[#13]
Call of Juarez: Więzy Krwi
Kolejny post i kolejny tytuł, który nie wspiera osiągnięć, przynajmniej w wersji pecetowej

Standardowo więc musiałem polegać na własnych założeniach dotyczących tego, co można zdefiniować jako ukończenie gry w 100%. Choć mamy do czynienia z dość liniowym FPS-em, to jednak wyróżnia go kilka rzeczy, takich jak dwie dostępne postaci, dwa otwarte rozdziały, podczas których możemy wykonać misje poboczne oraz poukrywane tu i tam znajdźki.
Od strony fabularnej mamy do czynienia z prequelem wydanego 3 lata wcześniej Call of Juarez. Ray McCall, tu jeszcze jako nieustraszony rewolwerowiec, wraz z bratem Thomasem biorą udział w wojnie secesyjnej po stronie wojsk Konfederacji, jednak w pewnym momencie decydują się na dezercję w celu ochrony rodzinnego domu, którego otaczające tereny dowództwo spisało na stratę. Na miejscu okazuje się jednak, że posesja będzie wymagała solidnej odbudowy, a do tego potrzeba kupy forsy. Bracia, w towarzystwie najmłodszego z nich, Williama, tułają się więc po okolicach południowej Arizony szukając okazji do zarobku, aż natrafiają na ślad legendarnego skarbu Azteków, czyli Złota Juarez. Co dzieje się dalej, to już zachęcam każdego do odkrycia na własną rękę, zwłaszcza że fabuła jest całkiem niczego sobie - ot, taki solidny western klasy B (choć gdy przechodziłem WK po raz pierwszy w okolicach premiery to bardzo się nią jarałem, no ale ok. 180h wbite w poprzedniczce robiło swoje

).
Do ukończenia gry na 100% zaliczyłem:
- ukończenie wątku głównego obiema postaciami,
- wykonanie wszystkich sześciu opcjonalnych zadań,
- znalezienie wszystkich 89 sekretów.
Jak to wypadło czasowo? No cóż, to zależy.
Według wbudowanego w grę licznika pierwsze przejście gry zajęło mi równiutkie 9 godzin, 22 minuty i 31 sekund, przy czym w trakcie tego czasu prowadziłem Raya przez 8 godzin, 22 minuty i 42 sekundy, natomiast Thomas zyskał zaledwie 59 minut i 49 sekund czasu antenowego. Oprócz ukończenia wątku głównego Rayem zdołałem wówczas wykonać wszystkie misje dodatkowe, a także odnaleźć wszystkie sekrety. Tych jest aż 89, czyli ponad dwa razy więcej niż w poprzedniczce, gdzie było ich 40. Różnią się także typem. O ile w Call of Juarez zbieraliśmy tzw. "wanted posters" z wizerunkami osób pracujących nad grą (nierzadko z humorystycznym opisem), o tyle tutaj jest nieco bardziej na poważnie, a same znajdźki dzielą się na dwa rodzaje: jeden z nich to przeróżne fotografie z okresu Wojny Secesyjnej - a to wizerunki dowódców, a to zdjęcia z obozów, przepraw przez rzekę czy innych pobojowisk, natomiast drugi rodzaj sekretów to artworki z gry opatrzone dialogami pomiędzy braćmi. W niewielkim stopniu rozbudowują one historię braci McCall, ale dobrze się ich słucha - sarkastyczne wypowiedzi Raya spotykają się z ciętymi ripostami Thomasa, co można też usłyszeć podczas standardowej rozgrywki
Zostało mi więc ukończenie gry Thomasem, a konkretnie rzecz biorąc ponowne przejście tych samych rozdziałów wybierając właśnie jego jako prowadzoną przeze mnie postać. Prosta i przyjemna sprawa? W zasadzie to tak, co nie zmienia faktu, że zajęło mi to prawie rok (choć grając w grę zaraz po premierze wręcz pożarłem obie historie jedna po drugiej)

