Dlatego też jak dla mnie bitcoin nie różni się niczym od złota w WOWie. To złoto ma swoją wartość, są na nie klienci. Jedynym kosztem wytworzenia złota jest prąd, internet i czas jednak nadal jest to tylko wirtualne złoto w grze. Towar który tak naprawdę nie ma żadnej wartości w przeciwieństwie do pieniędzy.Niestety, obecnie raczej nie warto zaprzątać sobie głowy wizją zdobytego w ten sposób bogactwa — szansa na zdobycie wielu bitcoinów niewielkim kosztem istniała na samym początku istnienia waluty. Jej pierwsi użytkownicy w krótkim czasie wydobyli miliony bitcoinów (w ciągu trzech lat wydobyto niemal jedną trzecią wszystkich bitcoinów, a 21 milionów ma być w obiegu około 2033 roku). Ci, którzy dołączyli do systemu później, musieli dostarczać coraz więcej mocy obliczeniowej, która przekładała się na coraz niższe wpływy. Trudność wydobycia 1 BTC jest kilkaset tysięcy razy większa niż na początku działania systemu.
Problem w tym, że ludzie nie są uczciwi. To znaczy ja i Wy, drodzy Czytelnicy, z pewnością jesteśmy, podobnie jak nasi znajomi. Niestety, nie mamy gwarancji, że równie uczciwi są wszyscy korzystający z bitcoinów. Co z tego wynika? Wiąże się to z ryzykiem, że wartość bitcoina nie jest naturalnie kształtowana przez ludzi zainteresowanych rozwojem nowej waluty i wspólnym korzystaniem z niej, ale wynika z zawyżania jego kursu przez osoby zainteresowane tworzeniem bańki spekulacyjnej.
Ponieważ wcześni użytkownicy waluty (np. dzięki znajomości z jej twórcą) na samym początku wydobyli dla siebie setki tysięcy czy miliony BTC, można oczekiwać, że gdy kurs osiągnie odpowiednio wysoki poziom, mogą chcieć na tym szybko zarobić.
Większość z pierwszych wykopanych BTC nie została w ogóle ruszona, (…) wykopane monety zostały przelane na jeden adres i nic więcej się z nimi nie dzieje. W obiegu jest nie więcej niż połowa wykopanych monet, a większość po wykopaniu nie zmieniła właściciela
Użytkownicy bitcoinów wciąż zatem muszą liczyć się z ewentualnością, że waluta funkcjonuje na zasadzie podobnej do piramidy finansowej — rośnie w siłę tak długo, jak długo przybywa nowych użytkowników. A gdy kurs będzie odpowiednio wysoki (wyższy niż podczas bańki w 2011 roku), posiadacze znacznych ilości bitcoinów sprzedadzą je, wywołując gwałtowny spadek wartości i podkopując zaufanie do BTC, a następnie przestaną zawracać sobie głowę jakąś wirtualną walutą, leżąc na górach zielonych banknotów.
Jest jeszcze jedno zagrożenie, które może położyć się cieniem na przyszłości bitcoina. Trudno oczekiwać, że rządzący będą przypatrywać się z założonymi rękami, jak zawierane są transakcje, których nikt nie kontroluje, nie obciąża podatkami, nie żąda wyjaśnień i nie dolicza karnych odsetek za brak podpisu w którymś z pól formularza o skomplikowanej nazwie, wydawanego we wtorki w drugim okienku po lewej w pokoju 307b. Nie chodzi tu nawet o kupowanie narkotyków czy broni, ale o zwykłą sprzedaż np. jakiejś usługi, z której fiskus nie ściągnie 23 proc. VAT-u.
Bitcoin, nazywany niekiedy walutą technolibertarian, może zatem paść ofiarą własnego sukcesu. Gdy tworząc alternatywny rynek, zabierze państwom zbyt wiele dochodów z podatków, może po prostu zostać zakazany, a jego użytkownicy jako zagrożenia bezpieczeństwa narodowego szybko przekonają się, że od waluty kontrolowanej przez państwo nie ma ucieczki.
I jak to z giełdą czy kursem walut bywa. Ja nie widzę powodu aby taki 1 BTC był wary 1700 zł. Bo niby czemu akurat 1700 zł a nie 4 zł lub 50 000 zł. Niby kto ustala kurs BTC i w oparciu o co? Giełdy BTC? Giełdy to spekulanci. Giełdy służą wyciąganiu pieniędzy od frajerów którym się wmawia że coś co kupili za 3 zł a było warte 1 zł będzie warte 5 zł. Problem w tym że to nadal będzie warte 1 zł. Dana firma jest warta więcej jeśli jej "fizyczna" wartość rośnie. Do tego dochodzi kwestia tworzenia spółek z o.o., spółek córek itd. gdzie właściciele nie odpowiadają swoim majątkiem. Pięknie ten system ukazał film "Wilk z Wall Street". Pompowanie baniek, wartości akcji w oparciu o zaufanie a jak chcesz wypłacić zysk to dostajesz wielkie nic.