Wehikuł Czasu, czyli wirtualna podróż po grach roku 2003
Wiele się mówi o premierach, które przyniesie rok 2013. Coraz większe grono graczy ostrzy swoje wirtualne zęby, aby zagrać, w „świeżynki”. Starcraft II Heart of the Swarm pokazuje swoje intro, Dead Space i Crysis 3 już pukają do drzwi graczy, a mnie naszła refleksja. Mianowicie, w co grano i na co czekano w roku 2003. Podyktowany czystą ciekawością postanowiłem wsiąść do wehikułu czasu by to sprawdzić.
Wysiadając z mojego pojazdu pomyślałem, że znów się zepsuł albo to ja źle wpisałem datę przenosin. Jednak po chwili zrozumiałem, w czym rzecz. Lata 80-te to piękny okres. Wiele hitów w radio, hawajskie koszule i świetny klimat Vice City. Wystarczyła chwila nieuwagi, a zostałem obrobiony przez kolesia w niebieskiej koszuli. Po wyglądzie wnioskuję, że ma włoskie korzenie i wypisany na twarzy lans a la nowy szef miejscowej przestępczości zorganizowanej Tommy Vercetti. Niestety nie uszedł daleko gdyż został zatrzymany przez dzielnego policjanta z Nowego Jorku. Wylegitymował się on, jako Max Payne, a pomagała mu piękna Mona Sax. Po złożeniu wyczerpujących zeznań i odzyskaniu portfela stwierdziłem, że pora pozwiedzać miasto. Moją uwagę przykuła grupka ludzi. Nie było w nich z pozoru nic nadzwyczajnego, ale po uważnym przyjrzeniu można było poznać w nich mistrzów. To, co wyczyniali na deskorolkach sprawiało, iż ręce same składały się do oklasków. Prym wiódł szczupły mężczyzna w koszulce z jastrzębiem i wielką liczbą 4. Pewnie obserwowałbym ten występ ulicznych magików do późnej nocy gdyby nie zaczepił mnie pewien niski jegomość. Z początku pomyliłem go z dzieckiem, jednak po chwili mój wzrok się zreflektował, a umysł uzmysłowił mi, z kim mam do czynienia. Przede mną stał jak żywo Niziołek. Wypytywał mnie o jakąś górę w okolicy i nawijał o pierścieniu władzy, który należy zniszczyć. Wspomniał też o powrocie jakiegoś króla czy coś. Gdy już udało mi się wytłumaczyć, iż ja nie tutejszy odszedł w stronę najbliższego zaułka do istoty kucającej w jego mroku. Pewnie nie zwróciłbym uwagi gdyby nie oczy, a raczej to, co ten osobnik miał na oczach. To z pewnością jakiś mutant, bo któż normalny ma troje świecących zielenią oczu? Hobbit podchodził zapytać o drogę tego tajemniczego jegomościa aż do momentu, gdy zobaczył przekonujący argument nawołujący do odejścia – pistolet kaliber 9mm z tłumikiem. Wolałem nie sprawdzać siły perswazji tajemniczego jegomościa, dlatego też ruszyłem w dalszą drogę. Podczas mojej wędrówki mijałem różne ciekawe miejsca, które mógłbym godzinami opisywać. Do najciekawszych zaliczyłbym zdecydowanie inscenizację bitwy o Stalingrad w spektaklu pod tytułem Call Of Duty. Z niekrytym podziwem obserwowałem inscenizacje zastanawiając się czy wygra ona z Plażą Omaha z roku 2002. Zapadał zmierzch. Nad ulicami pięknego miasta unosił się leniwie krwawy księżyc. Niebo było bezchmurne, a ilość gwiazd na nim imponująca. Zastanawiałem się czy gdzieś w kosmosie znajduje się drugi Homeworld… A może toczą się gdzieś w przestrzeni Gwiezdne Wojny? Może mają tam gdzieś na Yavin IV akademię jedi, a może uczniowie obracają się przeciw swym mistrzom? Rozmyślanie o rycerzach starej republiki przerwał głośny ryk silników. Na ulicy nieopodal miejsca mojej zadumy ustawiły się cztery stuningowane bryki gotowe do wyścigów. Cóż, kawałek prostej drogi przyciągał ludzi mających zapotrzebowanie na prędkość i adrenalinę. Zwłaszcza, że auta miały swój urok, a smaczku dodawał fakt, iż były to wyścigi całkowicie undergroundowe. Oczywiście takie zawody przyciągają tłum ludzi, przez co moja widoczność chwilę później została ograniczona. Bezimienny człowiek stojący obok mnie też chyba nic nie widział, gdyż bardzo głośno klął, na czym to Khorinis stoi. Cóż, co kraj to obyczaj. Krążąc w nocy po ulicach doszedłem do wniosku, że miasto zostało zaprojektowane przez jakiegoś maniaka symulacji w styli Simcity gdyż wszystko zdawało się być sensownie rozmieszczone. Miałem jeszcze godzinkę na powrót do roku 2013. Jeśli nie zdążę do tego czasu, to będę musiał walczyć z piaskami czasu, a z tego, co słyszałem od pewnego księcia, to nie jest przyjemne doświadczenie. Znajdując się już całkiem blisko wehikułu czasu począłem toczyć ze sobą wewnętrzną wojnę w stylu tych pomiędzy dobrem a złem. Zły duszek podpowiadał mi, aby nie wracać i zostać w tych pięknych czasach. Dobry zaś twierdził, iż ten czas już minął i trzeba iść szukać nowego. Z niekrytym żalem odrzuciłem moją ostateczną fantazję o zostaniu w 2003 roku i ruszyłem w podróż powrotną.
Będąc już w domu wspominam te piękne chwile spędzone na grach roku 2003. Niestety popsułem wehikuł czasu. Nie mogę się cofnąć do świata wirtualnego, za to mogę go, co jakiś czas odświeżać. Moc wspomnień zostanie po mojej jednodniowej podróży w świat sprzed dekady. Jedyne, co mi pozostało to trzymać kciuki za te wszystkie tytuły, które wyjdą w tym roku i mieć nadzieję, że za 10 lat będę chciał znów się cofnąć o dziesięć lat, i wspomnieć jak to rok 2013 obfitował w znakomite tytuły.
Caine