędziłem na łamigłówkach i czytaniu terminala) bez pośpiechu.
+Ciekawe teksty do czytania na terminalach a nawet i "mini gierki".
+Nie odbyło się bez gwiazdek i secret room'a
Minusy:
Jest trochę problemów z teksturami, ale patche to naprawią.
Ocena: 9/10
- Posty: 1184
- Rejestracja: 17 lut 2013, o 06:42
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Outer Space
- Podziękował: 7 razy
- Podziękowania: 16 razy
- Kontakt:

Plusy:
- przyjemna dla oka oprawa graficzna
- miejsce rozmieszczenia wież ma znaczenia
- dość długa kampania (jak na TD) + bonusowe misje
- nie jest kolejnym klonem Kingdom Rush lub Fieldrunners
- zróżnicowane poziomy trudności
- dość ciekawa fabuła jak na ten typ gry
- róznorodni strażnicy
- ładne efekty ataku wież energetycznych
- była w IG Hump Daz bundlu
Minusy:
- achievementy wymagające "kosmicznego grindowania" (patrz- kup wszystkie ulepszenia w zbrojowni-do gwiazdki może skończę)
- zbyt duża ilość poziomów ulepszeń (np.10 ulepszeń żywotności każdej wieży)
- na poziomie trudności psycho bronie orbitalne są za słabe
- ze względu na długie fale dość monotonna
Ocena: 8/10 (w kategorii Tower Defensów)
- Posty: 204
- Rejestracja: 8 wrz 2013, o 11:16
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował: 3 razy
- Podziękowania: 5 razy
- Kontakt:
Jak dla mnie Road To Gehenna okazała się rozczarowująca. Brak nowych mechanik, brak nowych środowisk, tylko żółte zagadki o wiele łatwiejsze niż te z podstawki. Nawet wszystkie gwiazdki znalazłem bez poradnika. Nie to że DLC jest złe ale skoro za podstawę zapłaciłem 7euro i oceniłem na solidne 9/10 to płacąc 3,5 euro za DLC liczyłem na trochę więcej niż 17 zagadek. Ode mnie Road To Gehenna dostaje 6/10. Polecam poczekać, aż stanieje poniżej 2 euro i kupić jeśli czujesz niedosyt po podstawce.Breaking Bread pisze:
Ocena: 9/10
2. The Talos Principle: Road To Gehenna
DLC fabularne na które czekałem po świetnej podstawce.
Plusy:
+DLC dla graczy, którzy grali w podstawkę i są obyci w mechanice działania czyli poziom trudności w rozwiązywaniu łamigłówek wyższy.
+4 światy z łamigłówkami - co dało w sumie 17 łamigłówek. Przy grze spędziłem 11 godzin (jest to czas,który spędziłem na łamigłówkach i czytaniu terminala) bez pośpiechu.
+Ciekawe teksty do czytania na terminalach a nawet i "mini gierki".
+Nie odbyło się bez gwiazdek i secret room'a
Minusy:
Jest trochę problemów z teksturami, ale patche to naprawią.
Ocena: 9/10
- Posty: 4199
- Rejestracja: 21 lis 2012, o 13:22
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Chojnów
- Podziękował: 92 razy
- Podziękowania: 123 razy
- Kontakt:


Plusy:
+ dynamiczna kampania ze zróżnicowanymi misjami
+ różnorodne bronie
+ przyjemne odmóżdżające strzelanie
Minusy:
- strasznie krótka
- grafika nie powala
- skrypty
- ale o co chodzi w fabule?
Ocena: 7+/10
- Posty: 774
- Rejestracja: 8 lip 2013, o 19:38
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował: 7 razy
- Podziękowania: 46 razy
- Kontakt:
Magicka 2
Paradox potrafił zaskoczyć. Wydawca ten jest kojarzony głównie ze skomplikowanymi strategiami, jak Europa Universalis. Pewnego dnia postanowił jednak wydać coś zupełnie innego. "Symulator maga" stworzony przez Arrowhead nie posiadał żadnego elementu tamtych gier. Chyba że uznamy myślenie nad odpowiednimi kombinacjami czarów pod konkretnych wrogów za element strategiczny.
