Jeti Game Awards 2012 - Nagrody Specjalne
Zapraszam do mojego nie-małego podsumowania roku 2012 w świecie gier video.
Ostrzegam, że tekst ten jest skrajnie subiektywny, ale nie zrażajcie się, bo może znajdziecie w nim coś dla siebie. Zachęcam was do dyskusji i dzielenia się swoimi typami w komentarzach.
Zbyt „piękne” żeby było prawdziwe – Walking Dead
Nie zrozumcie mnie źle. Walking Dead bardzo mi się podobało mimo tego, że nie znoszę przygodówek. Przez 3 odcinki byłem co chwila poruszony lub zaszokowany. Zobaczyłem tam rzeczy, których nigdy nie spodziewałbym się po grze video i przez dłuższy czas bardzo przeżywałem wszystkie wybory, których musiałem pod presją czasu oraz sytuacji dokonać. Później jednak czar pryska. Jeśli narzekaliście na Heavy Rain, to teraz może przestaniecie. W porównaniu do Żywych Trupów była to naprawdę nieliniowa historia, na którą mieliśmy wpływ. Do tego sceny z 4 i 5 odcinka nie są już tak mocne jak wcześniejsze, a autorzy zbyt szybko wystrzelali się z pomysłów. Dopiero pod koniec pojawił się jeden ciekawy twist fabularny, który mnie zaskoczył. Dość już narzekania. Jeśli nie graliście, to zróbcie to. To bezapelacyjny must-have, który być może zostanie uznany za jeden z kamieni milowych w historii gier. Pewnie po wszystkich zachwytach mediów i graczy spodziewałem się zbyt wiele.
Najgorsi bohaterowie – James Heller z Prototype 2, Ben z Walking Dead, Królik Oswald z Epic Mickey 2
James to naiwny dureń i popychadło. Neandertalczyk nie mający za grosz wyobraźni, bezmyślnie wierzący we wszystkie bzdury, które się mu wciska i jak wierny pies, wykonujący wszystkie polecenia, że aż zęby bolą, kiedy się na to patrzy. Nie chcę o nim pamiętać, ale lepiej by było, żeby developerzy wzięli go za przestrogę i nie popełniali podobnych błędów. O Benie nie napiszę prawie nic, bo nie chcę nikomu zepsuć zabawy, ale po prostu go nienawidzę. To chyba pierwszy taki NPC, którego bym najchętniej w pierwszej, lepszej chwili odstrzelił. Potrafił zepsuć wszystko, co sobie zaplanowałem. Na koniec zostawiłem Oswalda, nieocenionego w każdym trudnym momencie. Nie dość, że nie pomoże przy koniecznych do dalszego przejścia gry kontekstowych akcjach, to jeszcze zepchnie w przepaść przy pierwszej możliwej okazji. Najlepszy przyjaciel każdej myszki!
Deal roku – Playstation Plus
Przemiana tej usługi jest wręcz spektakularna. Z pośmiewiska branży stała się chyba najbardziej korzystną cenowo ofertą dla graczy. Nie mam pojęcia w jaki sposób może się to opłacać, ale korzystam, chylę czoła i liczę na kolejne, świetne tytuły. Chyba pierwszy raz w życiu każdy, nawet niezbyt zamożny posiadacz PS3 w Polsce, ma więcej gier do zaliczenia niż jest w stanie ograć.
Zachwyt nad byle badziewiem – gry indie
Te względnie ciekawe, wydane w 2012 roku, jestem policzyć na palcach jednej ręki. Oczywiście chodzi mi tylko o te prawdziwie niezależne, a nie po prostu mniejsze gry stworzone przez kilkanaście-kilkadziesiąt osób, nierzadko wydane przez Microsoft, Sony czy Warner Bros. Od dłuższego czasu w mediach nasila się zainteresowanie pierdołami wyciągniętymi ze śmietnika, kilkoma sklejonymi pikselami, muzyką w midi i efektami kilkudziesięciogodzinnych game-jamów. Co z wami ludzie? Tyle narzeka się ubogie, niedopracowane gry od wielkich studiów, a co chwilę słyszę zachwyty nad zrobionymi na kolanie platformówkami lub nudnym klikaniem kursorem w jakieś kwadraciki. To takie artystyczne i hipsterskie.
