
Recenzja gry Everspace 2. Kosmiczna przygoda wciąga niczym czarna dziura
Wydana w 2017 roku pierwsza część Everspace była jedynie prostym kosmicznym rogalikiem. Z tego też powodu do dwójki podchodziłem jak pies do jeża, powątpiewając w to, że twórcy będą w stanie wyjść poza ramy prostej strzelanki i zaproponować nam monumentalną przygodę. Och, jak bardzo się myliłem…
Recenzowana gra: Everspace 2
Ogrywaliśmy na: PC (GTX 1660 Ti, Intel i5-9300H, 16 GB RAM)
Data premiery: 6.04.2023 (premiera wersji 1.0)
Platformy: PC
Deweloper: Rockfish Games
Wydawca: Rockfish Games
Recenzja Everspace 2 powstała na bazie wydanej 6 kwietnia pełnej wersji gry. Wcześniej tytuł dostępny był przez ponad dwa lata w fazie Early Access.
Kosmiczna odyseja pełną gębą
Nie jestem fanem zdradzania zbyt wielu szczegółów fabuły w opisach gier, dlatego jedynie nakreślę z grubsza, z czym mamy do czynienia w recenzowanym Everspace 2.
Głównym bohaterem opowieści jest Adam, klon pilota, którego mieliśmy okazję poznać przy okazji ogrywania jedynki. Znajomość poprzedniczki nie jest jednak istotna dla odbioru dzieła Rockfish Games. Poza drobnymi nawiązaniami nie znajdziemy tu nic, co wymuszałoby uważne ogranie pierwowzoru. Z naszym protagonistą spotykamy się w momencie, gdy ten planuje uciec ze Strefy Zdemilitaryzowanej, w której przebywa, ukrywając się przed ścigającymi go siłami kolonialnymi. Nie wszystko jednak idzie tak, jak powinno. Jak się pewnie domyślacie, nie da się kryć za kosmiczną skałą zbyt długo, a jako że bohater nie stroni od podejmowania ryzyka, realizowane przez niego akcje mają różne, często daleko idące konsekwencje. O ile kilka pierwszych godzin rozgrywki mija nam dość spokojnie, tak później wszystko toczy się niczym w dobrym filmie sensacyjnym. A im dalej w las, tym lepiej.

Fabułę poznajemy głównie za pośrednictwem dialogów, wyświetlanych w postaci chmurek, w trakcie zabawy. Dodatkowo, co jakiś czas, aktywują się krótkie przerywniki filmowe, a kluczowe momenty przedstawiane są przy pomocy statycznych, ręcznie rysowanych kadrów, przywodzących na myśl komiksy. Kampania Everspace 2 jest naprawdę długa, różnorodna i wciągająca, a jakby tego było mało, czeka nas też mnóstwo zadań pobocznych i grindowania.
Pewnym minusem dla niektórych może być fakt, iż wszystko toczy się tu w z góry ustalony sposób. Nie mamy żadnego wpływu na to, jak potoczą się nasze losy, czy nasi przyjaciele zginą, czy też przeżyją. Po prostu podążamy wytyczoną przez twórców drogą. Nieliczne wybory, które możemy podejmować przy okazji niektórych misji, wpływają jedynie w niewielki sposób na ich przebieg. Na plus zasługuje natomiast polska wersja językowa. Choć to tylko napisy, tak znacznie ułatwiają odbiór produkcji, zwłaszcza gdy dialogi odpalą się akurat w samym środku walki.
Piu, piu, piu z laserka
Lwią część czasu spędzimy zmagając się z wrogiem, dlatego system walki i rozbudowy naszego statku zasługuje na osobny akapit. Rozgrywkę rozpoczynamy z prostym karabinem laserowym, szybko otrzymujemy jednak dostęp do rakiet, min i wielu innych rodzajów oręża. Po kilku godzinach nasz statek jest już latającą fortecą, gotową na wszystko, co może przytrafić się w przestrzeni kosmicznej. Do naszej dyspozycji oddano kilkanaście rodzajów broni, różniących się pomiędzy sobą sposobem prowadzenia ognia, szybkostrzelnością, czy też rodzajem zadawanych obrażeń. Do tego na pojeździe możemy instalować rozmaite osłony, pancerze, generatory energii i liczne dodatki, które pomogą nam w boju, w tym leczące nanoroboty, czy generatory impulsów blokujące na kilka sekund możliwość oddania strzału wrogom. Broń można kupować, ale znajdziemy jej sporo także w skrzynkach i wrakach statków. Ogólnie rzecz biorąc, nie ma sensu inwestować ciężko zarobionej kasy w sprzęt, bo zaraz i tak wypadnie nam coś lepszego. Twórcy zadbali o prosty system craftingu, pozwalający na ulepszanie i wytwarzanie nowych przedmiotów.