Gra należy do gatunku zwanego "hack'n'slash". Choć tłumaczenie tej nazwy średnio oddaje jej istotę. Niby postacie mają w łapach miecze(lub inne bronie, jak... kiełbaska na patyku), ale używają ich sporadycznie. Przede wszystkim walczymy z użyciem magii. Do dyspozycji jest 8 żywiołów, można je mieszać niemal dowolnie - niektóre kombinacje są naturalnie niedostępne, jak ziemia + elektryczność, ale te ograniczenia mają sens, a możliwości i tak jest od groma. Mana nie jest dla nas blokującą barierą, bo... czegoś takiego tu nie ma. Czary rzucamy tak szybko, jak nam tylko palce pozwolą. Do tego można je rzucać na siebie, przed siebie, wokół swojej postaci, a nawet na broń. Proste, rozbudowane, genialne. A jakby tego było mało, dochodzą dodatkowe kombinacje, które po wciśnięciu spacji dają dodatkowe efekty - "magicki" typu przyspieszenie, teleportacja, a nawet przywołanie burzy z piorunami.
Poza świetnym systemem walki gra cechuje się też sporą dawką humoru. To kopalnia zabawnych tekstów i nawiązań do filmów, gier, książek i innych rzeczy, które teraz nie przychodzą mi do głowy - ciężko zapamiętać je wszystkie. Fabuła nie powala, jest tylko pretekstem do parcia naprzód, ale po drodze i tak doskonale się bawimy, co chwila trafiając na jakiś zabawny tekst czy skupiając się na kolejnej potyczce z wrogami. A najlepsze jest to, że nie trzeba grać samemu - dostępna jest kooperacja dla maksymalnie czterech osób. W takiej ekipie można przejść całą kampanię, nie tylko dodatkowe wyzwania. A zawsze aktywny friendly fire sprawia, że trzeba się jeszcze bardziej skupić, a potem ożywiać wszystkich kumpli lub samemu czekać na ożywienie, bo chaos jest taki, że nie sposób tego ogarnąć. I co by się nie działo, wszyscy bawią się świetnie.
Zauważcie, że nadal pisałem o części pierwszej - to nie błąd. Magicka 2, choć tworzona przez inne studio(Pieces Interactive), w gruncie rzeczy jest taka sama. No, prawie. Łatwo zauważyć pewne różnice. W większości, niestety, stawiają tę nowszą część na niższej pozycji. Zacznijmy od tego, co zrobiono lepiej. Widać to na pierwszy rzut oka. Grafika została znacznie poprawiona, co szczególnie widać podczas rzucania zaklęć. Ogień, pioruny, woda, promienie życia/śmierci, lód - wszystko prezentuje się cudownie, jest nieporównywalnie lepiej. Poprzecznka nie była zawieszona wysoko pod tym względem, ale twórcy zrobili kawał dobrej roboty ze strony wizualnej. Oprócz tego pojawiła się obsługa innych kontrolerów niż klawiatura, jak również dodatkowy system używania magicków. Poza wklepywaniem kombinacji, co byłoby trudne ze względu na nowe sterowanie dla padów, można je przypisać do jednego klawisza. By nie było za łatwo, ta metoda wiąże się z cooldownem, którego przy tradycyjnym rzucaniu nie ma - balans w tym miejscu jest zachowany.
Z drobnostek można jeszcze wspomnieć o wybieraniu wyposażenia postaci - bierzemy dowolną z odblokowanych szat, a kostur i broń dobieramy osobno. Nie jesteśmy już zmuszeni do używania kompletnych zestawów, można sobie taki złożyć wedle własnego pomysłu. Dobór lepszego uzbrojenia może pomóc w grze, ale jesli ktoś uważa, że jest zbyt łatwo, może też użyć najgorszego. A potem dorzucić zestaw artefaktów - są to dodatkowe opcje, dzięki którym można manipulować wieloma składowymi rozgrywki. Możemy sobie dodać więcej punktów życia na stałe, zwiększyć siłę czarów... Ale te wartości da się też pomniejszać, co poskutkuje znacznie trudniejszą grą. Dla każdego coś miłego. Ostatnia nowość to chowańce - latające duszki, które oprócz możliwych bonusów do czarów potrafią nas ożywić. Szczególnie przydatne podczas gry solo.