Epitafium – Studio Liverpool (dawne Psygnosis)
Chyba najbardziej zasłużone z zamkniętych w tym roku studiów. Od dłuższego czasu produkowali już tylko kolejne odsłony serii Wipeout, które jednak zawsze były przynajmniej bardzo dobre. Nie inaczej z 2048 na Vitę. Jako że sprzęt nie znalazł zbyt wielu nabywców, to odbiło się to też na sprzedaży samej gry. Studio podobno przeżerało od dłuższego czasu spore sumy pieniędzy, efektów pracy nie można było oglądać zbyt często. Skasowano także produkowaną przez nich, niezapowiedzianą skradankę. Marka Wipeout nie została jednak porzucona, a pieczę nad nią (i ponoć sporą część pracowników Studia Liverpool) przejęło Evolution, więc jej losy nie są stracone.
Han Solo Shot First – drama wokół zakończenia Mass Effect 3
Pewnych rzeczy się nie robi. Abstrahując już od jakości i (nie)dorzeczności zakończenia sagi Mass Effect, panowie z Bioware pokazali, że nie mają jaj. Co innego przyznać, że spieprzyło się sprawę, a co innego uginać się pod bezsensownymi żądaniami gawiedzi. Skończyłem grę niedługo po premierze i taką chcę ją pamiętać. Boję się, że ten precedens poskutkuje kolejnymi podobnymi sytuacjami. Chcieliście kiedyś ocalić Aeris?
Najlepsze Gearsy – Binary Domain
Moim zdaniem lepsze od oryginału. Robociki ślicznie się sypią, nie zwracają uwagi na odstrzelone główki i czołgają się do nas, kiedy pozbawiliśmy je nóżek. Cudeńka! Locusty tak nie potrafią. Do tego jest to historia, która naprawdę potrafi poruszyć, zaskoczyć i zmusić do myślenia. To japońska wizja cyberpunku, podobna trochę do Ghost in the Shell, ale w formie przystępnej dla przeciętnego zjadacza bigosu. Jest kilka drobnych udziwnień i paru ciekawych bossów, ale bez cienia infantylności i metroseksualnych chłopców z wielkimi mieczami. Jeśli jeszcze nie graliście, to zróbcie to. Binary Domain dostępne jest za grosze, a lepszej okazji może już nie być. Sprzedano jedynie ok. 350 tys. kopii (wg vgchartz) i na sequel chyba nie ma co liczyć.
Przekręt roku – crowdfunding
Jesteś upadłą gwiazdą branży i od lat nie stworzyłeś żadnej dobrej (albo po prostu żadnej) gry? Każdy poważny wydawca zbywa twoje propozycje śmiechem? Spróbuj Kickstartera! Najlepiej jeśli zagrasz na nostalgii starych pryków i odświeżysz martwy od 70 lat gatunek. Stwórz filmik, który ma pokazać twą wielką wizję. Nie przejmuj się tym, że będzie oderwany od rzeczywistości. Dziadki będą się jarać, bo przecież wszyscy wiedzą, że najlepsze gry były na Amigę czy inne Atari. Możesz zrobić nawet najgorsze krapiszcze, a kasa spłynie do ciebie sama. Jeśli się nie przyjmie, to już nie twój problem. Co ci dadzą, jest twoje.