Choć jednocześnie możemy mieć zamontowane 2-3 bronie główne i 1-2 dodatkowe, warto tachać w ekwipunku sprzęt, który sprawdzi się w określonych sytuacjach. Latając lekkim myśliwcem, zazwyczaj wyposażony byłem w środki bojowe krótkiego i średniego zasięgu zadające wysokie obrażenia, lecz zużywające sporo energii, co wymuszało na mnie stosowanie taktyki „ugryzienia i odskoku”. Dopóki grupka rywali liczyła sobie maksymalnie kilka statków, zazwyczaj nie było problemów. Jeśli jednak przeciwników było więcej, a do tego znajdowali się wśród nich snajperzy, którzy jednym strzałem są w stanie zdjąć cały pancerz… byłem na to przygotowany. Ekwipunek można zmieniać w locie, dlatego też na parę chwil zakładałem pukawkę pozwalającą razić oponentów z bezpiecznego dystansu i eliminowałem bądź osłabiałem najbardziej zagrażające mi jednostki. Później szybka podmianka na standardowy szpej i pozostawało tylko dokończyć dzieła.
Pojedynki są dynamiczne i efektowne. Na ekranie sporo się dzieje, a lawirowanie pomiędzy pociskami wroga, przy jednoczesnym okładaniu go ogniem, wymagają wprawy. Choć początkowo system walki może sprawiać problemy, po kilku godzinach będziecie czuć się jak ryba w wodzie. Inne gry o kosmosie powinny brać z Everspace 2 przykład. Warto zaznaczyć, że bitwy toczymy nie tylko w międzygwiezdnej przestrzeni. Czasem przyjdzie nam gonić statki wroga na powierzchni planety, unikając przy tym pocisków z wieżyczek, parę razy zlecimy też do podziemnych tuneli.
Początkowy statek nie jest jedynym, który znajdziemy w grze. Łącznie czeka na nas 9 pojazdów, podzielonych na trzy klasy – lekkie, średnie i ciężkie. Te pierwsze są najszybsze i najbardziej zwrotne, jednak bardzo podatne na obrażenia. Trzeba wykazać się nie lada zręcznością, by przetrwać w nich większe bitwy. Dużo lepszym wyborem, zwłaszcza dla początkującego gracza, są masywniejsze okręty, które, choć mniej żwawe, są w stanie znieść potężniejszy ostrzał (osobiście polecam Vindicatora, który jest najszybszym statkiem należącym do klasy ciężkiej, a do tego dysponuje armią dronów zadających wrogowi spore obrażenia). Warto spróbować kilku pojazdów i ostatecznie wybrać ten, który najbardziej pasuje do naszego stylu gry. Niestety jest to droga zabawa. Na najlepsze statki trzeba zbierać kredyty przez co najmniej kilka-kilkanaście godzin.