Grafika nie jest najważniejsza - to hasło pasuje do gry idealnie. Parę małych nowinek gameplayu nie ratuje, a cała reszta to w większości zmiany na gorsze. Przede wszystkim: budowa kampanii. Misji jest mniej, ale są dłuższe, niż w poprzedniczce. I momentami strasznie się ciągną. Ma się wrażenie, że spędziło się w grze więcej czasu, niż rzeczywiście minęło, co jest typowym objawem znużenia. Może to dlatego, że rodzajów wrogów jest mało i kolejne poziomy nie wprowadzają zbyt wielu nowych. Może po prostu design poziomów jest nudny. Może poziom trudności niepotrzebnie podskoczył, wrogów jest od groma i zdają się mieć za duzo punktów życia, nawet kiedy atakujemy ich żywiołami, które zadają im więcej obrażeń(a już jedynka była uznawana za grę trudną). Prawdopodobnie problemem jest to wszystko naraz. Brakuje tu czegoś, co sprawiało, że w oryginał chciało się grać dłużej. Jedyna próba zmiany monotonnej rozgrywki nastąpiła podczas walki z ostatnim bossem, niestety pomysł w praktyce okazał się mocno średni.
Warto wspomnieć o tym, że developerzy najwyraźniej wzięli sobie do serca narzekania fanów Magicki. Braków w grze było znacznie więcej. Nie dało się choćby połączyć niektórych żywiołów w jeden nowy. Ogień i woda dają parę, ale z 5 slotów, które można wypełniać elementami, para w ten sposób zajmowała dwa, a kiedyś automatycznie te dwie składowe po wybraniu łączyły się w jedno szare kółko. Ten patent na szczęście powrócił w patchu, przy okazji dodając też brakujące połączenie z jedynki, czyli lód + woda, a także coś całkiem nowego: truciznę, tworzoną z elementów wody i śmierci. Zamiast pójść na łatwiznę, dodano coś od siebie. O łataniu całej rzeszy bugów też nie wolno zapominać. Twórcy się rehabilitują i jest szansa, że gra będzie jeszcze lepsza. To taka ciekawostka, która nie ma wpływu na ocenę - w końcu piszę o produkcie, który mam przed sobą już teraz.
Została jeszcze muzyka. Ukończyłem grę, przesłuchałem cały soundtrack, a mimo to nie jestem sobie w stanie przypomnieć żadnego utworu. Nuty z części pierwszej nadal potrafię wyciągnąć z odmętów mojej głowy. Do tego developerzy sami nieświadomie zachęcają do porównywania ścieżki dźwiękowej z obu gier poprzez pewien namiot na jednym z pierwszych poziomów. Po wejściu do niego słychać znajomy motyw z jedynki. Wychodzimy z niego i nagle robi się nijako. Fajny smaczek dla fanów przypadkiem obnażył kolejną słabość nowszej produkcji.
Możecie odnieść wrażenie, że to gra zła i pozytywna ocena to chochlik drukarski. Z perspektywy poprzednika trudno silić się na pochwały, kiedy produkcja z 2011 roku niemal wszystko robi lepiej. Nie oznacza to jednak, że dwójka jest słaba. Grając w kooperacji nie zwraca się uwagi na większość błędów i tak powinno się tę produkcję ogrywać. Tym bardziej, że nie ma zbyt wielu tytułów, które się do tego nadają równie dobrze. Polecam dogadać się ze znajomymi i zaopatrzyć w 4-pak podczas promocji, nie będziecie żałować tej decyzji.
Paradox potrafił zaskoczyć. Wydawca ten jest kojarzony głównie ze skomplikowanymi strategiami, jak Europa Universalis. Pewnego dnia postanowił jednak wydać coś zupełnie innego. "Symulator maga" stworzony przez Arrowhead nie posiadał żadnego elementu tamtych gier. Chyba że uznamy myślenie nad odpowiednimi kombinacjami czarów pod konkretnych wrogów za element strategiczny.