Najlepsze DLC wycięte z gry – Z Prochów (Mass Effect 3)
Jakież zamieszanie wzbudził ten „dodatek”, prawda? Całkowicie słusznie, bo skandalem jest pozbawienie graczy najciekawszego kompana w drużynie. Javik to ktoś zupełnie inny od reszty – nietuzinkowy, na swój sposób staroświecki i posługujący się nieco innym, niż większość mieszkańców świata Mass Effect, system wartości. Nie zmienia on zbyt wiele w historii gry, ale jego komentarze są niesamowicie ciekawe, cyniczne, a czasem wręcz zabawne. Wzbudził we mnie więcej sympatii, niż jakikolwiek inny bohater serii. Jeśli jeszcze nie graliście, to zastanówcie się poważnie nad zakupem tego DLC, choć to ciężki wybór – stracić wartościową część gry czy dać zarobić cwaniakom z EA?
Łobuz roku – Capcom
Activision się w tym roku nie postarało (Bobby! Gdzie Online Passy?), a Ubisoft co najwyżej troszkę poprztykał się PC-towcami. EA robiło co mogło, ale mistrz może być tylko jeden. Chłopaki z Capcomu trochę się pośpieszyli i zrobili o 12 postaci za dużo. Co z tym fantem zrobić? Dać za „darmo”? Co to, to nie. Lepiej schować na płycie, liczyć, że nikt nie zauważy i zarobić dodatkowe kilkanaście dolarów. Za DLC z kampanią Ady Wong do Resident Evil 6, na szczęście nie trzeba już płacić. Po co je w podobny sposób ukryto i udostępniono po tygodniu? To już wiedzą tylko tęgie, japońskie głowy. Ciekawe czy następnym razem wyciągną z tego wnioski i „dodatki” będziemy musieli pobrać sobie sami. Szczytem złośliwości jest jednak to, co zrobiono z Asura’s Wrath. Chcesz zobaczyć prawdziwe zakończenie? Kup je. Nie zapomnij o kilku rozdziałach, które pominąłeś.
Najbardziej sympatyczna gra o zwierzątkach – Tokyo Jungle
To chyba najdziwniejszy, najzabawniejszy i najbardziej wciągający roguelike, w jakiego grałem. U podstaw to prosty hack n’ slash z dwoma rodzajami ataku i kilkoma mechanikami, polegającymi na ukrywaniu się, ucieczce etc. Jego magia tkwi jednak w zupełnie czym innym. Przez cały czas musimy mieć na uwadze nasz głód i czas życia. Mamy kilkanaście szybko upływających lat, musimy się w tym czasie wyżywić i przetrwać walkę z silniejszymi. Jest także mnóstwo zadań do wykonania i terytoriów do przejęcia (oraz oznaczenia 😉 ). Kiedy wiemy, że nasze życie dobiega końca, musimy znaleźć i przekonać odpowiednią partnerkę do posiadania potomstwa. W ten sposób dobre geny nie zginą, a my gramy dalej coraz silniejszymi osobnikami. Zasady są banalne, ale osiągnięcie dobrego wyniku jest bardzo trudne. Do odblokowania mamy sporo zwierzątek, także tych roślinożernych, którymi gra się kompletnie inaczej. To jedna z najlepszych gier roku i serdecznie ją wszystkim polecam.
Gorsze wrogiem złego – Playstation Store
Nigdy nie zrozumiem Japończyków. Jeśli robią coś dobrze, to nie ma problemu, ale jeśli jest źle, to nie myśl nawet o tym, żeby im to wypomnieć, bo może być tylko gorzej. PSS to najlepszy przykład. Wszyscy chcieli nowego sklepu. Szkoda tylko, że stary ładował się w kilka sekund, a jego następca potrzebuje ich ze 40. Wyszukiwarka wreszcie działa, ale jest tak powolna, że szybciej przebijaliśmy się przez stare kafelki. Część problemów znikła, ale pojawiły się nowe. Środowa aktualizacja sklepu przebiega jeszcze gorzej niż wcześniej. Kolejne gry, dodatki czy zawartość dla „plusiaków” pojawiają się stopniowo, a bywa też, że część dostępna jest dopiero kolejnego dnia. Żeby coś pobrać, choćby darmowe dema, trzeba przebić się przez kilka kolejnych potwierdzeń i koszyków, a wszystko w koszmarnie żółwim tempie. Nie wiem czy chcę kolejnych zmian, bo pewnie może być już tylko gorzej.
