
Recenzja gry Dredge. Melancholijny survival horror w rybackim kutrze
W życiu każdego człowieka przychodzi czas, żeby rzucić to wszystko i wyjechać w Bieszczady. Recenzowane Dredge nikogo w Karpaty nie zabierze, ale w zamian zaoferuje eskapizm na pokładzie kutra rybackiego. Przy tej grze albo wypoczniesz, albo oszalejesz.
- Recenzowana gra: Dredge
- Ogrywaliśmy na: Steam Deck
- Data premiery: 30.03.2023 r.
- Platformy: PC, PS4, PS5, XOne, Xbox Series, Switch
- Deweloper: Black Salt Games
- Wydawca: Team17 / Cenega
Za dnia symulatorem, w nocy zaś horrorem
Nazwanie Dredge „symulatorem” jest może trochę na wyrost, bowiem większość mechanik łowienia jest tutaj bardzo umowna. Połów nie jest realizowany jeden do jednego jak w realnym świecie, a został sprowadzony do roli minigierki, w której kluczem jest wciśnięcie odpowiedniego przycisku w wyznaczonym okienku czasowym. Postać, w której ta mechanika występuje, jest uzależniona od gatunku ryby lub przedmiotu, który aktualnie zaczepiliśmy na haczyk. Raz wskaźnik będzie przebiegał jednostajnym ruchem po okręgu, raz – niczym wahadło – po kilku poprzecinanych odcinkach. Nawet jeśli z suchego tekstu tak nie wynika, to w praktyce takie podejście sprawdza się bardzo dobrze. Na przestrzeni całej gry będziemy łowić rybki setki, jeśli nie tysiące razy. Zbytnie skomplikowanie tego segmentu wpłynęłoby negatywnie na tempo rozgrywki i w szerszej perspektywie zaczęłoby irytować.
Wędkarstwo to tylko wierzchnia warstwa recenzowanego Dredge. Równie ważnym elementem jest eksploracja świata podzielonego na pięć zróżnicowanych regionów. W zależności od miejsca, w którym aktualnie przebywamy, natrafimy na zupełnie inną faunę. Z początku nasz kuter nie będzie w stanie poradzić sobie z każdym rodzajem ławicy. Dopiero po skrupulatnym rozwinięciu pokładowego sprzętu otrzymujemy możliwość wyciągania na brzeg między innymi ryb zamieszkujących oceaniczne głębiny. Łącznie w grze znajdziemy 125 gatunków morskich stworzeń, które zostały podzielone na osiem różnych kategorii, a do wyłowienia każdej z nich potrzeba odpowiedniego osprzętu.
Ograniczenia początkowego kutra wpływają na znacznie więcej aspektów. System dobowy sprawia, że planując każdą kolejną przepłyniętą milę, musimy brać pod uwagę czas, pozostały do zachodu słońca. Podstawowa łódź jest powolna, niezwrotna i praktycznie bezbronna podczas konfrontacji z koszmarami czyhającymi w ciemności. Wraz z nastaniem nocy zaczyna obniżać się poziom poczytalności naszego bohatera. Wraz z podupadającym zdrowiem psychicznym, na mapie świata będą pojawiać się coraz większe zagrożenia. Kluczem do sukcesu jest odpowiednie balansowanie na krawędzi szaleństwa i dobre zarządzanie czasem.