Nie samą walką klon żyje
I choć przez większą część czasu będziemy walczyć, przynajmniej gdy zdecydujemy się na podążanie za głównym wątkiem fabularnym, tak czasem przyjdzie nam chwilę odpocząć od pojedynków.
Eksplorowanie kolejnych zakamarków kosmosu wciąga. W poszczególnych układach czekają na nas nie tylko piękne widoczki, ale i mnóstwo sprzętu czy zasobów. Owszem, wszędzie kręcą się banici, jednak nie zawsze trzeba wchodzić z nimi w otwarty konflikt. Czasem wystarczy wbić, zrobić swoje i ruszyć dalej. Do tego dochodzą też zlecenia, które bardzo często skupiają się właśnie na podleceniu w konkretne miejsce galaktyki i dostarczeniu towarów załodze bazy, bądź znalezieniu kilku paczuszek w miejscu katastrofy transportowca. Misje te, choć są świetnym źródłem kasy – a tej cały czas brakuje – są nudne, a do tego momentami frustrujące. Namierzenie kilku małych świecących kropeczek pomiędzy tonami skał i stali nie jest prostym zadaniem.

Dobrym sposobem na szybki zarobek jest także handel. W grze dostępnych jest kilkanaście różnych towarów, których cena w poszczególnych częściach galaktyki jest różna. Zgodnie z elementarną zasadą „kupić taniej, sprzedać drożej”, możemy więc latać tam i z powrotem, ciułając kolejne kredyty. Nie jest to wyzwaniem, gdyż sama ekonomia jest mocno uproszczona. Przy każdym towarze znajdziemy bowiem pasek, który wskaże nam czy cena produktu w danym układzie jest niska i warto go kupić, czy też akurat jest duże zapotrzebowanie i akurat tu warto pozbyć się chomikowanych w luku bagażowym pudełek.
Są też zagadki…
I właśnie z tym elementem miałem najwięcej problemów. Nie to, że przytłoczyła mnie trudność tychże łamigłówek, bo co jak co, ale te akurat są banalne i mało różnorodne. Zazwyczaj chodzi w nich o przeniesienie baterii bądź beczek z jednego miejsca w drugie i włożenie obiektu do odpowiedniego gniazda, co otwiera przejście do małego pomieszczenia z nagrodą. Nic trudnego. Problem leży gdzie indziej. Tachane przez nas przedmioty mają tendencję do przyklejania się do tekstur. Kilka razy zdarzyło mi się powtarzać dany etap tylko dlatego, że targając baterię, wpadłem w ścianę i później za nic nie mogłem jej odczepić. Miałem także okazję wrzucić wybuchową beczkę do wnętrza obiektu, przez zamknięte drzwi…te, które miałem przy jej pomocy otworzyć. A przynajmniej tak mi się wydaje, bo zdarzenie to tak mnie zirytowało, że odleciałem z tego układu i nigdy już do niego nie powróciłem.

W kosmosie wszyscy usłyszą Twój krzyk
Kosmos w recenzowanym Everspace 2 jest piękny, różnorodny i… względnie pusty. Nie zrozumcie mnie jednak źle. To akurat spora zaleta, która dodaje produkcji realizmu. W trakcie przygód co rusz latamy z jednej strony układu na drugi. Długie odcinki pokonujemy przy pomocy napędu międzygwiezdnego, więc całość zajmuje raptem maksymalnie kilkadziesiąt sekund. Niestety, o ile sporą część tego czasu spędzimy na podziwianiu przesuwających się w oddali planet i gwiazd, tak nie braknie również ekranów ładowania. Te wyświetlają się zarówno przy rozpędzaniu statku, jak i po dolocie do celu. Może się więc zdarzyć, że więcej zajmie nam podziwianie migających na dole ekranu kropeczek, niż trwać będzie sama animacja lotu.
Podróże nie zawsze polegają jedynie na transporcie z punktu A do punktu B. W trakcie lotu czasami aktywują się zdarzenia losowe, a my mamy okazję zdecydować czy zboczymy z ustalonego toru, by pomóc atakowanej przez banitów jednostce, lub żeby rzucić okiem na układ, w którym mogą być ciekawe zasoby, czy też lecimy dalej. Początkowo często zatrzymywałem się w takich sytuacjach, później uznałem to za stratę czasu. Uratowane jednostki nie wynagradzają nas zbyt sowicie, a dużo ciekawsze rzeczy zazwyczaj można było znaleźć w trakcie misji fabularnych. W kolejnych godzinach gry uczestniczyłem w zdarzeniach losowych okazyjnie, tylko po to, by dozbierać zasobów niezbędnych do ulepszenia, które akurat było mi potrzebne.