Najlepszy sprzęt, którego nikt nie ma – Playstation Vita
Ma wszystko, czego od niej chciałem i do tego biblioteka gier jak na pierwszy rok jest naprawdę dobra, mimo wszystkiego co się o niej mówi. Dlaczego jej nie mam? Sam nie wiem. Sony popełniło kilka poważnych błędów – premiera przed świętami 2011 odbyła się tylko w Japonii, do tego z zachodnimi grami, karty pamięci mają ceny rodem z Apple, większość gier wyszła w dniu premiery sprzętu, a przez kilka późniejszych miesięcy trwała posucha. Dopiero pod koniec 2012 roku sytuacja zaczęła się nieco poprawiać. Konsola dostępna jest w niższej cenie w zestawach z grami, wyszło kilka wysoko ocenianych perełek (Little Big Planet, Persona 4, Virtue’s Last Reward, Sound Shapes) i zapowiedziano też kolejne, potencjalne hity na przyszły rok (Soul Sacrifice, Tearaway, Killzone: Mercenary). Nadal to jednak o wiele za mało. Vita sprzedała się do tej pory w liczbie niecałych 4 mln, a przypominam, że wg planów firmy miało być ich 10 w ciągu 12 miesięcy od premiery. Mnie już przekonali do kupna w niedalekiej przyszłości, ale co z pozostałymi 6 mln i kolejnymi?
Pośmiewisko – rewolucja cdp.pl
Nie odmawiam tej firmie sukcesu. Stworzyli nie najgorszego Wiedźmina, uderzyli ze zdwojoną siłą przy sequelu i porządnie rozepchali się na światowym rynku dystrybucji elektronicznej gier, choć początkowo sprzedawali same stare suchary. Tego ostatniego nie potrafią jednak przełożyć na polskie realia. Stworzyli sklep bez towaru. Ich katalog to gry wydane przed kilku(nastu) laty, które kto chciał, już ma, a reszta to kompletny shovelware. Odpuszczając w ostatnich latach rynek wydawniczy, stracili prawa do wydawania gier wszystkich poważnych firm, oprócz ledwo dychającej Segi i z braku laku powracającego do ich łask Codemasters. Co oni chcą sprzedawać? Dla porównania konkurencja dwoi się i troi, by zachęcić nas do siebie. Wiele im jeszcze brakuje, ale nadrabiają to atrakcyjnymi, czasem nawet rewelacyjnymi cenami i szerokim wachlarzem gier do wyboru. Klasyki, nowości, klucze steam, wielu wydawców (Warner Bros, Square Enix, THQ, Ubisoft i inni) – mają wszystko czego potrzeba, by zostać liderem. Nie bierzcie mojego wróżenia z fusów zupełnie poważnie, ale podział rynku w przyszłości wygląda dla mnie bardzo klarownie. Cdp.pl będzie kopciuchem.
PS Pamiętacie jeszcze o gram.pl digital?
Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie – Nintendo w Polsce
Łapki w górę, kto widział Wii U w sklepie. Nie ty, Remik, tylko mieszkańcy kraju wódki i bigosu. Legendy głoszą, że w Ultimie było kilka, ale nie widziałem na to żadnych dowodów. Jedynym sposobem na zgarnięcie konsoli, jest kupienie jej za granicą (może coś się do tej pory zmieniło?). Polski dystrybutor – firma Stadlbauer – sprawia wrażenie, jakby chciała się pozbyć zgniłego jaja. Całkiem pokaźna, jak na niszową w naszym kraju markę, kampania marketingowa 3DSa w 2011 roku musiała być niezłą klapą, jeśli już zwijają interes. Będzie nowy przedstawiciel? Prowizoryczne Nintendo Polska? Wcale was to nie obchodzi? Gorzej na pewno nie będzie.
