mightydong pisze: dlaczego fincher? imho slabiak. sredniawe filmy z duzymi czarnymi dziurami (zaginiona dziewczyna to kpina btw)
cieszy chociaz ze tez uznajesz interstellar za gowno p;
Pardon, ale co jest w Fincherze takiego strasznego? Fantastyczne przygotowane, zawsze staranne openingi (widać, ze wzorem dla niego był niezrównany Saul Bass, któremu zawdzięczamy wejściówki m.in. do Vertigo, Przylądka strachu, Kasyna), umiejętne operowanie napięciem, staranna praca kamery, zawsze nienaganny dobór obsady. Nawet kiedy wybierał średniaków, umiał skorzystać z tego, co mogli filmowi zaoferować - jak choćby Ben Affleck w Zaginionej dziewczynie.
Słabiak i ogólna nijakość to chyba akurat najmniej pasujące do Finchera określenia. To raczej reżyser w typie Hitchcocka - obraca się ciągle w kręgach kina popkulturowego, ale za każdym razem usiłuje przełamywać schematyczność gatunków, zaskoczyć widza zwrotem fabularnym lub choćby innym spojrzeniem na wielokrotnie opowiadany już problem. Taka jest choćby Zaginiona dziewczyna - udany miks dramatu sądowego, thrillera, komentarza dot. siły nowych mediów i ich funkcjonowania, kina sensacyjnego z motywem porwania. Od początku myli tropy, żongluje naszymi sympatiami do bohaterów, świetnie komentuje swoje poszukiwania w kolejnych ujęciach - film kończy przecież ujęcie paradoksalne, w którym widzimy przerażonego bohatera granego przez Afflecka, który siedzi na łóżku i zastanawia się, czy jest bezpieczny. To symetryczne ujęcie do tego, co wcześniej w filmie pokazywał nam już Fincher - z tą różnicą, że wtedy przerażona i niepewna była kobieta.