Gra należy do gatunku zwanego "hack'n'slash". Choć tłumaczenie tej nazwy średnio oddaje jej istotę. Niby postacie mają w łapach miecze(lub inne bronie, jak... kiełbaska na patyku), ale używają ich sporadycznie. Przede wszystkim walczymy z użyciem magii. Do dyspozycji jest 8 żywiołów, można je mieszać niemal dowolnie - niektóre kombinacje są naturalnie niedostępne, jak ziemia + elektryczność, ale te ograniczenia mają sens, a możliwości i tak jest od groma. Mana nie jest dla nas blokującą barierą, bo... czegoś takiego tu nie ma. Czary rzucamy tak szybko, jak nam tylko palce pozwolą. Do tego można je rzucać na siebie, przed siebie, wokół swojej postaci, a nawet na broń. Proste, rozbudowane, genialne. A jakby tego było mało, dochodzą dodatkowe kombinacje, które po wciśnięciu spacji dają dodatkowe efekty - "magicki" typu przyspieszenie, teleportacja, a nawet przywołanie burzy z piorunami.
Poza świetnym systemem walki gra cechuje się też sporą dawką humoru. To kopalnia zabawnych tekstów i nawiązań do filmów, gier, książek i innych rzeczy, które teraz nie przychodzą mi do głowy - ciężko zapamiętać je wszystkie. Fabuła nie powala, jest tylko pretekstem do parcia naprzód, ale po drodze i tak doskonale się bawimy, co chwila trafiając na jakiś zabawny tekst czy skupiając się na kolejnej potyczce z wrogami. A najlepsze jest to, że nie trzeba grać samemu - dostępna jest kooperacja dla maksymalnie czterech osób. W takiej ekipie można przejść całą kampanię, nie tylko dodatkowe wyzwania. A zawsze aktywny friendly fire sprawia, że trzeba się jeszcze bardziej skupić, a potem ożywiać wszystkich kumpli lub samemu czekać na ożywienie, bo chaos jest taki, że nie sposób tego ogarnąć. I co by się nie działo, wszyscy bawią się świetnie.
Zauważcie, że nadal pisałem o części pierwszej - to nie błąd. Magicka 2, choć tworzona przez inne studio(Pieces Interactive), w gruncie rzeczy jest taka sama. No, prawie. Łatwo zauważyć pewne różnice. W większości, niestety, stawiają tę nowszą część na niższej pozycji. Zacznijmy od tego, co zrobiono lepiej. Widać to na pierwszy rzut oka. Grafika została znacznie poprawiona, co szczególnie widać podczas rzucania zaklęć. Ogień, pioruny, woda, promienie życia/śmierci, lód - wszystko prezentuje się cudownie, jest nieporównywalnie lepiej. Poprzecznka nie była zawieszona wysoko pod tym względem, ale twórcy zrobili kawał dobrej roboty ze strony wizualnej. Oprócz tego pojawiła się obsługa innych kontrolerów niż klawiatura, jak również dodatkowy system używania magicków. Poza wklepywaniem kombinacji, co byłoby trudne ze względu na nowe sterowanie dla padów, można je przypisać do jednego klawisza. By nie było za łatwo, ta metoda wiąże się z cooldownem, którego przy tradycyjnym rzucaniu nie ma - balans w tym miejscu jest zachowany.
Z drobnostek można jeszcze wspomnieć o wybieraniu wyposażenia postaci - bierzemy dowolną z odblokowanych szat, a kostur i broń dobieramy osobno. Nie jesteśmy już zmuszeni do używania kompletnych zestawów, można sobie taki złożyć wedle własnego pomysłu. Dobór lepszego uzbrojenia może pomóc w grze, ale jesli ktoś uważa, że jest zbyt łatwo, może też użyć najgorszego. A potem dorzucić zestaw artefaktów - są to dodatkowe opcje, dzięki którym można manipulować wieloma składowymi rozgrywki. Możemy sobie dodać więcej punktów życia na stałe, zwiększyć siłę czarów... Ale te wartości da się też pomniejszać, co poskutkuje znacznie trudniejszą grą. Dla każdego coś miłego. Ostatnia nowość to chowańce - latające duszki, które oprócz możliwych bonusów do czarów potrafią nas ożywić. Szczególnie przydatne podczas gry solo.