Najsmaczniejszy odgrzewany kotlet – Oddworld: Stranger’s Wrath HD
Jest to trochę naciągane, bo wyszedł rok temu, ale od ponad tygodnia dostępna jest także wersja na PS Vitę, którą wykorzystam jako wymówkę. To idealny przykład gry, która praktycznie się nie zestarzała, a co więcej, dzięki ogromnemu, jak na wersję HD, liftingowi czasem mam wrażenie, że jest całkowicie współczesna. Sama rozgrywka sprawuje się bardzo dobrze, nie straszy archaizmami i osładza niedosyt trójwymiarowych platformówek na rynku. Jak wskazuje tytuł, świat gry jest bardzo dziwny, ale dzięki temu także zabawny, szczególnie przez zamieszkujące świat kurczaki, mówiące głosem amerykańskich rednecków. Główny bohater to za to gbur i badass jakich mało. Jeśli macie grę z PS+ to nie czekajcie z zagraniem, jeśli nie, wiecie co z nią zrobić.
Jak zarobić i się przy tym nie narobić – Dowolny Crap Bundle
Trend rozpoczął się już rok wcześniej, ale w tym nasilił się granic możliwości. Nikt w to nie gra, a kupują wszyscy. Da się w ten sposób zarobić kasę nawet na najgorszych śmieciach. Najzabawniejszą paczką jest Indie Gala, która zapomniała zmienić pierwszy człon w nazwie. Pakiety tandetnych, taśmowych budżetówek od największego w Rosji producenta badziewia – 1C – są moim osobistym faworytem. Jak widać, to musi być świetny interes, bo mamy już po kilka(naście?) takich zestawów miesięcznie. Honor zachowało tylko Humble Bundle, które zawsze trzyma poziom.
Powrót – Max Payne 3
Rockstar nie bez powodu uznawany jest za jednego z Midasów świata gier. Przejęli kultową markę, zaryzykowali kilkoma istotnymi zmianami i stworzyli najlepszą grę w swojej kategorii. Z noire zostały już tylko strzępki, lecz pełne kontrastów Sao Paulo jest jeszcze lepsze i bardziej przekonujące. Favela jest miłą odmianą po wszystkich shooterach z bohaterskimi amerykanami wojującymi z Rosjanami i talibami. Niesamowicie spisuje się też trzon całej rozgrywki, czyli strzelanie. Rozsądnie wykorzystany system osłon i fizyka ruchu ciała są dla mnie szczytowym osiągnięciem wśród wszystkich całego gatunku. Grze naprawdę niewiele brakuje do ideału, chyba tylko lepszej końcówki.
Zadyszka wydawnicza – Sony
Oprócz problemów związanych PS Vitą, na pewno rzuciło się wam oczy, że po kilku tłustych latach Sony odpuściło ostatnio duże, ekskluzywne gry na PS3. Mieliśmy tylko Starhawk, Twisted Metal i Playstation All-Stars Battle Royale, które mimo dobrych recenzji przeszły bez echa. Brakowało jakiegokolwiek hitu pokroju Uncharted czy Heavy Rain. Wszystkie killery – The Last of Us, Beyond: Two Souls, God of War: Wstąpienie, nowy Sly Cooper – zostały zapowiedziane na rok 2013. Miejmy nadzieję, że wynagrodzą nam ostatnią posuchę.
