Korzystając z niedawnej promocji na Originie, zakupiłem sobie za ok. 4,5 zł:
Medal of Honor: Warfighter
Boże, jak dobrze, że nie kupiłem tej gry zaraz po premierze - akurat się wtedy ożeniłem i było mi głupio pierwsze wspólne pieniądze wydać na grę komputerową. Tak zabugowanego tworu dawno nie wałkowałem i tylko umiłowanie do strzelanek w klimatach wojennych dopchnęło mnie do końca kampanii - za multiplayer się nawet nie biorę.
Kampania:
Gra jest kontynuacją MoH wydanego wcześniej, o czym świadczy m.in.:
Postać Dusty'ego, który w poprzedniej części był naszym partnerem w akcji, a także jego nawiązanie do bohatera poległego pod koniec tamtej gry - słowa "Za Rabbita", które wypowiada tuż przed ostatnią misją, której celem jest wyeliminowanie głównego antagonisty
Wcielamy się w niej w dwóch bohaterów:
- Stumpa, z którym możemy zaznać uroków pola bitwy (biegać z karabinem, snajpić, prowadzić ostrzał "kaem-em" z helikoptera etc.)
- Preachera, którego historia napędza fabularny aspekt gry (ratowanie małżeństwa, próba zerwania z zawodem,
) oraz - oprócz typowej wojskowej sieczki - pozwala zakosztować rozgrywki w trochę innym wymiarze (skradanie, pościgi samochodowe)
Tyle słowem wstępu. Teraz w skrócie:
Plusy:
1. Zróżnicowane misje, w trakcie których można np.:
- uciekać samochodem po wielkim mieście. Ucieczka autostradą przypominała mi pościgi z NFS: Most Wanted i dała dużo frajdy. Do tego uciekamy na kilkupiętrowym parkingu, w wąskich uliczkach i w dzielnicy mieszkalnej (ta część stanowi raczej "samochodową skradankę, w trakcie której kryjemy się na podjazdach i w bocznych uliczkach, czekając aż będziemy mogli spokojnie ruszyć dalej).
- prowadzić ostrzał z łodzi, a potem samemu nią kierować,
- gonić samochodem po jakimś bliskowschodnim miasteczku,
- prowadzić MAARS-a (robota z karabinem),
- bawić się w snajpera,
- bawić się w piesze pościgi/ucieczki,
- bawić się w Sama Fischera i sprzątać wrogów po cichu.
2. Ciekawe mapy - bez względu na charakter misji, nie wieje z nich nudą.
3. GROM, z którym mamy okazję współpracować.
4. Niezła jakość cutscenek, w tym
odpowiednia doza patosu na pogrzebie Mothera, choć i tak mogło być lepiej
.
5. Ciekawe rozwiązanie z forsowaniem drzwi i odblokowywaniem kolejnych metod (łomem, strzelbą, taśmą wybuchową, toporkiem etc.).
Minusy:
1. Nieskończona amunicja w broni podstawowej. O ile jestem w stanie przeboleć plecaki bez dna towarzyszy broni, którzy wręczą tyle magazynków do karabinu, ile dusza zapragnie, o tyle nie jestem w stanie zrozumieć, czym kierowali się twórcy, gdy postanowili nie ograniczać ilości amunicji w broni osobistej. W efekcie misja, która mogłaby być hardkorowo trudna (skradanie na statku), a przez to znacznie bardziej realistyczna i porywająca, nawet na najwyższym poziomie trudności nie stanowi większego problemu.
2. Niewidzialne ściany i momentami dziwne zachowania gry:
- Zdarza się, że towarzysze podczas przemieszczania się nie trafiają w drzwi lub na schody. W efekcie biegną chwile w miejscu, a potem gra magicznie ich teleportuje we właściwy rejon. W niektórych momentach powstają w związku z tym niewidzialne ściany, które uniemożliwiają graczowi swobodny bieg po mapie, dopóki Voodoo, czy inny Mother nie raczy w końcu "zaskoczyć".
- Czasami nie ładują się skrypty i po oczyszczeniu jakiejś lokacji, oddział nie rusza dalej,
- Przeciwnikom zdarza się wypaść/teleportować poza tekstury,
- Niektóre osłony zapewniają większą ochronę, niż powinny - czasem przeciwnikowi zdarza się całkiem znacznie wystawać poza daną przeszkodę, a i tak nie da się go ściągnąć,
- Niektóre osłony nie dają się "skanować", choć w teorii powinny - większość drewnianych osłon rozpada się pod naporem pocisków, a także udało mi się zabić kilku przeciwników przez kartonowe paczki, ale było też kilka miejsc, w których z powodzeniem powinno się utłuc przeciwnika przez ścianę/dyktę/stół, a się nie dało.
3. W związku z dziwnym przemieszczaniem przeciwników (nagły teleport z osłonę lub wtopienie w ścianę), bywa, że stają się kuloodporni na czas tej operacji i choć samemu wtedy nie jest się w stanie ich unieszkodliwić, oni z powodzeniem prowadzą ostrzał - zaliczyłem w ten sposób kilka naprawdę frustrujących zgonów.
4. Najwyższy poziom trudności wcale taki trudny nie jest - gdyby nie bugi, myślę, że byłaby to pierwsza gra, którą przeszedłbym bez umierania.
5. Fabuła jest mimo wszystko płytka i przewidywalna. Typowy motyw: terroryści, których trzeba unieszkodliwić, wzbogacony o prywatne rozterki jednego z głównych bohaterów.
6. Gra się często wykrzacza (może to wina Windowsa 10? Komputer mam całkiem niezły), lub śmiesznie "zawiesza": czasem gdy powinien uruchomić się jakiś skrypt, np. z forsowaniem drzwi, lub cutscenka nic się nie dzieje. Bywa, że na tym się kończy i trzeba restartować grę, a bywa, że po chwili ruszy, ale dźwięk będzie zupełnie niezsynchronizowany z obrazem i trzeba będzie wczytać ostatni punkt kontrolny. Co ciekawe, gdy uruchamia się ponownie grę po takim wykrzaczeniu, gra od razu uruchamia się do momentu, w którym coś "poszło nie tak" - z pominięciem intro i menu.
Ogólnie daję tej grze 5/10, co wciąż mieści się w moim przedziale gier względnie okej