Gdyby ten pomysł wszedł ze dwie dekady temu:
Mama: "Kończ grać w komputer i bierz się do nauki!"
Uczeń: "Mama, ale ja gram w lekturę..."
A tak na poważnie - niby wszystko fajnie, ale ciężko mi sobie wyobrazić akurat This War of Mine jako lekturę, bo w samą produkcję jeszcze nie grałem (oj kupko wstydu). O ile konkretną grę cechuje zwarta (liniowa) historia oraz silnie zarysowane postaci to pewnie i ma to sens, nie wyobrażam sobie za to analizy na lekcji pełnoprawnego rpg jak Wiesiek gdzie główny wątek to jedno, aktywności poboczne to drugie a to że my sterujemy tym statkiem to trzecie - jak to ugryźć?
Książka i film to media, które mają swój ustalony porządek, początek i koniec. Z grami bywa zgoła inaczej, bo sami wchodzimy w rolę protagonisty, dokonujemy wyborów. Gry są świetnym medium dla opowiadania historii również z tego względu, że pozwalają nam stać się jej częścią, ale brak ram zaburza mi całe wyobrażenie o grach jako lekturze. Być może problemem dla mnie jest to, że lektura kojarzy mi się jednoznacznie z czymś zamkniętym.
EDIT: Tak sie ślamazarzyłem z wysłaniem, że dwa nowe posty zdążyły wskoczyć...