Najlepsza gra, która nie jest grą – Podróż
To stwierdzenie to może trochę przesada, bo tytuł ten nie jest już tak skrajnym przypadkiem jak Flower. Jego mechanika jest jednak uproszczona do granic możliwości i bardzo się z tego powodu cieszę. Dzięki temu pierwszy plan wychodzą niesamowita estetyka i emocje. W każdym momencie miałem wrażenie, że patrzę na dzieło sztuki, które śmiało można by postawić w galerii. Jeszcze większym cudem jest ścieżka dźwiękowa, moim zdaniem całkowicie słusznie nominowana do Grammy (cokolwiek by o tych nagrodach nie powiedzieć, to dobrze, że Podróż została zauważona). Nie przypominam sobie, bym często słuchał muzyki z filmów i gier. Od utworów z Podróży nie mogę się za to oderwać. Całość spina szczątkowa, ale na swój sposób wzruszająca historia. Nieprawdopodobnie udaje się jej wywoływać mnóstwo skrajnych odczuć – zachwytu, strachu, straty i nadziei. To wszystko w ciągu 1,5 godziny i bez żadnych słów! Nie mogę sobie odmówić podlinkowania choćby jednego utworu z gry, więc robię to poniżej. Zanim stąd uciekniecie, posłuchajcie, bo naprawdę warto.
Skandal – mityczne certyfikacje
Nie chodzi o fakt ich istnienia, tylko efekty. Black Ops 2 ze skandalicznie sypiącym się kodem sieciowym i zawieszającymi konsolami, Mass Effect 3 mający chyba z 10-15 klatek na sekundę podczas cutscenek i dialogów, brak DLC do Skyrima na PS3, patche w dzień premiery w przypadku prawie każdej gry… Jak można pozwolić na wypuszczanie czegoś takiego? Sony i Microsoft powinny wreszcie „wziąć za mordę” wydawców i bezwzględnie odmawiać zgody na dopuszczanie niedopracowanych gier do swojego sprzętu, bo zaczyna to przekraczać wszelkie granice. Strach kupić cokolwiek przez pierwsze kilka miesięcy po premierze. Czy pamiętacie by zawiesiły się wam kiedyś PSX czy PS2? Raz, może 2? Czy pamiętacie spadki framerate’u? Ja nie za bardzo. Kiedy gier nie dało się łatać, podobne problemy prawie nie istniały. Nie można było sobie pozwolić na takiego technicznego bubla, jak ostatnie dzieło Bioware.
Najlepsza gra – Dragon’s Dogma
Gra ta pokazała, że walka w RPG-ach nie musi być nudna. Zręcznościowy charakter, szybkie tempo, możliwość łapania się przeciwników, szeroki wachlarz (możliwych do częstej wymiany!) klas, oryginalny system towarzyszy i niesamowicie dobre, wybitne wręcz jak na gatunek SI, biją na głowę konkurencję. Może nie było tu wielkiej fabuły i wyborów na każdym roku, ale to jedyna gra, którą chciało mi się włączyć tylko po to, żeby przez chwilę zapolować na jakąś maszkarę. Najlepsze jest to, że przeciwnicy się nie skalują i jeśli na wczesnym etapie wpakujemy się np. na gryfa, to emocje podczas ucieczki mamy gwarantowane. Jeszcze więcej wrażeń czeka nas w nocy. Jeśli nie wrócimy szybko do miasta, to wszędzie zaczyna roić się od różnorakich potworów. Zawsze trzeba mieć przy sobie latarnię, choć niewiele ona pomaga, bo to jedna z niewielu gier w której mamy prawdziwy mrok. O atakującej nas od przodu chimerze, dowiadujemy się czasem w ułamku sekundy. Podczas gry wczuwałem się w łowcę, zbaczałem z drogi, pakowałem się w ciemność i walczyłem o przetrwanie. Całość zajęła mi ponad 40 godzin, więcej niż jakakolwiek inna gra w tym roku i uważam, że było warto. Jest też świetny post game, ale moja postać poczeka z nim do nadchodzącego Dark Arisen. Jeśli lubicie Action RPG i Monster Huntera, to dla was pozycja obowiązkowa.