Grafika nie jest najważniejsza - to hasło pasuje do gry idealnie. Parę małych nowinek gameplayu nie ratuje, a cała reszta to w większości zmiany na gorsze. Przede wszystkim: budowa kampanii. Misji jest mniej, ale są dłuższe, niż w poprzedniczce. I momentami strasznie się ciągną. Ma się wrażenie, że spędziło się w grze więcej czasu, niż rzeczywiście minęło, co jest typowym objawem znużenia. Może to dlatego, że rodzajów wrogów jest mało i kolejne poziomy nie wprowadzają zbyt wielu nowych. Może po prostu design poziomów jest nudny. Może poziom trudności niepotrzebnie podskoczył, wrogów jest od groma i zdają się mieć za duzo punktów życia, nawet kiedy atakujemy ich żywiołami, które zadają im więcej obrażeń(a już jedynka była uznawana za grę trudną). Prawdopodobnie problemem jest to wszystko naraz. Brakuje tu czegoś, co sprawiało, że w oryginał chciało się grać dłużej. Jedyna próba zmiany monotonnej rozgrywki nastąpiła podczas walki z ostatnim bossem, niestety pomysł w praktyce okazał się mocno średni.
Warto wspomnieć o tym, że developerzy najwyraźniej wzięli sobie do serca narzekania fanów Magicki. Braków w grze było znacznie więcej. Nie dało się choćby połączyć niektórych żywiołów w jeden nowy. Ogień i woda dają parę, ale z 5 slotów, które można wypełniać elementami, para w ten sposób zajmowała dwa, a kiedyś automatycznie te dwie składowe po wybraniu łączyły się w jedno szare kółko. Ten patent na szczęście powrócił w patchu, przy okazji dodając też brakujące połączenie z jedynki, czyli lód + woda, a także coś całkiem nowego: truciznę, tworzoną z elementów wody i śmierci. Zamiast pójść na łatwiznę, dodano coś od siebie. O łataniu całej rzeszy bugów też nie wolno zapominać. Twórcy się rehabilitują i jest szansa, że gra będzie jeszcze lepsza. To taka ciekawostka, która nie ma wpływu na ocenę - w końcu piszę o produkcie, który mam przed sobą już teraz.
Została jeszcze muzyka. Ukończyłem grę, przesłuchałem cały soundtrack, a mimo to nie jestem sobie w stanie przypomnieć żadnego utworu. Nuty z części pierwszej nadal potrafię wyciągnąć z odmętów mojej głowy. Do tego developerzy sami nieświadomie zachęcają do porównywania ścieżki dźwiękowej z obu gier poprzez pewien namiot na jednym z pierwszych poziomów. Po wejściu do niego słychać znajomy motyw z jedynki. Wychodzimy z niego i nagle robi się nijako. Fajny smaczek dla fanów przypadkiem obnażył kolejną słabość nowszej produkcji.
Możecie odnieść wrażenie, że to gra zła i pozytywna ocena to chochlik drukarski. Z perspektywy poprzednika trudno silić się na pochwały, kiedy produkcja z 2011 roku niemal wszystko robi lepiej. Nie oznacza to jednak, że dwójka jest słaba. Grając w kooperacji nie zwraca się uwagi na większość błędów i tak powinno się tę produkcję ogrywać. Tym bardziej, że nie ma zbyt wielu tytułów, które się do tego nadają równie dobrze. Polecam dogadać się ze znajomymi i zaopatrzyć w 4-pak podczas promocji, nie będziecie żałować tej decyzji.