Graficznie jest dobrze. Nawet bardzo. Kosmos jest piękny i poszczególne scenerie potrafią zachwycić. Świetnie wypada także walka. Błyskające lasery, wybuchy, smugi za pracującym na pełnych obrotach silnikiem – cudo. Mimo tego, że grę testowałem na dość wiekowym pececie, widoczki robiły wrażenie. Całość chodziła także nad wyraz płynnie. Na średnich ustawieniach jakości właściwie cały czas trzymało stabilne 60 klatek na sekundę. Lekkie spadki pojawiały się jedynie przy większych zawieruchach, nie było to jednak uciążliwe. Początkowo miałem też problem z klatkowaniem podczas używania przyspieszenia, jednak usterka ta została wyeliminowana w jednym z patchów, stąd nie wliczam jej już do minusów.
Czy warto zagrać w Everspace 2?
Niniejsza recenzja Everspace 2 powstała po ukończeniu przeze mnie głównego wątku fabularnego. Polatałem też za zleceniami, zrobiłem wiele misji pobocznych, zniszczyłem kilkanaście baz wroga. Sporo czasu „zmarnowałem” na kręceniu się bez celu, szukając zasobów i wrogów, z których mogłoby wypaść coś ciekawego. To jednak tylko kropla w morzu tego, co jeszcze na mnie czeka. Wciąż nie zwiedziłem wszystkich zakamarków kosmosu, wciąż czeka na mnie kilka misji, wypadałoby też zarobić na statek, który tak mi się spodobał… W innych tytułach zazwyczaj kończyło się na tym, że po zakończeniu wątku głównego usuwałem grę z dysku i przenosiłem się niezwłocznie do kolejnej produkcji. Everspace 2 będzie wyjątkiem, bo zamierzam jeszcze trochę polatać. A to już coś znaczy. Jeśli lubicie gry o kosmosie, nie zastanawiajcie się ani chwili. Jak najbardziej warto.

Zespół stojący za tą produkcją planuje już jedno darmowe DLC zawierające nowe statki, przedmioty, personalizację statków, bossów, Starożytne Szczeliny (end-game pojedynki o stopniowo rosnącym poziomie trudności, w których do zdobycia będzie wyposażenie i broń), plany oraz dodatkowe historie i zadania. Na horyzoncie majaczy też pełnoprawne, płatne rozszerzenie kontynuujące wątek fabularny. W lecie możemy natomiast spodziewać się wersji dedykowanej konsolom PlayStation 5 i Xbox Series.

Ocena: 8,5/10
To jedna z tych gier, które włączasz wieczorem „na godzinkę”, po czym idziesz spać o 5 nad ranem. Rockfish sięgnęło gwiazd, tworząc najlepszą kosmiczną strzelankę ostatnich lat.
Co nam się podobało:
- Atrakcyjna oprawa graficzna, nawet na przeciętnym PC
- Tony zawartości pobocznej
- Latanie to czysta przyjemność
- Wiele opcji rozbudowy i dostosowania statku pod siebie
- Pełna zwrotów akcji fabuła
- Dynamiczna i efektowna walka
- Polska wersja językowa
- WCIĄGA!
Co nie przypadło nam do gustu:
- Drobne bugi graficzne
- Obiekty blokujące się w teksturach
- Nierówny poziom misji pobocznych i nudne zlecenia
- Historia długo się rozkręca
Jak zagrać w Everspace 2?
Gra aktualnie dostępna jest wyłącznie na PC (Steam, GOG, Microsoft Store). Możecie zdecydować się na zakup swojej kopii, bądź sprawdzenie tytułu za pośrednictwem PC Game Pass.