Na koniec zostawiłem sobie małą toplistę najlepszych gier wydanych w 2012, w które grałem. Cieszę się, jeśli jakimś cudem dotrwaliście do końca. Zapraszam do dzielenia się swoimi opiniami, grami i porażkami roku w komentarzach. Im bardziej nietypowe są wasze typy, tym będzie ciekawiej. Zamieściłem też swoją małą listę wybranych zaległości, byście nie dziwili się, że czegoś brakuje.
Tekst ten popełniłem ja, jeti
Moje TOP 10:
1. Dragon’s Dogma
2. Journey
3. Max Payne 3
4. Tokyo Jungle
5. Mass Effect 3
6. Walking Dead
7. Binary Domain
8. SSX
9. Call of Duty: Black Ops 2
10. The Unfinished Swan
Lista grzechów:
1. Little Big Planet Vita
2. Wipeout 2048
3. Gravity Rush
4. Uncharted: Złota Otchłań
5. Assassin’s Creed 3
6. Mark of the Ninja
7. Tekken Tag Tournament 2
8. Far Cry 3
9. Need for Speed Most Wanted
10. Dishonored
11. Borderlands 2
12. Spec Ops: The Line
13. Deadlight
14. Starhawk
15. Twisted Metal
16. Sound Shapes
17. Papo & Yo
18. Hotline Miami
19. Lollipop Chainsaw
20. Final Fantasy XIII-2
Tekst mocno subiektywny w związku z czym w paru punktach się nie zgadzam (crapy od 1C – WTF !), mimo to na poziomie i co najważniejsze dotyka całego przekroju spraw z ubiegłego roku, dokładnie tak, jak powinno to robić osobiste podsumowanie 🙂
Walking Dead – przygodówka zawsze pozostanie przygodówką, jak ktoś przygodówek nie lubi to raczej nie ma sensu sobie gitary zawracać.
Ciekawie opisujesz gry indie, można by to streścić że trafi się parę perełek ale większość to g…o. Jakby nie spojrzeć w segmencie gier AAA masz dokładnie to samo, odgrzewane kotlety i PR-owe projekty.
Dla przykładu, taki FTL oferuje prawidziwe wybory, trudne decyzje, podczas gdy takie wielkie tytuły jak Dragon Age czy Mass Effect to tylko czysta kosmetyka…i co da się ? Da się! I nie trzeba potem za to rządać 50 Euro…
Ukończenie diablo 3 to jakieś 6-8 godzin, tyle to ja wydarłem z dema Defender’s Quest.
Twórcy gier indie tworzą naprawdę rewelacyjne perełki, owszem wśród nich też są oszuści jak wśród wielkich wydawców, ale nie nazywałbym bardziewiem bo segment gier indie tak naprawdę wprowadza trochę świeżości i sprawia że przeciętny gracz zamiast kupić 2-3 gierki w roku od wielkich wydawców za 100-200 zł, kupi sobie kilkanaście gier przy których będzie się dobrze bawił.
Binary Domain aż takie super nie jest, samo sterowanie woła o pomstę…
Crowdfunding, cóż, ma swoje dobre i złe strony, crowdfunding pozwolił na dalsze prace nad grą Grim Dawn (od twórców Titan Quest, jedenej z lepszych gierek w swoim gatunku obok Silverfall, Sacred i Torchlight). Wielcy wydawcy albo nie wyłożyli by na ten projekt kasy albo zryli by go wpływając na developerów, także nie taki crowdfunding straszny, poza tym to nie moja czy Twoja kasa na to idzie więc w czym problem?:D
O wycinaniu DLC i potem sprzedawaniu ich frajerom to by można pisać dużo, ale jest to haniebna praktyka, Runic Games pokazało klasę jak dali soundtrack za free.