- Posty: 2584
- Rejestracja: 3 gru 2012, o 16:40
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował: 80 razy
- Podziękowania: 317 razy
- Kontakt:
9 Clues: The Secret of Serpent Creek
+ Niezgorsze etapy hidden object i sekwencje detektywistyczne,
- Zagadki się powtarzają,
- Średniawa historia,
- Bardzo krótka
Ocena: 5/10
9 Clues: The Secret of Serpent Creek to jak na razie najsłabsze HOPA od Artifex Mundi z jakim miałem do czynienia. Historia jest mało ciekawa i dość przewidywalna, a postacie w ogóle nie zapadają w pamięć. Jeśli chodzi o mechanikę rozgrywki, to gra korzysta ze sprawdzonych schematów, choć pojawiło się tu pewne novum w postaci sekwencji detektywistycznych, które są całkiem miłą odskocznią. Niemniej jednak od gierki, która trwa nieco ponad dwie godziny oczekiwałbym nieco większego zróżnicowania zagadek i chociaż kilku momentów wartych zapamiętania, a takowych nie uświadczyłem. Pograć można, ale szału nie ma, więc wystawiam piąteczkę.
+ Niezgorsze etapy hidden object i sekwencje detektywistyczne,
- Zagadki się powtarzają,
- Średniawa historia,
- Bardzo krótka
Ocena: 5/10
9 Clues: The Secret of Serpent Creek to jak na razie najsłabsze HOPA od Artifex Mundi z jakim miałem do czynienia. Historia jest mało ciekawa i dość przewidywalna, a postacie w ogóle nie zapadają w pamięć. Jeśli chodzi o mechanikę rozgrywki, to gra korzysta ze sprawdzonych schematów, choć pojawiło się tu pewne novum w postaci sekwencji detektywistycznych, które są całkiem miłą odskocznią. Niemniej jednak od gierki, która trwa nieco ponad dwie godziny oczekiwałbym nieco większego zróżnicowania zagadek i chociaż kilku momentów wartych zapamiętania, a takowych nie uświadczyłem. Pograć można, ale szału nie ma, więc wystawiam piąteczkę.
- Posty: 1112
- Rejestracja: 24 mar 2015, o 19:20
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował: 143 razy
- Podziękowania: 455 razy
- Kontakt:
A ja polecam Alien Isolation 

zagraj w modern warfare to bedziesz wiedzial bo w 2 kontynuuje sie fabule z mw1Hemiq pisze:Call of Duty: Modern Warfare 2 (X360) - dobry, choć krótki FPS. Gorszy od pierwszego MW.
Plusy:
+ dynamiczna kampania ze zróżnicowanymi misjami
+ różnorodne bronie
+ przyjemne odmóżdżające strzelanie
Minusy:
- strasznie krótka
- grafika nie powala
- skrypty
- ale o co chodzi w fabule?
Ocena: 7+/10

Kupiłem za 9 złotych Star Wars The Force Unleashed na PC, bo słyszałem że to dobry Star Wars jest. Pograłem jakiś czas i nie potrafię grać dalej... Ja rozumiem, że to nie jest gra z 2015 roku, ale jest dla mnie okropnie toporna i nieczytelna. Szczerze mówiąc, grałem w jakiegoś Force Unleashed'a na Nintendo i była to plaformówka, w którą grało mi się 10 razy przyjemniej niż w tego na PC. Być może za dużo oczekiwałem od tego, ale nie mam zamiaru tego kończyć.
Plusy:
+Przyznam, że fabularny motyw mi się podoba
Minusy:
-toporność
-nieczytelność
-fizyka (latające baloniki zamiast ciał)
-brak MOCY
Plusy:
+Przyznam, że fabularny motyw mi się podoba
Minusy:
-toporność
-nieczytelność
-fizyka (latające baloniki zamiast ciał)
-brak MOCY
- Posty: 1662
- Rejestracja: 9 lip 2013, o 17:59
- Płeć: Kobieta
- Lokalizacja: -17.660700, -150.639132
- Podziękował: 4 razy
- Podziękowania: 41 razy
- Kontakt:
SW:TFU to są takie bardziej "filmy" z fajną grafiką i dość przyjemną eliminacją przeciwników używając mocy i miecza świetlnego, niż coś po czym można się spodziewać rewelacyjnej fabuły (bo przewidywalna i krótka - pierwsza gra to jakieś 10, druga to 8 godzin grania).