Mało tego, żeby nie przechodzić drugi raz kampanii w ten sam sposób, dla urozmaicenia żonglowałem sobie rozdziałami - a to zrobiłem rozdział XIV, a po nim IV, następnie XI, później VI etc. Niestety, lekko się zagapiłem i przegapiłem zrobienie rozdziału siódmego Thomasem, przez co ten post jest opóźniony o równy miesiąc, bo dopiero teraz znalazłem chwilkę na jego dokończenie.
Podsumowując całość, według tego samego licznika ukończenie gry na 100% zajęło mi 14 godzin, 37 minut i 8 sekund, z tego 8 godzin, 36 minut i 15 sekund Rayem oraz 6 godzin, 0 minut i 53 sekundy Thomasem. Aż dwuipółgodzinna różnica w czasie wynika z mojego sposobu przechodzenia gier

Nie lecę przed siebie niczym Rambo, lubię zatrzymać się w miejscu, posłuchać na spokojnie soundtracku i popatrzeć na projekty poziomów, chętnie odwiedzając miejscówki, do których normalnie byśmy nie zawitali. W dwóch otwartych rozdziałach różnica pomiędzy Rayem a Thomasem wynosi odpowiednio godzinę oraz pół godziny i wynika z mojej chęci do zwiedzenia całej (w porównaniu do standardowych poziomów całkiem sporej) mapy. Dziwi mnie nieco ponad 14 minut doliczonych do czasu gry Rayem, jako że po ukończeniu nim kampanii grałem już tylko i wyłącznie Thomasem. Gdybym miał zgadywać, to powiedziałbym, że być może ekran wyboru postaci liczy czas na konto Raya, choć byłoby to nieco dziwne, bo spędzałem na nim średnio jakieś 2 sekundy, mimo wszystko nie ma wielkiej filozofii we wciśnięciu przycisku przypisanego danej postaci
Czy polecam Call of Juarez: Więzy Krwi? Jak najbardziej tak - fabuła jest całkiem niezła, strzelanie daje satysfakcję, grafika cieszy oko, a soundtrack i odzywki braci ucho. Mogłoby się wydawać, że ze względu na umiejscowienie akcji na Dzikim Zachodzie tempo gry będzie dość wolne, ale wcale tak nie jest - owszem, nie jest to poziom strzelanek w stylu Call of Duty, ale gra jest zauważalnie szybsza od poprzedniczki, a kampania posiada kilka filmowych momentów. Do czasu premiery Red Dead Redemption był to zdecydowanie najlepszy growy western, na PC to nawet do czasu premiery RDR 2.
Dla cierpliwych i dociekliwych wrzucam poniżej rozpiskę czasową poszczególnych rozdziałów. Literką R z numerkiem opisany jest rozdział ukończony Rayem, natomiast T z numerkiem to oczywiście Thomas. Pierwszy rozdział można było rozegrać jedynie Rayem, natomiast drugi jedynie Thomasem. Co ciekawe, suma poniższych czasów daje nam 14 godzin, 1 minutę i 31 sekund

Skąd więc w podsumowaniu ogólnym ponad pół godziny więcej? Nie mam pojęcia.
R1 - 38m23s
T2 - 32m22s
R3 - 17m36s
T3 - 20m25s
R4 - 29m35s
T4 - 21m46s
R5 - 31m33s
T5 - 29m56s
R6 - 1h30m40s
T6 - 31m40s
R7 - 42m47s
T7 - 28m11s
R8 - 1h12m45s
T8 - 38m01s
R9 - 24m51s
T9 - 22m30s
RX - 35m03s
TX - 29m24s
R11 - 30m53s
T11 - 32m02s
R12 - 14m21s
T12 - 11m43s
R13 - 21m21s
T13 - 20m08s
R14 - 15m52s
T14 - 25m48s
R15 - 15m20s
T15 - 16m35s