Póty Przedwieczny będzie trwał, póki obłędu poznasz słodki smak
Wystarczy przespać się do rana w jednej z osad, żeby poczytalności wróciła do standardowego poziomu, ale jeśli spędzimy zbyt dużo czasu na pełnym morzu, to prędzej czy później czeka nas taki sam koniec jak każdy z wraków rozbity w okolicach Szpiku Większego. Atmosfera rodem z dzieł Lovecrafta zaczyna się zagęszczać wraz z zajściem słońca. Co prawda umowna szata graficzna znacznie tonuje odczuwaną grozę, to nadal nocne mary są tak namacalne, że sam z siebie często wolałem przeczekać noc, niż ryzykować zgon. Cykl dobowy sprawia, że Dredge stresuje wyłącznie w tak dużym stopniu, na jaki mamy ochotę. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby całkowicie zignorować wypływanie nocą. Tak samo, aby poczuć większe emocje, można specjalnie poruszać się wyłącznie w mroku, dodatkowo w nieulepszonym kutrze.
Kuter rozbudowujemy w dokach nadmorskich miasteczek. Mieszkańcy poszczególnych wysp z wielką chęcią odkupią od nas wyłowione kręgowce, a zarobione w ten sposób pieniądze możemy przeznaczyć na naprawę i rozwój łodzi. System tworzenia nowych elementów jest prosty, wymaga od gracza tylko dwóch rzeczy: gotówki i odpowiednich surowców. Dolary zarabiamy na wykonywaniu swojego zawodu, z kolei surowce niezbędne do rozwoju musimy odszukać na własną rękę. Przeważnie złom, drewno i tkaniny, potrzebne do ulepszenia łajby, można znaleźć w okolicach zatopionych tu i ówdzie kutrów.
Postęp rozwoju wyposażenia jest ograniczany przez wymóg odkrycia konkretnej technologii. Z początku nie możemy wybierać się na dalekie eskapady, dopiero po wykonaniu pierwszych misji otrzymamy specjalne przedmioty. Zębatki wykorzystuje się w dokach do badań nad nowymi narzędziami. Nowe wędki, sieci rybackie, lepsze silniki czy mocniejsze oświetlenie możemy zamontować dopiero po ich odblokowaniu. Rupiecie potrzebne do tej czynności są na wagę złota, otrzymujemy je głównie za wykonywanie zadań, ale od święta kilka sztuk możemy wyłowić z morskich odmętów. Z uwagi na rzadkość występowania tych przedmiotów, rozbudowa kutra o jakikolwiek nowy element jest powodem do otwierania szampana.
The Thing That Should Not Be
Fani prozy Lovecrafta poczują się tutaj jak w domu. Mając styczność z dowolnym dziełem traktującym o Wielkich Przedwiecznych, doskonale wiadomo, co nas czeka w trakcie przygody z Dredge. Główny wątek fabularny skupia się na Kolekcjonerze, zamieszkującym bezludną wyspę, dla którego musimy zebrać pięć przedmiotów porozrzucanych po sąsiadujących terenach. W każdej większej wiosce natrafimy na ludzi żyjących własnymi problemami. Niesienie pomocy w głównej mierze jest opcjonalne, jednak aby dobrnąć do napisów, mimo wszystko należy doprowadzić do końca kilka drugorzędnych opowieści, bowiem w innym wypadku nie odkryjemy położenia wspomnianych kolekcjonerskich antyków.
Połączenie w głównej mierze błahej historii z pobocznymi wątkami wyszło grze tylko na dobre. Dzięki temu nie dość, że musimy zwiedzić lwią cześć świata przedstawionego, to niejednokrotnie będziemy mieli szansę na poznanie znacznie lepszych opowieści. Fabuła w recenzowanym Dredge nie jest najwyższych lotów, pełni przede wszystkim funkcję motywacyjną, dając pretekst do zaglądania w najdalsze zakątki Greater Marrow. Zróżnicowane miejscówki sprawiają, że aż chce się płynąć przed siebie, z ciekawości „a nuż będzie coś interesującego za tą wyspą”, dlatego szkoda, że mapa nie rozstała bardziej rozbudowana. Z jednej strony chciałbym więcej wysp i dodatkowych aktywności, z drugiej, niepotrzebne rozciągnięcie mogło doprowadzić do sytuacji, w której rozgrywka zacznie nużyć. Mimo wszystko po wyczyszczeniu wszystkiego, co się dało, nadal czułem spory niedosyt.
W eksploracji pomaga świetna ścieżka dźwiękowa, zmieniająca się dynamicznie w stosunku do wydarzeń na ekranie. Melancholijna melodia rozbrzmiewająca podczas spokojnych połowów potrafi szybko przejść w żwawe nuty, zwiastujące nieuchronny kontakt z czymś nie do końca realnym. Bez wątpienia największą zaletą Dredge jest atmosfera, która towarzyszy nam od początku do końca. Odkładając na bok wszystkie niuanse rozgrywki, dostajemy niezwykle klimatyczną przygodę, która angażuje od początku do końca. Syndrom „jeszcze jednej misji” jest tutaj silny.
Tytuł ogrywałem na Steam Decku i nie mogę się do niego w żaden sposób przyczepić, jeśli chodzi o optymalizację. Płynna rozgrywka w natywnej dla tego urządzenia rozdzielczości nie dziwi, kiedy spojrzymy na wymagania sprzętowe. Dredge w żadnym razie nie wymęczy komputerów. Umowna grafika i mimo wszystko niezbyt duża dynamika całości, sprawiają, że nawet dziesięcioletni pecet powinien dać radę odpalić grę w zadowalającej jakości.


Czy warto zagrać w Dredge?
Recenzowane Dredge sprawdzi się idealnie podczas oczekiwania na kolejne „duże” premiery. Oryginalne połączenie kilku różnych gatunków to świetny detoks od grania w blockbustery stawiające na sprawdzone schematy. Nie można trafić lepiej, jeśli szukacie czegoś względnie świeżego, do umilenia kilku wolnych wieczorów. Zręczne wykorzystanie motywów wykreowanych blisko wiek temu w głowie Lovecrafta dodatkowo punktuje u graczy zaznajomionych z prozą słynnego Samotnika. Całość odpręża i przeraża jednocześnie, chociaż poziom grozy zależy wyłącznie od osobistych podejścia, dlatego Dredge będzie dobrym wyborem nawet dla osób, które nie przepadają za horrorami.

Ocena: 8,5/10
Idealny tytuł dla fanów prozy Samotnika z Providence i graczy, którzy szukają czegoś świeżego. Oryginalny miks gatunkowy angażuje aż do samych napisów końcowych.
Co nam się podobało:
- Atmosfera dzieł Lovecrafta wprost wylewa się z ekranu
- Główny wątek naturalnie połączony z zadaniami pobocznymi
- Udany miszmasz gatunkowy. Dredge to symulator rybaka i psychologiczny survival horror z elementami RPG w jednym
- Porządne udźwiękowienie, potęgujące wrażenia
- Rozwój rybackiego kutra zachęcający do eksploracji świata
Co nie przypadło nam do gustu:
- Mimo wszystko niezbyt wiele treści. Chciałoby się więcej
- Na otwartym morzu napotkamy głównie ryby i halucynacje. Brakuje zdarzeń z czymkolwiek bardziej przyziemnym
Gdzie kupić Dredge na PC i konsole?
Dredge w wersji na konsole kupicie od 109 zł, pudełkowe wydanie dostępne jest ok. 9 zł drożej. Najniższą ceną mogą cieszyć się gracze pecetowi, aktualnie klucz Steam jest dostępny od 77,79 zł.
PC: Sprawdź najniższą cenę klucza Steam Dredge na GG.Deals
PS4 / PS5: Dredge (wersja cyfrowa) – 109 zł
Switch: Dredge (wersja cyfrowa) – 109 zł – Nintendo eShop
PS5: Dredge Deluxe Edition (wersja pudełkowa) – 119 zł – Ceneo
XOne / XSX: Dredge Deluxe Edition (wersja pudełkowa) – 118,99 zł – Ceneo