CDP, no cóż, to prawda ich rewolucja to była nieziemska, ale powoli się chłopaki rozkręcają i jakby nie było, dali nam to czego potrzebowaliśmy od dawna, elektroniczna dystrybucja gier z cenami przystosowanymi do naszych realiów. Ja i tak wolę steam no ale 😛
Od bundli to się proszę odstosunkować, jest tam masa świetnych gier, soundtracków, które można mieć za bezcen, co więcej działa bug który pozwala kupić gry po minimalnej cenie a po czasie jak są dodawane gry (które by dostać trzeba zapłacić więcej niż średnia) są i tak dodawane nawet tym który nie przekroczyli średniej ceny, wymaganej by je otrzymać ^^ skorzystałem na tym już dwukrotnie i nie narzekam. Gierki w cenie 1-2 PLN za sztukę, no ludzie litości, co w tym złego?
Max Payne 3 – grze niewiele brakuje do ideału – no cóż, jak ktoś lubi „grać” w filmy z elementami gameplay to ok.
Dobrze się czyta choć wiadomo, że takiego samego zdania w wielu sprawach nie mamy 😉 Ale to oczywista oczywistość, bo nie o to w tym tekście chodzi. Przekrojowy tekst na temat całego roku to dobry pomysł.
Odpowiadać nie będę, bo ilu ludzi tyle światów. Wskażę tylko moją osobistą TOP 10:
1. Forza Horizon
2. The Book of Unwritten Tales
3. Sherlock Holmes
4. Tajne Akta 3
5. Max Payne 3
6 Dishonored
7. Far Cry 3
8. The Walkin Dead
9. Spe Ops
10. The Dark Eye: Klątwa Wron
Kolejność nieobowiązkowa
SPECJALNA nagroda dla cdp.pl za wydawanie przygodówek z polskimi napisami. Dobre i tyle.
SPECJALNY karny kutas dla cdp.pl za uniemożliwienie kupna gry rodakom za granicą i płatności PAYU.
W pierwszej kolejności polecam, jeśli chodzi o kupkę wstydu.
Mark of the Ninja
Deadlight
Natomiast Binary Domain to pełna zgoda – zacna gra. Pewnie niedługo znajdę w Koszu stojącym w MM za 10zł.
Co do mass Effecta, w tyle mam zakończenie, ale racja Bioware , źle zrobił , że uległ naciskom.
W sumie tyle, bo
-na konsolach nie gram,
-Walking Dead dopiero ogram:P
-Indyki dopiero zbieram do ogrania.
Dobry tekst, fajnie piszesz. Z wieloma poglądami zgadzam się jak najbardziej. Jeśli chodzi o indie, to miałem podobne odczucia po zakupie ostatniego Humble Bundle – oprócz Shanka praktycznie sam badziew (no, ew. Closure może okazać się całkiem całkiem, ale i tak więcej niż 10 minut na to nie poświęciłem). Takie hipsterstwo to nie dla mnie jednak.
spróbuj cave stroy+, mi ciężko się w ogóle oderwać 🙂
Może spróbuję, bo mam tę grę i lubię platformówki, tylko wkurza mnie kabel HDMI ciągnący się przez pokój ;). Jak będę ogrywał Alana, to może przy okazji sprawdzę też to.
Ech, gdybym to dziś pisał, to wcisnąłbym gdzieś jeszcze Sleeping Dogs. Naprawdę świetna gra i aż żałuję, że nie sprawiłem jej sobie w zeszłym roku. Mimo że to sandboxowa gra akcji, jest zupełnie inna od GTA, ale też bardzo dobra. Naprawdę czuć w niej egzotyczny klimat (gra stworzona na zachodzie), a nastawienie na dość rozbudowaną walkę wręcz to strzał w dziesiątkę. To drugie mocno kojarzy mi się z serią Yakuza, ale w niedoszłym True Crime: Hong Kong zrealizowano to o wiele lepiej. Do tego stacje radiowe, oparte na muzyce kilka mniej lub bardziej popularnych labeli robią wrażenie!